środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 14 - Dobrze. A kiedy wyjeżdżamy?

VIOLETTA
-Wspólnie z państwem Verdas postanowiliśmy że to my... - zaczął mówić tata a ja przeczuwałam że nie ma do powiedzenia niczego fajnego.
-Że to my wyjedziemy do Barcelony. Muszę jechać tam w interesach i wyjedziemy całą rodziną. Zastanawialiśmy się czy lepiej żebyśmy to my wyjechali czy państwo Verdas i postanowiliśmy że nam będzie łatwiej.
-Dobrze. A kiedy wyjeżdżamy? -zadałam pytanie
-Myślę że jutro wieczorem lub w poniedziałek rano.
-Dobrze. W takim razie ja idę się pakować. - Tata powiedział że wyjeżdżamy. Dla mnie to żadna nowość. Jestem przyzwyczajona do podróżowania. A dla mnie toi lepiej. Dla tego się nie sprzeciwiałam. Przynajmniej zapomnę o Leonie. Nic mnie tutaj nie trzyma. No może oprócz moich najukochańszych przyjaciółek. Ale jakoś dam radę. Chciałam się z nimi pożegnać więc postanowiłam że napiszę im wiadomość.

"Jutro o 12:00 w parku. Proszę was o spotkanie. Do zobaczenia :)"

I wybrałam numery do naszej całej paczki. Nawet wysłałam to do Leona. Chociaż on to powinien wiedzieć o co chodzi. Następnie wyjęłam z szafy moją walizkę i zaczęłam pakować moje wszystkie ubrania, buty, kosmetyki, laptopa i inne potrzebne mi rzeczy. Wiedziałam że będzie mi ciężko o tym wszystkim zapomnieć. O Leonie, przyjaciołach, o Studiu. I o wszystkim innym. Ale już nie mam siły się sprzeciwiać rodzicom. Skoro tak postanowili tak musi być. Praktycznie wszystko już miałam spakowane, no ale jakby nie patrzeć jeszcze troszkę drobiazgów mi zostało. Było już późno więc kładę się spać. Jutro czeka mnie ciężki dzień.

LEON
Leżę teraz w łóżku i zastanawiam się nad sms-em od Violetty. Napisała że musimy się jutro spotkać. W dodatku z całą paczką. Myślę że to się wiąże coś z pracą mojego taty i taty Violetty. Kiedy byliśmy u nich na kolacji tata kazał mi wyjść do ogrodu i poczekać tam na nich bo oni muszą omówić jeszcze coś ważnego. Myślę że sms od Violetty wiąże się z tą rozmową. Tylko o co może chodzić?


NASTĘPNY DZIEŃ

VIOLETTA
wstałam dzisiaj późno. Miałam tylko 30 minut na ogarnięcie się i dojście do naszego miejsca spotkań w parku. Szybko pobiegłam do łazienki. Później ubrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z domu i szybkim krokiem popędziłam do parku. Gdy dotarłam na miejsce widziałam że cała paczka już jest. Szybko przeprosiłam ich za spóźnienie i przywitałam się z każdym. Po czym stanęłam na przeciwko nich. Proponowali mi abym usiadła ale wolałam widzieć ich twarze.
-Muszę Wam powiedzieć coś ważnego. - Zaczęłam i skierowałam swój wzrok nie wiem czemu ale na Leona
-No to słuchamy Cię Viola - powiedziała Fran
-Nie będziecie szczęśliwi. Ale chciałam się z Wami pożegnać... - chciałam kontynuować ale Fede mi przerwał
-Jak to pożegnać? Chwila bo ja czegoś tutaj nie rozumiem.
-No normalnie. Kochani ja wyjeżdżam. Tak postanowili moi rodzice i nie mam prawa im się sprzeciwić. Chciałabym Wam  powiedzieć że jesteście najlepszym co mnie spotkało. Nigdy Was nie zapomnę i na pewno kiedyś wrócę. - Kiedy to mówiłam wszyscy już płakali. Nie chciałam takiego pożegnania. Chciałam zapamiętać ich bardzo wesołych. Jak wspólnie śpiewamy. Ale tak się nie dało. Po chwili pożegnałam się ze wszystkimi i skierowałam się do domu. Tam dopakowałam ostatnie potrzebne rzeczy i udałam się z walizką na dół po czym tata zapakował ją do samochodu. Odwróciłam się w stronę uliczki którą zawsze chodziłam do Studio i co zobaczyłam. Fran, Cami,Lu, Naty, Maxiego i Leona.
-Co wy tu robicie?- zapytałam przez łzy
-Chcieliśmy się jeszcze raz z tobą zobaczyć.
-Dziękuję kochani! Jak tylko zajadę to zadzwonię do Was. Będziemy w stałym kontakcie, będziemy dzwonić, i pisać ze sobą. - Później przytuliłam każdego z osobna. Miałam też dla nich prezenty. Dla Fran wisiorek który jej się bardzo podobał. Dal Cami książkę którą zawsze chciała przeczytać. Lu dostała szminkę która zawsze jej się podobała. Naty dostała ode mnie kilka lakierów do paznokci i bluzkę która będzie podkreślała jej osobowość. Dla Maxiego dałam moje stare słuchawki których już nie używała. A Leon dostał coś wyjątkowego. Dostał ode mnie gitarę i moje serce chociaż nie wiedział o tym. Z początku nie chcieli nic ode mnie wziąć ale zagroziłam im że się obrażę i podziałało. Później wsiadłam do samochodu pomachałam im i odjechaliśmy na lotnisko.
-Wszystko się ułoży zobaczysz. - powiedziała mama
-Tak wiem. Ale zostawiłam tam coś cenniejszego niż zwykłych przyjaciół. Zostawiłam tam całe moje życie. - powiedziałam po czym włożyłam słuchawki do uszu. Tata kierował się na lotnisko a ja płakałam coraz bardziej. Może kiedyś tu wrócę...

******************
No to teraz możecie bić za to co zrobiłam z Violettą. Wiem, wiem wredna ja.
Bijcie tylko nie zabijcie :)

4 komentarze:

  1. Nieeeeeeeeee
    Dlaczego Viola
    Wyjechała :(
    Rozdziały przez
    Ciebie wiadomo
    Że są wspaniałe
    Ten też taki jest :)
    Ale bardzoooo
    Smutny ......
    Dodaj dziś następny :)
    Wiem , wiem
    Mecze cię :)
    Buziaki
    ( czekam na następny :) )
    ~Tinita Blanco :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Viola musiała wyjechać! Nie czytałaś? Rodzice jej kazali :P Musi być jakiś smutny a później będzie wesoły :) Next będzie jutro :D Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego? Nieee! Dlaczego jesteś tak okrutna!!??

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów