wtorek, 30 września 2014

Rozdział 4 - Jej po prostu nie ma.

VIOLETTA
Jak co rano wyłączyłam uporczywie dzwoniący budzik. Wstałam do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Wsunęłam kapcie na nogi i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Zrobiła lekki makijaż i ułożyłam włosy. Wyszłam z łazienki i zjadłam lekkie śniadanie. Następnie włożyłam na nogi buty i ruszyłam na przystanek.

Po około godzinie drogi dotarłam do firmy. Weszłam do gabinetu Leona i na biurku zostawiłam pocztę do niego. Wyszłam i odpaliłam swój komputer po czym chwyciłam wczorajsze dokumenty i usiadłam przy biurku. zaczęłam je wypełniać kiedy usłyszałam stawiane kroki. Podniosłam głowę i zobaczyłam Leona.
-Cześć - Powiedziałam z uśmiechem
-Witaj - Powiedział również z uśmiechem - Kawy błagam kawy - Dodał po chwili błagalnym tonem
-Już - powiedziałam z uśmiechem po czym skierowałam się do małego pomieszczenia gdzie znajdował się ekspres do kawy. Zrobiłam kawę dla Leona i chwyciłam filiżankę kierując się do gabinetu. Weszłam i postawiłam ją na biurku.
-Leon mogę zadać ci pytanie? - Zapytałam niepewnie
-Jasne - Powiedział po czym upił łyka kawy z filiżanki.
-Czemu się wczoraj spóźniłeś? - W końcu zadałam to pytanie które mnie tak strasznie dręczyło
-Jim całą noc nie spał. Chodził i płakał. Bolał go brzuch a później wymiotował - Powiedział spokojnie
-Przepraszam ale czemu nie zajęła się nim mama? - Zadałam kolejne pytanie
-Jej po prostu nie ma -Powiedział a ja byłam zdziwiona i na niego patrzyłam ale nie chciałam zadawać więcej pytań.
-Kiedyś byliśmy razem. Kochałem ją nad życie - Powiedział po czym podszedł do mnie. - Oświadczyłem jej się i wtedy dowiedziałem się że jest w ciąży. Po urodzeniu małego powiedziała że albo ja się nim zajmę albo ona odda go do adopcji. Więc go wziąłem. Był moim całym światem. Moim malutkim skarbem. A ona pojechała do Mediolanu robić karierę modelki. - Powiedział spokojnie patrząc przed siebie
-Przepraszam nie wiedziałam - Powiedziałam smutna.
-Przestań - Dodał już bardziej wesoły. Wtedy i ja się uśmiechnęłam. Ale było jeszcze jedno pytanie które mnie dręczyło.
-Przepraszam ale czy ty ja kochasz? - Zadałam pytanie które mnie tak bardzo męczyło.
-Nie. Po tym co zrobiła zrozumiałem że wcale nie była warta mnie i naszego synka. - Powiedział. Popatrzyłam na niego i go przytuliłam. Kiedy się przytulaliśmy przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mogłabym go tak przytulać i przytulać. Niestety po kilku sekundach w drzwiach pojawiła się jakaś starsza pani z Jimem.
-Leon - Powiedziałam odrywając się od chłopaka i wskazując na drzwi.

LEON
Dzisiejsza noc wcale nie była lepsza. Jim nadal chodził i wymiotował. Nie miałem już siły na nic. Rano wstałem i zadzwoniłem do opiekunki Jima. Przyszła bez problemu ale nie była zadowolona. Dzwonie do niej zawsze kiedy Jimi jest chory. Normalnie mały chodzi do przedszkola. Później wyszedłem do pracy.

Po kilku minutach drogi w końcu dotarłem do firmy. Wszedłem i zobaczyłem że Violetta już jest.
-Cześć - Powiedziała z uśmiechem
-Witaj - Powiedziałem również z uśmiechem - Kawy błagam kawy - Dodałem po chwili błagalnym tonem.
-Już - Powiedziała z uśmiechem po czym skierowała się do małego pomieszczenia gdzie był ekspres do kawy. Ja wszedłem do gabinetu i usiadłem przy biurku. Po kilku minutach do gabinetu weszła Viola. Tak jak ostatnio mówiłem już nie pukała.  Postawiła kawę na biurku.
-Leon mogę zadać ci pytanie? - Zapytała niepewnie
-Jasne - Powiedziałem po czym wziąłem łyka kawy z filiżanki.
-Czemu się wczoraj spóźniłeś? - Usłyszałem pytanie z ust brunetki
-Jim całą noc nie spał. Chodził i płakał. Bolał go brzuch a później wymiotował - Powiedziałem spokojnie
-Przepraszam ale czemu nie zajęła się nim mama? - Usłyszałem kolejne pytanie
-Jej po prostu nie ma -Powiedziałem a jej mina była zdziwiona i na mnie  patrzyłam ale nie zadawała więcej pytań.
-Kiedyś byliśmy razem. Kochałem ją nad życie - Powiedziałem po czym podszedłem do Violi. - Oświadczyłem jej się i wtedy dowiedziałem się że jest w ciąży. Po urodzeniu małego powiedziała że albo ja się nim zajmę albo ona odda go do adopcji. Więc go wziąłem. Był moim całym światem. Moim malutkim skarbem. A ona pojechała do Mediolanu robić karierę modelki. - Powiedziałem spokojnie zgodnie z prawdą patrząc przed siebie
-Przepraszam nie wiedziałam - Powiedziała smutna.
-Przestań - Dodałem już bardziej wesoły. Wtedy i ona się uśmiechnęła. Ale widziałem na jej twarzy że coś jeszcze ją dręczy.
-Przepraszam ale czy ty ja kochasz? - Zadała pytanie.
-Nie. Po tym co zrobiła zrozumiałem że wcale nie była warta mnie i naszego synka. - Powiedziałem. Popatrzyła na mnie i mnie przytuliła. Kiedy się przytulaliśmy przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mógłbym nie wypuszczać jej ze swoich ramion.
-Leon - Powiedziała Violetta odrywając się ode mnie i wskazała na drzwi.

sobota, 27 września 2014

Rozdział 3 - Dzień dobry szefowo

VIOLETTA
Weszłam do firmy i skierowałam się na piętro trzecie. Wcześniej odebrałam pocztę od sekretarki na parterze. Weszłam i zostawiłam swoje rzeczy na wieszaku. Podeszłam do biurka i odpaliłam swojego laptopa. Leona jeszcze nie było ale miałam nadzieję że za chwilkę się pojawi ponieważ za 20 minut ma spotkanie z klientem. Usiadłam przy biurku i zaczęłam wypełniać dokumenty.

-Dzień dobry - Usłyszałam głos. Miałam nadzieję że to Leon. Podniosłam głowę i zobaczyłam naszego klienta.
-Dzień dobry - Przywitałam się wstając od biurka. -Proszę wejść do gabinetu i się rozgościć za chwilkę do pana przyjdę - Powiedziałam z uśmiechem po czym mężczyzna skierował się do gabinetu a ja szybko wybrałam numer do Leona.
-Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty -Pomyślałam. Nic. Nie odbiera. Po chwili ponownie wybrałam numer do mojego szefa.
-Halo - Usłyszałam zaspany głos po drugiej stronie słuchawki
-Szefie co się z panem dzieje? - Zadałam pytanie
-Violetta? - Zadał pytanie
-Tak ja. - Powiedziałam szybko - Klient już na szefa czeka. - Dodałam po chwili.
-Cholera zapomniałem - powiedział już przytomniej
-Postaram się opanować sytuację - Powiedziałam po czym się rozłączyłam.

Podałam kawę mężczyźnie który już od dobrych kilku minut siedzi w gabinecie mojego szefa.
-Przepraszam - Zaczął mężczyzna - Mogę w końcu zobaczyć projekt? - Zadał pytanie lekko zdenerwowany.
-Tak już - Powiedziałam z uśmiechem po czym skierowałam się do szafki do której Leon wczoraj chował projekt. Otworzyłam ją i wyjęłam odpowiedni po czym wyjęłam go z tuby i rozłożyłam na biurku Leona.

Klient Leona dość długo oglądał projekt. Już myślałam że coś jest nie tak. Chodził i oglądał go z różnych stron. W końcu usiadł i upił kawy z filiżanki.
-Jest idealny - Powiedział a mi ulżyło. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
-Niedługo zadzwonię i się umówimy aby dogadać szczegóły. - Powiedział po czym wstał i wyszedł z gabinetu. Opadłam na fotelu Leona i siedziałam uśmiechnięta.
-Dzień dobry - Usłyszałam głos Leona. Pomyślałam że go zabiję.

LEON
Kiedy wchodziłem do biura mój klient właśnie wychodził. Przywitałem się z nim i go wyminąłem. Wszedłem do swojego gabinetu a na moim fotelu siedziała uśmiechnięta Violetta z przymkniętymi oczami.
-Dzień dobry szefowo - Przywitałem się z uśmiechem - Przepraszam za spóźnienie - Dodałem po kilku sekundach. Violetta otworzyła jedno oko a uśmiech z jej twarzy znikł. Przestraszyłem się trochę.
-Uduszę cię - Powiedziała po czym odłożyła telefon na moje biurko. Podeszła do mnie i położyła swoje dłonie na mojej szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i ogarnęło mnie przyjemne ciepło na sercu.
-Chcesz pozbawić mojego syna, ojca? - Zadałem pytanie z nadzieją że odpuści.
-No jasne że nie - Powiedziała i zabrała swoje dłonie. Podeszła do biurka i zabrała z niego telefon. Po kilku sekundach opuściła mój gabinet. Usiadłem przy biurku i przymknąłem oczy. Byłem zmęczony dzisiejszą nocą. Jimi całą noc chodził i płakał że boli go brzuszek i wymiotował. Kiedy w końcu udało nam się zasnąć niestety zadzwoniła Violetta że jestem spóźniony.

Po kilku godzinach pracy w końcu wstałem od biurka. Ruszyłem w stronę wyjścia z gabinetu. Podszedłem do biurka Violetty.
-Dzisiaj poradziłaś sobie świetnie - Powiedziałem z uśmiechem na ustach
-Bez przesady szefie - Powiedziała uzupełniając dokumenty.
-Jeszcze raz powiesz do mnie szefie - Powiedziałem i pogroziłem jej palcem.
-Dobrze -Powiedziała
-Jeszce raz dziękuję - Powiedziałem po czym musnąłem jej policzek i skierowałem się do gabinetu.

VIOLETTA
Kiedy Leon musną mój policzek przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Nie mam pojęcia o co chodzi. Spojrzałam na dokumenty i przypomniałam sobie że nie mam podpisu Leona. Weszłam do jego gabinetu tak jak mówił bez pukania. Rozmawiał akurat przez telefon. Poczekałam grzecznie kilka minut.
-Też cię kocham synku - Powiedział po czym się rozłączył. Lekko się uśmiechnęłam. To takie słodkie. Nie każdy ojciec tak by się interesował własnym synem. Niektórzy nawet się nimi nie przejmują. A on to idealny tatuś.
-Mam dokumenty do podpisania - Powiedziałam po czym podałam mu trzy kartki.
-Się robi -Powiedział po czym jego dłonie przez chwilę spoczywały na blacie biurka. Spojrzałam na nie.
-Rzeczywiście nie ma obrączki - Pomyślałam i się lekko uśmiechnęłam sama do siebie. Po kilku minutach zabrałam dokumenty i wyszłam z jego gabinetu. Usiadłam przy biurku. Wysłałam kilka maili i wyłączyłam komputer. W tym czasie z gabinetu wyszedł Leon.
-Koniec pracy na dziś - Powiedział po czym posłał mi ciepły uśmiech. Odwzajemniłam go.
-Ja jeszcze nie skończyłam - Powiedziałam po czym chwyciłam do ręki długopis.
-Powiedziałem koniec - Powiedział pochylając się nad moim biurkiem i zabierając mi długopis z ręki. Wstałam odkładając dokumenty na miejsce i zabrałam swoje rzeczy z wieszaka po czym razem z Leonem skierowałam się do windy. Tak jak wczoraj on wsiadł do swojego samochodu a ja poszłam na przystanek.

                                                                                ********
                                     No i mamy numerek 3 :D Mam nadzieję że się podoba :D

OS Leonetta - Wytańczyć miłość

NARRATOR
-Pasażerowie lotu numer 367 do Barcelony proszeni są do odprawy - Zdanie te trafiło do uszu młodej, niskiej i pięknej brunetki. Wzięła swój bagaż po czym skierowała się w odpowiednim kierunku. Niedawno wygrała konkurs tańca w którym wygrała warsztaty taneczne u profesjonalnego i jednego z najlepszych tancerzy. Krucha brunetka siedziała już w samolocie który za kilka godzin wyląduje na jednym z kilku lotnisk w Barcelonie.

-Stary kiedy będą te dzieciaki z konkursu? - Zadał pytanie brunet do swojego najlepszego przyjaciela.
-Nie dzieciaki - Poprawił go Włoch.
-No dobra ale kiedy? - Powtórzył pytanie wysoki brunet.
-Jutro rano masz już z nimi zajęcia - Usłyszał odpowiedź po czym skierował się do szatni.

Po długim locie brunetka wysiadła z samolotu i odebrała swój bagaż. Następnie skierowała się na postój taksówek. Wsiadła do jednego z żółto-czarnych samochodów a później podała adres do hotelu w którym tymczasowo miała mieszkać odebrała kluczyk a następnie skierowała się do odpowiedniego pokoju. Wyjęła z walizki swoją piżamę i kosmetyki po czym ruszyła do łazienki. Wzięła prysznic, przebrała się i była gotowa do spania. Położyła się, nastawiła budzik. Po kilku minutach namysłu zamknęła oczy i zasnęła. Jutro czeka ją ciężki dzień pracy na kursie.

Zaś wysoki, dobrze zbudowany i przystojny brunet wchodził właśnie do klubu. Umówił się tutaj ze swoim najlepszym przyjacielem i jego dziewczyną, śliczną blondynką. Zamówili po drinku i ruszyli by zająć stolik.
-Leon mógłbyś sobie znaleźć w końcu jakąś dziewczynę - Powiedziała blondynka przytulając się do swojego księcia z bajki.
-Jakąś dziewczynę to ja mam na każdym kroku - Powiedział po czym rozejrzał się po sali. - Czekam na te jedyną - Dodał po chwili po czym puścił jej oczko. Usiedli przy stoliku. Do chłopaka cały czas podchodziły jakieś dziewczyny. W końcu jest jednym z najlepszych tancerzy, często piszą o nim w internecie lub gazetach.

VIOLETTA
Spokojnie przetarłam oczy a następnie wyłączyłam uporczywie dzwoniący budzik. Następnie usiadłam na łóżku po czym na swoje stopy wsunęłam kapcie. Weszłam do łazienki gdzie umyłam twarz i zęby. Wyszłam z łazienki, wybrałam nowe ubrania na dziś i ponownie weszłam do małego pomieszczenia.

Po około 20 minutach byłam gotowa. Do swojej torby sportowej włożyłam bluzkę, bluzę, leginsy, buty na zmianę, ręcznik oraz butelkę wody. Na rękę włożyłam dwie gumki do włosów. Wyszłam z pokoju, zeszłam na dół. Chciałam się przejść ale kompletnie nie wiedziałam gdzie jest ta słynna sala gimnastyczna więc dziś postanowiłam jechać taksówką.

-Cześć jestem Ludmiła - Zaczepiła mnie jakaś blondynka. Posłałam jej ciepły uśmiech po czym uścisnęłam jej dłoń.
-Hej - Powiedziałam z wielkim uśmiechem. - Violetta - Podałam jej swoje imię po czym przyjrzałam jej się dokładnie. Nie wyglądała na jedną z tych dziewczyn które czekały na zajęcia. Miała na sobie sukienkę.
-Nie ja nie będę brała udziału w zajęciach - Powiedziała z uśmiechem. - Czekam tylko na swojego chłopaka - Powiedziała odwracając mnie w kierunku dwóch chłopaków stojących i rozmawiających między sobą.
-Aha - Odpowiedziałam promiennie. Jeden z nich przykuł moją uwagę. Przystojny brunet, włosy postawione na żel, wysoki. A jego uśmiech powala. Ale ktoś taki nawet jeżeli jest wolny nie umówiłby się ze mną.
-Na miejsca - Wykrzyczał ten przystojny. Przeprosiłam blondynkę po czym ruszyłam na środek sali. Zajęłam miejsce na końcu sali.
-Jestem Leon i przez te pięć dni będziecie musieli znieść moje towarzystwo - Powiedział niezbyt zadowolony. Po chwili uśmiechnął się ukazując rządek swoich białych zębów.
-To jest Federico który będzie nam towarzyszył - Dodał po chwili. Nie było nas zby dużo na tych zajęciach. Może z 5 do 7 osób. Po chwili Leon pokazał nam trzy razy układ. A później kazał tańczyć razem z nim.

-Mocniej - Wyszeptał do mojego ucha kiedy miałam robić wyskok. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Cały czas kręcił się obok mnie.Sprawiało mi to przyjemność.
-Wyżej i energiczniej - Tym razem powiedział to już dość głośno. Starałam się jak mogłam ale on nic mi nie ułatwiał. Miałam właśnie robić obrót kiedy on zatrzymał muzykę. Stanęłam i się wyprostowałam. Odszedł ode mnie po czym staną z przodu. Pokazał nam jak dokładnie ma to wyglądać. Włączył muzykę po czym znów zaczął chodzić między nami i sprawdzać.
-Dobrze - Powiedział po czym odszedł ode mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. W końcu coś mu się spodobało. Ćwiczyliśmy tak jeszcze około 2 godzin. Po czym Leon oświadczył że możemy iść już do szatni.
-Ty zostań - Powiedział po czym wskazał na mnie. Przymknęłam oczy i przeklęłam go w myślach. Ale jednak się cieszyłam że kazał mi zostać. Jest przystojny i taki idealny. Nie stop Viola!
-Słucham - Powiedziałam spokojnie
-Jesteś dobra ale powtórz jeszcze raz układ - Powiedział po czym wskazał abym wróciła na parkiet. Zła rzuciłam ręcznik i butelkę wody pod lustro. Ponownie związałam włosy w wysoki kucyk po czym stanęłam przed lustrem a on obok mnie. Pilotem włączył muzykę.
-5,6,7,8... i - Zaczął odliczać po czym zaczęliśmy tańczyć. Dawałam z siebie wszystko aby nie miał do czego się przyczepić.
-Dobra jesteś - Powiedział po skończonym tańcu, wyłączył muzykę i spojrzał na mnie. Ponownie poczułam jak przechodzą mnie dreszcze. Czułam jak robię się czerwona na twarzy ale starałam się tego nie okazywać.
-Nie tylko ty umiesz tańczyć - Powiedziałam z ironią w głosie po czym posłałam mu sztuczny uśmiech.
-Gratuluję - Powiedziała Ludmiła która do mnie podeszła. Spojrzałam na nią po czym się uśmiechnęłam.
-Dziękuję - Odpowiedziałam po czym zabrałam swój ręcznik i wodę. Skierowałam się do wyjścia z sali.
-Wyzywam cię na pojedynek - Usłyszałam głos Verdasa po czym się odwróciłam i spojrzałam na niego pytająco. Przymknęłam oczy i się uśmiechnęłam.
-Nikt mnie jeszcze nie pokonał - Powiedział po czym się uśmiechnął zwycięsko.
-Jeszcze zobaczymy - Powiedziałam po czym podeszłam do chłopaka. Wyciągną dłoń w moim kierunku.
-Jutro po zajęciach - Powiedział. Pokiwałam głową na znak zgody. Odwróciłam się i wyszłam. Nie zamierzałam podawać mu dłoni. Niech nie myśli że pójdzie mu ze mną tak łatwo.

LEON
No i stało się. Wyzwałem ją na pojedynek. Mam nadzieję że nie stchórzy bo serio mi się spodobała.Jest taka śliczna i krucha. Taka idealna.
-Leon w coś ty się wpakował? - Zadał pytanie mój przyjaciel.
-W nic - Odpowiedziałem spokojnie. Przecież jeszcze nikt mnie nie pokonał i ta dziewczyna też nie da rady.
-Widziałem jej filmiki na necie - Zaczął niepewnie - Jest dobra - Powiedział po czym wyszli wraz z Ludmiłą. Ja również się skierowałem do szatni.
-Przecież nie może być tak dobra żeby pokonać mnie - Powiedziałem pewny siebie.
-Nie? - Zadał pytanie. Po chwili wziął swojego iphona i pokazał mi jeden z jej filmików.
-No to wpadłem - Powiedziałem po obejrzeniu filmiku.

Wyszliśmy we trójkę z budynku po czym skierowaliśmy się do mojego auta. Ruszyliśmy do mieszkania które aktualnie wynajmujemy. Od razu skierowałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku po czym zacząłem myśleć nad układem na jutro. A może to lepiej żeby ona wygrała. Przynajmniej będę mógł zabrać ją na kawę. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Po chwili wiedziałem już jaki układ wezmę.

-Co robicie? - Zadałem pytanie wchodząc do salonu. Spojrzałem na nasze zakochane gołąbeczki.
-Obstawiamy kto jutro wygra - Powiedział Fede po czym musną usta Lu.
-Mam nadzieje że Vilu - Pomyślałem z lekkim uśmiechem na ustach
-A wy tylko o tym - Powiedziałem - To proste że ja - Powiedziałem przekonany
-To się jeszcze okaże - Lu zacytowała słowa Violetty. Spojrzałem na nią po czym usiadłem na kanapie na przeciwko nich i zacząłem oglądać film razem z nimi.

VIOLETTA
-Jesteś gotowy? - Zadałam pytanie dla Leona po skończonych zajęciach
-Tak jak nigdy -Odpowiedział spokojny. Włączyliśmy muzykę i na zmianę pokazywaliśmy co przygotowaliśmy. Miałam nadzieję na pokonanie go no ale nie oszukujmy się. To on tu jest mistrzem.
-Viola gratuluję ci -Powiedziała Ludmiła po skończeniu
-Ja też ci gratuluję - Usłyszałam głos Federico. Posłałam im uśmiechy po czym spojrzałam na Verdasa.Przeszedł mnie dziwny prąd i poczułam ciepło na sercu.
-Przepraszam stary ale ona była lepsza - Powiedział Fede do swojego przyjaciela.
-Gratuluję - powiedział z tajemniczym uśmiechem po czym podał mi dłoń.
-Dziękuję - Odpowiedziałam z uśmiechem po czym uścisnęłam jego dłoń. I znów te dziwne uczucie. Cieszyłam się że udało mi się go pokonać. Widocznie nie jest aż taki dobry jak mi się wydawało. Po kilku minach skierowałam się do szatni gdzie się przebrałam.

-Jakie plany na resztę dnia? - Usłyszałam pytanie wychodząc z budynku. Odwróciłam się i zobaczyłam Verdasa opartego o maskę samochodu.Wyglądał całkiem nieźle.
-Odpoczynek - Powiedziałam po czym posłałam mu uśmiech. Po chwili do niego podeszłam
-Zapraszam cię na kawę - Powiedział pewny siebie. Chciasłam się z nim podroczyć. Albo zwyczajnie odmówić. 
-Raczej nie skorzystam - Powiedziałam spokojnie po czym ruszyłam w swoim kierunku. Raptem chwycił mnie za nadgarstek po czym odwrócił w swoją stronę.Byliśmy strasznie blisko siebie. Czułam jego oddech na sobie.
-Wygrałaś ze mną więc teraz nie wymigasz się od kawy - Powiedział po czym pociągną mnie w stronę swojego auta. Uśmiechnęłam się sama do siebie i nie stawiając oporów wsiadłam do czarnego sportowego auta.

-To czym zajmujesz się na co dzień? - Zadał pytanie popijając kawę
-Uczę się i pracuję - Powiedziałam smutna na samą myśl o tym że jak wrócę do Buenos Aires to znów będę musiała do tego wrócić.
-A twoi rodzice? - No i uderzył w mój czuły punkt. Moje oczy momentalnie się zaszkliły a po chwili wyciekło z nich kilka łez.
-Nie mam rodziców - Powiedziałam ocierając łzy - Zginęli w wypadku samochodowym kiedy miałam trzy lata. - Powiedziałam po czym wbiłam swój wzrok w kubek z kawą. Verdas przysunął się do mnie po czym otarł mi łzy i mnie przytulił. W jego ramionach było mi dobrze. Przynajmniej czułam się bezpieczna. Po kilku minutach dopiliśmy swoje kawy po czym Leon za nie zapłacił i wyszliśmy z kawiarni.
-Spacer? - Zapytał po czym podał mi swoją dłoń. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Nie wiem co mam na ten temat myśleć. Jeszcze nie dawno dawał mi wycisk na sali a teraz jest milutki.
-Nie wiem - Powiedziałam niezdecydowana.
-No chodź - Powiedział uśmiechnięty. Chwyciłam jego dłoń po czym ruszyliśmy na droga stronę ulicy. Przeszliśmy przez park i znaleźliśmy się na plaży.

-Wracajmy - Powiedziałam niepewnie po około dwóch godzinach chodzenia.
-Jak sobie życzysz - Odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Wróciliśmy do auta zabrałam swoja torbę i miałam wracać do hotelu.
-Gdzie idziesz? - Zadał pytanie zdezorientowany.
-Do hotelu - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chodź - Powiedział po czym otworzył mi drzwi. Wsiadłam do auta. Spojrzałam na niego kiedy usiadł na miejscu kierowcy. Uśmiechną się tajemniczo po czym odpalił silnik.

LEON
Kurcze nie mogę się przed tym bronić. Poczułem coś do tej ślicznej, kruchej brunetki. Jest taka idealna.
-Nie,nie Verdas stop! - Pomyślałem. Właśnie wracamy do hotelu a raczej jedziemy do mnie. Lu miała przygotować coś do jedzenia. Cały czas czuję na sobie jej wzrok. Ledwo się powstrzymuję aby nie zrobić się czerwony jak burak.
-Czemu mi się tak przyglądasz? - Postanowiłem zadać pytanie
-Bo jesteś przystojny - Powiedziała po czym położyła swoją dłoń na ustach. - To znaczy... - Zaczęła ale się powstrzymała.
-Ty też jesteś śliczna - Powiedziałem spoglądając na nią. Po chwili znów wlepiłem wzrok w drogę.
-W końcu to przyznała - Pomyślałem zadowolony.

Po kilku minutach drogi dojechaliśmy pod nasz blok. Weszliśmy do bloku po czym wsiedliśmy do windy. Wybrałem odpowiednie piętro a po kilku minutach znaleźliśmy się w mieszkaniu.
-Zapraszam -Powiedziałem z wielkim uśmiechem na ustach przepuszczając ją w drzwiach.
-Dziękuję - Powiedziała po czym uroczo się uśmiechnęła.
-Zapraszam do stołu - Krzyknęła Lu z jadalni. Weszliśmy do środka po czym usiedliśmy przy stole.

-Będę już uciekała. - Powiedziała Viola wstając od stołu
-Już? - Zadała pytanie smutna Lu. Spojrzałem na nie z uśmiechem. Zaprzyjaźniły się.
-Tak jest już po północy - Powiedziała po czym chwyciła swoją torbę.
-Odwiozę cię - Powiedziałem wkładając buty na nogi. Spojrzała na mnie z uśmiechem po czym oboje skierowaliśmy się do auta.

-Dziękuję za podwózkę - Powiedziała po czym się uśmiechnęła.
-Przynajmniej mam pewność że nic ci się nie stało - Powiedziałem zgodnie z prawdą po czym oparłem ją o samochód. Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Nasze usta dzieliły milimetry. W końcu zmniejszyłem odległość i pocałowałem małą brunetkę która zawładnęła moim sercem. Podczas pocałunku poczułem jakby stado motyli w moim brzuchu chciało latać. To niesamowite uczucie.
-My nie powinniśmy - Powiedziała po czym uciekła do budynku. Walnąłem się otwartą dłonią w czoło.
-Kretyn - Pomyślałem po czym wsiadłem do samochodu i ruszyłem z powrotem do siebie.

KOLEJNEGO DNIA
LEON
-Gdzie Violetta? - Zadałem pytanie zły wchodząc na salę gimnastyczną. Zły jestem na siebie. Jak ja mogłem być taki głupi. A teraz jej nie ma na zajęciach. To prze zemnie.
-Leon spokojnie zaraz do niej zadzwonię - Powiedziała Ludmiła kładąc dłoń na moim ramieniu. Posłałem jej ciepły uśmiech po czym rozpocząłem się rozgrzewać.
-Przepraszam za spóźnienie - Usłyszałem melodyjny głos Vilu. Odwróciłem się a moim oczom ukazała się szczupła brunetka.
-Pogadamy? - Zadałem pytanie podchodząc do mojej ukochanej.
-Powinniśmy zaczynać zajęcia - Powiedziała po czym ustawiła się na swoim miejscu. Zrezygnowany stanąłem z przodu i zacząłem zajęcia.

-Pogadamy teraz? - Zadałem pytanie po skończonych zajęciach
-Wybacz ale się śpieszę - Powiedziała po czym wybiegła z sali. Uderzyłem dłonią w ścianę.
-Ja z nią pogadam - Usłyszałem głos Lu. Spojrzałem na nią po czym odprowadziłem ją wzrokiem do damskiej szatni.

VIOLETTA
Usiadłam w szatni zaczęłam płakać. Po chwili obok mnie zjawiła się Ludmiła. Przytuliła mnie i zaczęła gładzić po plecach.
-Co się dzieje? - Zadała pytanie po czym spojrzała w moje oczy.
-Całowaliśmy się - Powiedziałam szybko - I się zakochałam - Dodałam po chwili
-No to w czym problem? - Usłyszałam pytanie od Lu
-Za trzy dni wyjeżdżam - Powiedziałam przez łzy. - Myślisz że to ma jakiś sens? - Zapytałam po chwili.
-Myślę że warto spróbować - Powiedziała po czym podała mi chusteczkę
-A ja jednak sobie daruję. Wolę się teraz pomęczyć niż później jak będę musiała go zostawić - Powiedziałam po czym chwyciłam torbę i wyszłam z szatni. Pod oknem na przeciwko pomieszczenia w którym wcześniej byłam stał Leon z Federico. Spojrzałam na nich po czym wyminęłam. Leon chciał iść w moim kierunku ale po tym jak go wyminęłam zrezygnował.

Udałam się do hotelu po czym wzięłam prysznic, zjadłam kolacje i położyłam się spać. Całą noc śnił mi się Leon. Wiem że to nic dobrego ale w jakimś stopniu za nim tęsknię. Chociaż nie powinnam...

4 DZIEŃ POBYTU VIOLETTY W BARCELONIE
VIOLETTA
Jak co rano od kiedy tu jestem wstałam po czym wybrałam ubrania na dziś, udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic a następnie się ubrałam, ułożyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Następnie wyszłam z łazienki, spakowałam swoją torbę na zajęcia i zjadłam śniadanie. Po kilku minutach od zjedzenia posiłku byłam gotowa do wyjścia. Zabrałam swoje rzeczy po czym wyruszyłam w drogę na zajęcia.

Wbiegłam na salę spóźniona. O dziwo nie było jeszcze Leona. Stanęłam na końcu sali jak zwykle. Po chwili wszedł Leon.Rozejrzał się po sali po czym tajemniczo się uśmiechnął.
-Na ostatnich zajęciach pokażę wam kroki do choreografii w parach - Powiedział po czym stanął przodem do nas. - Potrzebuję pomocy - Powiedział po czym ponownie tajemniczo się uśmiechnął. Już wiem co on kombinuje. Tylko że nie dam rady mu się wymigać.
-Violetta - Powiedział po czym na mnie wskazał - Ty mi pomożesz - Dodał po czym pokazał abym do niego podeszła.
-Wiesz chyba jednak sobie daruję - Powiedziałam nie ruszając się z miejsca - Coś mnie noga boli - Powiedziałam łapiąc się za lewą nogą.
-Jasne już ci wierzę- Powiedział po czym podszedł do mnie i wyciągnął mnie na sam środek sali. Modliłam się aby mnie puścił, żeby mnie zostawił. Ale nie. On musi zawsze postawić na swoim. Zaczął pokazywać dwa razy układ. Później podał mi rękę i zaczęliśmy tańczyć razem. W jego ramionach czułam się niesamowicie. Przy obrocie byliśmy strasznie blisko siebie. Na koniec wpadłam w jego ramiona. Nasze twarze dzieliły milimetry. W końcu on zmniejszył odległość i wbił się w moje usta. Czułam jak motylki latają po moim brzuchu. Pierwszy raz w życiu się zakochałam. Oderwaliśmy się od siebie. Cała grupa przyglądała się temu. Dziewczynom na twarzach malowała się złość. Zamknęłam oczy po czym wtuliłam się w umięśniony tors Leona. Nie potrzebowałam nic innego. Liczył się tylko on.

-Wiesz że jutro wyjeżdżam? - Zadałam pytanie kładąc głowę na ramieniu Leona.
-Wiem - Odpowiedział smutny. Położył swoją dłoń na moich plecach po czym zaczął mnie po nich gładzić. Przymknęłam oczy i nadal szliśmy brzegiem morza.
-Koniecznie musisz jechać? - Zadał pytanie z nadzieją w głosie.
-Muszę - Odpowiedziałam po czym posłałam mu wymuszony uśmiech.
-Przecież nic cię tam nie trzyma - Powiedział patrząc w moje oczy. - Mogłabyś zostać tutaj - Powiedział wycierając łzy spływające po moich policzkach.
-To nie jest takie łatwe - Powiedziałam wtulając się w niego. Chwyciliśmy się za ręce, wróciliśmy do samochodu po czym ruszyliśmy do hotelu w którym mieszkam.

-O której jutro masz samolot? -Zadał pytanie patrząc na swojego iPhona.
-Nie chcę abyś przyjeżdżał - Powiedziałam cicho. -Pożegnajmy się tutaj - Dodałam po chwili.
-No ale... - Zaczął ale nie dałam mu skończyć
-To będzie zbyt ciężkie dla mnie. - Powiedziałam po czym się do niego przytuliłam.
-No dobrze - Wyszeptał w moje włosy gładząc mnie po plecach.
-Obiecaj mi że będziesz szczęśliwy, że znajdziesz sobie dziewczynę i że o mnie zapomnisz - Zaczęłam wymieniać smutna. Odsunął mnie od siebie po czym spojrzał w moje oczy.
-Szczęśliwy jestem tylko z tobą, dziewczynę już znalazłem - Mówiąc to dotkną mojego nosa. Uśmiechnęłam się lekko. - A o tobie nie da się zapomnieć - Skończył po czym pociągną mnie do siebie i znów się do niego przytuliłam.
-Kocham cię - Powiedziałam spokojnie. Chwycił mnie za dłoń.
-Ja ciebie też - Odpowiedział. Spojrzałam w jego oczy. Pełno w nich było smutku i złości ale też miłości. Miłości którą mnie darzył.
-Bądź szczęśliwy - Wyszeptałam po czym zabrałam swoją rękę z jego uścisku i odeszłam.

DZIEŃ WYJAZDU VIOLETTY
VIOLETTA
Wczorajszy wieczór miną mi bardzo dobrze. No z wyjątkiem tego pożegnania. Nie chcę go tutaj zostawiać. Wiem że kiedy wyjadę zapomni o mnie i się zakocha w kimś innym, lepszym, w kimś kto będzie jego wart. Nie to co ja.
-Koniec!! - Pomyślałam. Decyzja zapadła. Pożegnaliśmy się wczoraj i wszystko się skończyło. Przeżyłam niesamowitą przygodę przez te kilka dni. Szkoda tylko że musi się skończyć tak smutno.
Dopakowałam walizkę po czym chwyciłam swoją torebkę i wyszłam z hotelowego pokoju. Oddałam klucz na recepcji po czym wyszłam przed budynek. Wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki którą udałam się na lotnisko.

-Jechać czy nie jechać? - To pytanie krąży po mojej głowie od wczoraj. Nie mam po co wracać do Buenos Aires. Ale tutaj tez nie mam po co zostawać. Chciałabym aby przyjechał tutaj Leon i powiedział żebym nie wyjeżdżała ale wiem że tak się nie stanie.
-Viola - Usłyszałam głos przyjaciółki. Tak lu została moją przyjaciółką taką jedyną i prawdziwą.
-Ludmi - Powiedziałam po czym przytuliłam ją mocno. Nagle ktoś chwycił mnie za ramie. Na twarzy Lu pojawił się tajemniczy uśmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam Leona. Rzuciłam mu się na szyję po czym przymknęłam oczy.
-Miałeś nie przyjeżdżać - Wyszeptałam przez łzy
-Nie wyjeżdżaj proszę, nie - Powiedział po czym oderwał się ode mnie i chwycił mnie za dłonie.
-Muszę - Powiedziałam niepewna swoich słów.
-Proszę - Wyszeptał po czym podszedł bliżej mnie. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek
-Kocham cię -Powiedział po oderwaniu - Pierwszy raz się zakochałem - Wyznał po czym odwrócił się i zrobił krok w przód. - A moja miłość wyjeżdża - Powiedział na tyle głośno abym to usłyszała i ruszył przed siebie. Do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Ratuj swoją miłość póki możesz - Moja przyjaciółka wyszeptała mi do ucha po czym pchnęła w kierunku wyjścia. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.

Właśnie jadę do Leona. Nie mogłam odlecieć. Uświadomiłam sobie że się w nim zakochałam, zakochałam się pierwszy raz w życiu, i to tak na prawdę. Tylko nie wiem czy on będzie chciał ze mną jeszcze rozmawiać. Gdy Fede do niego zadzwonił powiedział że jest na sali gimnastycznej więc teraz mnie tam transportują.

Weszłam do sali tańca. Stanęłam przy drzwiach i przyglądałam się temu co robi Leon. Po chwili skończył ale mnie nie widział. Zaczęłam klaskać w dłonie. Spojrzał na mnie po czym się uśmiechną.
-Przepraszam - Powiedziałam po czym ruszyłam w jego kierunku.
-Kocham cię - Dodałam po chwili po czym przytuliłam go najmocniej jak umiałam. Po chwili się od siebie oderwaliśmy. Spojrzał w moje oczy po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach.
-Ja ciebie też kocham - Powiedział z przymkniętymi oczami.Uklękną na przeciwko mnie z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
-Violetto czy zostaniesz moją dziewczyną? - Zadał pytanie z nadzieją w głosie.
-Tak - Powiedziałam rzucając mu się na szyję. Wstał po czym okręcił nas wokół własnej osi. Nasi przyjaciele weszli na salę klaskając w dłonie. Posłałam im szeroki uśmiech wtulając się w mojego chłopaka.

LEON
Tak, tak, tak. Jestem taki szczęśliwy. W końcu mam przy sobie moją mała kruszynkę którą kocham. Siedzimy w aucie i jedziemy do nas. Lu zarządziła że dziś coś ugotujemy i posiedzimy w domu, pogadamy. Podoba mi się ten pomysł.
-Leon co ty robisz? - Usłyszałem pytanie z ust mojej ukochanej
-A co mam robić? - Zadałem pytanie zdezorientowany
-Miałeś to wymieszać a nie jeść - Powiedziała rozbawiona. Zacząłem się śmiać razem z nią
-Chcesz trochę? - Zapytałem nakładając na łyżkę trochę sałatki.
-Nie dziękuję - Powiedziała po czym musnęła mój policzek. Uśmiechnąłem się lekko po czym wymieszałem sałatkę zgodnie z prośbą.

-Viola mogę zadać ci pytanie? - Zapytał Fede siadając wraz z Lu na kanapie.
-No mów - Powiedziała spokojnie Vilu Wtulając się we mnie.
-Gdzie będziesz teraz mieszkała? - Zadał w końcu pytanie. Posłałem mu chłodne spojrzenie po czym przeniosłem swój wzrok na Vilu. Nic nie mówiła.
-Tutaj - Powiedziałem zdecydowany po czym złożyłem pocałunek na ustach mojej kruszynki.
-Fajnie - Powiedziała Lu - Będziemy mieszkać wszyscy razem - Dodała uśmiechając się. Przytuliłem mocniej moją dziewczynę po czym włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać jakiś film.

ROK PÓŹNIEJ
NARRATOR
-Viola kochanie szybciej bo się spóźnimy - Szatyn wołał swoją dziewczynę aby się pośpieszyła.
-No już idę - Odpowiedziała spokojnie po czym wsunęła na nogi swoje buty. - To nie jest takie łatwe - Powiedziała podając mu bluzę. Posłał jej uśmiech po czym wyszli z mieszkania trzymając się za dłonie. Wsiedli do samochodu którym ruszyli w drogę.

-Panie doktorze i jak? - Zadał pytanie zdenerwowany szatyn
-Leon spokojnie - Poprosiła go jego ukochana.
-To chłopiec - Powiedział po czym podał im wydruk zdjęć z badania USG. Spojrzeli na nie po czym Leon przytulił swoją ukochaną. Pocałował ją w policzek i wyszli z gabinetu.

VIOLETTA
-Cieszę się - Powiedziałam patrząc na mojego narzeczonego.
-Ja też - Powiedział po czym zaczął mnie namiętnie całować. Siedzieliśmy akurat w domu na kanapie.
-Czy my nie przeszkadzamy? - Zadała pytanie nasza przyjaciółka
-Nie - Odpowiedzieliśmy jednocześnie po czym ponownie się do siebie przytuliliśmy
-I jak było u lekarza? - Zadał pytanie nasz przyjaciel
-Chłopiec - Powiedzieliśmy znów jednocześnie.


***********************
Kochani mam nadzieję że Wam się podoba :) Mnie nie podoba się końcówka :P Ale to nic :D Czytajcie i komentujcie :D

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 2 - Znasz aż sześć języków?

VIOLETTA
Wstałam rano i wykonałam wszystkie poranne czynności. Zeszłam wyszykowana na dół. Napiłam się kawy i czekałam aż Lu wstanie.
-Cześć - Powiedziała moja przyjaciółka. Była rozczochrana i cała zaspana.
-Hej - Powiedziałam rozbawiona jej widokiem.
-Z czego się tak cieszysz? - Zadała pytanie lekko przeczesując swoje włosy palcami.
-Z niczego - Powiedziałam z uśmiechem dopijając kawę. Wstałam i przewiesiłam torebkę przez ramie. - Trzymaj kciuki - Powiedziałam i kierowałam się do wyjścia z kuchni.
-Zaczekaj! - Krzyknęła blondynka. Podeszła do mnie i kopnęła mnie lekko w dupę.
-Dziękuję - Powiedziałam z uśmiechem i pożegnałam się z moją współlokatorką.

Właśnie stoję pod wielkim budynkiem. Verdas Architect. Mam nadzieję że się uda. Weszłam do środka. Ochroniarz posłał mi ciepły uśmiech który odwzajemniłam. Podeszłam do wielkiego biurka i czekałam na to aż sekretarka skończy rozmawiać.
-Pani w jakiej sprawie? - Zadała pytanie notując coś w notesie
-Przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną. - Powiedziałam z uśmiechem
-A na asystentkę pana Verdasa - Powiedziała z szerokim uśmiechem
-Tak - Powiedziałam z uśmiechem
-Piętro trzecie - Powiedziała i wskazała na windę za moimi plecami.

Wjechałam na odpowiednie piętro a tam jakaś kobieta pokierowała mnie do odpowiedniego gabinetu. Zapukałam i grzecznie czekałam na pozwolenie wejścia do środka.
-Proszę - Usłyszałam. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do biurka a mężczyzna siedzący po drugiej stronie podniósł głowę.
-To ty - Powiedziałam z uśmiechem widząc Leona.
-I ty - Powiedział z uśmiechem wstając od biurka. Brunet podał mi dłoń  którą uścisnęłam. Po chwili usiadłam na krześle.
-Więc to ty chcesz być moją asystentką - Powiedział z uśmiechem
-Marzę o tym - Wypaliłam. On spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Po czym powrócił do przeglądania mojego CV
-Znasz aż sześć języków? - Zadał pytanie ze zdziwieniem
-No tak -Powiedziałam z lekkim uśmiechem spoglądając na niego
-Masz tę pracę - Powiedział. Ulżyło mi momentalnie. Mam pracę. Na reszcie.
-Naprawdę ci dziękuje - Powiedziałam z wielkim uśmiechem
-Nie masz za co. Zasłużyłaś na tą pracę - Powiedział z uśmiechem nadal patrząc na moje CV
-Dziękuję - Powtórzyłam po raz kolejny. Po kilku minutach podpisałam umowę i Leon pokazał mi moje biurko a następnie przekazał co mam dziś wykonać. Przysiadłam do biurka i zaczęłam wykonywać prace wyznaczona przez Leona. Coś mi nie dawało spokoju. Postanowiłam pójść do Leona i go o to zapytać. Podeszłam do drzwi gabinetu mojego szefa i zapukałam.

LEON
Usłyszałem pukanie więc odłożyłem dokumenty które trzymałem w dłoni na biurko.
-Proszę - Powiedziałem patrząc w kierunku drzwi.
-Mogę na chwilkę? - Zadała pytanie moja asystentka
-Ty nie musisz pukać. - Powiedziałem spokojnie - Pozwolenia też nie potrzebujesz aby tu wejść - Dodałem po chwili z wielkim uśmiechem.
-Cieszę się że mi ufasz - Powiedziała z lekkim uśmiechem- Mam pytanie. - Dodała po kilku sekundach.
-Słucham - Powiedziałem ciekawy
-Dostałam ta pracę bo jestem dobra czy dla tego że się znamy? - Zadała pytanie
-Jesteś dobra. Bardzo chciałbym mieć cię w swojej firmie na stałe. Ale dając ci tę pracę chce podziękować za odnalezienie Jima - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Dobrze. W takim razie zaspokoiłam swoją ciekawość - Powiedziała po czym wyszła z mojego gabinetu.

Punktualnie o 14 wyszedłem z gabinetu i zobaczyłem że Violetta zapisuje coś w kalendarzu. Była taka słodka. Skończyła rozmowę przez telefon i przeniosła swoje cudowne oczy na mnie. Uśmiechnęła się lekko.
-Możesz już iść do domu. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem
-Dziękuję - Odpowiedziała z uśmiechem i  zaczęła zbierać swoje rzeczy. Poczekałem na nią chwilkę i po kilku sekundach szliśmy obydwoje w kierunku windy.
-Aj co ze mnie za asystentka - Powiedziała a ja spojrzałem na nią zdziwiony
-Co się stało? - Zadałem pytanie zdziwiony
-Jutro o 9 masz spotkanie z klientem w sprawie nowego projektu - Powiedziała lekko smutna
-I to ten problem? - Zadałem pytanie
-No tak - Powiedziała spokojnie
-Dziękuję że pamiętałaś - Powiedziałem po czym dotarliśmy na dół. Wyszliśmy z budynku. Skierowałem się do auta. Violetta poszła w kierunku przystanku.

Właśnie wraz z Jimem jedziemy do domu. Odebrałem go jak zwykle.
-Synku a co ty dziś tak mało mówisz? - Zadałem pytanie dla szkraba siedzącego z tyłu.
-Brzuszek mnie boli - Odpowiedział mój smutny synek. Odkąd pamiętam to nigdy mu się buzia nie zamyka a dzisiaj jest taki cichutki. Na prawdę musi go boleć brzuch.
-Nie zgadniesz kto u mnie pracuje - Powiedziałem z wielkim uśmiechem
-Kto? - Zadał pytanie ciekawy
-Violetta która cię odnalazła - Powiedziałem spoglądając w lusterko wsteczne na minę malca.
-Ale fajnie - Powiedział ucieszony- Odwiedzi nas kiedyś? - Zapytał z nadzieją w głosie
-Mam nadzieję - Odpowiedziałem po czym dotarliśmy do domu.

VIOLETTA
Weszłam do mieszkania i zdjęłam szpilki z nóg. Rzuciłam je w kont i weszłam do salony gdzie położyłam się na łóżku.
-I jak? - Usłyszałam głos przyjaciółki
-Udało się - Powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach
-Gratulacje. Mówiłam że ci się uda - Powiedziała pewna siebie.
-Nie zgadniesz kto jest moim szefem - Powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Kto? - Zadała pytanie ciekawa Lu
-Idealny facet - Powiedziałam chytrze
-To znaczy? - Zapytała Ludmiła
-Pan Leon - Powiedziałam już jaśniej.
-Na prawdę? - Zadała pytanie z nie dowierzaniem
-Serio - Powiedziałam.

Reszta dnia minęła mi spokojnie. Oglądałyśmy z Lu filmy a później każda z nas poszła spać. Jutro znów dzień w pracy. Z idealnym panem Leonem.
-Z przystojnym Leonem. - Pomyślałam . Nie stop Viola!! Ogarnij się!!

***********
Ha ha :D Mamy rozdział 2 :D Mam nadzieję że wam się podoba :D Nie przynudzam :D Buziaczki i do kolejnego :****

piątek, 19 września 2014

Rozdział 1 - Jestem Leon

VIOLETTA
Jest popołudnie. Razem z Lu wybrałyśmy się na spacer. Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną w firmie Verdas Architect. Strasznie się stresuję. Ale w sumie to nie ma czym. Pewnie usłyszę to co w każdej firmie od miesiąca.
-Dziękujemy. prosimy zgłosić się kiedy będzie miała pani większa doświadczenie. Do widzenia - Pomyślałam. Tak jest w każdej firmie ostatnio.
-Viola słuchasz mnie? - Zadała pytanie moja przyjaciółka.
-Nie przepraszam - Przyznałam się - Powtórzysz? - Zadałam pytanie
-Viola nie stresuj się ta jutrzejszą rozmową. Będzie dobrze. Dostaniesz tą pracę -Powiedziała blondynka
-Jasne - Przyznałam i sztucznie się uśmiechnęłam. Dalej szłyśmy gadając raczej o pozytywnych rzeczach.
-Patrz Lu - Wskazałam na małego płaczącego chłopca który siedział na chodniku przy ścianie od sklepu.
-Cześć mały - Powiedziałam z uśmiechem kucając przy malutkim płaczącym chłopczyku. On się na mnie popatrzył i dalej płakał.
-Zgubiłeś się?- Zadałam pytanie spokojnie. Chłopczyk pokiwał głową.
-A gdzie byłeś i z kim? - Zadałam kolejne pytania
-Byłem z tatom w parku na placu zabaw - Powiedział nadal płacząc.
-Chodź odprowadzę cię do parku - Powiedziałam z uśmiechem - Tata pewnie cię szuka.
-Dobrze - Powiedział i wstał podając mi swoją malutką rączkę.
-Jak masz na imię? - Zapytałam przechodząc z małym przez ulicę
-Jestem Jimi - Powiedział wycierając swoje malutkie oczka. Jest taki słodziutki. Razem z Lu i Jimmem ruszyliśmy do parku.

LEON
Siedziałem na ławce z małym w parku. W pewnej chwili zadzwonił do mnie telefon. Odebrałem go i rozmawiałem przez kilka minut. Kiedy wróciłem na ławkę zauważyłem że małego nie ma na placu zabaw. Strasznie się wystraszyłem bo on nigdy nigdzie sam nie odchodził.
-Jim - Wołałem głośno. Nigdzie go nie było. Chodziłem cały spanikowany po całym parku.
-Jim - Zawołałem już po raz kolejny. Kolejny raz przechodziłem koło placu zabaw z nadzieją że jednak tu jest, że przyszedł. Krążyłem i chodziłem. Traciłem już nadzieję że go znajdę.
-Jim gdzie jesteś? - Zawołałem kolejny raz.
-Tatusiu - Usłyszałem wołanie małego chłopca. Odwróciłem się  i zobaczyłem że w moim kierunku biegnie mój malutki synek. Za nim szły dwie uśmiechnięte dziewczyny.
-Gdzie byłeś? - Zadałem pytanie przytulając go do siebie.
-Ciebie nie było tato i poszedłem cię szukać - Powiedział dumny. - Ale się zgubiłem - Dodał już bardziej smutny.
-Szukałem cię- Przyznałem z uśmiechem
-Ta pani mnie znalazła i tu przyprowadziła. - Powiedział malutki i wskazała niezbyt wysoką brunetkę. Postawiłem małego na nogi i chwyciłem go za dłoń. Po chwili ruszyliśmy w kierunku brunetki.
-Dziękuję za odprowadzenie mojego syna - Powiedziałem podchodząc do brunetki. Spojrzałem w jej oczy i odpłynąłem. Były takie piękne. Nie stop Verdas !!
-Nie ma problemu. - Powiedziała - Po prostu zobaczyłam go i płakał. To go przyprowadziłam- Powiedziała z uśmiechem.
-Jeszcze raz dziękuję -Powiedziałem z uśmiechem
-Jestem Leon - Dodałem po chwili. Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń.
-Violetta - Odpowiedziała z uśmiechem podając mi dłoń. Ścisnąłem jej dłoń. Była taka delikatna. Kiedy mnie dotykała przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Proszę pani - Odezwał się mój malutki syn.
-Tak?- Zapytała Violetta kucając przy nim
-Dziękuję- Powiedział po czym pocałował ją w policzek. Strasznie słodko to wyglądało. Wiem że mały marzy o tym aby w końcu mieć mamę. Pożegnaliśmy się  z brunetką i jej przyjaciółką i ruszyliśmy do domu. Po kilku minutach dotarliśmy do naszego wielkiego domu. Położyłem małego spać. A sam usiadłem i przeglądałem dokumenty związane z nowym projektem.
-Koniecznie muszę znaleźć asystentkę - Pomyślałem. Przypomniałem sobie że jutro mam spotkanie kwalifikacyjne. Mam nadzieję że będzie się nadawała.

VIOLETTA
Odprowadziłyśmy małego i wracałyśmy z Lu do domu. Ten mały jest taki słodki.
-Wiesz Viola coś mi się wydaje że wpadłaś w oko dla pana Leona - Powiedziała uśmiechnięta Lu.
-Przestań na bank ma żonę - Powiedziałam z uśmiechem
-Właśnie nie. Przyjrzałam mu się dokładnie i nie miał obrączki na palcu. - Powiedziała całkiem poważnie moja przyjaciółka.
-Wymyślasz - Powiedziałam spokojnie.
-No popatrz ideał faceta. Przystojny, widać że biznesmen i w dodatku samotnie wychowuje syna.- Powiedziała Lu wymieniając jego zalety na palcach u lewej dłoni.
-Możesz skończyć? - Zadałam pytanie wchodząc do domu.
-Może - Powiedziała z grymasem na twarzy
-Nawet go więcej nie spotkam Lu. - Powiedziałam lekko smutna. Tylko nie wiem dla czego.
-A teraz przepraszam ale idę spać bo jutro mam rozmowę kwalifikacyjną - Powiedziałam po czym skierowałam się do swojego pokoju. Razem z Lu wynajmujemy małe mieszkanie. Są tu dwa pokoje, mała jadalnia, mały salon i kuchnia oraz łazienka.

************
No i mamy rudział pierwszy :D Ja się ciesze i mam nadzieję że wam się spodoba :D Buziaczki :***
P.S Czekam na opinie

niedziela, 14 września 2014

Prolog

ON - Przystojny brunet o zielonych oczach. Właściciel firmy Verdas Architect. Samotnie wychowuje syna. Pięcioletniego, uroczego chłopczyka o imieniu Jimmy. Teraz szuka nowej i kompetentnej asystentki. Marzy też o tym aby spotkać miłość swojego życia. Ale niestety jak tylko kobiety dowiadują się że ma syna uciekają. Jego była narzeczona zostawiła go z małym synkiem i pojechała robić karierę modelki. Co będzie gdy ON w końcu znajdzie miłość swojego życia która zaakceptuje jego syna a Jim ją a w tym czasie pojawi się jego była narzeczona?

ONA - Dziewczyna po studiach. Na początek szuka jakiejś pracy jako asystentka w znanych firmach aby później móc wzbić się wyżej. Niedawno rozstała się ze swoim byłym chłopakiem. Nie myśli o miłości. Ale co zrobi gdy ta już zapuka do drzwi jej serca? Ucieknie czy może zostanie? Zgodzi się pomóc JEMU w trudnych chwilach? A może przestraszy się i ucieknie kiedy pojawi się jego dawna miłość?

CHŁOPIEC - Mały synek prezesa wielkiej firmy Verdas Architect. Nigdy nie poznał swojej mamy. Chciałby aby jego tata w końcu znalazł swoją miłość. W tedy on zyskałby mamę. Co postanowi mały chłopczyk kiedy pozna nową "ciocię" i w tym samym czasie pojawi się jego biologiczna mama?


********
No i tutaj pojawia się pytanko do Was kochani :D Czy chcecie rozdział 1 ?? Pozdrawiam i całuje :***

sobota, 13 września 2014

Rozdział 65 - To już

LEON
Wstałem rano i zobaczyłem że Vilu już nie śpi.
-Jak się czuje moja księżniczka? - zadałem pytanie
-Dobrze -Powiedziała z uśmiechem
-To dobrze -Powiedziałem z uśmiechem całując ją w usta
-Co dziś robimy? - Zadała pytanie
-Wiesz ja będę musiał na chwilkę wyjść - Powiedziałem spokojnie - A wieczorem zjemy kolację - Dodałem po chwili namysłu. Wstałem i ubrałem się po czym umyłem twarz i wyszedłem z domu bez śniadania. Skierowałem się po Fede a następnie skierowaliśmy się do Apartu.

-Może ten? - Zadał pytanie Federico wskazując na kolejny model pierścionka.
-Nie - Powiedziałem stanowczo - Musi być idealny - Dodałem po chwili z uśmiechem
-Kurde Leon one wszystkie są idealne - Powiedział wkurzony Włoch
-Ten - Wskazałem na pierścionek z wystawy
-No tak stary zapomniałem że ty musisz kupić najdroższy - Powiedział Fede
-No i co masz z tym problem? - Zadałem pytanie
-Nie żadnego - Powiedział spokojnie
-Biorę ten - Powiedziałem do sprzedawczyni która zapakowała pierścionek w śliczne czerwone pudełeczko w kształcie serca.

Wróciłem do domu. Nigdzie nie znalazłem Violetty. Przestraszyłem się lekko po wczorajszej sytuacji. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer.
-Kochanie jestem u Fran - Usłyszałem głos mojej ukochanej po kilku sygnałach
-To dobrze. Przestraszyłem się -Przyznałem się
-Spokojnie - Powiedziała jak zwykle radośnie
-O której będziesz? - Zadałem pytanie z ciekawości
-Około 16 - Powiedziała
-W takim razie przygotuję kolację - Powiedziałem zadowolony
-Tylko nie spal domu - Powiedziała przez śmiech
-Bez obaw - Powiedziałem również uśmiechnięty
-Kocham cię - Wyznała po chwili
-Ja ciebie bardziej - Powiedziałem po czym się rozłączyłem. Skierowałem się do kuchni w celu przygotowania kolacji. Dla naszej trójki rzecz jasna.

Wybiła właśnie 16. Usłyszałem otwieranie drzwi więc skierowałem się w tamtym kierunku.
-Witam - Powiedziałem po czym pocałowałem moją kruszynkę w usta.
-Cześć - Powiedziała po czym przytuliła się do mnie
-Zapraszam na kolekcję moją księżniczkę i malutką fasolkę. - Powiedziałem z uśmiechem po czym objąłem Vilu w tali i ruszyliśmy do jadalni. Zjedliśmy w ciszy. W końcu pomyślałem że muszę to zrobić. Zebrałem się na odwagę i wstałem od stołu szukając w kieszeni spodni pudełeczka. Podszedłem do niej.

VIOLETTA
-Violu - Zaczął i klęknął przede mną. Otworzył pudełeczko w którym znajdował się pierścionek. - Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem i czy zgodzisz się zostać moją panią Verdas i mamą naszych dzieci? - Zadał pytanie. Zamurowało mnie, a w gardle urosła mi gula. Nie mogłam się odezwać. W moich oczach zaczęły się zbierać łzy szczęścia. Ale nie mogłam nic powiedzieć. Widziałam że Leon się niecierpliwi.
-Tak -Ledwo wypowiedziałam te słowo. Miałam łzy w oczach i uśmiech na twarzy. Leon wstał i wsunął mi pierścionek na palec. Przytulił mnie mocno.
-Nawet nie wiesz jaki jestem teraz szczęśliwy - Wyszeptał do mojego ucha składając pocałunek na mojej szyi.
-Ja też - Powiedziałam szeptem przytulając go coraz mocniej i mocniej. Po chwili usiedliśmy na kanapie. Położyłam głowę na kolanach Leona a on zaczął bawić się moimi włosami.
-Mogę zadzwonić do Lu? - Zapytałam Leona spokojnie
-Śmiało - Powiedział z uśmiechem. Wzięłam telefon do ręki wybrałam numer do Lu
-Hej Lu - Powiedziałam - Co porabiasz? - Zadałam pytanie
-Cześć Vilu - Powiedziała - Siedzimy wszyscy u Fran - Odpowiedziała
-Daj na głośnik - Powiedziałam
-Już - Odezwała się po kilku sekundach
-Nie uwierzycie co się stało
-Właśnie zostałam narzeczoną Leona Verdasa - Powiedziałam dumna
-Ajjj cudownie - Zaczęły piszczeć dziewczyny
-Gratulacje - Usłyszałam głosy chłopaków
-Dziękuję - Podziękowałam
-To miłego wieczoru Viola. Pa - Pożegnali się ze mną
-Pa - Odpowiedziałam zadowolona. Odłożyłam  telefon. Wtuliłam się bardziej w brzuch mojego narzeczonego.
-Leon - Zaczęłam nie pewnie
-Tak kochanie? - Zapytał spokojnie z uśmiechem na ustach
-Jeśli to możliwe to chciałabym wziąć ślub jeszcze przed porodem - Powiedziałam z nadzieją w głosie.
-Nie ma najmniejszego problemu - Powiedział zadowolony po czym się nachylił musnął moje usta.

TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Właśnie dzisiaj zostanę żoną Leona. Dziewczyny układają mi włosy i robią makijaż.
-Boisz się troszkę? - Zadał pytanie Fran
-Strasznie- Powiedziałam gładząc mój brzuszek 
-Nie masz czego uwierz mi - Powiedziała Lu. posłałam jej ciepły uśmiech.

Po kilku godzinach byłam już gotowa. Ubieram właśnie swoją sukienkę. Po kilku minutach wkładam buty i wychodzimy z domu. Leon ma czekać w kościele. Wsiadłam do samochodu i spokojnie ruszyliśmy w kierunku kościoła. Strasznie się denerwowałam. A co jeśli on  powie nie?

LEON
-Fede a co jeśli ona powie nie? - Zadałem pytanie kumplowi stojąc pod kościołem
-Powie tak - zapewnił mnie - Przecież cię kocha. - Dodał po chwili. czekaliśmy tak jeszcze kilka minut po czym pod kościół podjechał samochód w którym znajdowała się Violetta. Podszedłem bliżej i chwyciłem jeszcze moją narzeczoną za dłoń.
-Ślicznie wyglądasz - Wyszeptałem do jej ucha po czym pocałowałem w policzek. Ona lekko się uśmiechnęła i skierowaliśmy się do kościoła.

-Ogłaszam Was mężem i żoną - zakomunikował ksiądz po krótkiej ceremonii. Wyszliśmy z kościoła i zostaliśmy obsypani płatkami róż. Po kilku minutach wszyscy goście składali nam życzenia. Po składaniu życzeń wsiedliśmy i pojechaliśmy do restauracji gdzie odbyło sie przyjęcie. Wszyscy bawili się do samego rana. Nawet Violetta co mnie bardzo zdziwiło.


5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Właśnie jedziemy do Lu i Fede na grilla. Nie powiem jest mi już odrobinkę ciężko. Właśnie znaczą się 9 miesiąc. Data porodu zbliża się wielkimi krokami.
-Witaj kochana - Odezwała się Ludmiła która jest właśnie w trzecim miesiącu ciąży.
-Witaj - Powiedziałam po czym przywitałyśmy się całusem w policzek.
-Jak się czujesz? - Zadała pytanie blondynka
-Dobrze. Chociaż nie ukrywam że odrobinę mi już ciężko -powiedziałam z uśmiechem
-A jak ty? - Zadałam pytanie
-W porządku -Powiedziała. Po kilku minutach podszedł Leon który położył dłoń na moich plecach i razem ruszyliśmy do ogrodu. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam na bujanej huśtawce obok Leona.

Grill trwa w najlepsze. Chłopaki grają w piłkę a my z dziewczynami rozmawiamy. Od kilku minut mam dziwne skurcze. Są coraz częściej i coraz silniejsze. Wody płodowe odeszły mi już wczoraj ale moja pani doktor po konsultacji telefonicznej powiedziała że tak może się zdarzyć i żebym się nie denerwowała. Teraz skurcze są już nie do wytrzymania to chyba już.
-Leon! - Zawołałam  ale on mnie nie słyszał.
-Leon! - Powtórzyłam wołanie ale nadal na marne. Bardzo bolało.
-Viola co się dzieje? - Zadała pytanie przestraszona Fran
-Zawołaj Leona - Poprosiłam. Fran poszła po Leona a on po chwili przybiegł przestraszony.
-Co się dzieje kochanie? - Zadał pytanie przestraszony
-To już kochanie - Powiedziałam ze łzami w oczach. Boję się i to cholernie. Leon wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Wszyscy przybiegli za nami.
-Fran - Skierował się Leon do naszej przyjaciółki - Tu są klucze a w domu w naszej sypialni koło szafy stoi torba Violi. Proszę cię przywieź ją - Powiedział do Fran dając jej klucze.
-Dobrze - Powiedziała zdenerwowana Fran i ruszyła wraz z Marco do samochodu. Leon wsiadl do samochodu i z piskiem opon ruszył przed siebie.

2 GODZINY PÓŹNIEJ
LEON
Violę zabrali na salę operacyjną bo były jakieś komplikacje. Mnie wyproszono. Chodzę w kółko i nie mogę siedzieć. Strasznie się denerwuje. W końcu wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do mamy Violetty.
-Halo? - Usłyszałem znajomy głos po drugiej stronie słuchawki
-Witaj Angie. Viola właśnie rodzi - Powiedziałem cały zdenerwowany.
-Spokojnie Leon. - Powiedziała lekko zdenerwowana - Zaraz będziemy - Powiedziała i się rozłączyła. W szpitalu byli wszyscy nasi przyjaciele i próbowali mnie uspokoić. Do swoich rodziców wysłałem jedynie sms-a. Nie miałem siły na kolejny telefon.

Po kilku minutach wywieziono z sali operacyjnej Violę.
-Kochanie jak się czujesz? - Zadałem pytanie
-Dobrze - Powiedziała lekko uśmiechnięta. Chwyciłem ją za dłoń.
-Mamy synka -Powiedziała uśmiechnięta
-Niedługo do ciebie przyjdę - Powiedziałem i Violettę odwieziono do sali.
-Mam syna -Powiedziałem dumny podchodząc do przyjaciół i rodziców.
-Gratulacje Leon- pogratulował mi mój tata wraz z mamą i Angie. Po chwili otrzymałem również gratulacje od naszych przyjaciół. Jedynie German nie był zadowolony.
-No to ja idę do mojej żony i dziecka - Powiedziałem dumnie po czym pożegnałem się z gośćmi.

Po kilku minutach wszedłem do sali Violetty.
-Mogę? - Zadałem pytanie wchodząc
-Chodź - Powiedziała z lekkim uśmiechem. Wszedłem do sali i zatrzymałem się przy łóżeczku mojego syna. Wziąłem go na ręce i razem podeszliśmy do Vilu. Położyłem się obok niej trzymając małego na rękach.
-Jak go nazwiemy? - Zadała pytanie Vilu wtulając się we mnie.
-Może Jorge - Powiedziałem od razu
-Idealnie - Odpowiedziała po czym pocałowała mnie w policzek.

************
No i mam TEN 65 i już koniec :(
Chciałam Wam podziękować za każde wejście na mojego bloga, za każdy komentarz, za miłe słowa :D Za aż 21 obserwatorów :) To naprawdę dodaje motywacji i bardzo dużo znaczy. Kocham Was strasznie <3333 Mam nadzieję że opowiadanie Wam się podobało :) Może jeszcze kiedyś coś napiszę :D Buziaki :*** Będę za Wami tęskniła :)

piątek, 12 września 2014

Rozdział 64 - Czyli to wtedy po weselu Lu i Fede?

VIOLETTA
Wstałam  rano a Leona obok mnie nie było. Obróciłam się na drugi bok i wstałam wsuwając na stopy kapcie stojące przy łóżku. Usłyszałam że mój ukochany jest w łazience co oznacza że mam kilka minut dla siebie. Wyciągnęłam z torby kupione wczoraj ubranka i zaczęłam je oglądać.  Po chwili położyłam je na łóżku a sama skierowałam się na dół aby wziąć szklankę wody. Weszłam ponownie do pokoju i zobaczyłam że w pokoju jest Leon. Po kilku minutach odwrócił się w stronę łóżka. Ja cały czas stałam w drzwiach.
-Kochanie co to jest? - Zadał pytanie przyglądając się śpioszkom i bucikom
-Miałam ci dzisiaj powiedzieć - Zaczęłam a uśmiech z mojej twarzy momentalnie znikł.
-Ale co miałaś mi powiedzieć?- Zadał pytanie patrząc na mnie. Był lekko zdenerwowany.
-Leon spokojnie- Powiedziałam podchodząc do niego.
-Kochanie - Powiedział i spojrzał w moje oczy - Ja jestem spokojny - Dodał po chwili z uśmiechem na ustach.
-Bo ty ... - Zaczęłam niepewnie. - Będziesz tatą - Powiedziałam a swój wzrok wlepiłam w dywan.
-Możesz powtórzyć? - Zadał pytanie a ja nie mogłam nic wyczytać z jego zachowania.
-Będziesz tatą - Powiedziałam spokojnie. Nie chciałam patrzyć na niego więc unikałam jego wzroku. Po chwili chwycił mój podbródek po czym mnie pocałował.
-Będę tatą - Powiedział spokojnie z wielkim uśmiechem na ustach. Po chwili wziął mnie na ręce i okręcił nas wokół własnej osi.
-Nie jesteś zły?- Zadałam pytanie
-Nie no coś ty -Powiedział z wielkim uśmiechem. - Będę tatą - Powiedział po raz kolejny z wielkim uśmiechem. Po chwili obydwoje usiedliśmy na łóżku. Leon zaczął przyglądać się bucikom.
-Który to tydzień? - Zadał pytanie kładąc dłoń na moim brzuchu
-Początek czwartego - Powiedziałam kładąc głowę na kolanach Leona.
-Czyli to wtedy po weselu Lu i Fede? - Zadał pytani spokojnie z uśmiechem gładząc moje włosy
-Na to wygląda - Powiedziałam wtulając się w jego brzuch. - Mam tu gdzieś zdjęcie USG -Powiedziałam podnosząc się. Podeszłam do torebki i zaczęłam szukać zdjęć z mojego pierwszego USG.
-Jest - Powiedziałam z uśmiechem po czym wróciłam do Leona. Ponownie położyłam głowę na jego kolanach a on oglądał zdjęcia.
-Nic tu nie widzę - Powiedział zrezygnowany po kilku minutach.
-Oj Leon - Powiedziałam zabierając mu zdjęcia - Ta biała plamka to nasza mała fasolka -Powiedziałam uśmiechnięta po czym poczułam usta Leona na swoich.
-To będzie chłopiec - Powiedział pewny siebie
-To się jeszcze okaże- Powiedziałam uśmiechnięta
-Viola - Zaczął Leon.
-Yhmm? - Zapytałam i czekałam na odpowiedź
-Kto jeszcze wie że jesteś w ciąży? - Zadał pytanie gładząc mnie po głowie.
-Lu, Fran, Naty i Cami i jeszcze mama - Powiedziałam z uśmiechem ale jak zobaczyłam minę Leona to od razu spoważniałam.
-Szkoda że nie dowiedziałem się pierwszy - Powiedział smutny.
-Kochanie przepraszam. Ale ty byłeś w Barcelonie a ja potrzebowałam się komuś wygadać. - Powiedziałam lekko zdenerwowana i usiadłam patrząc w jego oczy.
-Nic się nie stało - Powiedział i musnął moje usta. Uśmiechnęłam się lekko.
-Dziś robimy sobie wolne i zostajemy w domu - Powiedział kładąc się na łóżku.
-Leon - Powiedziałam udając złą
-No co? - Zadał pytanie - W końcu dowiedziałem się że będę tatą. To nie zdarza się codziennie - Powiedział spokojnie po czym posłał mi ciepły uśmiech.
-Mogę jedno zdjęcie? - Zadał pytanie. lekko kiwnęłam głową i byłam ciekawa po co mu. Wziął je i schował do portfela.
-No tak - Powiedziałam spokojnie -Dumny tatuś - Powiedziałam z wielkim uśmiechem
-Zbieraj się. Teraz idziemy na spacer a później pooglądamy jakieś filmy.  - Powiedział stanowczo.

Właśnie spacerujemy sobie po parku. Jest ciepło słońce ślicznie chowa się za horyzont. Trzymamy się za dłonie i jest idealnie.

LEON
Spacerujemy sobie po parku. Jest idealnie. Zostanę tata. Marzyłem o tym.  Trzymam moją ukochaną za rękę. W pewniej chwili poczułem jak jeszcze mocniej chwyta mnie za dłoń. Spojrzałem w jej stronę. Była cała blada i trzymała się mnie.
-Viola co ci jest? - Zadałem pytanie a ona nic nie odpowiedziała tylko przymknęła lekko oczy. Wziąłem ją na ręce i razem z nią usiadłem na ławce.
-Kochanie - Powiedziałem przerażony.
-Wszystko w porządku - Powiedziała po kilku minutach.
-Właśnie widzę - powiedziałem lekko zdenerwowany.
-Naprawdę wszystko jest już w porządku - Powiedziała - Po prostu źle się poczułam - Dodała po chwili
-Wracamy do domu? - zadałem pytanie a ona pokiwała głową. Byłem gotowy nieść ją całą drogę do domu ale kazała się postawić. Powoli zaszliśmy do domu. Kazałem Violi się położyć do łóżka. Poszedłem i zrobiłem herbatę. Po kilku minutach była gotowa. Chwyciłem kubek i kilka filmów z salonu i ruszyłem do naszej sypialni. Viola leżała pod kołdrą. Postawiłem kubek z ciepłą cieczą na szafce a sam obszedłem łóżko do około zatrzymując się na chwile przy telewizorze który wisiał na ścianie. Włączyłem film i położyłem się obok mojej kruszynki. Przytuliła się do mnie więc objąłem ją mocno i tak leżeliśmy cały wieczór oglądając filmy.

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 63 - Wróciłem!

TRZY DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Obudziłam się rano. Sama. Już trzeci raz. Chwila. Jednak nie sama. Z moim malutkim dzidziusiem. Spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość.


Miłego dnia kochanie. Widzimy się wieczorem - Całuję Leon

Odłożyłam telefon po czym wstałam. Wzięłam z garderoby ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam szybko prysznic. Wyszłam i ubrałam się. Następnie się ubrałam i ułożyłam włosy zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i przejrzałam jej zawartość. Zrobiło mi się nie dobrze więc zrezygnowana zamknęłam lodówkę i chwyciłam torebkę. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu.

Po kilku minutach drogi znajdowałam się pod domem Fran. Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili Fran wpuściła mnie do siebie. Były u niej już dziewczyny.
-Hej - Przywitałam się z uśmiechem
-Cześć - Odpowiedziały wszystkie zadowolone.
-Co ty taka wesoła Violu? - Zadała pytanie Lu
-Dziewczyny jestem w ciąży - Powiedziałam wesoła
-To wspaniale - Przytuliły mnie wszystkie na raz
-Który to tydzień? - Zadała pytanie Lu
-Początek czwartego - Powiedziałam siadając na kanapie.
-Poczekaj czy wy...? - Zadała pytanie po chwili zastanowienia
-Tak Lu - Powiedziałam  - My to zrobiliśmy po waszym ślubie - Powiedziałam i uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
-A mówiłam że miłego godzenia - Powiedziała zadowolona.
-Tak tak. Mówiłaś - Powiedziałam po czym ja przytuliłam.
-A kiedy powiesz Leonowi? - Zadała pytanie Cami
-Boje się - Powiedziałam spokojnie - A co jeśli on... - Nie dokończyłam.
-Przecież Leon to cudowny facet i na pewno się ucieszy - Powiedziała Naty wyprzedzając moje pytanie.
-Może macie rację - Powiedziałam z lekkim uśmiechem
-No pewnie że mamy - Odpowiedziała Fran
-Dzisiaj wieczorem wraca z Barcelony więc pewnie będzie zmęczony. - Powiedziałam - Powiem mu to jutro - Powiedziałam uśmiechnięta.
-Trzymamy cię za słowo - Powiedziały również uśmiechnięte dziewczyny. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i musiałam uciekać.
-Oj dziewczyny ja już będę szła - Powiedziałam spokojnie
-Już? - Zadały pytanie dziewczyny
-Tak umówiłam się z mamą - Powiedziałam z uśmiechem

Wyszłam od Fran i skierowałam się do mojej ulubionej kawiarenki. Umówiłam się tam z mamą. Weszłam i rozejrzałam się w środku.
-Cześć mamo - Podeszłam do stolika przy którym siedziała moja mam i się z nią przywitałam
-Witaj córeczko - Powiedziała uśmiechnięta. Usiadłam na przeciwko mojej mamy i położyłam torebkę obok siebie.
-To o czym chciałaś ze mną rozmawiać? - Zadała pytanie uśmiechnięta
-Chciałam ci powiedzieć że jestem w ciąży - Powiedziałam uśmiechnięta
-Gratulacje córciu - Powiedziała zadowolona
-Leon już wie? - Zadała pytanie po chwili
-Nie jeszcze nie - Powiedziałam spokojnie.
-A co u was? - Zadałam pytanie zmieniając temat
-U nas wszystko w porządku - Powiedziała mama jakby wymijając temat. Nie chciałam o nic więcej dopytywać więc dopiłyśmy zamówione wcześniej soki. Ja wróciłam do domu a mama pojechała na zakupy. Wracając do domu mijałam sklep z ubrankami dla małych dzieci. postanowiłam do niego wejść. Kupiłam w nim dwie pary śpioszek i dwie pary bucików. Jeden komplet był dla dziewczynki a drugi dla chłopca.

Weszłam do domu i czułam się strasznie zmęczona więc położyłam się na kanapie w salonie i zasnęłam.

2 GODZINY PÓŹNIEJ
LEON
Wszedłem do domu i postawiłem walizkę koło drzwi.
-Wróciłem! - Krzyknąłem aby Viola mnie usłyszała. Zero odpowiedzi.
-Dziwne - pomyślałem i zajrzałem do kuchni. Nie było jej tu. Wszedłem w głąb salony i zobaczyłem że moja mała kruszynka śpi na kanapie. Usiadłem w fotelu na przeciwko kanapy i przyglądałem się jej. Po kilku minutach zaczęła się budzić.
-Kochanie jesteś już - Powiedziała zaspana
-Jestem - Powiedziałem z uśmiechem a Violetta zaczęła siadać. Wstałem i zmieniłem miejsce. Usiadłem obok mojej dziewczyny i przytuliłem ją mocno do siebie.
-Ale tęskniłam - Powiedziała wtulając się jeszcze mocniej we mnie.
-Ja bardziej - Powiedziałem z uśmiechem
-Chcesz się kłócić z kobietą w... - Zaczęła mówić ale urwała
-W...? - Ciekawy zadałem pytanie
-Nie ważne - Powiedziała z uśmiechem - Chcesz się kłócić z kobietą?  - Powtórzyła pytanie
-Nie chcę - Powiedziałem posyłając jej ciepły uśmiech. - Mam dla ciebie prezent - Dodałem po chwili.
-Dla mnie? - Zadała pytanie zdziwiona
-Nie -Odpowiedziałem - Dla sekretarki - Dodałem po chwili
-Aha - Powiedziała smutna - To jedź do niej - Dodała po chwili
-Oj przestań - Powiedziałem - Jasne że dla ciebie - Dodałem po sekundzie. Po kilku minutach wróciłem do niej z małym pudełeczkiem. Usiadłem obok i podałem jej pudełeczko.
-Co to takiego? - Zapytała biorąc do rąk pudełeczko.
-Otwórz i zobacz - Powiedziałem z uśmiechem. Viola otworzyła pudełeczko i się uśmiechnęła. W pudełeczku był naszyjnik z przewieszką w kształcie serca a w sercu widniała literka L .
-Dziękuję - Powiedziała uśmiechnięta
-Nie masz za co - Powiedziałem chwytając jej dłoń. Po chwili odwróciła się w moją stronę i pocałowała mnie bardzo namiętnie. Po kilku minutach poszliśmy do sypialni. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.

**************
Jak myślicie jak Leon zareaguje na wiadomość o tym że Vilu jest w ciąży??
Kolejny rozdział już za nami :D Zostały tylko 2 :( Ajjj :/ Ale będę tęsknić :( Już nie przedłużam :D Czekam na wasze komcie :) Buziolki :****

wtorek, 9 września 2014

Rozdział 62 - Początek czwartego tygodnia

DWA DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Obudziłam się rano i nie było przy mnie Leona. Rozejrzałam się po pokoju i nigdzie go nie było. Przymknęłam oczy, po chwili usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają. Ponownie otworzyłam oczy i zobaczyłam ubranego Leona z jakimiś dokumentami. Przeciągnęłam się leniwie. Leon stał tyłem do mnie i pakował coś jeszcze do walizki. No tak dziś wyjeżdża. Momentalnie posmutniałam.
Przewróciłam się na bok i leżałam myśląc o tym co będę robiła przez te trzy dni. W pewnej chwili poczułam jak Leon kładzie się za mną i przytula mnie do siebie. Lekko się uśmiechnęłam.
-Będę tęsknił - Wyszeptał mi do ucha
-Musisz jechać? - Zadałam pytanie smutna.
-Przecież wiesz że muszę - Powiedział kładąc głowę na moim ramieniu
-Będę tęskniła - Powiedziałam smutna
-Ja bardziej - Powiedział z uśmiechem
-Wcale że nie - Odpowiedziałam - Obiecaj że zadzwonisz jak dolecisz - Powiedziałam z nadzieją w głosie.
-Obiecuję -Powiedział po czym pocałował mnie bardzo namiętnie.
-Muszę ju jechać - Powiedział po naszym oderwaniu -Na dole masz śniadanie - Dodał z uśmiechem 
-No dobrze - Odpowiedziałam - Dziękuję za śniadanko - Dodałam kiedy już wychodził. Zniknął za drzwiami a ja wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Następnie udałam się do garderoby. Tam się ubrałam. Ułożyłam włosy a następnie zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i spojrzałam na śniadanie które stało na stole. Raptem zrobiło mi się nie dobrze i biegiem skierowałam się do toalety.

Po kilku minutach wyszłam z toalety. Nadal jest mi nie dobrze. Boli mnie też brzuch. Od kilku dni spóźnia mi się też okres.
-Zrobię test ciążowy - Powiedziałam sama do siebie. Na pewno nie jestem ale chcę mieć pewność. Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Skierowałam się do toalety.

Już minął odpowiedni czas. Właśnie spoglądam na test.
-Jestem w ciąży - Wyszeptałam po czym złapałam się za głowę.
-To nie możliwe - Pomyślałam spokojnie. To bardzo możliwe Violetta co ty paplasz. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do Fran.
-Halo? - Odezwała się Włoszka po kilku sygnałach.
-Fran - Powiedziałam zadowolona
-Tak to ja - Odpowiedziała zdezorientowana
-Co tam? - Zadałam pytanie lekko zdenerwowana
-Viola co się dzieje? Jesteś zdenerwowana - Powiedziała moja przyjaciółka. Za dobrze mnie zna.
-Nie nic - Powiedziałam bez przekonania.
-Już ci wierzę - Odpowiedziała spokojnie Włoszka - Przyjeżdżaj do mnie. Są dziewczyny więc pogadamy - Dodała szybko.
-Dobrze niedługo będę - Powiedziałam po czym się rozłączyłam. Wzięłam torebkę i nałożyłam buty po czym wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyłam w kierunku centrum.

Po trzydziestu minutach drogi znalazłam się pod drzwiami domu Fran i Marco. Zapukałam nie pewnie.
-Viola -Powiedziała ucieszona Fran
-Cześć - Przywitałam się i zostałam wciągnięta do środka. W salonie zobaczyłam siedzące już Cami i Naty oraz Ludmi. Dosiadłam się i wbiłam swój wzrok w gazetę leżącą na stoliku.
-Viola co się dzieje? - Zadała pytanie Lu
-Jestem w ciąży - Powiedziałam szybko po czym schowałam twarz w dłoniach.
-To wspaniale - Powiedziała Naty
-Nie rozumiecie - Powiedziałam patrząc na nie
-Czego nie rozumiemy? - Zdały pytanie
-Leon nic nie wie. I lepiej żeby nie wiedział - Powiedziałam spokojnie
-I tak będziesz musiała mu powiedzieć - Uświadomiła mnie Fran
-Wiem - Odpowiedziałam - Ale na razie go nie ma i nie chcę mu nic mówić - Dodałam po chwili.
-A gdzie jest? - Zadała pytanie Lu
-Poleciał do Barcelony w sprawach biznesowych - Odpowiedziałam spokojnie.
-A byłaś już u lekarza? - Zadała pytanie Cami
-Jeszcze nie -Odpowiedziałam
-No to musisz iść - Powiedziała Fran. Posiedziałam z nimi jeszcze kilka minut i postanowiłam udać się do lekarza. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku szpitala w którym przyjmowała moja pani doktor.

Jestem już w domu. Byłam u pani doktor i wszystko się potwierdziło. Jestem w ciąży. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
-Tak słucham? - Odebrałam
-Cześć kochanie - Usłyszałam głos Leona.
-Cześć - Powiedziałam obojętnym głosem
-Jak się czujesz? - Zadał pytanie
-Dobrze a jak mam się czuć? - Zadałam pytanie lekko zdenerwowana
-Spokojnie - Powiedział - Tylko zapytałem - Dodał po chwili
-Przepraszam - Powiedziałam smutna
-Wszystko w porządku? - Zadał pytanie
-Tak - Odpowiedziałam spokojnie - Brakuje mi ciebie - Dodałam po chwili
-Wracam za trzy dni -Powiedział spokojnie.
-Będę tęsknić - Powiedziałam
-Ja też. Kocham cię - Powiedział - Śpij dobrze - Dodał po chwili.
-Też cię kocham mocno - Odpowiedziałam
-Dobranoc
-Dobranoc - Powiedziałam po czym się rozłączyłam. Wyjęłam z torebki zdjęcie USG. Spojrzałam na nie.
-Początek czwartego tygodnia - Pomyślałam. To nie możliwe. Ciekawe jak zareaguje. Położyłam zdjęcie na stoliku i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku.
-Łóżko bez ciebie jest takie nie wygodne, twarde i zimne - Pomyślałam po czym zamknęłam oczy i zasnęłam.

*****
Aj :D I w końcu mamy Vilu w ciąży :D Znaczy będzie mały Verdas :D Okej :d To nie przedłużam :D
Czytajcie, komentujcie i wyczekujcie kolejnego :D

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 61 - Może się umówimy na kawę panie prezesie?

VIOLETTA
Obudziłam się wtulona w Leona. Na samo wspomnienie wczorajszej nocy mimowolnie się uśmiechnęłam. Patrzyłam na mojego chłopaka który strasznie słodko spał. jak to pięknie brzmi "mój chłopak".
-Czemu mnie podglądasz kiedy śpię? - Zadał pytanie zaspany Leon
-A co nie mogę popatrzeć na mojego chłopaka? - Zadałam pytanie lekko smutna.
-Jasne że możesz - Powiedział z wielkim uśmiechem na ustach po czym pocałował mnie w nos.
-To dobrze - Powiedziałam po czym przytuliłam się do niego jeszcze bardziej.
-Ja idę zrobić śniadanie a ty idź się umyć - Powiedział Leon
-Nie ja zrobię śniadanie a ty idziesz się myć - Powiedziałam i już wstawałam ale Leon złapał mnie za rękę.
-Chcesz się kłócić? - Zadał pytanie z dziwną miną.
-Nie - Powiedziałam z uśmiechem po czym położyłam się z powrotem do łóżka. Leon musnął moje usta i wyszedł z pokoju kierując się do kuchni. Poleżałam jeszcze kilka minut i udałam się do łazienki w celu umycia się.

Po 20 minutach zeszłam na dół. Stanęłam w drzwiach do kuchni i przyglądałam się Leonowi. Smażył naleśniki. Podeszłam do niego od tyłu. Przytuliłam się a on lekko się wystraszył.
-Wystraszyłaś mnie - Powiedział z przerażeniem w głosie
-Przepraszam nie chciałam - Powiedziałam i podeszłam do niego od przodu. Ponownie się przytuliłam.
-Pomóc ci? - Zadałam pytanie
-Nie trzeba - Powiedział i zdjął kolejnego naleśnika z patelni
-Musimy dziś podjechać do firmy i oddać projekt - Powiedział nie odrywając wzroku od patelni.
-Dobrze - Powiedziałam z uśmiechem i wyminęłam chłopaka wstawiając wodę na kawę. Po kilku minutach siedzieliśmy przy stole i jedliśmy śniadanie.

Właśnie jedziemy do firmy aby oddać projekt. Leon nie odzywał się do mnie od śniadania. Nie wiem o co chodzi. Czy ja zrobiłam coś źle czy po prostu coś się stało. Nie mam pojęcia. Po kilku minutach dotarliśmy pod firmę. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę firmy. Leon szedł za mną. Nie odzywał się, nic nie mówił. Wyprzedził mnie pod drzwiami i nawet nic nie powiedział. Weszłam do firmy i zobaczyłam że stoi koło windy. Przywitałam się z ochroniarzem i stanęłam pod windą obok Leona. Wsiedliśmy do windy i nacisnęłam odpowiedni guzik.
-Co zrobiłam? - Zadałam pytanie bo już nie wytrzymałam.
-Nic - Powiedział obojętnie.
-Aha. Czyli teraz nie będziesz się do mnie odzywał? - Zadałam pytanie zła
-Przepraszam - Powiedział i podszedł bliżej mnie. - Po prostu denerwuję się tym projektem - Dodał i przytulił mnie do siebie. Wyszliśmy z windy i skierowaliśmy w stronę naszego gabinetu. Leon chwycił mnie za dłoń. Przywitaliśmy się z sekretarką.
-Panie prezesie - Odezwała się blondynka stojąca za nami. Była z działu księgowości.
-Słucham - Odezwał się Leon. Chciałam puścić jego dłoń ale on złapał ją jeszcze mocniej.
-Są dokumenty do podpisania dla pana - Powiedziała spokojnie.
-To ja idę do gabinetu a ty podpisz i przyjdź - Skierowałam słowa do Leona. On lekko się uśmiechnął i musną moje usta po czym staną przy stoliku i zaczął podpisywać pliczek dokumentów a ja weszłam do gabinetu.

LEON
Tylko Violetta zniknęła za drzwiami a ta księgowa zaczęła się do mnie coś gadać.
-Może się umówimy na kawę panie prezesie? - Zadała pytanie
-Może jednak nie - Odpowiedziałem spokojnie
-Oj no ale panie prezesie - Powiedziała ponownie
-Bo zawołam panią prezes do podpisywania - Powiedziałem spokojnie nie odrywając wzroku od dokumentów.
-No ale panie prezesie - Powtórzyła po raz kolejny. W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz Maxi.
-Stary nawet nie wiesz jak dobrze że dzwonisz - Powiedziałem odbierając telefon a drugą ręką nadal podpisywałem dokumenty.
-Coś się stało? - Zadał pytanie zdziwiony
-Później ci wyjaśnię - Powiedziałem - Po co dzwonisz? - Zadałem pytanie
-Chciałem zaprosić ciebie i Violettę na grilla do mnie i do Naty - Powiedział zadowolony
-Jasne wpadniemy - Powiedziałem z uśmiechem. Odłożyłem telefon i złożyłem ostatni podpis na dokumencie.
-To jak będzie z tą kawą panie prezesie? - Po raz kolejny zadała pytanie
-Kawę to może pani wypić sobie z koleżanką. - Powiedziałem i odszedłem od miejsca w którym staliśmy. Wszedłem do gabinetu i zobaczyłem że Viola leży na kanapie.
-Coś się stało? - Zadałem pytanie wystraszony
-Nie - Odpowiedziała spokojnie - Dlaczego? - Zadała pytanie po chwili
-Płakałaś - Stwierdziłem patrząc na moją kruszynkę
-Może troszkę - Powiedziała siadając.
-Widziałam jak patrzysz na tą księgową - Powiedziała ocierając łzy
-Jak? - Zadałem pytanie ciekawy
-Na mnie tak nie patrzysz - Powiedziała. Zdenerwowałem się ale starałem się tego nie pokazać.
-No bo na ciebie patrzę z miłością - Powiedziałem i ją przytuliłem. Usiadłem obok. Po chwili Viola położyła głowę na moich kolanach a ja gładziłem jej głowę.
-Mamy zaproszenie na grilla. - Powiedziałem uśmiechnięty
-Do kogo? - Zadała pytanie
-Do Maxiego i Naty -Powiedziałem
- Będę musiał wyjechać na kilka dni - Powiedziałem patrząc w oczy mojej kruszynki.
-I zostawisz mnie samą? - Zadała pytanie niezbyt zadowolona
-To tylko trzy dni - Powiedziałem dotykając jej nosa
-To aż trzy dni bez ciebie - Powiedziała smutna
-Dasz radę kochanie - Powiedziałem i pocałowałem moją kruszynkę. Po chwili przyjechał nasz klient. Odebrał projekt w którym wszystko się zgadzało. Po załatwieniu spraw w firmie wybraliśmy się do Maxiego i Naty. Tam spędziliśmy resztę dnia. Później się spakowałem i zamówiłem bilet. Za dwa dni lecę do Barcelony w sprawach służbowych.

*******
No i mamy już rozdział 61 :D Ajjj :D Już niedługo koniec :( Dobra :P Kolejny rozdział niebawem :D
Buziaczki :***

piątek, 5 września 2014

Rozdział 60 - Jutro razem z Damienem wracasz do Włoch

VIOLETTA
Na swoim policzku poczułam silne uderzenie. Złapałam się za obolałe miejsce. patrzyłam na tatę z nienawiścią w oczach. Po chwili z góry zszedł Damien.
-Jutro razem z Damienem wracasz do Włoch - Wykrzyczał mój ojciec.
-Zapomnij - Powiedziałam po czym chwyciłam wypowiedzenie Leona które leżało na podłodze i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam gdzie mam się udać ale wiedziałam że nie chce widzieć się z moim ojcem. Lu i Fede są w podróży poślubnej. Nie chcę martwić Fran i Cami. A Naty jest na swoim kursie tańca. Nie wiem czemu ale nogi niosły mnie do Leona. Nie jestem pewna czy powinnam tam iść. Zapukałam do drzwi.
-Mogę wejść? - Zapytałam kiedy Leon otworzył mi drzwi.
-Tak wchodź - Powiedział lekko niewyraźnie. Chyba coś pił. Weszłam do środka i po lewej stronie zobaczyłam walizki.
-Co to? - Zadałam pytanie wskazując na walizki.
-Moje walizki -Powiedział opierając się o drzwi.
-Aha - Powiedziałam odwracając się do niego moim podbitym policzkiem
-A to co? - Zadał pytanie lekko zły
-A to... - Dotknęłam swojego policzka
-Co to? - Zadał pytanie po raz kolejny. Podszedł do mnie i przyłożył swoją ciepłą dłoń do mojego obolałego policzka.
-Tata - Powiedziałam a z moich oczu popłynęło kilka łez.
-Spokojnie - Powiedział po czym mnie przytulił
-To - Wskazałam na kartkę w moich rękach - Już nie aktualne - Powiedziałam i podarłam kartkę
-Viola proszę cię nie utrudniaj - Powiedział spokojnie
-Nic nie utrudniam - Powiedziałam również spokojnie. - Nie chcę żebyś wyjeżdżał - Dodałam po chwili.
-Dobrze wiesz że to nie ma sensu - Powiedział wycierając moje łzy.
-Dlaczego? - Zadałam pytanie zrozpaczona
-Masz Damiena. I wasz ślub - Powiedział po czym usiadł na oparciu kanapy. Stanęłam na przeciwko niego.
-To też już nie aktualne. Nie ma ślubu - Powiedziałam i zdjęłam z palca pierścionek po czym wrzuciłam go do torebki.
-Jesteś tego pewna? - Zadał pytanie z nadzieją w oczach
-Tak - Odpowiedziałam - Kocham cię - Dodałam i  się do niego przytuliłam.
-Ja też cię kocham - Powiedział po czym przytulił mnie jeszcze mocniej.
-To co robimy z tymi walizkami? - Zadałam pytanie po kilku minutach
-Najpierw twoje oko - Powiedział z uśmiechem
-Przestań - Powiedziałam - Za kilka dni nie będzie nawet śladu.
-W takim razie bierzemy się za walizki - Powiedział zadowolony. Wziął walizki i udaliśmy się na górę.

Po około godzinie wszystkie walizki były rozpakowane. Leon położył się na łóżku a ja położyłam się obok niego wtulając się w niego.
-Będę już szła kochanie - Powiedziałam bawiąc się guzikami od jego koszuli.
-Ale gdzie? - Zadał pytanie zdenerwowany.
-No do domu - Powiedziałam smutna.
-Nigdzie nie pójdziesz - Powiedział stanowczo
-Ale Leon - Powiedziałam spokojnie nie odrywając się od niego
-Nie ma żadnego ale - Powiedział po raz kolejny stanowczo - Zostajesz tutaj - Powiedział pewny siebie.
-No dobrze- Powiedziałam uśmiechnięta
-No i na taką odpowiedź czekałem - Powiedział zadowolony.
-Ale... - Zaczęłam
-Co się znowu stało? - Zadał pytanie lekko zmartwiony
-Nie mam w czym spać - Powiedziałam spokojnie - I gdzie będę spała? - Szybko zadałam pytanie
-Dam ci jakąś swoją koszulkę -Powiedział spokojnie - Źle ci tu? Możesz spać ze mną - Dodał szybko
-Wiedziałam - Powiedziałam uśmiechnięta. Po chwili wstaliśmy i Leon podał mi jego koszulkę. Udałam się do łazienki gdzie szybko wzięłam prysznic.

Weszłam ponownie do pokoju. Leon już leżał w łóżku. Przeglądał coś w swoim telefonie. Stanęłam i oparłam się o futrynę. Odłożył telefon i spojrzał na mnie.
-Co się dzieje? - Zadał pytanie
-Chyba jednak powinnam wrócić do domu - Powiedziałam smutna
-O tej porze? - Zadał pytanie a ja kiwnęłam głową
-Chyba sobie żartujesz -Powiedział a ja pokręciłam głową na "nie"
-Chcesz mnie znów zostawić kochanie? - Powiedział a w moich oczach stanęły łzy.
-Przepraszam - Powiedziałam. Już miałam kierować się na dół po swoje rzeczy ale poczułam że Leon łapie mnie za nadgarstek.
-Nigdzie nie idziesz rozumiesz?- Powiedział stanowczo
-A teraz do łóżka - Powiedział spokojnie z uśmiechem. Mimowolnie się uśmiechnęłam i wskoczyłam do łóżka Leona. On po chwili położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego ciało i zamknęłam oczy.
-Śpij dobrze myszko - Powiedział i pocałował mnie w usta.
-Ty też kochanie - Powiedziałam po naszym oderwaniu. Ponownie wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.

LEON
Obudziłem się rano a Violetta jeszcze spała. Uśmiechnąłem się sam do siebie na samą myśl o tym że moja mała kruszynka będzie teraz ze mną. Przytuliłem ją mocniej do siebie. Po chwili brunetka zaczęła się budzić.
-Witaj skarbie - Powiedziałem z uśmiechem
-Cześć - Powiedziała po czym przetarła oczy. Po chwili pochyliłem się i ją pocałowałem. Oddała mój pocałunek.
-Co dziś robimy? - Zadała pytanie.
-Ja muszę pojechać do firmy - Powiedziałem spokojnie.
-No tak trzeba jechać do pracy - Powiedziała niechętnie
-Nie, nie. - Zacząłem z uśmiechem - Ja jadę zostawiam dokumenty i wracam, a ty robisz sobie wolne i odpoczywasz. - Powiedziałem spokojnie
-No dobrze skoro tak mówisz - Powiedziała i uśmiechnęła się. Wstałem i udałem się do łazienki. Później się ubrałem i miałem już wychodzić z domu.
-Nie zapomniałeś o czymś? - Zadała pytanie uśmiechnięta Viola.
-O czym? - Zadałem pytanie
-O buziaku - Powiedziała i podeszłą do mnie kładąc swoje dłonie na mojej szyi. Pocałowałem ją delikatnie.
-Mogę wziąć sobie jakąś nową koszulkę? - Zadała pytanie z nadzieją w głosie.
-Jasne - Odpowiedziałem z uśmiechem - Wiesz gdzie jest garderoba - Dodałem po chwili  po czym ponownie musnąłem jej usta. Wyszedłem z domu i skierowałem się do firmy.

VIOLETTA
Leon powinien już nie długo wrócić. Nie ma go już około dwóch godzin. Po kilku sekundach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i skierowałam się w odpowiednim kierunku. Nie sprawdzając kto przyszedł otworzyłam drzwi.
-W końcu wróciłeś - Powiedziałam bez zastanowienia i dopiero teraz spojrzałam kto stoi przed drzwiami.
-Dzień dobry Violetto - Przywitała się ze mną mama Leona
-Dzień dobry - Powiedziałam z uśmiechem
-Nie wiedziałam że wróciliście ze do siebie. - Zaczęła mama Leona wchodząc do domu
-Bo nie wróciliśmy. - Powiedziałam obojętnie - Pracujemy tylko - Dodałam po chwili również obojętnie.
-Aha. - Powiedziała z uśmiechem - To dla tego ty jesteś w jego koszuli a jego nie ma w domu? - Zadała pytanie
-No dobrze jesteśmy razem - Powiedziałam uśmiechnięta
-No i dobrze Violu - Powiedziała - Pasujecie do siebie idealnie - Dodała po chwili. ja nic nie odpowiedziałam tylko się usmiechnęłam i usiadłam na przeciwko pani Verdas.

Po około 30 minutach naszych rozmów drzwi ponownie zaczęły się otwierać.
-Jestem kochanie - Usłyszałam głos Leona
-Fajnie - Powiedziałam - Mamy gościa - Dodałam po chwili.
-Tak a kogo? - Zadał pytanie wchodząc do salonu
-Twoja mama przyszła - Powiedziałam i posłałam mu ciepły uśmiech. Przywitał się ze swoją mama po czym przyszedł i usiadł blisko mnie. Chwycił moją dłoń i musnął moje usta.

Po wyjściu mamy Leona udaliśmy się do mnie do domu. Na szczęście nie było taty. Zabrałam swoje rzeczy. Pożegnałam się z Damienem który już dziś wraca do Włoch. Później wróciliśmy do domu. Rozpakowałam swoje ubrania a teraz leżymy z Leonem w łóżku i rozmawiamy.
-Obiecasz mi że już zawsze tak będzie? - zadałam pytanie z nadzieją
-Oczywiście - Powiedział z uśmiechem. Po chwili zaczął całować mnie po szyi. Jego dłonie błądziły po moich plecach.
-Chcesz? - Zadał pytanie z nadzieją w głosie
-Tak - Odpowiedziałam. Po chwili ponownie doszło do TEGO. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.

**************
No i mamy już 60 rozdział :D Ale to szybko zleciało :) Zasmucę was teraz wiadomością że jeszcze tylko 5 rozdziałów i koniec opowiadania :P No ale trzeba żyć dalej. Kolejny znajdziecie na blogu kiedy pod tym rozdziałem znajdzie się 10 komentarzy :D Taki malutki szantażyk. Dziękuję za to że jesteście :) Buziaki :***

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 59 - Wypowiedzenie

Trzy tygodnie później
LEON
Wstałem i przetarłem oczy. Spojrzałem na zegarek.
-Od godziny powinienem być w pracy - Pomyślałem. A nie jednak nie. Od dziś już tam nie pracuję. Wstałem i poczułem potworny ból głowy. No tak mogłem wczoraj tyle nie pić. Powolnym krokiem udałem się do łazienki. Wziąłem prysznic po czym się ubrałem. Umyłem zęby i ułożyłem włosy na żel. Wszedłem do sypialni i zabrałem telefon i portfel. Zszedłem na dół gdzie wypiłem jakieś proszki przeciwbólowe i wyszedłem do biura. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem przed siebie.

Po kilku minutach byłem pod wielkim budynkiem mojej firmy. Wszedłem do budynku i skierowałem się na odpowiednie piętro. Wszedłem do gabinetu i zobaczyłem Violettę.
-Cześć - Przywitałem się obojętnym głosem
-Hej - Odpowiedziała z uśmiechem. Położyłem się na kanapie która stała pod ściną. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem go przeglądać.
-Zamierzasz dziś pracować? - Zdała pytanie lekko zdenerwowana Violetta po kilku minutach mojego leniuchowania.
-Nie - Powiedziałem zerkając na nią.
-Leon co ty odwalasz? - Zadała pytanie
-Nic - Powiedziałem spokojnie po czym podszedłem do swojego biurka. Wyjąłem dokumenty z szafki. Zabrałem najpotrzebniejsze i schowałem je do osobnej teczki. W śród dokumentów znalazłem również kartkę z napisem "Wypowiedzenie" patrzyłem na nią chwilkę. Po chwili położyłem ja na biurku, wpisałem datę i podpisałem się na dole. Chwyciłem teczkę ze swoimi dokumentami. Podszedłem do biurka Violetty i przed jej oczami położyłem swoje wypowiedzenie. Popatrzyła na kartkę i przeniosła swój wzrok na mnie.
-Chyba żartujesz - Powiedziała lekko zła wstając od biurka.
-Nie - Powiedziałem całkiem spokojnie.
-Zostawiasz mnie z tymi wszystkimi projektami samą? - Zapytała zła
-Nie samą - Powiedziałem - Jest jeszcze mój i twój tata. - Dodałem po chwili.
-No ale jak to? - Zadała pytanie
-Sama powiedziałaś że mnie nie kochasz. A ja powiedziałem że zniknę z twojego życia - Zacząłem. - Więc tak też robię - Powiedziałem nadal spokojnie.
-Po za tym nasza wczorajsza noc była pod wpływem alkoholu - Powiedziałem. Już miałem wychodzić ale pomyślałem że mogę to jeszcze sprawdzić. Podszedłem do Violetty i chwyciłem jej twarz w dłonie. Pocałowałem ją namiętnie.
-To też było pod wpływem alkoholu? - Zadałem pytanie z nadzieją.
-Nie ale to nie powinno się stać - Powiedziała smutna
-Skoro tak mówisz. - Zostawiłem ją tam i zabrałem dokumenty.
-Ale nie chcę abyś wyjeżdżał. - Powiedziała. W jej głosie można było wyczuć nutkę nadziei.
-Przykro mi - Powiedziałem - Ale jest już za późno - Dodałem i wyszedłem z gabinetu. Pożegnałem się jeszcze z naszą sekretarką i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do sklepu. Tam zaopatrzyłem się w zapas piwa i pojechałem do domu.

VIOLETTA
Ten pocałunek był taki niesamowity. Ale my nie powinniśmy. Nie jesteśmy już razem. Złożył wypowiedzenie więc powinnam to uszanować. Nie mam ochoty już dziś na pracę więc zabieram się do domu. Zabrałam torebkę i wypowiedzenie Leona i wyszłam z gabinetu.
-Dzisiaj już mnie nie będzie - Powiedziałam do sekretarki i wyszłam z budynku. Wsiadłam do samochodu. Ruszyłam do domu.

Weszłam do domu po kilku minutach drogi. Już od progu zauważyłam że tata nie ma zbyt dobrego humoru. Zdjęłam buty i weszłam do salonu.
-Musimy porozmawiać - Powiedział zły tata.
-O czym? - Zadałam pytanie i się do niego odwróciłam.
-Co ty wyprawiasz? - Zadał pytanie krzycząc na mnie
-O czym mówisz? - Zapytałam zdezorientowana
-Wiem że przespałaś się z Leonem - Powiedział strasznie zły
-Skąd? - Zapytałam przestraszona
-Co ty sobie wyobrażasz? - Krzyczał na mnie.
-Nie będziesz mi układał życia tato - Również podniosłam głos
-Jak nie - Powiedział bardzo zdenerwowany
-Normalnie - Podeszłam bliżej niego - Nienawidzę cię - Powiedziałam ze łzami w oczach. On jedynie podniósł rękę która po chwili wylądowała na moim policzku tuż obok oka.

********
No i mamy już 59 :D Jest on nieco krótszy niż te pozostałe :) Niestety. Nie miałam na niego weny. Kolejny powinien pojawić się jutro bądź w sobotę. Jeszcze nie wiem. Postaram się dodać jak najszybciej ale mam mało czasu. Jak widzicie Leon złożył wypowiedzenie a Violetta miała sprzeczkę z tatą. Buziaczki :****

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów