czwartek, 15 października 2015

Muszę powiedzieć Wam do zobaczenia !!

Cześć. Nadeszła chwila prawdy... Długo zbierałam się żeby napisać ten post. Łudziłam się że coś się zmieni ale niestety. Postanowiłam odjeść ale chcę wam wszystko wyjaśnić. Mam nadzieję że mimo tego co do tej pory przeczytaliście to skończycie czytać ten post. Chciałabym wam wszystko wyjaśnić.

Nie odchodzę dla tego że Violetta się skończyła, że mi się znudziła albo coś takiego. Violetta się skończyła ale ja nadal mam ją w sercu i ciągle powracam do starych odcinków. Nie znudziła mi się i chyba nigdy nie znudzi. Violetta, Ludmiła, Fran, Cami, Leon, Maxi, Diego, Leonetta, Diecesca.Te wszystkie piosenki. O tym nie da się zapomnieć. I ja nie chcę zapominać!!

Ostatnio z moim zdrówkiem kiepsko. No ale nie o tym. Jakoś nie mam weny na te opowiadanie. Ja nie mówię że odchodzę na stałe. Na razie. Może jeszcze kiedyś wrócę? Kto wie :P Ale pewnie w tedy już nikt nie będzie czytał tego bloga :)

Usunąć go tez nie usunę. Włożyłam w niego dużo pracy i nie chcę tego usuwać. Chcę aby każdy kto zechce mógł wejść tutaj w każdej chwili i przeczytać moje wypociny :)

Na razie odchodzę tylko z tego bloga. I nie mówię że nie wrócę. Może kiedyś jeszcze będę pisała te opowiadanie. Nie będę nic obiecywała na pewno bo nie chcę potem kogoś zawieść.

W tym momencie mówię do Was Do Widzenia, do zobaczenia, do kiedyś. Kocham Was bardzo pamiętajcie o tym. Nigdy was nie zapomnę bo to tylko dzięki wam osiągnęłam taki sukces...
Cały czas zapraszam was na mojego drugiego bloga [LINK]
Tam co jakiś jestem aktywna, pojawia się jakiś rozdział lub OS :)

Buziaki Paula :***

środa, 23 września 2015

[One Shoyt] Co z tobą jest?

One Shot dedykowany jest mojej Kochanej Veronice Blanco

-Obiecaj mi że nie będziesz płakać, będziesz twarda, nie będziesz tęsknić - Poprosił mnie -Nie śnij już o mnie, zapomnij, świat poukładaj- Dodał i odszedł w kierunku samolotu. Dziewczyna patrzyła na niego jeszcze kilka chwil po czym ze łzami w oczach wróciła do auta brata. Ten bez zbędnych pytań odwiózł ją do domu...


Miałaś nie płakać, miałaś być twarda. Co z Tobą jest?
 Dziewczyna leżała na łóżku w swoim pokoju i jak codziennie po obudzeniu płakała. Za chwilę miała przyjść do niej przyjaciółka i miały iść razem na zajęcia. Powinna wstać i się ogarnąć aby przed nią wyglądać normalnie. Ale kompletnie nie miała na to ochoty. Zakryła głowę kołdrą dalej mocząc poduszkę słonymi łzami.

Kilkanaście minut później do pokoju blondynki wleciała czarnowłosa dziewczyna.
-Wstawaj już prawie południe - Powiedziała z włoskim akcentem. Od razu odsłoniła okna i zabrała się za składanie ubrań porozrzucanych po pokoju. Blondynka przewróciła się na plecy po czym odkryła się i spojrzała na przyjaciółkę.
-Nie będę wstawać - Powiedziała obojętnie. -Nie mam na to ochoty - Dodała
-Zobacz jak ty wyglądasz ogarnij się - Nakazała ściągając z jej kruchego ciała kołdrę. Jeszcze jakiś czas temu jak nie chciała wstać to właśnie jej chłopak tak ściągał z niej kołdrę. Przypominając to sobie zamknęła oczy a z nich popłynęły kolejne łzy.
-Oj przepraszam ale wstawaj już, ogarnij się i spadamy na zajęcia a ja w tym czasie tu trochę posprzątam - Poleciła jej
-Zostaw, chcę żeby był bałagan, on zawsze sprzątał przestań w  końcu robić cały czas to co on - Warknęła zgarniając po drodze czyste ubrania.
-Zapomnij w końcu o nim - Powiedziała czarnowłosa siadając na łóżku i odkładając ubrania które trzymała w rękach.
-To przestań mi o nim przypominać - Syknęła ścierając kolejne łzy spływające po jej policzkach
-Miałaś nie płakać, miałaś być twarda - Przypomniała mi słowa chłopaka jeszcze z lotniska - Co z tobą jest? - Spytała.

Odpowiedź jest prosta. Zniknął, zostawił mnie. Nie ma go, i nigdy nie wróci. Zamierzam o nim zapomnieć ale to nie jest łatwe. Przecież nie codziennie traci się miłość swojego życia. A odkochanie się nie trwa pięć sekund. Na to potrzeba czasu. I ja wiem, wierzę że o nim zapomnę. Tylko niech mi o jasnej cholery przestanie o nim przypominać. Niech przestanie robić to co on.



Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić. Zapomnieć mnie
-Znów mi się dzisiaj śnił, tęsknie za nim bardzo -Wyznaję mojej przyjaciółce. łzy cisną się do moich oczu. Próbuję je powstrzymać jednak nie skutecznie. Już po chwili czuję jak zimne i słone łzy płyną po moich policzkach. Staram się je ścierać ale to i tak nic ni daje bo jest ich coraz więcej. 
-Zadzwoń do niego - Proponuje Włoszka usadawiając się wygodnie na mim łóżku. Patrzą na nią jak na idiotkę.
-Serio nie wpadłam na to - Mówię z ironią w głosie. - Próbowałam - Dodaję oschle - Alee cchyba zmienił numer - Kończę obojętnie ale łamiącym się głosem
-Serio od czego masz przyjaciółkę i jej chłopaka? - Pyta szukając czegoś w swojej niebieskiej torebce. Po chwili wyciąga z niej srebrny telefon i wstukuje kod odblokowujący jej mały świat. Po chwili bierze do  ręki takie samo urządzenie tyle że w kolorze złotym należące do mnie. Wstukuje pin i wybiera numer.
-A teraz dzwoń nakazuje podając mi telefon. Chwytam niepewnie urządzenie a kiedy widzę że już się łączy przykładam je do ucha.

Jeden sygnał, drugi, trzeci. Powoli tracę nadzieję że odbierze kiedy nagle słyszę jakieś śmiechy po drugiej stronie słuchawki. No pięknie to ja tu się zalewam łzami i umieram z tęsknoty a on tam bawi się świetnie z jakimiś panienkami.
-Cześć - Mówię cicho zachrypniętym głosem. Odkasłuję delikatnie po czym ponownie zabieram głos - Cześć - Mówię już wyraźniej i jakby odrobinę pewniej jednak nadal bardzo się boję.
-Ymm, hej nie spodziewałem się twojego telefonu - Mówi jakby lekko zakłopotany. Ma tam kogoś? Pewnie tak, w końcu zawsze miał mnóstwo adoratorek.
-Śniłeś mi się dziś - Mówię cicho - Bardzo tęsknie - Dodaję nadal nie pewnie
-Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić - Przypomina słowa z lotniska - Zapomnieć mnie - Dodaje Nie wytrzymuję po czym zaczynam szlochać wprost do słuchawki.
-Kocham cię, to co mam zrobić?- Pytam - Skończyć ze sobą aby już nie tęsknić i nie śnic? - Zadaje kolejne pytanie
-Nie mów tak, po prostu o mnie zapomnij, nie śnij nie tęsknij - Prosi
-Ale ja cię kocham - Nadal łkam do telefonu. Słyszę ciche westchnięcie chłopaka. Jestem pewna że jak by tu był już by mnie przytulił i ucałował w czoło. Zawsze tak robił w takich sytuacjach.
-Przystojniaku musimy kręcić dalej - Usłyszałam jakiś damski głos. Westchnęłam cicho.
-Dlaczego nie mogłam pojechać tam z tobą? - Zadaje kolejne pytanie nie zważając na to że słyszałam iż musi wracać.
-Przerabialiśmy już to - Rzucił oschle - Muszę kończyć - Dodał - Kręcę dziś teledysk - Wyjaśnia chłodno
-Z pięcioma blondynkami? - Pytam słysząc kolejne chichy
-Cześć - Ignoruje moje pytanie. Po chwili słyszę pikanie co oznacza że właśnie się rozłączył.

Rzucam się na łóżko po czym zamykam oczy. Daję upust swoim łzom. po chwili zasypiam i znów śnię o przystojnym i wysokim szatynie.

Miałaś nie płakać, świat poukładać. Żeby miał sens
Leżę na łóżku. Jak zwykle zresztą i  patrzę w sufit. za kilka minut do mojego pokoju powinna wlecieć wesoła Włoszka. Jak codziennie. Pewnie powiem i jaką to wspaniałą pogodę mamy za oknem i że powinnam w końcu wstać i wyjść choćby na krótki spacer. Popatrzeć na świat aby zobaczyć jaki jest piękny.
-Hej, hej - Wita się wesoła wchodząc do mojego pokoju. Tym razem nie jest sama. Za nią do pokoju niepewnie wchodzi wysoki chłopak. Jej chłopak. Przynajmniej ona jest szczęśliwa.
-Hej - Odpowiadam obojętnie nakrywając się kocem
-A ty znów w tym łóżku leżysz? - Pyta - Miałaś świat poukładać - Dodaje wesoła. Patrze na nią spod byka.
-Własnego życia ni umiem poukładać a ty chcesz żebym układała świat - Kpię. - Dobre sobie - Dodaję. Hiszpan bez pytania bierze mojego laptopa i go włącza
-Daj hasło - Odzywa się po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Podaję mu je po czym zamykam oczy. Nie włączałam go od czasu jego wyjazdu. Pewnie nadal mam te samą tapetę

Po chwili siadają oboje po obu moich stronach. Na moich kolanach ląduje  mój laptop. Patrzę na tapetę. Jakieś kolorowe wzorki. Pewnie zdążył ją zmieni. To dobrze bo nie byłabym stanie patrzyć na nas jeszcze szczęśliwych. Odpala jakąś stronę a następnie włącza wideo. No tak dziś piątek. Jego teledysk. Wzdycham cicho czekając aż się zacznie.

Na początku jest tylko on. Zaczyna śpiewać o miłości. Po chwili pojawia się pierwsza dziewczyna. Blondynka. Oglądam dalej w pełnym skupieniu. W połowie teledysku jest już sześć tych dziewczyn. Po kolejnych kilku sekundach pojawia się kolejna. Tym razem brunetka. Wybiera ją. Standardowe. Cała piosenka jest zaśpiewana ślicznie. Ma niesamowity głos. I te oczy. Po prostu magia. Nie wiem czy ta piosenka była śpiewana dla mnie czy dla jakiej kol wiek innej dziewczyny. Pewnie o mnie już zapomniał dawno. Na koniec teledysku pojawia się pocałunek. Moje oczy automatycznie zachodzą łzami które za chwilkę spływają po moich policzkach. Ścieram je szybko i  uśmiecham się sztucznie.
-Może być chyba - Mruczę udając zadowoloną. Moja przyjaciółka i jej chłopak kiwają głową.Odkładam laptop po czym informuję ich że chcę zostać sama.

Późnym wieczorem otwieram laptop. Wchodzę w skrzynkę e-mail. Wybieram jego adres. Przy tym nadal jest wpisana nazwa "Kochanie" od razu zmieniam ją na "Brunet" nawet nie chce używać jego imienia. Następnie klikam ikonkę nowej wiadomości i już po chili pojawia się pusta przestrzeń. Zaczynam pisać wiadomość.

Do: Brunet
Data:10-07-2017
Temat: Gratulacje

Gratuluję świetnego teledysku... Wyszedł genialnie... Zawsze wiedziałam że masz talent. Rozwijaj go tylko... 

Nie jestem wstanie napisać nic innego. Łzy napływają mi do oczu. Po prostu nie umiem. Czekam na odpowiedź, mam nadzieję że nadejdzie ona niebawem.

Od: Brunet
Data: 10-07-2017
Temat: Dzięki mała

Dzięki mała, starałem się. Będę rozwijał. A ta piosenka była pisana z myślą o tobie... Trzymaj się. 

Nie odpisuję już, nie jestem w stanie, nie mam na to ochoty. Po zatem to bez sensu.
Po chwili tworzę bloga i piszę jakby mini poradnik. Staram się mienić świat...


Łatwo mówi się - Ja wiem
Dziś pierwszy raz od trzech miesięcy wyszłam z domu. Wiem wiem chyba troszkę przesadzałam z tym wyjazdem ukochanej osoby. Ale na prawdę za nim tęsknię. Nadal... Idę właśnie do fryzjera. Mam takie odrosty na włosach że aż wstyd pokazać się na ulicy. Muszę zrobić moje paznokcie bo wyglądają koszmarnie, to samo brwi. Po zatem muszę też zaopatrzyć się w kilka nowych kosmetyków. 
Ubrana w niebieska sukienkę, czarne szpilki oraz torebkę tego samego koloru wchodzę do salonu fryzjerskiego. Spędzam tam najbliższe dwie godziny przy kawie i plotkach z moją ulubioną fryzjerką. Następnie kieruję się do kosmetyczki. Tam siedzę kolejne trzy godzinki a następnie kieruję się do galerii na małe zakupy. Ma do mnie dołączyć moja przyjaciółka.

Późnym wieczorem wracam do domu obładowana torbami. Odkładam je w salonie i siadam na kanapie. Włączam telewizor na kanał informacyjny. 

Leon Verdas idol miliona nastolatek. Rozśpiewany i roztańczony brunet wraca do kraju. Na jak długo i po co? Otóż w swoim rodzinnym mieście pojawi się już jutro a przyjedzie do nas wraz ze swoją płytą. Podpisywanie ich odbędzie się już jutro o 16 w centrum kultury.
Piosenkarz zaprasza wszystkie swoje fanki na spotkanie z nim. 
Otwieram szerzej oczy ze zdziwienia. No proszę nie raczył mnie o tym poinformować. Od razu chwytam telefon i wybieram numer do mojej przyjaciółki.
-Co tam Violu?- Pyta lekko jakby zdyszana
-Jesteś z Diego? - Pytam
-Ymm no tak - Mówi lekko zmieszana. Śmieję się pod nosem. Już wiem czemu była zdyszana.
-Daj na głośnik - Mówię rozbawiona
-No mów -Poleca mi po chwili
-Leon będzie jutro w centrum kultury, podpisywanie płyt - Opowiadam podekscytowana - Pójdziecie ze mną. Chyba należy mi się przynajmniej jego autograf na pamiątkę. - Dodaję
Słyszę śmiech Diego. No świetnie czy on mnie uważa za wariatkę?
-Proszę - Dodaję cicho i zaczynam myśleć o jego cudownych oczach. Czuję jak moje policzki robią się mokre.
-Pójdziemy z tobą - Zapewniają mnie oboje. Uśmiecham się lekko. Cieszę się że mogę na nich liczyć. Rozmawiamy we trójkę jeszcze kilka minut po czym rozłączam się i kieruję do sypialni. Wybieram na jutro ubranie. Spódniczka i koszulka które Leon bardzo lubił. Do tego jego ulubione szpilki. Niech patrzy co stracił...

Właśnie stoimy w długaśnej kolejce do Leona. Spotkanie trwa już ponad godzinę. W sumie mogłam się wepchnąć i być na początku ale stanęliśmy na samym końcu kolejki. Rozmawiamy i śmiejemy się. W końcu po dłuższym czasie dobiega nasza kolej. Podchodzę do niego jako pierwsza. Kładę płytę przed nim
-Dla Violetty - Rzucam oschle. Mój wzrok cały czas jest skupiony na nim. Po chwili podnosi głowę i spogląda na mnie.
-Vilu - Mówi i wstaje. Chce do mnie podejść ale jego ochroniarze nas oddzielają. Może to i lepiej.
-Podpisz mi tą płytę i już mnie nie ma - Mówię obojętnie. Mówi coś do ochroniarzy i staje prze de mną. Patrzę na niego.
-Tęskniłem - Mówi. Westchnęłam cicho. Widzę że chłopak składa autograf na mojej płycie i mi ją podaje. Chowam ją do torby.
-Nie rób scen przed dziennikarzami - Mówię po czym go wymijam. Czuję na swoim nadgarstku jego rękę. Zatrzymuje mnie i przyciąga do siebie.
-Udanej kariery - Powiedziałam lekko zła po czym odeszłam.

Razem z Fran i Diego siedzimy u mnie w mieszkaniu na kanapie i oglądamy jakąś durną komedię romantyczną. Ja popijam wino a Diego piwo. Fran pozostaje bez alkoholu ponieważ ma nocną zmianę w szpitalu. Słyszę pukani do drzwi. Wstaje i otwieram je. Widzę w nich dwóch umięśnionych mężczyzn
-O co chodzi? - Zapytałam
-Pogadajmy? - Słyszę głos Leona - A wy wracajcie do hotelu - Dodał i wszedł do mieszkania jakby bez zaproszenia. Westchnęłam cicho idąc za nim do salonu
-Jasne rozgość się - Powiedziałam zajmując miejsce obok Fran i Diego
-To my was zostawimy - Powiedziała Fran i wraz z Diego udali się do wyjścia.

-Powiesz coś w końcu? - Spytałam. Siedzi tutaj już około 20 minut i nie powiedział jeszcze słowa.
-Nie, raczej nie -Zaśmiał się. Oh, naprawdę? No to po co tu przylazł?
-No to po co tu przylazłeś? - Zadałam pytanie które krążyło mi po głowie
-No bo tęsknie -Powiedział - Chcę żebyś do mnie wróciła, tak jak ci wtedy pisałem ta piosenka była dla ciebie. Mówiła o mojej miłości do ciebie Viola daj mi szansę wiem że wszystko schrzaniłem no ale teraz chcę to naprawić. Pojedziesz ze mną w trasę i w ogóle - Powiedział - Proszę wybacz mi - Poprosił cicho patrząc na mnie cały czas. Wstałam z kanapy i spojrzałam na niego. Bardzo mi go brakuje, ale nie wiem czy chcę do niego wracać. Ma swoją karierę i niech się tym zajmie. Ja bym mu tylko przeszkadzała.
-Obiecaj że nie będziesz płakać, będziesz twardy,nie będziesz tęsknić - Mówię -Nie śnij już o mnie, zapomnij, świat poukładaj- Dodałam po czym podeszłam do drzwi.
-Łatwo mówi się, ja wiem - Otwieram drzwi i wskazuję ręką aby wyszedł, wstaje i wychodzi...

******
Tak więc wyszło coś takiego. Natchnęła mnie do tego pewna piosenka. Pewnie niektórzy z was wiedzą o jaką chodzi. Co tu dużo mówić natchnęło mnie no i napisałam,. Chciałam żeby wyszło to trochę inaczej ale ogólnie mi się podoba. Jednakże ocenę końcową pozostawiam wam. 

Następna sprawa to rozdział. Pojawi się niedługo... Przynajmniej taką mam nadzieję. Powoli raca mi wena więc może coś naskrobię. 

Kolejna sprawa to to że ten OS pojawi się na dwóch blogach,na dwóch moich. Do drugiego (Gdybyście go jeszcze niee znali) tutaj pozostawiam wam link ;) [KLIK]

Jak widzicie ten One Shot dedykowany jest Veronice Blanco. Pamiętacie ją jeszcze? 

Okej :) No to komentujcie, oceniajcie i czekajcie na kolejne nowości :)

Całuję mocno :**
Kocham Was <3
Buziaki Paula :*

wtorek, 25 sierpnia 2015

[Notka Informacyjna] Ciąg dalszy?

Cześć i czołem :) Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie :P Może juz nikogo tu nie ma :( Jednak ja mam nadzieję że ktoś jest.

Wiem pewnie się na mnie zawiedliście. Dodałam prolog i rozdział 1 nowej historii i jakoś jej nie czuję. Nie skończę jej na razie, za co was bardzo przepraszam bo pewnie liczyliście że ją przeczytacie. Nie skończę jej na pewno do czasu aż skończę pisać historię na moim drugim blogu (Swoją drogą też nie idzie mi najlepiej :/).

Pewnie zastanawiacie się dlaczego piszę w tytule postu pisze "Ciąg dalszy?" skoro nie zamierzam póki co kontynuować opowiadania? Może pamiętacie jak kiedyś pod niektórymi One Shot'ami pisałam czy chcecie ciąg dalszy? Może już nie pamiętacie :(

Teraz mogłabym dopisać te części dalsze. Kontynuacje :) Jeżeli tak to dajcie znać :) Ja tym czasem zacznę coś bazgrać żeby nie tracić czasu...

Kochani piszcie co sądzicie :) Liczę na was :P No i mam nadzieję że jeszcze ktoś tu jest ;)

Buziaki :** Paula :)

czwartek, 14 maja 2015

[One Shot] Uzależniona - Część 2

-To kto pierwszy? - Spytałam niepewnie. Cholera! O czym on ze mną chce rozmawiać. Jest tak poważny jak na pogrzebie. Nigdy nie jest taki poważny. Violetta spokojnie! Oddychaj głęboko.
-Mów ty - Powiedział szybko. Widziałam że jest zestresowany. Złapałam delikatnie go za rękę.
-Spokojnie - Uśmiechnęłam się niepewnie - Ja wiem że jestem od ciebie starsza i nie jestem zbyt ciekawym towarzystwem. No bo nie oszukujmy się kto by chciał mieć dziewczynę która pije, pali i do tego bierze narkotyki. Ale zakochałam się w tobie - Powiedziałam szybko. Wiedziałam że teraz dostanę kosza. Czekałam na to. W końcu bym wiedziała na czym stoję. No to Violetta szykuj się. Przymknęłam oczy czekając na odpowiedź 3,2,1...
-No nie spodziewałem się - Usłyszałam głos chłopaka. Spojrzałam na niego.
-Wiedziałam, po prostu musiałam ci o tym powiedzieć a teraz zapomnij - Wytłumaczyłam szybko.
-Nie mogę zapomnieć - Powiedział z lekkim uśmiechem. Zmarszczyłam brwi. Nie bardzo wiem o co mu chodzi. - Też się w tobie zakochałem. Wiem że jestem młodszy, ale wiek dla mnie nie ma znaczenia. - Po tych słowach zaczął się do mnie powoli zbliżać. O matko! Violetta myśl, uciekać czy zostać? Przecież go kochasz! Możecie spróbować. Tak zostanę! Zmniejszyłam dzielącą nas odległość. Pocałował mnie a ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek.

******
Verdas ale z ciebie szczęściarz. Ona też cię kocha. Usmiechnąłem się przez pocałunek. Oderwaliśmy się po kilku minutach. Stykaliśmy się czołami.
-No to będziesz musiała pokazywać się z młodszym chłopakiem - Zaśmiałem się
-Z młodszym ale o wiele przystojniejszym niż ci wszyscy - Powiedziała z uśmiechem. Musnęła moje usta i usiadła do mnie tyłem po czym się we mnie wtuliła.
-Nie wydaje ci się że ja trochę przytyłam? - Spytała
-Wyglądasz idealnie Violetta - Powiedziałem od razu. Nie rozumiem o co tym dziewczynom chodzi.
-Skoro tak mówisz -Powiedziała - Ale nie mów do mnie Violetta, jakoś inaczej - Poprosiła po chwili.
-A jak chcesz? - Spytałem z lekkim uśmiechem
-Viola, Vilu, kochanie - Powiedziała
-Dobrze kochanie - Szepnąłem jej na ucho.

~*~
Kolejny tydzień minął nam spokojnie. Z Violą spotykamy się codziennie. Ostatnio jest jej ciągle nie dobrze. Prosiłem żeby rzuciła te narkotyki te papierosy ale nie. Nie słucha mnie w ogóle. Znaczy słucha ale mówi że to nie jest takie łatwe. Rozumiem ją ale muszę jej wytłumaczyć żeby trochę przystopowała. Viola ma przyjść za jakąś godzinę kiedy rodziców nie będzie już w domu. Znaczy oni nie mają nic przeciwko niej ale ona strasznie się boi. Położyłem się na kanapie w salonie i włączyłem telewizor.

Rodzice pojechali już jakiś czas temu. Usłyszałem dzwonek do drzwi więc wyłączyłem telewizor i poszedłem i otworzyłem jej drzwi.
-Hej słoneczko - Powiedziałem - Co się dzieje? - Spytałem widząc jej zapłakane oczy
-Przytule się - Powiedziała i przytuliła się mocno do mnie.
-Vilu - Powiedziałem lekko przestraszony. - Salon czy pokój? - Spytałem. Zawsze sama wybiera gdzie woli siedzieć.
-U ciebie - Powiedziała cicho. Westchnąłem. Cholera! Co się dzieje? Dobrze najpierw zabiorę ją do pokoju a później z nią porozmawiam. Mocniej mnie ścisnęła.
-Misiu, słonko, kochanie co się dzieje? - Spytałem. W końcu wziąłem ją na ręce i zaniosłem do siebie do pokoju. Położyłem ją na łóżku i chciałem zejść na dół przynieść jej wody.
-Nie nie zostawiaj mnie - Powiedziała wtulając się we mnie. Położyłem się obok niej.
-Kochanie powiedz mi co się dzieje - Powiedziałem stanowczo
-Bo patrz przytyłam jednak - Powiedziała. Przekręciłem oczami i się zaśmiałem
-I tylko z tego powodu płaczesz słoneczko? - Spytałem
-Nie, bo ja wiem czemu - Westchnęła. Okej. Teraz to już kompletnie jej nie rozumiem. Spokojnie ona na bank ci zaraz wszystko wytłumaczy.
-Kochanie bo nie rozumiem - Powiedziałem zdezorientowany. - Słoneczko - Szepnąłem jej na ucho
-Bo Leon ja jestem w ciąży - Zaczęła płakać. No przyznam że jestem w szoku. Cholera. Ona jest w ciąży. I to ze mną. Chyba ze mną. A co jeśli to nie moje dziecko.
-Kochanie spokojnie - Powiedziałem sam lekko zestresowany.
-Ja je usunę Leon - Powiedziała - Tylko musisz mi pożyczyć trochę pieniędzy - Wychlipała
-Nie ma mowy, nawet o tym nie myśl. - Podniosłem lekko głos - To  moje dziecko prawda? - Spytałem zdenerwowany
-Leoś przysięgam że nie spałam z nikim innym, kocham tylko ciebie i to twoje dziecko - Szepnęła płacząc. Odetchnąłem z ulgą i usiadłem obok niej.
-Uspokój się nie usuniesz tego dziecka - Powiedziałem stanowczo. Nakryłem ją kocem i przytuliłem mocno do siebie. - Prześpij się teraz słoneczka a wieczorem porozmawiamy z moimi rodzicami - Szepnąłem gładząc jej plecy.
-Ale nie bądź na mnie zły proszę - Powiedziała smutna. I weź tu się na nią gniewaj. Nie mogę bo to też moja wina. - Albo ja sobie zapalę - Powiedziała. Nie no trzymajcie mnie.
-Viola kochanie moje nie gniewam się na ciebie - Powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - I nie waż mi się palić - Dodałem stanowczo ponownie całując ją w czoło. - Śpij

Matko moja dziewczyna starsza ode mnie jest w ciąży. W dodatku to moje dziecko. Nie to że mam do niej pretensje bo cieszę się cholernie. Łał będę ojcem. Tylko jestem ciekawy co powiedzą na to nasi rodzice. Chociaż jakoś mało mnie to obchodzi. Będę ojcem i jestem z tego dumny. Teraz to będzie musiała rzucić te wszystkie świństwa. Nie pozwolę jej się więcej truć. Ani ona ani nasze dziecko nie będą się truć tymi świństwami. Nakryłem ją mocniej kocem i sam zasnąłem.

-Leon możesz na chwilę na dół? - Usłyszałem głos taty. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego
-Musimy pogadać - Powiedziałem a ojciec na mnie spojrzał. - Jak Viola wstanie - Dodałem
-Nie śpię już - Powiedziała i przewróciła się na drugi bok. Westchnąłem i spojrzałem na moją księżniczkę a później na ojca.
-Widzę że coś się stało więc pogadajcie i zejdźcie na dół - Powiedział i wyszedł z pokoju. Po chwili wstałem kucnąłem przy niej i popatrzyłem w jej oczy.
-Chodź słoneczko powiemy im i będziemy mieli ich z głowy. Później położysz się i odpoczniesz - Powiedziałem
-Leon jeśli twoje rodzice nie będą źli to będzie dobrze. Bo moi to mnie pogonią z domu - Westchnęła
-Dobrze chodź słońce - Uśmiechnąłem się i chwyciłem ją za rękę

Jak im to powiedzieć. Kurde. Chyba nie będą zadowoleni. No ale ja mam nadzieję że mnie nie wywalą z domu. Usiedliśmy na kanapę. Objąłem moją kruszynkę i spojrzałem na ojca.
-Powiesz? - Spytała cicho. Położyła rękę na moją i popatrzyła na nie
-Powiem - Powiedziałem - Violetta jest w ciąży - Wypaliłem bez żadnych wstępów. Ojciec spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili i mama na mnie spojrzała.
-Przepraszamy że o to pytamy ale czy to na pewno Leona dziecko? - Usłyszałem głos matki. Zmierzyłem ją wzrokiem i mocniej przytuliłem Violettę.
-Przestań mamo, to moje dziecko. Wychowamy je czy to się wam podoba czy nie - Powiedziałem stanowczo
-Dobrze Leon spokojnie, wychowacie je razem a my wam pomożemy - Powiedziała moja mama - Viola może się tutaj wprowadzić, my damy wam na wszystko pieniądze tylko abyś skończył szkołę i poszedł na jakieś studia. Pieniędzy dostaniecie tyle ile będzie trzeba - Dodał ojciec. Uśmiechnąłem się lekko
-Czyli nie jesteście źli? - Spytałem dla pewności
-Nie, a Viola zawsze jest tutaj mile widziana - Powiedzieli. Po kilku minutach oni udali się do gabinetu aby popracować a ja spojrzałem na moją dziewczynę.
-Mówiłem że będzie dobrze - Szepnąłem i musnąłem jej usta. Delikatnie odwzajemniła pocałunek. Po oderwaniu zaśmiała się
-Wcale nic nie mówiłeś - Zaśmiała się

Wieczorem odprowadziłem Violettę do domu. Viola obiecała że jeszcze na razie nie powie nic swoim rodzicom. Obiecała też że nie będzie paliła ani nie weźmie tego świństwa ale wiem że to może być trudne. Właśnie wracam do domu. Po drodze zaszedłem na plażę. Przespacerowałem się kawałek i zahaczyłem o sklep gdzie kupiłem kilka rzeczy o które prosiła mama. Kiedy wszedłem do domu usłyszałem że rodzice są w kuchni i rozmawiają o mnie i Violi. Zamknąłem cicho drzwi i stanąłem przy wejściu od kuchni.

-Nie uważasz że to trochę dziwne że dziecko będzie miało dziecko? - Spytała mama mojego tatę.
-Gabrielo przestań, on niedługo będzie miał 18 lat. Będzie miał dziecko, stało się ale ja zamierzam mu pomóc i utrzymywać całą ich trojkę żeby Leon mógł skończyć szkołę a później pójść na studia - Powiedział mój ojciec stanowczo
-Tak tylko niech Violetta przestanie palić i brać narkotyki. Dla jasności ja nie mam nic przeciwko niej ale nie chcę żeby truła mojego wnuka - Odezwała się ponownie mama. W końcu postanowiłem wejść do kuchni. Ściągnąłem buty w korytarzu i wszedłem do kuchni
-Mamo obiecała że przestanie ale to nie jest takie łatwe. Dajcie jej trochę czasu - Powiedziałem stawiając reklamówkę z zakupami na stole. Rodzice dziwnie na mnie spojrzeli. No tak nie lubią jak się ich podsłuchuje.
-Dobrze - Zaśmiał się tata - Pokój Sindy jest wolny i jest o wiele większy więc jest do waszej dyspozycji. Po zatem od razu jest tam łazienka i dodatkowy pokój więc w sam raz dla was - Powiedział tata.
-Serio możemy tam zamieszkać? - Spytałem
-Tak tylko zabiorę stamtąd jej rzeczy i możecie robić remont. Oczywiście ja za wszystko płacę. - Dodał z uśmiechem. Podziękowałem mu i udałem się do pokoju.

Sindy to moja babcia. Znaczy ona już nie żyje. Nigdy nie lubiła jak mówiła się do niej "mamo" lub "babciu" i kazała mówić do siebie po imieniu. Są tam jeszcze różne pamiątki po niej ale tata obiecał je zabrać. Viola na pewno się ucieszy bo już z tydzień temu mówiła że chciała by ze mną być już ciągle. Nie lubi wracać do domu i ja wcale jej się nie dziwię.

****
Pożegnałam się z Leonem pod domem. Nie chciałam żeby wchodził do domu bo rodzice nie są zbyt zadowoleni z faktu że się z nim spotykam. On poszedł do domu a ja weszłam do siebie. Rodzice oczywiście zmierzyli mnie wzrokiem a po chwili mama zawołała mnie do nich. Przekręciłam oczami i usiadłam na kanapie na przeciwko nich. Spojrzałam na stolik który nas dzielił. O nie! Na sole leżą moje zdjęcia z wczorajszego USG. Cholera! Dowiedzieli się. Nie tak miało być. Kurcze,kurcze, potrzebuję potrzymać Leona za rękę. Dobra Violka spokojnie.
-Co to ma znaczyć? - Spytała moja mama
-To zdjęcie z USG mojego dziecka. Jestem w piątym tygodniu ciąży. - Powiedziałam szybko
-Z tym gówniarzem który tutaj przyłazi? - Spytała zła. Przekręciłam oczami
-Tak z nim - Powiedziałam i wstałam. Nie mają prawa go tak nazywać. Nie jest żadnym gówniarzem. Jest bardzo odpowiedzialnym chłopakiem.
-Spakuj się i nie chcemy cię tu jutro widzieć - Powiedział ojciec. Mogłam się tego spodziewać. Mam ich gdzieś. Tylko mam nadzieję że Leon mnie przygarnie.

Weszłam do pokoju i wyciągnęłam walizkę. Zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy i przy okazji sprzątać. Wyrzuciłam niepotrzebne rzeczy. W między czasie wyjęłam telefon. Zastanawiałam się czy zadzwonić do Leona czy może tylko napisać sms. Postanowiłam na razie nie robić nic. Dokończyłam pakowanie i sprzątanie. Niepotrzebne rzeczy spakowałam do worków i wyniosłam je do śmieci. W pokoju zrobiło się strasznie pusto. Stały tylko trzy moje walizki. Na łóżku leżały trzy puszki piwa, paczka papierosów i paczuszki z narkotykami. Popatrzyłam na to. Mam cholerną ochotę zapalić. Zapalę, jednego. Przecież nic mi się nie stanie. Od jednego papierosa nic mi się nie stanie, ani miani maleństwu. No i może odrobinkę piwa. Dobra nikt się nie dowie. Po zatem jest już po 22 więc nawet Leon tu nie przyjdzie.

Siedzę tak już około 20 minut i patrzę na otwarte piwo. Nie mam odwagi na wet się napić. W pewnym momencie usłyszałam pukanie w szybę. Spojrzałam na swój balkon i zobaczyłam postać Leona. Zawsze wie kiedy go potrzebuję. Odstawiłam puszkę i podeszłam do drzwi wpuściłam go do środka i od razu mocno go przytuliłam.
-Hej słonko co tu tak pusto? - Spytał rozglądając się po pokoju.
-Rodzice kazali mi się stąd wynieść, znaleźli zdjęcie USG, znów grzebali mi w pokoju - Powiedziałam cicho. Mam nadzieję że nie zostawi mnie teraz samej.
-Jutro rano zabiorę cię do siebie -Szepnął w moje włosy - Ej a co to za piwo?- Spytał wskazując na puszkę stojącą na szafce.
-Nie piłam Leon, przysięgam. Tylko otworzyłam, chciałam się napić ale nie piłam - Powiedziałam lekko przestraszona. Jak mi nie uwierzy to będzie kiepsko. - Przysięgam - Szepnęłam.
-Dobrze kochanie wierzę ci- Powiedział szybko widząc moją minę. Uśmiechnęłam się lekko.
-Chcesz to ty sobie wypij - Powiedziałam i sięgnęłam po kosz. Wrzuciłam tam pozostałe piwa i papierosy oraz paczuszki z narkotykami. Wrzuciłam to do worka na śmieci i położyłam się na łóżku. Leon spojrzał na mnie po czym położył się obok mnie.
-Nie będę cię drażnił tym piwem- Powiedział obejmując mnie - jestem z ciebie dumny kwiatuszku - Szepnął i pocałował mnie w czoło. Teraz wiem że on zawsze mi pomoże i że mogę na niego liczyć.

Mój chłopak postanowił zostać ze mną w nocy więc wykonaliśmy wieczorne czynności i leżymy w łóżku. Uwielbiam się do niego przytulać. Nurtuje mnie kilka pytań które chętnie bym mu zadała ale na razie się powstrzymuję. Wierzę że będziemy słodką rodzinką.

~*~
-Viola chyba nie zamierzasz malować tego pokoju na różowo skoro nie znamy jeszcze płci dziecka - Zaśmiałem się obserwując moją dziewczynę jak wybiera kolor farby do pokoju dziecka. Viola mieszka z nami już od miesiąca. Aktualnie zabieramy się za remont naszego małego "mieszkanka". Jesteśmy na zakupach razem z moim ojcem. Niestety mama z nami  nie pojechała bo robi coś w firmie. A szkoda bo sądzę że by nam coś doradziła.
-No to na jaki kolor zamierzasz go pomalować? - Spytała
-Na błękitny? - Spytałem i czekałem na jej reakcję. Ostatnio wystarczy powiedzieć coś nie tak i Violetta jest wściekła. Ale muszę ją pochwalić. Nie pije, nie pali ani nie bierze narkotyków. Jestem z niej cholernie dumny ale wiem że to nie jest łatwe.
-A wiesz że to dobry pomysł - Uśmiechnęła się - Ten odcień mi się podoba - Dodała pokazując kolor na wzorniku.
-Oczywiście - Powiedziałem i włożyłem farbę do wózka sklepowego. Mamy już wszystko. Meble też już są wybrane i zamówione. Zostały meble dla dziecka ale to później.

~*~
Rozpoczęcie roku szkolnego. Matko jak ludzie tego nie cierpią. A już w szczególności ja  Na szczęście to już ostatni rok. A później jakieś studia i z głowy. Ledwo co wyszedłem  z domu a już tęsknię za Violettą i naszą małą fasolką. Boje się że jak będzie sama to znów zacznie coś brać. Ale wierze w nią i wiem że jest silną osobą. Na bank da rade. Moi kumple wiedzą że będę miał dziecko. No przyznam że z początku lekko się bałem jak zareagują ale później już mi to było obojętne. Najważniejsza dla mnie jest moja dziewczyna i mała istotka w jej brzuchu.

Rozpoczęcie roku skończyło się dość szybko. Dostaliśmy nasze plany lekcji i kilka innych informacji.Właśnie wszedłem do domu. Przywitałem się z rodzicami i udałem się na górę. Wszedłem do pokoju. Viola leży na łóżku z paczką papierosów w ręku.
-Violetta co ty robisz? - Spytałem od razu. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
-Nic, nie paliłam przysięgam - Powiedziała szybko i usiadła. -Kusiło mnie ale tylko sobie powąchałam i nic więcej - Dodała przestraszona patrząc na mnie.
-Dobrze kochanie wierzę ci - Powiedziałem. Ufam jej i wiem że nie zrobiłaby nic złego.
-Oddam je Diego - Szybko podniosła się z łóżka i ruszyła do wyjścia.Obserwowałem ją uważnie. Po chwili wyszła z pokoju. Udałem się do garderoby i przebrałem w dresy. Nie wkładałem koszulki bo było ciepło. Usiadłem z laptopem na balkonie i przeglądałem różne strony.

~*~
Udało mi się. Już do końca ciąży nie dotknęłam żadnego świństwa. Leon jest ze mnie dumny. Przynajmniej tak mówi. Jest też strasznie opiekuńczy i wszystkim się przejmuje. Jestem właśnie w końcówce ciąży. Termin mam na za tydzień. Leon już strasznie panikuje że mogę zacząć rodzić kiedy on będzie w szkole i kto mi wtedy pomoże. Czasami przesadza, nawet bardzo często przesadza. No ale cóż taki już jest i za to go kocham.

Około 21 się położyliśmy bo Leon jutro ma jakiś ważny sprawdzian. Musi się wyspać. Zgasiłam lampkę a on mnie przytulił i zasnęliśmy.

Po 2 w nocy zaczęły łapać mnie dziwne skurcze, najpierw były co 20 minut a teraz są coraz częściej. To chyba już się zaczyna. Usiadłam i zaczęłam głęboko oddychać.
-Leon, Leon to już - Powiedziałam szturchając go w ramie. On tylko przekręcił się na drugi bok i dalej spał. No tak ma twardy sen i ciężko go zbudzić nawet nad ranem.
-Leon - Powiedziałam już nie zważając na to że inni śpią.
-Jeszcze 10 minut - Wymamrotał. Teraz to mam ochotę go udusić.
-Leon to już, rodzę - Powiedziałam. Szybko usiadł i przetarł oczy. Już po chwili wstał i ubrał koszulkę oraz bluzę po czym podał bluzę mi.

****
Violetta jest na sali porodowej a mi koniecznie kazali czekać na zewnątrz mimo że bardzo chciałem być przy niej to nie pozwolili mi. Cholera ale się denerwuję.- A jak coś będzie nie tak z moimi kruszynkami? - Nie Verdas nawet trak nie myśl.

Po kilku godzinach przewieziono Vilu do normalniej sali. Od razu się do niej udałem i usiadłem przy niej. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem gładzić. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie po czym lekko się uśmiechnęła.
-Śpij słoneczko - Powiedziałem cicho. Jest już po 8 rano. Niech się wyśpi.
-Która godzina, jedź do szkoły - Powiedziała. Popatrzyłem na nią i pokręciłem głową.
-Nigdzie się nie wybieram - Uśmiechnąłem się lekko
-Spisałeś się tatusiu - Szepnęła. A no tak. Zapomniałem wspomnieć że nie chcieliśmy znać płci dziecka aż do porodu ale Viola strasznie chciała mieć córeczkę. Więc myślę że to jednak dziewczynka.
-Cieszę się - Zaśmiałem się. Pocałowałem ją w czoło a po chwili do sali przywieźli łóżeczko z maleństwem w środku. Spojrzałem na dziecko i się uśmiechnąłem.
-Jak ją nazwiemy? - Spytałem. Viola pokazała abym położył się obok niej więc tak też zrobiłem
-Sofia? - Spytała. Po chwili zamknęła oczy i rysowała wzorki na moim brzuchu tak jak robiła to zawsze.
-Ślicznie - Powiedziałem całując ją w czoło

~*~
-Kochanie pośpiesz się za chwilę przychodzą twoi rodzice - Upomniałam po raz kolejny Leona. zamiast się szykować siedzi z małą w salonie i się bawią. Ja rozumiem że uwielbia to robić ale przyszykować się też musi. Dzisiaj nasza mała księżniczka kończy trzy latka.

Mieszkamy już osobno. Rodzice Leona kupili mu apartament na jego 18 urodziny. Stwierdzili że należy nam się odrobina prywatności. Mi nie przeszkadzało mieszkanie z nimi ale nie miałam też nic przeciwko wyprowadzce. Leon teraz studiuje a w wolnych chwilach zajmuje się małą. Za rok kończy studia i podobno ma zająć się firmą jego ojca.

Z moimi rodzicami nadal nie utrzymuję kontaktu. Nie potrafią zaakceptować tego że mam dziecko i chłopaka. W dodatku młodszego ode mnie. No cóż brakuje mi ich ale na szczęście mam Leona i Sofi.

-Kochanie chodź do mamy a tat niech się dalej bawi - Zaśmiałam się kucnęłam po czym wyciągnęłam ręce w jej stronę. Dziewczynka wstała z dywanu i podbiegła do mnie.
-Tata psontaj - Powiedziała patrząc na niego. Zaśmiałam się.
-No już już- Powiedział po czym wrzucił zabawki do koszyka i podsunął go pod ścianę. Po chwili wszyscy udaliśmy się na górę. Leon poszedł się przebrać do łazienki a ja postanowiłam przebrać małą w naszej sypialni. Ubrałam jej śliczną niebieską sukieneczkę po czym mała pobiegła na dół dalej się bawić.

~*~
Chciałabym wam powiedzieć kochani że kilka miesięcy później Leon mi się oświadczył. Teraz jestem już narzeczoną a za niedługo stanę się panią Verdas. Jesteśmy razem strasznie szczęśliwi i wiem że już teraz nikt tego nie popsuję.

Moim uzależnieniem stała się miłość. Miłość do dwóch najważniejszych osób w moim życiu. A kto wie może niedługo pojawi się ktoś jeszcze...

****
Dobra no i dodaję kolejną część OS :) Jest to ostatnia część :)
Nie wyszła mi trochę no ale okej :/ Niech już zostanie tak jak jest :)
Niedługo postaram się dodać kolejny rozdział :P
Już nad nim pracuję :D
Buziaczki :**

środa, 22 kwietnia 2015

[Post organizacyjny] Mała przerwa i Podziękowania

Hej Kochani :*
Pewnie zauważyliście że ostatnio nie pojawiają się rozdziały. Idzie to za sprawą tego że nie mam ostatnio weny. Kochani nie będę tu dużo pisała. Proszę was o 2 tygodnie wolnego. Przez ten czas postaram się napisać kilka rozdziałów na zapas. Żeby nie było zawieszam i tego bloga i tego drugiego też.

W takim razie raz jeszcze 2 tygodnie i wracam do was z nową energią :) Mam nadzieję :D Jeśli coś miałoby się zmienić dam wam znać :)

Pamiętajcie że was nie zostawię i na bank do was wrócę :**

PODZIĘKOWAĆ Chciałam wam za równo 80 obserwatorów :) Obiecuję że nikogo z was nie zostawię :)

Mam nadzieję że mnie rozumiecie :)

piątek, 17 kwietnia 2015

[One Shot] Uzależniona - Część 1

Jak codziennie wieczorem siedzę ze swoim bratem w opuszczonych magazynach. Z bratem i jego kumplami. Nie są to zwyczajni kuple. To grupa osób które piją palą i biorą narkotyki. Co tu dużo mówić. Mój brat handluje narkotykami. Nie przychodziłem tu często do czasu kiedy spotkałem tu śliczną brunetkę. Wiem że od mojego brata bierze towar. Od tamtego czasu przychodzę tu codziennie razem z nim ale ona się nie pojawiła. Chyba że była tu jakoś rano jak ja jeszcze byłem w szkole. Diego powiedział że dzisiaj ma się pojawić ale jakoś jej nie widać.
-Jesteś pewien że przyjedzie dzisiaj? - Spytałem bawiąc się telefonem
-Wyluzuj młody, przyjdzie - Powiedział - Zakochałeś się czy co? - Spytał ciekawy
~No coś jakby ~ Pomyślałem

Po około kolejnej godzinie siedzenia w tej dziurze zobaczyłem brunetkę idącą w kierunku Diego. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Po chwili wstałem i wyszedłem przed budynek. Postanowiłem tutaj na nią poczekać. Stanąłem w koncie i czekałem na nią.

**********
Weszłam do starych magazynów jak zwykle i skierowałam się do Diego. Mam nadzieję że coś dla mnie ma bo już powoli nie wytrzymuję bez tego. Kontem oka spojrzałam na chłopaka którego już kiedyś tutaj. Jednak po chwili on zniknął. Dobra nie ważne, nie przyszłam tu do niego.
-Diego masz coś dla mnie? - Spytałam podchodząc do chłopaka. Spojrzał na mnie i wstał po czym odeszliśmy kawałek
-Mam a co chcesz? - Spytał sięgając do kieszeni swojej skórzanej kurtki
-Marihuanę, amfę i kokę czyli standard - Powiedziałam. Brunet wyjął paczuszkę i podał mi ją. Były tam woreczki ze wszystkim czego potrzebowałam.
-Ile? - Spytałam chowając swoją paczuszkę do kieszeni
-Tyle co zwykle - Powiedział. Wyjęłam pieniądze i mu podałam. Chłopak się uśmiechnął i wrócił do swoich kumpli a ja włożyłam kaptur na głowę i wyszłam z budynku.

-Dasz się zaprosić na spacer? - Spytał jakiś męski głos. Rozejrzałam się i zobaczyłam jakąś wysoką postać. Było ciemno więc nie widziałam jego twarzy.
-Pomarzyć se możesz - Powiedziałam i odpaliłam papierosa. Chłopak podszedł do mnie. Miał na głowie kaptur ale poznałam że to ten chłopak który siedział tam w magazynie.
-A szkoda - Westchnął i chciał odejść
-No dobra ale na piwo - Powiedziałam szybko. Nie chodzę na spacery. Spacery są dla zakochanych par i grzecznych dziewczynek.
-Sory ale nie sprzedadzą mi piwa - Westchnął. Spojrzałam na niego. Matko co to za gówniarz
-To ile masz lat? - Spytałam
-Jestem dwa lata młodszy od Diego - Powiedział - Czyli 17 - Dodał po chwili. Przekręciłam oczami. Dobra jest przystojny mogę się z nim wybrać.
-Dobra ja kupię ale ty płacisz - Powiedziałam ruszając przed siebie. Po chwili chłopak szedł już obok mnie.

**********
Za nim przyszliśmy do klubu brunetka spaliła chyba z pięć papierosów. Właściwie to nawet nie wiem jak ma na imię. Po chwili wprowadziła nas do klubu i udała się do baru. Poszedłem za nią. Zamówiła dwa piwa a ja uregulowałem rachunek. Zabraliśmy dwa kufle z piwem i zajęliśmy stoik.
-Powiesz mi coś o sobie? - Spytałem niepewnie
-Co chcesz wiedzieć? - Zapytała i przekręciła oczami - Albo dobra, ćpam, palę i piję. Nie chodzę do szkoły bo mi się nie chce - Dodała
-Masz chłopaka? - Spytałem po chwili
-Nie, nie mam. Nie potrzebny mi. Do tego mam prawie 19 lat - powiedziała
-Nie pytałem o wiek - Powiedziałem szybko. Nie chciałem żeby myślała że jestem jakiś ciekawski. Po prostu chce wiedzieć czy ma chłopaka.
-Mówię tylko tak na wszelki wypadek -Powiedziała pijąc piwo.

Spędziliśmy razem praktycznie całą noc. Nad ranem chciałem odprowadzić ją do domu. Wyszliśmy i zaczęliśmy się powoli kierować w kierunku jej domu. Wiedziałem gdzie mniej więcej mieszka bo jest siostrą mojej koleżanki z klasy.
-Gdzie właściwie idziemy? - Spytała i spojrzała na mnie
-No chcę cię odprowadzić do domu - Powiedziałem niepewnie.
-Eee to ja nie chcę iść do domu. Po szlajam się po parku. - Powiedziała kopiąc kamień który leżał na chodniku.
-Czemu nie chcesz wracać? - Spytałem. Ta dziewczyna to dla mnie zagadka. 
-Jest 4 nad ranem. Jak pójdę do domu to rodzice dowiedzą się że byłam na imprezie. Zaczną prawić mi kazanie, przeszukają znajdą narkotyki, papierosy, zaczną porównywać do Kate i skończy się na szlabanie którego i tak nie będę przestrzegała ale po co mi to. Wolę poczekać do 9 i powiedzieć że zagadałam się u koleżanki, że u niej nocowałam - Powiedziała po chwili zastanowienia. Widziałem niepewność w jej oczach.
-Rozumiem, to może chodź do mnie. Nie będziesz siedziała kilka godzin w parku. - Powiedziałem. - Moich rodziców nie ma w domu więc trochę się prześpisz - Dodałem
-Chodźmy w takim razie - Powiedziała i złapała mnie za rękę. Po chwili splotła nasze palce razem. Spojrzałem na nasze ręce i się lekko uśmiechnąłem

**********
Weszliśmy do domu chłopaka. Matko ja nawet nie wiem jak on ma na imię. Westchnęłam i ściągnęłam kurtkę.
-Jak ty właściwie masz na imię? - Spytałam niepewnie. Pierwszy raz jestem niepewna przy chłopaku.
-Leon - Zaśmiał się. Jaki ma uroczy uśmiech. I te zielone śliczne oczy
-Ja jestem Violetta ale to pewnie wiesz od Diego - Powiedziałam
-Akurat nie wiem - Powiedział - Zjesz coś czy chcesz się położyć? - Spytał od razu. Ale mam na niego ochotę.
-A co powiesz na to że to ja mam na ciebie ochotę? - Spytałam z uśmiechem. Mam na niego mega ochotę.
-No to chodź - Zaśmiał się i złapał mnie za rękę. Poszliśmy chyba do jego pokoju . od razu położył mnie na łóżku a on znalazł się de mną. Zaczął mnie całować a ja odwzajemniałam każdy jego pocałunek. Jego rozgrzane usta powędrowały na moją szyję a ja się uśmiechnęłam. Na swoich rozgrzanych plecach  poczułam jego zimne ręce. Wygięłam się lekko na co on się uśmiechnął. Ściągnął moją koszulkę i spodnie. Przekręciłam się i usiadłam na nim okrakiem. Ściągnęłam jego koszulkę i zaczęłam całować go po torsie. Jest cholernie umięśniony. Musi dużo ćwiczyć. Odpięłam jego spodnie, za chwilę znalazły się gdzieś daleko. Chwilę później spędziliśmy gorące i namiętne chwile.

~*~
Od naszej gorącej nocy minął tydzień. Od tamtego czasu nie odzywałam się do niego. Byłam tylko dwa razy po działki u jego brata. Nie chcę marnować chłopakowi życia. Bo co by była ze mnie za dziewczyna. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i ubrałam buty i bluzę.
-Gdzie się wybierasz? - Spytał mnie ojciec. Spojrzałam na niego po czym przekręciłam oczami. Niby teraz się mną martwią.
-Idę na miasto - Powiedziałam i włożyłam okulary na nos. Wyszłam z domu i udałam się do magazynów. Potrzebuję czegoś mocniejszego niż ostatnio. Jakoś źle się się czuję po tych co zawsze.
Weszłam do środka i spojrzałam na Diego. O nie Leon tu jest. Machnęłam ręką do Diego i schowałam się tak aby. Leon mnie nie widział ale chyba mnie zobaczył bo przyszedł tu razem z Diego. Uhh
-Potrzebuję coś mocnego - Powiedziałam szybko nie patrząc na Leona
-Jasne mała dla ciebie wszystko - Uśmiechnął się i podał mi woreczek.
-Tyle co zwykle czy więcej? - Spytałam - Albo dorzuć mi jeszcze marychę - Dodała
-To wyniesie cię dwie stówki więcej -Powiedział. Podałam mu pieniądze i wzięłam paczuszki po czym wrzuciłam je do torby. Pożegnałam się z Diego a on poszedł. Został tylko Leon. Spojrzała na niego i wsunęłam okulary na nos.

Spaceruję już około godziny po mieście a Leon cały czas idzie za mną i prosi o rozmowę. W końcu usiadłam na ławce i pokazałam mu żeby usiadł obok mnie. Zastanawiam się czego chce ale w sumie mogę się domyślić. Pewnie liczył że po razie zostanie moim facetem. Ale ja nie potrzebuję żadnych facetów, chłopaków ani nikogo. Po zatem mówiłam mu to a on jest ode mnie rok młodszy z takim chodzić na pewno nie będę. Niech o tym zapomni. Chociaż cały czas coś mnie do niego ciągnie. Zaczyna mi się robić nie dobrze a to w cale nie jest miłe.
-Czemu się nie odzywasz? Źle ci było? - Spytał szybko
-Było cudownie i dobrze o tym wiesz bo mówiłam ci to w tedy. - Powiedziałam obojętnie i odpaliłam papierosa
-No to czemu się nie odzywasz? - Spytał - Przecież mogliśmy zostać chociaż przyjaciółmi. - Dodał. Kurde chłopczyku uprawiałam z tobą seks a ty chcesz się ze mną przyjaźnić. No nieźle. Jeszcze przyjaciół do łóżka to ja nie miałam. Może być ciekawie.
-Jasne pomyślę - Powiedziałam zaciągając się papierosem. Myślałam nad tym jak się go pozbyć.
-Leon możesz mi kupić wodę bardzo proszę? - Spytałam z lekkim uśmiechem
-Jasne ale nie ruszaj się stąd księżniczko - Powiedział po czym musnął mój policzek i udał się do sklepu po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnęłam się. Nazwał mnie księżniczką, a do tego pocałował w policzek. Matko co się ze mną dzieje. Nie to nie możliwe. A może jednak. Ja sie chyba w nim zakochuję. On jest idealny a ja. Dziewczyna która zmarnuje mu życie. Violetta ogarnij się nigdy nie będziesz jego dziewczyną. jego rodzice by na to nie pozwolili. Po zatem nie chcesz zmarnować mu życia. Jeśli go kochasz to tego nie zrobisz. Zostawisz go i nie zmarnujesz mu życia. Tak! Tak zostawisz go, nie zakochasz się w nim. A raczej się odkochasz. Tak zrobię. To chyba będzie trudne. Czekaj Violetta miałaś zwiać a tym czasem siedzisz i czekasz na niego. Spojrzałam w kierunku sklepu. Idzie. Nie będę już teraz uciekać. To głupie. Przecież może być moim przyjacielem. Jedynym w dodatku.

Spędziliśmy razem resztę dnia. Nie zapaliłam przy nim, nie wzięłam nic, nie wypiłam piwa. Matko jak on na mnie działa. Usiadłam na balkonie. Wzięłam piwo i papierosa. Zapaliłam go i zaciągnęłam się. Po chwili wypuściłam dym. O jak dobrze w końcu zapaliłam. Nie mogłam już dłużej. Kiedy spaliłam papierosa zapaliłam marihuanę.

Przesiedziałam tak dwie godziny. Wypiłam chyba ze cztery piwa, wypaliłam paczkę papierosów i spaliłam skręta marihuany. Od razu człowiek czuje się lepiej. Udałam się do łazienki gdzie wykonałam wieczorne czynności. Przebrałam się w dresy. Nagle poczułam się źle i zwymiotowałam. Po wszystkim opłukałam usta. Było mi słabo więc udałam się do pokoju i się położyłam.Po kilku minutach odpłynęłam. Poczułam tylko jak ktoś nakrywa mnie kołdrą i spałam już do rana.  

**********
Violetta nie odzywała się do mnie od tygodnia dla tego od tamtego czasu chodzę z Diego do magazynów. Wakacje się zaczęły więc i tak nie mam co robić. Mam nadzieję że w końcu przyjdzie. Chcę z nią jedynie pogadać. Właściwie nie wiem czemu ale strasznie mnie do niej ciągnie. No ale nie oszukujmy się kto będzie się spotykał z młodszym od siebie chłopakiem. Dzisiaj znów wybieram się Diego do magazynów. Może przyjdzie.

Siedzieliśmy tam kilka godzin. Nie przyszła i myślę że chyba nie przyjdzie. Spojrzałem w stronę wejścia i ujrzałem brunetkę. Uśmiechnąłem się w głębi duszy ale ona tylko zawołała Diego i schowała się za ścianą. pewnie myślała że jej nie widziałem. Postanowiłem wstać i iść razem z Diego do dziewczyny. Podeszliśmy do niej we dwójkę. Mnie oczywiście zignorowała a u mojego brata kupiła towar. Kiedy on już odszedł spojrzałem na nią i zaczęliśmy rozmawiać.

Wracam właśnie do domu. Calutki dzień spędziłem z Violettą i strasznie się z tego cieszę. Mam nadzieję że zostaniemy chociaż przyjaciółmi. Jest śliczna, niesamowita, inna niż te wszystkie dziewczyny z mojej klasy. Wiem że powoli zaczynam się w niej zakochiwać ale chyba nie mogę. Ona nie jest zainteresowana. Powiem jej to za jakiś czas. Wtedy ona zdecyduje co chce z tym zrobić. Albo będziemy razem albo zniknę z jej życia raz na zawsze. Swoją drogą nie wiem jak wytrzymam bez jej uroczego uśmiechu, bez jej cudownych czekoladowych oczu bez niej całej. Jest taka śliczna, krucha, idealna. Musze jej to powiedzieć. Nie umiem tego ukrywać nie przy niej. Spojrzałem jeszcze na zegarek. Zadzwonić? Nie! Na bank już śpi. Westchnąłem i wstałem. Po chwili udałem się do łazienki i wykonałem wieczorne czynności. Z myślą o ślicznej brunetce zasnąłem.

~*~
Od dwóch tygodni spotykamy się z Violettą codziennie. Spędzamy razem mnóstwo czasu. Niestety ona nadal pije, pali i bierze narkotyki. próbowałem ją jakoś od tego odciągnąć ale nie za bardzo mi to wychodzi. nie wiem jak za to się zabrać. No nie ważne. Dzisiaj powiem jej co czuję. Postanowiłem. Jest po 17. Umówiliśmy się za godzinę na plaży. Ubrałem na siebie koszulkę i jeansy a do tego włożyłem dość lekką bluzę. Ułożyłem włosy na żel i zabrałem moje rzeczy. Gotowy wyszedłem z domu i skierowałem się na plażę.

**********
O matko nie mogę w to uwierzyć! Leon, tak ten Leon. On we własnej osobie zaprosił mnie na plażę, wieczorem. Wiem że nie mam na co liczyć u takiego chłopaka ale powiem mu co czuję. jestem taka podekscytowana. Wiem, wiem. Mówiłam że się w nim nie zakocham. Mówiłam że się nie zakocham, że nie zmarnuję mu życia. Miałam się odkochać a tym czasem zakochałam się w nim jeszcze bardziej. Miałam nie niszczyć mu życia ale to silniejsze ode mnie. Kurde. Zwyczajnie pierwszy raz w życiu się zakochałam. Dla tego będzie lepiej jeśli mu o tym powiem i on mi da kosza, pocierpię ale mi przejdzie. Wtedy może zniknę. Tak, tak będzie najlepiej!

Wyszłam z pod prysznica, stanęłam na zimnych kafelkach i zaczęłam wycierać moje ciało po którym spływały kropelki wody. Po wszystkim ubrałam bieliznę i wysuszyłam włosy. Ubrałam krótkie szorty i koszulkę na ramiączkach. Włosy związałam w luźnego koka po czym zrobiłam lekki makijaż. Odkąd Leon widział mnie bez makijażu któregoś dnia rano i powiedział mi że wyglądam lepiej bez niego niż z nim zaczęłam malować się lżej. Tylko trochę pudru, korektor na ewentualne wypryski. Do tego troszkę tuszu, cienie w jasnym beżowym kolorze i szminka w pudrowo - różowym kolorze. Zupełnie nie moje kolory ale ten cień na powiekach wygląda bardzo naturalnie zresztą szminka tak samo. Wygląda to prawie jak bym nie miała makijażu. Z pokoju zabrałam torebkę gdzie spakowałam portfel i telefon oraz paczkę papierosów. Przejrzałam się jeszcze w lustrze.

Czy ja przytyłam? Wydaje mi się że tak. Położyłam dłoń na moim brzuchu. jest jakiś jakby większy niż ostatnio. Westchnęłam. Będę musiała pomyśleć nad siłownią. Wsunęłam na nogi trampki i wyszłam z domu.

**********
Siedzę na dużym kamieniu i czekam na Violettę. Zastanawiam się jak jej to powiedzieć. Och. Często się tu spotykamy więc wiem że nie będzie miała problemu z trafieniem ale strasznie się denerwuję. Sam nie wiem z czym. Czemu miłość musi być taka stresująca. Kocham ją i wiem to na sto procent ale kompletnie nie wiem jak ona na to zareaguje. Rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem ją. Szła uśmiechnięta od ucha do ucha. Paliła papierosa. Jak zwykle. Zaśmiałem się pod nosem. Po chwili znalazła się obok mnie.
-Muszę ci coś powiedzieć - Powiedziała od razu z poważną miną. Spojrzałem na nią przestraszony.
-Ja tobie też coś muszę powiedzieć - Powiedziałem równie poważnie. Widziałem strach w jej oczach. Cholera o czym ona chce ze mną rozmawiać...

#####

Witam wszystkich którzy tu jeszcze są. Jeśli w ogóle ktoś tu jeszcze jest. Naszła mnie wielka wena na napisanie OS akurat tego. Ten pomysł wymyśliłam już jakiś czas temu ale akurat teraz mnie na niego wzięło.

Publikuję go abyście o mnie nie zapomnieli. Mam nadzieję że nie zapomnieliście. Rozdział na pewno pojawi się już w tym tygodniu co będzie. Przepraszam za opóźnienie.

Mam nadzieję że ten OS wam się spodoba :)
Tym czasem was żegnam :)
Buziaczki kochani :**

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 1 -Przeprowadzamy się do Buenos Aires


Wchodzę do swojego pokoju i mam ochotę teraz się komuś wygadać. Może powinnam porozmawiać z kimś ze swoich koleżanek ze szkoły. Nie ja nawet nie umiem z nimi rozmawiać. Widziałam dzisiaj jak Roxi i Rosa zarywały do jednego chłopaka. Mogłabym im w sumie pomóc bo słyszałam jak mówił w której z nich on się kocha. Może podrzucę im jakiś liścik albo wyślę jakiś anonimowy list. To w sumie nie byłby taki głupi pomysł. Uśmiechnęłam się sama do siebie i położyłam się na łóżku. Westchnęłam i sięgnęłam po książkę która leżała na szafeczce nocnej. Zaczynam ją czytać leżąc ze swoim misiem w objęciach.


wtorek, 17 marca 2015

Prolog

Prolog
Zamyka w sobie cały swój świat i nikomu nie opowiada o
swoim życiu.
Chciała by to zmienić ale nie bardzo wie jak
i komu może się wygadać. Obserwuje to co się dzieje

dookoła nie. Koduje cały dzień we własnej głowie a
później dokładnie go analizuje. Widzi te zakochane pary
które czasami się kłócą. Widzi te dziewczyny które starają się
poderwać niedostępnych chłopaków i widzi chłopaków którzy
teoretycznie nie mają żadnych szans u niektórych dziewczyn.

Chętnie podeszła by do takiej osoby i dała kilka rad ale nie ma
pojęcia jak ma zagadać. Dla niej rozmawianie z innymi sprawia
duże trudności. zaczyna się  wtedy jąkać i nie wie co ma mówić
mimo że wcześniej w głowie ułożyła sobie cały tekst który chce powiedzieć.


~*~
                                      Otwarty na wszelkie propozycje. Uwielbia dziewczyny i
                                          dobrą zabawę.

W jego guście są dziewczyny w jego wieku lub  rok młodsze,
takie które tak samo jak on uwielbiają dobrą zabawę.  Potrafi zmieniać je co tydzień,
częściej czasem rzadziej zależy jak mu dziewczyna przypadnie do gustu. 
Uwielbia imprezy. Nie cierpi dziewczyn małomównych, nieśmiałych,
kujonek i dobrych uczennic chociaż on sam uczy się dobrze.
Czasami to ukrywa i w efekcie nie zdaje do kolejnej klasy.
Ponadto jest świetnym przyjacielem, piłkarzem i kapitanem szkolnej drużyny.
Uwielbia wygrywać mecze, nie znosi porażek.
Ale czy to na pewno jest prawdziwy on?


~*~
Dwa zupełnie inne światy. Czy mogą mieć ze sobą coś wspólnego? Na pierwszy rzut oka na pewno nie. Ale może kiedy bardziej zechcemy zainteresować się ich historią dowiemy się czegoś nowego. Może oni również na wzajem zechcą się sobą zainteresować i poznać. Przecież osoba która z nikim nie rozmawianie może tak po prostu zacząć rozmawiać z kimś z wyższej sfery. A może będzie zupełnie inaczej on zacznie rozmawiać z ludźmi z niższych sfer. Bo przecież każdy człowiek jest taki sam. Nie można dzielić ludzi na lepszych czy gorszych tylko dla tego że niektórzy są nieśmiali a nie którzy odważni.
~*~
"Nie ma ludzi lepszych lub gorszych. To tak, jakby powiedzieć, że niektóre marzenia są mniej ważne. Absurdalne."
~*~
Jeśli mieliby okazję się spotkać jak by wyglądało ich spotkanie? Przecież to na pozór dwa różne światy. Chociaż może jednak mogliby zostać znajomymi, przyjaciółmi albo kimś więcej. Tylko oni nawet się nie znają. Chciałaby poznać kogoś kto by ja rozumiał. Może to nie jest taki zły pomysł. Nie byłby gdyby umiała rozmawiać z ludźmi. Czy pozna kogoś? Tylko jak? A może jej najbliższym przyjacielem stanie się laptop, tablet, internet?



                                               
  ~*~
Czy jeśli się poznają będą mieli coś ze sobą wspólnego, coś więcej i jeszcze więcej? A może wszystko pozostanie bez zmian. On będzie w swoim świecie, a ona w swoim. Może wcale nie będzie chciał się zadawać z kimś takim jak ona. A ona? Ona może w końcu znajdzie sposób na to żeby podzielić się swoimi problemami, żeby komuś pomóc i się wygadać...

*************
Hej kochani :) Wracam do was z kolejnym opowiadaniem :) I tak wiem co mi teraz napiszecie że ten prolog nie trzyma się w ogóle kupy i tak jest ja to wiem :) Nie umiem pisać prologów więc wybaczcie mi i nie zwracajcie zbytnio na niego uwagi :)

No to tyle na temat prologu ;D Rozdział na pewno pojawi się do końca przyszłego tygodnia :D 

Oceniajcie, piszcie i w ogóle komentujcie :)

Buziaczki :**

piątek, 13 marca 2015

[One Shot] Leonetta - Wymarzone Wakacje

NARRATOR
Właśnie zaczęły się wakacje. Pewna młoda dziewczyna postanowiła wybrać się w tym roku na wakacje wraz ze swoimi przyjaciółkami. Tym razem dziewczyny postawiły na morze i przystojnych facetów. Violetta bo tak właśnie miała na imię śliczna brunetka jest singielką i marzy aby właśnie na tych wakacjach spotkać tego jedynego. On i jego paczka też wybierają się na wakacje. Wybrali ten sam kierunek co śliczne dziewczyny. Brunet jako jedyny z całej paczki jest sam i marzy aby w te wakacje poznać kogoś wyjątkowego. Morze, plaża i marzenie taki jest cel jej i jego.

VIOLETTA
Właśnie wraz z Fran i Lu wsiadamy do pociągu. Wybieramy się nad morze. Tym razem postawiłyśmy na Argentynę. Żadnej z nas nie chciało się wyjeżdżać z kraju.
-Dziewczyny  to będą nasze najlepsze wakacje - Wydarła się Fran tak że aż ludzie przechodzący obok na nią popatrzyli dziwnie.
-Fran spokojnie - Odezwałam się strasznie rozbawiona
-Tak to będą nasze najlepsze wakacje - Przyznała jej rację Lu. Do naszego przedziału wszedł konduktor który sprawdził nasze bilety i udał się dalej. Po chwili zajęłyśmy miejsca i każda zajęła się swoimi sprawami. Lu malowała paznokcie. Fran spała a ja postanowiłam posłuchać muzyki i poprzeglądać portale społecznościowe.

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
Droga minęła nam dość szybko. Wysiadłyśmy z pociągu po czym skierowałyśmy się do taksówki która zawiozła nas pod hotel. Udałyśmy  się do recepcji.
-Dzień dobry. Rezerwowałyśmy jeden trzy osobowy pokój na nazwisko Castillo - Przywitałam się z panią ubraną w białą koszulę i czarną spódniczkę.
-Dzień dobry. - Przywitała się z uśmiechem. - Tak wszystko się zgadza - Powiedziała po czym podała mi kluczyk elektroniczny czyli kartę magnetyczną.
-Pokój numer 7015 piętro 15 - Powiedziała z uśmiechem
-Dziękuję bardzo - podziękowałam za wszelkie wskazówki.
-Miłego pobytu - Powiedziała ja odwróciłam się w jej kierunku i z uśmiechem na ustach kiwnęłam głową. Podeszłam do dziewczyn  po czym wskazałam na kartę. Ruszyłyśmy do windy. Spokojnie wjechałyśmy na piętro 15 i odszukałyśmy odpowiedni pokój. Otworzyłyśmy go i weszłyśmy do środka. W środku stały dwa łóżka po prawej stronie, obok były drzwi prowadzące do łazienki. Po lewej zaś były drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam mały pokoik z trzecim łóżkiem.
-Ja zajmuję to  łóżko - Usłyszałam głos Fran  i wskazała na łóżko koło okna.
-A ja te - Powiedziała Lu wskazując na łóżko zaraz obok Fran.
-Super czyli mi zostaje tamten pokoik? - Zdałam pytanie a dziewczyny przytaknęły. Weszłam tam i zaczęłam rozpakowywać swoją walizkę. Po około 15 minutach wszystko było gotowe.
-Viola idziesz z nami na plażę? - Usłyszałam pytanie od Fran
-Tak jasne dajcie mi minutkę - Odkrzyknęłam po czym chwyciłam  strój kąpielowy i sukienkę. Ruszyłam do łazienki. Wychodząc z pokoju zauważyłam że dziewczyny są już gotowe. W łazience ubrałam strój a na niego sukienkę. Włosy związałam w luźny kucyk. Wyszłam z łazienki i ponownie skierowałam się do pokoju. Tam włożyłam klapki na nogi i chwyciłam torbę w której był ręcznik, książka, słuchawki i telefon.
-Możemy iść - Powiedziałam wychodząc z pokoju i chwytając w między czasie okulary przeciw słoneczne. Wyszłyśmy z hotelu i ruszyłyśmy na plaże która znajdowała się tuż na przeciwko naszego hotelu. Doszłyśmy na plażę i rozłożyłyśmy swoje ręczniki dość blisko wody. Położyłyśmy się i postanowiłyśmy się popalać.

LEON
Właśnie z chłopkami wyszliśmy z hotelu i szliśmy na plażę. Moim celem było spotkanie tej jedynej. A oni szli aby dobrze się bawić. Oczywiście też zamierzałem się bawić ale też działać. Przechodziliśmy koło trzech dziewczyn leżących na ręcznikach. Jedna była blondynką, druga miała czarne włosy a trzecia to idealna brunetka.
-Ej księżniczko bolało jak spadałaś z nieba? - Diego skierował pytanie do szatynki. Jest taka śliczna. Miałem do niej zagadać ale nie ten zawsze musi wyrywać te najładniejsze. Nie powiem jej koleżanki też są ładne ale ona jest inna.To widać. A ten ma swoją Lare i mógłby jej pilnować. A nie podrywać kolejne dziewczyny. Lary mu nie wystarcza?
-Ej stary co ty odwalasz? - Zdałem pytanie chłopakowi i spojrzałem na brunetkę
-Zamknij się  - Wysyczał przez zęby Diego. Dziewczyna lekko uniosła się na łokciach do góry i zdjęła okulary z nosa. Jej koleżanki uczyniły to samo.
-Będzie boleć jak zaraz kopnę cie tam gdzie nie powinnam? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Miała nie zaciekawią minę.
-UU ostra - Odezwał się Diego. - Lubie takie - Powiedział po czym ruszył dalej prosto. Stałem i przyglądałem się przez chwile dziewczynie. Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem za chłopakami. Usiedliśmy na leżakach  i włożyłem okulary przeciwsłoneczne na nos. Miałem zamiar posiedzieć chwilę a później iść popływać.
-Chłopaki gramy w siatę? - Zadał pytanie Maxi.
-Możemy grać - Powiedziałem po czym wstałem. Wszyscy razem ruszyliśmy na boisko które znajdowało się na piachu. Zaczęliśmy grać. Czułem na sobie czyjś wzrok ale nie mogłem zgadnąć czyj. Stresowało mnie to trochę, ale grałem jak najlepiej umiałem.

VIOLETTA
Dziewczyny poszły popływać a ja usiadłam i zaczęłam przyglądać się przystojnemu brunetowi który szedł wcześniej razem z tym gburem. Grali w siatkę bez koszulek. Ale on jest umięśniony. Cudo. W końcu postanowiłam wstać i iść po jakiś zimny sok lub koktajl. Chwyciłam swoją torbę i ruszyłam w stronę budek w których były sprzedawane napoje. Idąc przyglądałam się grze chłopaka. Świetnie grał.
-Dzień dobry - Przywitałam się ze starszą sprzedawczynią
-Witaj dziecko - Powiedziała z uśmiechem
-Poproszę sok pomarańczowy - Zamówiłam sok po czym zapłaciłam należną kwotę. Po chwili otrzymałam napój i ruszyłam z powrotem na ręcznik.
-Uważaj!! - Usłyszałam krzyki jakichś chłopaków a później poczułam jak ktoś na mnie wpada. Po sekundzie czułam na sobie swój zimny sok.
-Strasznie cię przepraszam - Odezwał się męski głos. Podniosłam głowę i zauważyłam bruneta któremu wcześniej się przyglądałam. Podał mi dłoń i pomógł wstać.
-Nic się nie stało - Powiedziałam z uśmiechem. On również zabójczo się uśmiechnął. jego uśmiech był cudowny. I te dołeczki takie idealne. Po chwili rzucił piłę w stronę swoich  kolegów.
-Naprawdę jest mi strasznie głupio - Powiedział drapiąc się z tyłu głowy.
-Przestań - Powiedziałam z uśmiechem. - To tylko sok. Zaraz wejdę do wody i się opłuczę. Wszystko jest okej. - Dodałam po chwili.
-Pozwól że chociaż odkupię ci sok - Zaproponował ukazując rządek swoich śnieżno białych zębów.
-Jasne czemu nie - Powiedziałam i ruszyliśmy w stronę budek.
-Leon jestem - Powiedział podając mi dłoń
-Violetta - Odpowiedziałam z uśmiechem również podając mu dłoń. Odkupił mi sok i już miałam wracać do dziewczyn ale on zaproponował spacer. Ruszyliśmy i zaprowadził mnie na jakieś skały z dala od plaży.
-To skąd jesteś Violetta? - Zdał pytanie chłopak
-Z Buenos Aires - Powiedziałam z szerokim uśmiechem. - A ty? - Zdałam pytanie po chwili
-Również. - Powiedział - Powiedz Viola jak to jest że mieszkamy w tym samym mieście i się nie spotykaliśmy? - Zadał pytanie
-Nie mam pojęcia Leonie - Powiedziałam po czym roześmiałam się. Świetnie się bawiłam w jego towarzystwie. Czułam się tak inaczej, świetnie. Siedzieliśmy chwilę w ciszy a ja cieszyłam się z obecności Leona.
-Twój chłopak jest cholernym szczęściarzem - Powiedział a mi zrobiło się smutno ale nie dałam po sobie tego poznać.
-Nie mam chłopka - Powiedziałam - Ale za to twoja dziewczyna jest szczęściarą - Powiedziałam i poczułam dziwne ukłucie w sercu.
-Nie mam dziewczyny - Ulżyło mi na sercu. Nie wiem czemu ale czułam się szczęśliwa. Zakochałam się? Nie to raczej nie możliwe. A może jednak?

KILKA DNI PÓŹNIEJ
Od kilku dni spotykaliśmy się z Leonem na plaży i spacerowaliśmy lub zwiedzaliśmy miasto. Ogólnie jest cudownie. Dziś znów jestem z nim umówiona. Właśnie wstałam z łóżka i chwyciłam świeże ubrania oraz kosmetyczkę. Udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam się i swoje włosy. Po chwili wyszłam z pod prysznica i wytarłam się, ubrała w przygotowane wcześniej ubrania a następnie wysuszyłam włosy i pozostawiłam je tak jak były. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Dziewczyny już nie spały.
-A dla kogo ty się tak wystroiłaś? - Zdała pytanie Lu
-Dla nikogo - Powiedziałam z lekkimi rumieńcami na twarzy.
-A ten nikt to ten chłopak z plaży? - Zdała pytanie Fran
-Może - Powiedziałam wchodząc do swojego pokoiku. Zostawiłam tam swoje rzeczy i chwyciłam torebkę. Wyszłam z pokoju i przejrzałam się w lusterku.
-Miłego dnia dziewczyny - Powiedziałam po czym wyszłam z pokoju i zjechałam na dół. Stanęłam przed hotelem i czekałam na Leona.
-Ślicznie wyglądasz - Wyszeptał mi do ucha znajomy głos. Wiedziałam że to Leon a mimo to zarumieniłam się.
-Dziękuję - Powiedziałam spuszczając głowę w dół aby nie zauważył moich czerwonych policzków.
-I ślicznie się rumienisz - Powiedział po czym pocałował mnie w policzek. Pierwszy raz pocałował mnie w policzek. Czułam przyjemne ciepło na sercu. Czułam się niesamowicie. Tak jakbym mogła latać. Zakochałam się i jestem tego pewna.
-Zapraszam cię dziś na kolację. - Powiedział a ja się lekko uśmiechnęłam i pokiwałam głową na znak zgody.
-Jutro już wyjeżdżam - Powiedział a ja posmutniałam i usiedliśmy na ławce. Wiedziałam że nasza przyjaźń na dłuższą metę nie przetrwa.Ja w Buenos Aires mam swoją pracę a on ma swoje zajęcia. Mówił że pracuje i jeździ na motocross. To koniec.
-To co z tą kolacją? - Postanowiłam zmienić temat
-Chciałbym się pożegnać i powiedzieć ci coś ważnego - Powiedział a do moich oczu  zaczęły napływać łzy. Nie mogłam pozwolić na to aby rozkleić się przed Leonem więc powstrzymałam się.
-O której  mam  być gotowa? - Postanowiłam przejść do konkretów
-O 18 jeśli możesz - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Przytaknęłam i również się uśmiechnęłam. Wiem że będzie mi ciężko o nim zapomnieć ale będę musiała. Nie jako o przyjacielu ale jako o chłopaku. On nie będzie mój i muszę się z tym pogodzić.
-Dobrze - Powiedziałam - Możemy wracać? - Zdałam pytanie po chwili.
-Tak jasne - Powiedział i pomógł mi wstać. Już po chwili byliśmy pod hotelem.
-Przyjdę po ciebie - Powiedział po czym pocałował mnie w policzek. Ja się lekko uśmiechnęłam i on ruszył w swoją stronę a ja w swoją. Weszłam do pokoju i ku mojemu zdziwieniu dziewczyny były w pokoju.
-Co ty taka smutna Vilu? - Zadała pytanie Lu
-Leon jutro wyjeżdża - Powiedziałam ze łzami w oczach
-Przecież mieszka w tym samym mieście będziecie się widywać - Powiedziała Fran
-Ale nie rozumiecie on ma pracę i te swoje motory w dodatku mieszka na drugim końcu miasta. - Powiedziałam - A za chwilę pozna kogoś innego - Dodałam
-Przestań - Powiedziała stanowczo Lu
-Na pewno tak nie będzie!! - Powiedziała Fran. Musiałam im uwierzyć. Może jednak miały racje. A po z tamy on chce mi coś powiedzieć. Więc musi to być coś dobrego. Z taką myślą poszłam się szykować na kolację.

LEON
Przez te kilka dni poczułem coś do Vilu i wiem że nie jest to zwykła przyjaźń. Powiem jej o wszystkim na wieczornej kolacji. Ale jak powiedziałem że chcę się pożegnać Vilu dziwnie zareagowała. Była smutna. Mam nadzieję że nie da mi kosza. A może?
-Nie Verdas ogarnij się! - Pomyślałem i tak też zrobiłem. Zacząłem wszystko przygotowywać. Musi być idealnie. Kolacja na dachu hotelu, stolik pełen przekąsek, basen, świece i płatki róż. Wszystko idealnie. Mam nadzieję że będzie dobrze i nikt nie popsuje naszej randko-kolacji. Zostawiłem wszystko w idealnym porządku na dachu i wsiadłem do windy po czym udałem się na piętro 10. Wszedłem do swojego pokoju i ubrałem bardziej eleganckie ubrania. Poprawiłem fryzurę i byłem gotowy. Spojrzałem na zegarek.
-Mam jeszcze pół godziny - Pomyślałem.Hotel Vilu jest kawałek dalej. Postanowiłem już wychodzić. Skierowałem się do hotelu oddalonego od mojego o jakieś 10 minut drogi. Wszedłem do niego i ruszyłem w stronę windy. Wybrałem przycisk z liczbą 17 i wjechałem na piętro. Odszukałem odpowiedni pokój i zapukałem po czym oparłem się o futrynę. Drzwi otworzyła mi blondynka, przyjaciółka Vilu
-Cześć ja po Viole - Powiedziałem z uśmiechem
-Wejdź - Powiedziała i wpuściła mnie do środka - Viola jeszcze się szykuje więc usiądź sobie - Powiedziała po czym wskazała na fotel pod ścianą. Usiadłem sobie wygodnie i czekałem na dziewczynę. po chwili wyszła z łazienki w ślicznej sukience i szpilkach. Miała śliczną fryzurę i leciutki makijaż.
-Witaj - Powiedziała z uśmiechem po czym podeszła i pocałowała mnie w policzek.
-Cześć - Odpowiedziałem. Chwyciła swoją torebkę i powiedziała że możemy już iść. Wyszliśmy z jej pokoju i ruszyliśmy na dach hotelu w którym mieszkałem. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
-Jak tu pięknie - Powiedziała Vilu. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Siedzieliśmy w ciszy. Zbierałem się na odwagę aby jej o tym powiedzieć ale nie umiałem. Bałem się że mnie wyśmieje. W pewnej chwili Vilu wstała i podeszła do basenu. Stanęła i uśmiechnęła się lekko nad czymś się zastanawiając. Postanowiłem wykorzystać okazję i podszedłem do niej pd tyłu. Objąłem ją w tali a głowę położyłem na jej ramieniu. Jej dłonie powędrowały na moje ręce.
-Muszę ci coś powiedzieć - Powiedziałem po czym pocałowałem jej szyję
-Słucham - Powiedziała z uśmiechem
-Zakochałem się - Powiedziałem a jej mina nie była za wesoła.
-Kto jest tą szczęściarą? - Zapytała ze łzami w oczach
-Ty - Powiedziałem odwracając ją w swoją stronę. Przytuliłem ją mocno a po chwili pocałowałem bardzo namiętnie a jednocześnie czule.
-Kocham Cie - powiedziałem po oderwaniu.
-Ja ciebie też kocham - Powiedziała z uśmiechem. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Zimno ci? - Zdałem pytanie po czym nie czekając na odpowiedź ściągnąłem z siebie marynarkę zarzuciłem ją Vilu na ramiona. Objąłem ją w tali i zaprowadziłem do swojego pokoju.
-Powinnam wracać do siebie - Powiedziała po wejściu
-Możesz zostać tutaj - Powiedziałem po czym musnąłem jej usta. W końcu postanowiliśmy że Viola przenocuje u mnie. Poszedłem się umyć i przebrać. Kiedy wyszedłem dałem Vilu swoja koszulę aby miała w czym spać i skierowała się do łazienki a ja wlazłem pod kołdrę i czekałem na swoją ukochaną. Po chwili znalazła się przy łóżku i się położyła obok mnie. Wtuliła się w mój tors.
-Dobranoc - Powiedziała zamykając oczy
-Dobranoc kochanie - Odpowiedziałem szepcząc w jej włosy. Z Violettą w ramionach zasnąłem. Byłem strasznie szczęśliwy.

NARRATOR - ROK PÓŹNIEJ
Po powrocie z wakacji Violetta i Leon zamieszkali razem. Leon po romantycznych oświadczynach został narzeczonym Violetty. Kilka miesięcy później odbył się wymarzony ślub Violetty i Leona a zaraz później huczne wesele. Są razem bardzo szczęśliwi.
-Kochanie mam dla ciebie ważną informację - Zaczęła zestresowana Violetta wchodząc do salonu.
-Słucham cię skarbie - Powiedział Leon odkładając papiery na stolik. Viola głośno przełknęła ślinę i usiadła obok swojego męża.
-Co się dzieje kochanie? - Zadał pytanie Leon
-Bo ja... - Zaczęła zdenerwowana Violetta
-Kochanie wszystko w porządku? - Zadał kolejne pytanie Leon. Sam już zaczynał się denerwować.
-Będziesz tatą - Powiedziała i spojrzała na swojego męża który siedział tuz obok niej po prawej stronie.
-Naprawdę? - Zdał pytanie z nie dowierzaniem.
-Tak - Powiedziała z lekkim uśmiechem. Jeszcze nie wiedziała do końca jaka będzie reakcja jej męża.
-Będę tatą!! - Wykrzyczał po czym wstał i wziął swoją żonę na ręce. Okręcił ich wokół własnej osi i postawił ją na nogi. Chwilę później jego warki spoczywały na ustach Violetty.
-Kocham Was - Powiedział Leon z wielkim uśmiechem na twarzy. Kilka miesięcy później Violetta i Leon zostali szczęśliwymi rodzicami malutkiego Pablo. I tak właśnie skończyła się historia która zaczęła się w Wymarzone Wakacje.

**********
A dzisiaj w waszych łapkach zostawiam One Shot który pisałam już dość dawno w ramach jakiegoś konkursu :) Już nawet sama nie pamiętam gdzie i jaki on był :) W każdym razie czekam na opinię :D

niedziela, 8 marca 2015

[Praca konkursowa] Wjechałeś do mojego serca, na swoich nartach, z workiem pełnym miłości - Mrs. Blanco - Miejsce 1

"Wjechałeś do mojego serca, na swoich nartach, z workiem pełnym miłości"
Nazywam się Violetta Castillo i mam dwadzieścia pięć lat. Jedni mówią, że wyglądam młodo jak na
swój wiek, inni twierdzą, że sprawiam wrażenie takiej jaką jestem, co wprowadza mnie w niesamowite omotanie. Najważniejsze jest to, że czuję się świetnie i nikt ani nic tego nie zmieni. Nie przejmuję się za bardzo swoim wyglądem. Stawiam na elegancję i wygodę. Nie używam także zbyt dużo makijażu, ale cóż, czasami mi się to zdarzy. Nienawidzę, kiedy wracam zmęczona z pracy, a koło mnie na ulicy przechodzą wymalowane kobiety, wyglądają normalnie jak lalki Barbie. Uważam, że jesteśmy wyjątkowe i nie powinniśmy zakrywać naszych niedoskonałości, ale cóż, najwidoczniej nie każdy ma takie zdanie. A no właśnie, praca, czyli to co stoi w moim życiu na pierwszym miejscu. Nie, nie rodzina. Wychowałam się w domu dziecka. Nie, nie miłość, bo takowej nie mam. Nie wierzę w uczucia, ani to coś nazywane właśnie miłością. To jeden wielki fałsz. Kiedyś miałam chłopaka, przepraszam, narzeczonego. Miał na imię Diego i był cudowny - troszczył się o mnie, do czasu. Potem okazało się, że tak naprawdę za moimi plecami robił wszystko z Larą - moją asystentką, ale o mojej pracy za moment - żebym wyleciała. Całe szczęście szybko się zorientowałam i powiadomiłam szefową, która na szczęście była moim sprzymierzeńcem. Chciała wyrzucić Domingueza i Baroni, jednak to ja postanowiłam odejść i założyłam własną firmę. Jestem znaną projektantką wnętrz. Moja firma nazywa się CASTILLO DESING i ma świetne dochody. Pieniądze też nie są dla mnie jakieś strasznie ważne. Tego, czego mam za dużo oddają na cele dobroczynne. Jestem kim jestem, wiele osób mnie nie akceptuje. Mam tylko przyjaciółkę Ludmiłę, z którą mieszkam w nowoczesnym mieszkaniu ogromnego wieżowca. Kiedyś była z nami jeszcze Francesca i Camila, jednak pierwsza musiała wracać do rodzimego kraju - Włoch, a Camila wyjechała ze swoim mężem do Madrytu. I tym oto sposobem zostałam sama z Lu. Na początku strasznie to przeżywałam, ale potem pojawił się Diego i... tak to się jakoś potoczyło. Najważniejsze jest to, że ja jestem szczęśliwa. Jednak czasami wydaje mi się, że czegoś mi brakuje. Szkoda, że nie wiem czego.

***

grudzień, 2013


Siedzę właśnie w samolocie i czytam książkę "Gwiazd naszych wina". Naprawdę, podziwiam Hazel za to, jak postępuję. Zresztą Augustusa też. Oboje mają nowotwór, a pomimo to cieszą się życiem.
- Prosimy zapiąć pasy, lądowanie rozpocznie się lądowanie. - mówi przyjemny kobiecy głos. Wykonuję polecenie i czekam na najgorszą część lotu. Turbulencje szturchają mną szaleńczo, jednak ja mam zamknięte oczy i staram się myśleć o czym innym. Po chwili jest już po wszystkim. Biorę walizki po czym zamawiam taksówkę, która ma mnie zawieść do hotelu. Dobrze, że umiem włoski. Przyjechałam tutaj na zjazd architektów i projektantów z całego świata. To ogromne, ale i kameralne zdarzenie. Taki zjazd odbywa się co roku. W tym roku postanowiłam zostać tydzień dłużej i spędzić tu święta i sylwestra. W końcu i tak siedziałabym sama w domu, bo Ludmiła wychodzi do Federico - jej chłopaka właśnie rodem z Włoch - na wigilię. Z tego co wiem, to on chce jej się oświadczyć właśnie 24 grudnia, więc pewnie sylwestra także bym tak spędzała. Po chwili moim oczom ukazuje się żółty samochód. Wsiadam i podaję adres. Droga nie jest długa. Dobrze znam te okolice. Już po chwili jestem pod drogim, pięciogwiazdkowym hotelem, w którym mam wynajęty pokój z ogromnym balkonem - tak jak prosiłam. Płacę taksówkarzowi za podwóz, w końcu taka jego praca, po czym zabieram moją czarno-czerwoną walizkę i wchodzę do hotelu przez ogromne szklane drzwi. Podchodzę do recepcji i czekam w kolejce. Rozglądam się. Jest to piękne miejsce. Gra świąteczna muzyka, dokładnie ta piosenka, którą uwielbiam. Na górze wisi ogromny żyrandol. Na piętro prowadzą piękne schody obszyte czerwonym dywanem, a obok jest złota poręcz. Stoi tu także ogromna choinka, z dziesiątkami bombek i parę kanap. To właśnie tam przenoszę swój wzrok. Patrzę na wszystko i wszystkim, aż nagle napotykam wzrokiem na pewne oczy. Moje nogi momentalnie robią się jak z waty. To dwa szmaragdy. Widzę, jak na mnie patrzą. Postanawiam poznać ich właściciela. Moim oczom ukazuje się nieziemsko przystojny szatyn, z cudowną grzywką postawioną na żel. Po chwili uśmiecha się do mnie lekko, pokazując swoje urocze dołeczki i perfekcyjny rządek białych ząbków. Odwzajemniam gest, jednak wtedy schodzę na ziemię. W moim życiu nie ma miejsca na mężczyzn. Odwracam się i unikam jego wzroku przez kolejne dzie
sięć minut - aż do momentu, gdy podaję recepcjonistce dane i otrzymuję kluczyk do apartamentu. Stawiam na windę, gdyż chcę uniknąć spotkania tajemniczego szatyna. Na moje nieszczęście ta jest nieczynna. Odwracam się - jego już tam nie ma. Widzę jedynie małą dziewczynkę która siedzi koło choinki i płacze. Podchodzę do niej, szkoda mi takiego słodziaka.
- Co się stało kochanie? - pytam, kucając obok niej.
- Zgubiłam tatusia. - mówi. Jest mi jej strasznie żal.
- A jak masz na imię? - pytam po raz kolejny.
- S-s-sara. - odpowiada przez płacz. Przytulam ją - i mam pięć lat. - dodaje.
- Chodź, poszukamy twojego tatusia. - chwytam ją za rączkę - tylko musisz mi coś o nim powiedzieć. - oznajmiam.
- Jest wysoki, ma brązowe włoski, zielone oczy. I ma na imię Leon. - tłumaczy. Rozpoczynam poszukiwania. Badam wszystkich po kolei. Nagle słyszę jak ktoś woła:
- Sara! - odwracam się, a mała momentalnie puszcza moją dłoń. Biegnie do swojego taty... chwila, przecież to jest ten szatyn!
- No to cudownie. - myślę. Podchodzę bliżej. Niejaki Leon stawia Sarę na ziemi i patrzy na mnie.
- Dziękuję. - mówi, blado się uśmiechając. Gdy słyszę jego głos, czuję jak mdleję. Jest idealny. A z bliska wygląda jeszcze lepiej... Stop. Mam czasem dość mojej duszy. To tak jakbym udawała kogoś, kim nie jestem. Mimo mojej silnej woli, choć chyba jeszcze nie wystarczająco, odwzajemniam gest.
- Nie ma za co. Chociaż następnym razem, powinien pan lepiej pilnować córki. - śmieję się.
- Jestem Leon Verdas. - wystawia rękę w moją stronę.
- Violetta Castillo. - odpowiadam. Kiedy nasze dłonie się spotykają, czuję jak przez moje ciało przechodzi przyjemny prąd. Liczę jednak na to, że się nie zakochałam.
- Raz jeszcze przepraszam i... do zobaczenia. - mówi, puszczając do mnie oczko. Mała Sara także mi macha. Czuję jak się rumienię. W pośpiechu idę do pokoju. Odstawiam walizkę w kąt i padam na łóżko. Zaczynam płakać. Nienawidzę mojego charakteru. A czemu? Bo raz zostałam skrzywdzona. Pamiętam jak płakałam. A teraz? Niebo się otwiera, poznaję cudownego mężczyznę, jednak ten jest żonaty - w końcu był z córką. Ale boję się. Jestem głupia. Z takimi myślami zasypiam, śniąc o szczęściu, które czuję, że jest pod samym moim nosem. Jednak gdzie?



Rano budzę się cała czerwona, moja poduszka także taka jest. Postanawiam jednak wziąć się w garść i totalnie się zmienić. Nie zamierzam być taka sama. Od dziś jestem silna. Zaczynam nowy rozdział, zupełnie inny.
W końcu wstaję z łóżka i wykonuję poranne czynności. Robię bardzo delikatny makijaż, gdyż tutaj nie mam się zamiaru zmieniać, i ubieram (tu także pozostaję bez zmian). Gdy jestem już gotowa schodzę na dół na śniadanie. Biorę miskę, do której wrzucam płatki owsiane, dorzucam bakalie i zalewam gorącym mlekiem. Do tego biorę jeszcze jogurt i pomarańczę. Przy ostatnim stanowisku parzę sobie kawę. Zajmuję wolny stolik i siadam. Wyjmuję jeszcze telefon, aby sprawdzić pocztę, po czym zabieram się do jedzenia. Pół godziny później wychodzę z restauracji. Dzisiaj mam zamiar pojeździć trochę na nartach. Nagle czuję, jak coś buczy w mojej torebce. Wyjmuję telefon - okazuje się, że to Ludmiła. Odbieram. Rozmawiamy na różne tematy. W pewnym momencie puszczam parę z ust i mówię jej o Leonie. Ta radzi mi tylko, że mam się zachowywać normalnie. Przecież każdy zasługuje na szczęście. Popieram ją. Po godzinnej rozmowy kończymy nasze pogaduchy, a ja zakładam mój nowy kombinezon. Gdy i to mam już za sobą (całe szczęście, nienawidzę tego), schodzę na dół. Kieruję się na poziom -1, gdyż tam właśnie stoi mój samochód - czerwone porshe. Wyjmuję z nich narty - białe w czarne i czerwone kwiaty - to moje ulubione kolory. Nie, nie fioletowy. Nienawidzę go mniej więcej tak, jak ubierania się w strój narciarski. Przez moje imię został mi przypisany owy kolor. Nie mogę teraz na niego patrzeć. Bo całe moje dzieciństwo - które było naprawdę smutne - składało się w siedemdziesięciu pięciu procentach z fioletu.
Zakładam buty potrzebne do tego sportu i wychodzę na dwór. Kieruję się w stronę długiej kolejki po karnet. Na szczęście jest jeszcze przed 10, więc zdążę idealnie na otwarcie wyciągu. Zakupuję bilet na cały dzień, gdyż później nie będę już miała czasu aby pojeździć, a naprawdę to lubię. Wreszcie mam zakupiony kolorowy karnet. Staję w kolejce, której jak na razie brak. Po pięciu minutach wyciąg zostaje otwarty. Obracam się i widzę za sobą długą kolejkę. Bez dłuższego zastanowienia wsiadam na krzesełko. Jadąc rozmyślam o tym co mówiła mi Ludmiła.
- Jeżeli coś do niego poczujesz, to znaczy, że pora się zmienić. - przypominam sobie jej słowa.
W końcu mogę zjechać. Rozpoczynam od delikatnego pługu, aż w końcu przechodzę na krawędzie. Czuję się niesamowicie. Wiatr pcha mnie i jadę jeszcze szybciej. Na końcu zatrzymuję się tworząc śnieżny gejzer. Wszyscy patrzą na mnie z podziwem, a ja tylko ustawiam się w kolejce.


Po trzech godzinach nadal nie jestem jeszcze do końca usatysfakcjonowana. Kieruję się więc na inną trasę. Wybieram tym razem czerwoną, gdyż wcześniej dostępna była tylko niebieska. Siadam w wagoniku i jadę, choć dwa razy dalej, to o wiele szybciej. W końcu jestem na górze. Nim zjeżdżam, napawam się cudownym widokiem. Dziś niebo jest piękne i przejrzyste. Po chwili odpycham się kijkami i zaczynam zjeżdżać. Tu jest o wiele ciężej niż tam niżej. Jednak jadę. Już po chwili czuję się pewnie. Wszystko byłoby idealnie... nagle ktoś we mnie uderza i obydwoje się przewracamy.
- Przepraszam. Wjechałem na lód. - słyszę znajomy głos. Mężczyzna podnosi gogle i widzę tam...
- Leon! - mówię.
- Violetta? - pyta, ściągając kask. Czynię to samo - Jejku, przepraszam... Nie chciałem. - tłumaczy się.
- Już dobrze, też wiele razy mi się to zdarzyło. - wybaczam mu. Po chwili nie rozumiem mojego zachowania. Przecież normalnie bym na takiego kogoś nakrzyczała, a teraz?
- Nic ci nie jest? - pyta mnie, pomagając wstać.
- Wszystko okej. - otrzepuję się ze śniegu.
- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na gorącą czekoladę? - pyta nagle. Zastanawiam się chwilę. Cóż, czemu nie. W końcu wydaje się być fajną osobą.
- Dobrze. - mówię, po czym ścigamy się na sam dół. Zdejmujemy narty i wchodzimy do małego baru. Zajmujemy stolik i zaczynamy rozmawiać. Cały czas się śmieję i uśmiecham. Co się ze mną dzieje?

***


24 grudnia 2013


Od tamtego upadku na nartach bardzo polubiłam Leona. To świetny przyjaciel. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Cieszę się. Okazało się, że jest właścicielem Verdas Company w Buenos Aires, i jest architektem! Dzięki temu mieliśmy wiele tematów do rozmowy. Jego córka Sara też chyba mnie polubiła. Zaczęła nawet mówić do mnie Ciocia Viola. Kiedy to usłyszałam, uroniłam łzę wzruszenia. A jego żona... Zostawiła go. Bez słowa. Nie rozumiem, jak można to zrobić, takiemu świetnemu facetowi, jakim jest Leon. To ideał! Nie, nie zakochałam się. Po prostu... Bardzo, bardzo go lubię.
Zjazdy architektów i projektantów także dobiegły końca. Teraz mam cały tydzień dla siebie.


Kończę rozmyślać, gdyż słyszę pukanie do drzwi. Wstaję z łóżka, poprawiam włosy i zakładam szlafrok i moje ciepłe kapcie. Pukanie nie ustaje. Podchodzę do drzwi i otwieram je. Moim oczom ukazuje się Verdas.
- Dzień dobry, śniadanie przyszło. - śmieje się.
- Już po śniadaniu? - pytam, po czym patrzę na zegarek. No pięknie, jedenasta.
- Owszem księżniczko. - odpowiada mi.
- Wejdź. - otwieram szerzej drzwi. Leon posyła mi ten cudowny cudowny uśmiech, po czym siada przy stoliku.
- Płatki, tak jak lubisz. - mówi.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - oznajmiał, po czym całuję delikatnie jego policzek.
- Wolałbym nagrodę tutaj. - dodaje, wskazując na usta. Zaczynam się śmiać. Uwielbiam, kiedy mogę z nim spędzać czas. A najlepsze jest to, że nie będę płakać przy rozstaniu, bo mieszkamy w tym samym mieście, nawet niedaleko siebie.
- Tak sobie pomyślałem... Skoro spędzasz sama wigilię i my z Sarą także... To może chciałabyś spędzić ją z nami? - pyta mnie, po czym dodaje - będziemy ją spędzać na dole, nikogo tam wtedy nie będzie. Już to załatwiłem. - zastanawiam się chwilę. Nie wiem czemu, ale brzmi to jak propozycja randki.
- Dobra, zapomnij. - mówi, po czym wstaje i kieruję się w stronę drzwi. Podbiegam do niego i chwytam dłoń, co sprawia, że szatyn momentalnie odwraca się w moją stronę. Patrzy na mnie.
- Będę zaszczycona. - oznajmiam, po czym całuję go blisko ust. On tylko uśmiecha się szeroko, po czym podnosi mnie i okręcam wokół własnej osi.
- Do zobaczenia o osiemnastej. - przytula mnie i wychodzi. Padam szczęśliwa na łóżko, a po chwili uświadamiam sobie, że nie mam ani prezentów, ani odpowiedniej kreacji. W tempie ekspresowym kończę śniadanie i ubieram się, po czym lecę do samochodu i jadę do centrum. Latam po sklepach dwie godziny. Wreszcie znajduję to czego szukałam - śliczną czerwoną sukienkę i cudowną lalkę. Zostaje mi do kupienia prezent dla Leona. Chodzę zestresowana, mam tylko trzy godziny. Wreszcie znajduję to, czego szukałam - świetnego iPada. Kupuję go, a dodatkowo otrzymuję wybrane przez siebie etui. Wychodząc, kupuję jeszcze świąteczny papier. Wracam do hotelu - widzę jak jego pracownicy szykują miejsce przy choince. Uśmiecham się pod nosem i wracam do pokoju. Pakuję prezenty. Gdy i to mam za sobą, biorę prysznic i myję włosy. Następnie kręcę włosy lokówką i związuję je w kitkę, zostawiając dwa pasma włosów. Maluje paznokcie, a gdy wysychają, robię makijaż. Patrzę na zegarek - mam idealnie piętnaście minut na ubranie się i założenie biżuterii, co już po chwili kończę. Przeglądam się w lustrze. Jestem inna. Widzę w sobie zakochaną dziewczynę - to niestety trzeba przyznać. Poprawiam włosy i sukienkę, zabieram prezenty i zamykam pokój. Schodzę powoli po schodach.
- Tato, patrz! - słyszę wołanie małej Sary. Po chwili Leon się odwraca i patrzy na mnie. Uśmiecham się do niego. Już po chwili stoimy twarzą w twarz.
- Dobry wieczór książę. - oznajmiam. Verdas jest ubrany bardzo elegancko, w przepiękny garnitur, natomiast Sara ma na sobie białą sukienkę z różową halką. Zanim zasiadamy do wieczerzy, składamy sobie życzenia. Leon życzy mi wspaniałego mężczyzny, a ja, aby odnalazł nową miłość. Podczas kolacji dużo rozmawiamy. W końcu nadchodzi czas na prezenty. Jako pierwsza odpakowuje je Sara.
- Jaka piękna lalka! - woła szczęśliwa. Jestem zadowolona, że jej się podoba. Od Leona dostała urocze przebranie księżniczki.
- Teraz ty. - mówię do Leona.
- O nie, ty. - poprawia mnie i podaje brązowe pudełko obwiązane zieloną wstążko ze złotym napisem YES. Otwieram je. W środku jest cudowna bransoletka na białym sznurku związanym w warkoczyka, a do niej przyczepiona jest złota zawieszka. Patrzę na grawer. Jest tam wygrawerowane połączenie naszych imion, jakie kiedyś wymyśliła jego córeczka - Leonetta.
- Dziękuję. - mówią, przytulając się do niego.
- Ciociu Violu, to dla ciebie. - mówi kopia Leona i podaje mi rysunek - to ty i tatuś. - tłumaczy, wskazując na dwa ludziki trzymające się za ręce. Rumienię się. Gdy Leon otwiera paczkę jest bardzo zadowolony. On także otrzymał taki rysunek. Nagle Sara zaczęła się śmiać.
- Co cię tak bawi kochanie? - pyta Leon, siedzący obok mnie. Dziewczynka wskazuje palcem w górę. Patrzymy w tamtą stronę. Nad nami wisi jemioła. Patrzymy na siebie. Przygryzam wargę. On uśmiecha się do mnie. Jednak po chwili uświadamiam sobie, co się dzieje. Rzucam Leonowi przepraszająco spojrzenie i wybiegam przed hotel, do zamarzniętego jeziora. Siadam. Zaczynam płakać. Trzęsę się z zimna. Wtedy czuję ciepłą marynarkę na moich ramionach. Czuję wspaniałe perfumy. Kątem oka widzę, jak Verdas siada obok mnie.
- Przepraszam. - mówię.
- Nie masz za co. - odpowiada, jednak słyszę w jego głosie smutek. Stawiam przed wyzwaniem i opowiadam mu o historii z Diego. Widzę w jego oczach współczucie. Wstajemy i chcemy wrócić do środka. Zaczyna padać śnieg. Zatrzymujemy się. Patrzę na Verdasa.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz ani nie zranisz. - wyznaję.
- Ani mi się śni. Za bardzo cię kocham. - mówi, patrząc mi w oczy.
- Co powiedziałeś? - pytam z niedowierzaniem.
- Kocham cię. - wyznał.
- Ja ciebie też. - mówię po chwili. Uśmiecha się szeroko i zbliża do mnie. Robię to samo. Nasze usta po chwili łączą się w pocałunku. Czuję się magicznie. Niedługo później odrywamy się do siebie.
- Violetto Castillo, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - pyta mnie. Bez wahania zgadzam się i przytulam go.




Od czasu kiedy jestem z Leonem, wszystko się zmieniło. Jestem tak bardzo szczęśliwa. Czuję, że żyję. Rozmawiałam z Ludmiłą. Cieszyła się niesamowicie. Dobrze, że wyznałam mu uczucia.

Dziś Sylwester. Postanawiam złożyć Leonowi poranną wizytę. O tej porze już zazwyczaj nie śpi. Schodzę na jego piętro i pukam do drzwi. Ku moim oczom ukazuje się niska brunetka. Jest ubrana w pidżamę.
- Tak? - pyta mnie. Nie no, nie mogę.
- Przyszłam do Leona. - mówię wściekła.
- Leon jeszcze śpi. - oznajmia.
- Naty, kto to? - słyszę głos Leona.
 Nie wytrzymuję. Zaczynam płakać. Biegnę do pokoju. Biorę pierwszą lepszą kartkę i pisze do niego list. Zostawiam go w recepcji. Pakuję się cały czas płacząc. Proszę, aby nie mówić Verdasowi co się ze mną stało. Zapłakana jadę na lotnisko. Z opuchniętymi oczami, wracam do Buenos Aires.



***



Rok później

Siedzę u siebie w pokoju bez żadnego życia. Niby pozbierałam się, po sytuacji sprzed roku, jednak to i tak nadal boli. Przez ten rok ograniczyłam relacje z Verdasem do zera. Wiem tylko, że kiedy dowiedział się, co się stało szukał mnie wszędzie. To trwało parę miesięcy. A potem to wszystko ustało... Nie słyszałam o nim nic. Spoglądam na moją dłoń - cały czas jest na niej bransoletka od niego. Nie potrafiłam się jej pozbyć. Co jak co, ale ja nadal czuję, że go kocham.

Nagle dzwoni mój telefon, nieznany mi numer. Odbieram.
- Violetta? - pyta mnie głos. Skądś go kojarzę.
- Przy telefonie. - mówię.
- Boże, nareszcie! Jestem Natalia, ta od Leona. Tylko błagam, nie rozłączaj się! To nie tak jak myślisz. - tłumaczy.
- A jak? - pytam.
- Violetta, jestem jego siostrą. - oznajmia. Uświadamiam sobie, co zrobiłam. Jestem głupia. Zniszczyłam coś wspaniałego.
- Gdzie jest Leon? - zadaję kolejne pytanie.
- Leon miał wypadek. Prawie rok temu. Leży cały czas w śpiączce. - zaczęła płakać. Mój świat się zawalił. Pytam gdzie leży, a po chwili informuję ją, że już jadę. W szpitalu jestem w ciągu piętnastu minut. Wpadam do jego sali niczym strzała. I widzę go. Jest cały blady. Zaczynam płakać. Siadam obok i chwytam jego zimną dłoń.
- Leon... przepraszam. - szepczę. Moje słone łzy spadają na jego koszulkę. Nagle czuję, jak ktoś się do mnie przytula. Widzę Sarę.
- Ciociu Violu, wróciłaś! - powiedziała.
- Tak kochanie, wróciłam.
- Tata śpi.
- Długo już tak śpi? - pytam.
- Zawsze kiedy do niego przychodzę z ciocią Naty. - odpowiada. Widzę brunetkę.
- Ciebie też przepraszam. - mówię.
- Nie masz za co. - oznajmia i przytula mnie.
- Chodź Sara, zostawimy ciocię Violę samą z tatusiem. - zwraca się do dziewczynki i wychodzi.


Siedzę z Leonem dzień w dzień. Rozmawiam z nim. Wiem, że mnie słyszy. Ściska moją dłoń. Dziś jestem u niego już dziesiąty raz. Mija jedna godzina, druga, trzecia...
- Leon. Muszę ci coś powiedzieć. - zaczynam - nigdy o tobie nie zapomniałam. Ja cię nadal kocham. - wyznaję. Zbliżam się do niego i delikatnie całuję. Patrzę na niego. Nie wierzę, w to co widzę. Leon otwiera oczy i uśmiecha się do mnie.
- Violetta. - mówi.
- Kocha nie mów nic. Musisz odpoczywać. A ja... ja cię przepraszam. Oskarżyłam cię o coś, nie mając pojęcia. Zrozumiem, jeżeli powiesz mi teraz, że mam się stąd wynosić. - mówię.
- Cały czas cię kocham. - wyznaje mi. Odwracam się. Podchodzę do niego i przytulam. Znów jestem szczęśliwa!



Leon wyszedł ze szpitala miesiąc temu. Siedzimy teraz u niego w domu, przepraszam, w naszym domu. Mieszkamy razem. Nagle Leon odsuwa się.
- Wiesz kochanie... Mam takie dziwne przeczucie... - zaczyna.
- Jakie przeczucie? - pytam.
- Że powinniśmy zapamiętać ten moment. Będziemy go opowiadać naszym wnukom. - mówi dalej.
- Co masz na myśli? - pytam po raz kolejny.
- Wyjdziesz za mnie? - mówi. Nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Od razu zgadzam się. Płaczę.



***

Kilka lat później, grudzień

Nazywam się Violetta Verdas. Jestem szczęśliwą mężatką. Moim mężem jest najwspanialszy mężczyzna na świecie - Leon Verdas. Jestem projektantką wnętrz, a on architektem. Kiedyś pracowaliśmy osobno. Dziś jest zupełnie inaczej. Połączyliśmy je w jedność i teraz jesteśmy właścicielami VERDAS IMPERIUM. 
Siedzę obecnie w naszym domu, a konkretniej w naszym salonie i patrzę przez okno, jak razem z Sarą i Alexem - naszymi dziećmi - lepi ogromnego bałwana. Cały czas nie dociera do mnie to, że jestem tak szczęśliwa. Za chwilę wrócą do domu i zasiądziemy do wieczerzy. Moje przypuszczenia potwierdzają się. Kiedy przychodzi czas na prezenty, wszyscy się cieszą. Leon otwiera prezent ode mnie. Wyjmuje małego bucika.
- Violu? - pyta mnie.
- Niespodzianka... - szepczę. Podchodzi do mnie i okręca wokół własnej osi. 

Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
Bo wszystkie skarby tego świata mam u siebie w domu.
Razem tworzymy jedną bajkę.
Jestem księżniczką.
On księciem.
A nasze dzieci następcami tronu.
Nie mam zamiaru stawiać tu kropki. To oznaczałoby koniec tej bajki. A ona tak naprawdę dopiero się zaczęła.

 Dziękuję Ci Leon.
Wjechałeś do mojego serca,
na swoich nartach
z workiem pełnym miłości,
której tak bardzo potrzebowałam.
Kocham cię.




****
Praca która zajęła pierwsze miejsce :)
Autorka - Mrs. Blanco
Czekam na wasze opinię !!

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów