poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 26 - No coś jakby. A co zazdrościsz?

VIOLETTA
Dzisiaj jest pierwszy dzień w Studio po naszej wycieczce. Po wczorajszym wieczorze z dziewczynami jestem strasznie zmęczona. Chętnie zostałabym w domu. Ale niestety trzeba iść do szkoły. Dziewczyny wstały bardzo wcześnie rano i korzystając z tego że do Studio mamy na 10 poszły do domu aby się przygotować. Ja zjadłam śniadanie razem z rodzicami. Tata poszedł do gabinetu popracować a mama poszła do Studio. Ja w tym czasie udałam się na górę. Wzięłam z pokoju ręcznik i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i wrzuciłam ją do kosza na pranie. Wzięłam szybko prysznic po czym ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania. Wysuszyłam i ułożyłam włosy. Zrobiłam makijaż i byłam już gotowa do wyjścia. Weszłam do pokoju wzięłam torebkę do której wrzuciłam chusteczki, klucze i telefon, nałożyłam buty i wyszłam z domu kierując się w stronę mojej szkoły. Po około 20 minutach dotarłam do Studio. Postanowiłam usiąść na ławce i poczekać na dziewczyny. Skierowałam się na ławkę i usiadłam na niej. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Słuchałam jej około 10 minut ale przypomniałam sobie że miałam przekazać jakieś dokumenty od taty dla Pablo. Wstałam i skierowałam się w stronę wejścia do szkoły. W pewnym momencie potknęłam się o kamień i wylądowałam na jakimś chłopaku.
-Strasznie cię przepraszam. Nie chciałam na ciebie wpaść. - Zaczęłam przepraszać chłopaka.
-Spokojnie nic się nie stało piękna - Zaczął chłopak. No to pięknie jakiś zarozumiały gościu.
-To fajnie. No to na razie - Chciałam go wyminąć i iść dalej. Niestety chłopak złapał mnie za nadgarstek  i odwrócił w swoją stronę.
-Nie uważasz że należy mi się jakaś nagroda za uratowanie ci życia? - Zapytał chłopak
-Co o czym ty mówisz? - Zapytałam przestraszona
-Jestem Rafael. A ty?
-Violetta - Odpowiedziałam równie przestraszona jak wcześniej.
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny. - Powiedział i przyciągną mnie jeszcze  bliżej.
-Możesz mnie zostawić? - Zadałam kolejne pytanie.
-Nie. Teraz pójdziesz ze mną na kawę, później pójdziemy do kina a na koniec zostaniesz moją dziewczyną.
-Chyba śnisz - Powiedziałam. Zaczęłam mu się wyrywać ale to nic nie dawało bo był silniejszy ode mnie. Już się bałam że mi coś zrobi. Ale ktoś przyszedł mi z pomocą.

LEON
Szedłem właśnie do Studia. Przechodziłem przez park przed Studiem i rozglądałem się za Violettą. Miałem nadzieję że gdzieś ją spotkam. Niestety nie spotkałem jej nigdzie. Pod wejściem do Studio zobaczyłem jakąś dziewczynę i natrętnego chłopaka. Chwila to Viola. szybko ruszyłem w jej stronę.
-Nie słyszysz co mówi. Zostaw ją. - Powiedziałem wkurzony i stanąłem za plecami chłopaka.
-A ty co anioł stróż? - Zapytał z wrednym uśmiechem na twarzy.
-No coś jakby.  A co zazdrościsz?
-No co ty ani trochę. - Puścił Violettę i ruszył w kierunku parku. - Jeszcze będziesz moja - Rzucił w stronę Violetty. Ona stała wyraźnie mocno wystraszona. Chłopak odszedł już na dość dużą odległość. Dziewczyna podeszła do mnie i się wtuliła.
-Dziękuję ci. Naprawdę gdyby nie ty to... - Chciała skończyć ale jej nie dałem.
-Spokojnie. Już jesteś bezpieczna - Powiedziałem a ona jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
-Kocham Cię - Szepnęła do mojego ucha.
-Ja Ciebie bardziej - Powiedziałem i pocałowałem jej nos. Słodko się uśmiechnęła. Już mieliśmy wchodzić do szkoły.
-Hej Viola, Leon, zaczekajcie - Usłyszeliśmy głos Fran. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Włoszkę biegnącą w naszą stronę
-Co się stało? Czemu jesteś taka przestraszona? - Zasypała pytaniami Violę.
-Jakiś typek się do niej przyczepił ale wszystko jest już okej. -Powiedziałem za Viole.
-Nic ci nie jest kochana? - Zadała kolejne pytanie.
-Nie. Na szczęście Leon przyszedł w porę - Powiedziała już lekko uśmiechnięta. - Ale dobra chodźmy już do szkoły - Dodała szybko. Weszliśmy do szkoły i musieliśmy spędzić tutaj czas do 15. I tak miną cały dzień. Później ja udałem się na tor, a Fran odprowadziła moją ukochaną do domu.

***************
Wiem, taki denny. Ten to mi się całkowicie nie podoba. Ale niestety nie mam jak dzisiaj napisać. Następny rozdział pojawi się pewnie w poniedziałek wieczorem. Cyba że wcześniej będę miała czas coś napisać. Buziaki :**

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 25 - Strasznie tęskniłem

VIOLETTA
Wczoraj spełniło się jedno z moich największych marzeń. Leon powiedział mi że mnie kocha. Jesteśmy parą od kilku godzin to takie miłe uczucie. Dzisiaj już wracamy do domu czyli do Buenos Aires. No cóż zawsze wszystko co dobre szybko się kończy. Ale ja ten wyjazd zapamiętam na pewno na bardzo bardzo długo. Dziewczyny wczoraj próbowały mnie wypytać jak to wszystko wyglądało. Ale nie dałam się tak łatwo i powiedziałam że nic nie powiem. Później poszłam do łazienki, a jak wyszłam to już spały więc mi się upiekło. Ale coś czuję że dziś nie będzie tak kolorowo. Jak na razie są na śniadaniu więc mam spokój i pakuję swoja walizkę. W pewnej chwili ktoś obiją mnie w tali.
-Strasznie tęskniłem - Odezwał się bardzo znajomy dla mnie głos. Po chwili pocałował mój policzek.
-Ja też - Powiedziałam odwracając się przodem do Leona. Uśmiechną się do mnie.
-Spakowana? - Zadał pytanie. No fakt za godzinę jedziemy na lotnisko.
-Nie, jeszcze nie. Zastało mi dopakować kilka rzeczy - Powiedziałam wskazując palcem na łóżko za moimi plecami. Leon spojrzał na nie przez moje ramie.
-No rzeczywiście tylko kilka, chyba cała sterta - Powiedział i się zaśmiał.
-No masz rację. Troszkę więcej niż kilka, ale dam radę - Powiedziałam z szerokim uśmiechem po czym przytuliłam się do Leona.
-A ty spakowany już jesteś? - Zapytałam.
-No jasne. Ja od samego rana - Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. Staliśmy tak przytuleni jeszcze przez kilka minut. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Pewnie dziewczyny wróciły ze śniadania.
-Oj to my lepiej nie będziemy przeszkadzać - Wyrwała Ludmiła
-Nie wygłupiajcie się. Chodźcie. - Powiedziałam wyglądając z za Leona.
-No dobra - Powiedziała Fran i weszły do pokoju.Usiadły na swoich łóżkach. Ja uwolniłam się z objęć Leona i poszłam dalej się pakować. Dziewczyny prowadziły jakąś bardzo burzliwą rozmowę ale dokładnie nie wiedziałam o co chodzi. Leon siedział obok mnie i próbował pakować ubrania do mojej walizki, ale jakoś średnio mu to wychodziło. No tak kto wkłada nie złożone ubranie do walizki chyba tylko Leon.
-To może ja lepiej pójdę do chłopaków a wy sobie spokojnie pogadacie - Powiedział niespodziewanie Leon.
-No dobra  - Odpowiedziałam z uśmiechem - Widzimy  się za 40 minut na dole - Uśmiechnęłam się. Leon wstał podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Po chwili udał się do drzwi i rzucając krótkie "Cześć" wyszedł z pokoju.
-No Viola, może dzisiaj nam opowiesz jak wyglądało wyznanie miłości przez Leona? - Zaczęła Ludmi. Wiedziałam że tak łatwo nie odpuszczą.
-Nic wam nie powiem. - Powiedziałam i wystawiłam język w ich kierunku.
-No Viola, powiedz nam coś w końcu - Powiedziała błagalnie Cami
-No dobra powiem Wam coś - Zaczęłam - Dzisiaj o 20 u mnie mała imprezka - Dodałam z uśmiechem
-No wiedziałam że nie powiesz nam nic o Leonie - Powiedziała Nati
-Powiem Wam wszystko  wieczorem - Powiedziałam po czym dopięłam walizkę do końca. Nałożyłam buty i zarzuciłam bluzę. Wzięłam walizkę i wraz z dziewczynami opuściłyśmy pokój w którym mieszkałyśmy przez ten tydzień. Zeszłyśmy na dół gdzie czekał już na nas nauczyciel i reszta uczniów. Ale nigdzie nie widziałam Leona i Fede. Dziwne. Może postanawiają tutaj zamieszkać.
-Pomogę ci z walizką - Niespodziewanie odezwał się ktoś a mną a ja aż podskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Leona. Uśmiechnęłam się do niego i podalam mu walizkę. Po chwili wsiedliśmy do autokaru. Oczywiście siedziałam z Leonem. Po 30 minutach byliśmy już na lotnisku i siedzieliśmy w samolocie. Jest 8 rano. Za 10 godzin będziemy w Buenos Aires. W domu.

10 GODZIN PÓŹNIEJ - BUENOS AIRES
VIOLETTA
Właśnie wylądowaliśmy i wychodzimy z samolotu. Lot miną nam bardzo przyjemnie. Na lotnisku czekać maja na mnie mama i tata. Jestem ciekawa jak zareagują na fakt że Leon jest moim chłopakiem. A może jeszcze na razie nie będę im mówiła. Tak to będzie najlepsze rozwiązanie. Raptem ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam  w swoja prawą stronę i zobaczyłam że to Leon. Szybko puściłam rękę mojego chłopaka bo zobaczyłam moich rodziców.
-Co się stało? - Zapytał zdziwiony.
-Wiesz Leon moi rodzice. Znasz mojego tatę. Wolę żeby na razie nic nie wiedział bo znów mi wywinie jakiś numer i mnie gdzieś wywiezie. Dobrze? - Powiedziałam szybko
-Oczywiście kochanie - Powiedział nieco ciszej aby nikt oprócz mnie nie usłyszał
-Dziękuję - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. Podeszliśmy  do moich rodziców rozmawiając spokojnie jak przyjaciele.
-Witaj córeczko - Powiedziała z uśmiechem mama.
-Cześć - Powiedziałam również z uśmiechem na twarzy. Po chwili przytuliłam na powitanie mamę a następnie tatę. Rodzice zabrali moją walizkę.
-Cześć Leon - Powiedziałam po czym przytuliłam chłopaka.
-Czy my o czymś nie wiemy? - Zapytała z uśmiechem mama
-A niby o czym? - zapytałam - Leon  to mój najlepszy przyjaciel - Dodałam po chwili. Następnie spojrzałam na Leona. Nie był zadowolony no ale chyba rozumiał. Po chwili uśmiechną się do mnie. O nie dziewczyny do nas idą. Zaraz wypaplają. Musiałam mieć bardzo dziwny wyraz twarzy bo Leon powiedział że za chwilkę wróci i ruszył w stronę dziewczyn i coś im powiedział.  Po czym wszyscy razem podeszli do nas.
-Dziewczyny to o 20 u mnie tak?
-No jasne - odpowiedziały wszystkie zgodnie
-W takim razie do zobaczenia. - Powiedziałam i ruszyliśmy wraz z rodzicami do samochodu.
Od razu jak wsiadłam do auta wyciągnęłam telefon z torebki i napisałam wiadomość do Leona.

Bardzo się gniewasz za to że im nie powiedziałam? - Viola

Schowałam telefon i wbiłam swój wzrok na widok za oknem. po chwili jednak usłyszałam ciche gwizdanie. Był to znak że otrzymałam nową wiadomość. Wyciągnęłam więc telefon i go odblokowałam.

Nie gniewam się. Rozumiem Cię :) Jak im powiesz to daj znać. Kocham Cię bardzo i już tęsknię <3 - Leon

Szybko postanowiłam mu odpisać

Postaram się z nimi dziś porozmawiać. Też Cię bardzo Kocham i  tęsknię <3 - Viola

Schowałam telefon i po chwili byliśmy już pod domem. Wysiadłam z auta a tata wyją moją walizkę. Weszliśmy do domu i zaniosłam swoje rzeczy do pokoju, zostawiłam wszystko na łóżku, a następnie zeszłam na dół.
-Możemy chwilę porozmawiać?- Zadałam pytanie siedzącym na kanapie w salonie moim rodzicom.
-Tak możemy - Powiedział tata odkładając gazetę na stolik. Usiadłam na przeciwko nich.
-No bo ja tam na lotnisku skłamałam.
-Jak to skłamałaś? - Zadała pytanie mama
-No bo powiedziałam Wam że Leon jest tylko moim przyjacielem a tak na prawdę jest moim chłopakiem. - Powiedziałam na jednym wdechu, tak aby nikt mi nie przerywał.
-Na prawdę? - Zapytała z uśmiechem mama. ja pokiwałam nie pewnie głową. - Gratulacje kochanie - Dodała po chwili. Przynajmniej one się cieszyła. Tata siedział obok  mamy na kanapie z bardzo poważną miną.
-Tato a ty nic nie powiesz?
-Gratulacje córeczko - Powiedział z uśmiechem tata. - Leon to dobry chłopak i wiem że będziesz z nim szczęśliwa - Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję Wam bardzo - Powiedziałam z bardzo szerokim uśmiechem na twarzy. Po chwili przytuliłam mamę i tatę i udałam się na górę. Chwyciłam szybko telefon i wysłałam wiadomość do Leona.

Powiedziałam im :D - Viola

I jak? Są bardzo źli? - Leon

Są szczęśliwi i to bardzo.  Pogratulowali mi nawet. Kocham mocno <3 - Viola

Bardzo się cieszę. Też Cię kocham <3 To co dzisiaj już się nie zobaczymy? - Leon

Ja też się bardzo cieszę. Dziś już chyba nie. Za godzinę przychodzą dziewczyny a ja muszę jeszcze wszystko przygotować. - Viola

W takim razie miłej zabawy - Leon

Dziękuję - Viola

Odłożyłam telefon po czym schowałam walizkę do garderoby.Postanowiłam że rozpakuję ją już jutro. Rozłożyłam 4 materace. Przyniosłam poduszki i kołdry. Następnie udałam się na dół aby przygotować jakieś przekąski i coś do picia. Postawiłam na czekoladowe babeczki Olgi i kakao. Wszystko zaniosłam na górę i postawiłam na biurku. Po chwili wyjęłam z szafki jeszcze kilka filmów. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi więc szybko zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. za nimi stały moje cztery najlepsze przyjaciółki. Wpuściłam je do domu a następnie udałyśmy się do pokoju.
-No to powiesz nam w końcu? - Zadały pytanie dziewczyny jak już usadziły się na moim łóżku
-Ale co mam wam powiedzieć? - Zapytałam udając że nie wiem o co chodzi. Ale tak na prawdę wiedziałam że one nie odpuszczą i będę musiała im wszystko powiedzieć.
-Mów w końcu jak to wyglądało - Powiedziała Ludmiła
-A więc. Jak uciekłyście z chłopakami nawet nie wiem gdzie zostawiając mnie sam na sam z Leonem zapytał po raz kolejny czy pójdę z nim na spacer. W końcu się zgodziłam.Zabrał mnie do tego magicznego miejsca o którym wam opowiadałam. Ujrzałam tam koc i kosz piknikowy. To właśnie tam zniknęli chłopaki tuż przed koncertem. Po chwili usiedliśmy na koc a Leon wręczył mi róże. Później usiedliśmy i zjedliśmy przekąski, długo rozmawialiśmy. Później położyliśmy się na kocu bardzo blisko siebie  i  oglądaliśmy niebo. W pewnej chwili Leon  oparł się na swojej ręce i pochylił się nade mną i spojrzał w moje oczy. Następnie powiedział "Niebo wygląda najpiękniej w twoich  oczach". Następnie pochylił się do mojego ucha i wyszeptał "Ti Amo, Amore Mio" Po chwili założyłam ręce na jego szyję i powiedziałam "Ti Amo troppo. Tu sei perfetto". Później mnie pocałował i powiedział że jesteśmy razem.
-Oooo, jak romantycznie - Piszczała Fran
-Tak, byłaby bardzo romantyczna opowieść gdybyśmy choć w małym stopniu znały Włoski - Marudziła Cami
-Oj dziewczyny nie marudźcie - Powiedziałam - "Ti Amo,Amore Mio" znaczy "Kocham Cię, Kochanie Moje" a "Ti Amo troppo. Tu sei perfetto" znaczy "Też Cię Kocham. Jesteś doskonały" - Dodałam
-OOo rzeczywiście romantyczne - Rozpłynęły się dziewczyny. Rozmawiałyśmy jeszcze dość długo. Później zjadłyśmy kolację przygotowaną przez Olgę. Później umyłyśmy się i położyłyśmy się spać. W końcu jutro mamy zajęcia w Studio.


***************
No takie tam. Troszkę beznadziejnie mi to wyszło. No ale zapewne powiecie że może być.
Do kolejnego (dennego) rozdziału. Całuję :**

Kilka pytań do czytelników !! - Post Organizacyjny

Hej kochani :) Mam dzisiaj do Was kilka pytań. Wiem że czyta mnie może ze dwie osoby i mogłabym je o to zapytać osobno ale zależy mi na waszej szczerej opinii tutaj w komentarzach.

1.Czy zbyt mocno nie przynudzam w rozdziałach?
2.Czy zmienić coś w wyglądzie bloga?
3.Czy zmienić coś w sposobie prowadzenia bloga?
4.Czy nadawać tytuły rozdziałom?

Jeżeli macie jakieś uwagi to piszcie mi również o tym śmiało w komentarzach.
Do następnego rozdziału kochani :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 24 - A jak z wami?

Dedykacja dla Patty i Tinity :* Kocham Was dziewczyny :)

VIOLETTA
Nowy dzień, ładna pogoda, no i dodatkowy stres. Tak. To właśnie dziś jest koncert na który tak właściwie przyjechaliśmy. Ledwo zdążyłam zjeść śniadanie a Pablo już nas woła bo jedziemy za chwilkę do teatru na kolejne próby. Mamy godzinę 10. Jest wcześnie rano. Występ mamy dopiero o 18. Moglibyśmy troszkę zwolnić tępo i zjeść te śniadanie bez takiego pośpiechu. No ale taki jest już Pablo. Musimy mieć w teatrze jak najwięcej prób żeby wszystko wyszło idealnie. Widziałam że dziewczyny się lekko stresują ale uspokoiłam je i było wszystko okej. Przecież wystarczy panikować na godzinę przed przedstawieniem. Prawda? Po mojej wczorajszej akcji z rozmową Leon nawet się ze mną nie przywitał. Widziałam jak na mnie zerkał podczas śniadania. A teraz jedziemy do teatru i on usiadł na samym końcu. Wiedziałam że tak zrobi. Niestety dziewczyny siedzą ze swoimi chłopakami więc mi zostało siedzieć samej. Dojechaliśmy do teatru i wybraliśmy się na scenę gdzie miały odbyć się próby.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ - PRZEDSTAWIENIE

VIOLETTA
Jesteśmy już po kilkudziesięciu próbach dzisiaj. Właśnie siedzimy w garderobie gdzie jest robiony nam makijaż i za chwilkę się przebierzemy w stroje w których damy koncert. Nie powiem teraz to i ja jestem zdenerwowana. Mamy dokładnie pół godziny do wyjścia na scenę.Chłopaki gdzieś zniknęli, nie odbierają telefonów, został jedynie Andres który nie wie gdzie oni są. Pablo jest bardzo zdenerwowany. Antonio pojechał szukać chłopaków. Wszystkie z dziewczynami jeteśmy już przebrane ale chłopaków nadal nigdzie nie widać.
-Andres zastanów się. Na pewno mówili ci gdzie znikają - Powtórzyła te zdanie już kolejny raz tego wieczoru Ludmiła
-Ale oni nigdzie nie zniknęli tylko wyszli na chwilkę. Mówiłem już wam że nie wiem gdzie - Powtórzył po raz kolejny Andres
-Ale jak oni nie pojawią się za dwie minuty to nie wystąpimy, zrozum - Powiedziała Fran.
Wszyscy byliśmy zdenerwowani. Do koncertu było coraz mniej czasu a ich nadal nigdzie nie było. Właśnie wracałyśmy od Pablo do garderoby aby ubrać się w nasze ubrania ponieważ Pablo powiedział że nie ma szans na koncert bo chłopaków nadal nie było. Już zrezygnowane weszłyśmy do garderoby.
-Chwila, czekajcie, stop, jesteśmy!! - Usłyszeliśmy głośne krzyki chłopaków które dobiegały z korytarza. Otworzyłyśmy drzwi i wyszłyśmy na korytarz na końcu zobaczyłyśmy chłopaków którzy rozmawiali z Pablo.
-Dziewczyny szykujecie się - Krzykną w naszą stronę Pablo z szerokim uśmiechem. - Za pięć minut musicie być na scenie. Po tych słowach chłopaki szybko się przebrali i wszyscy razem wyszliśmy na scenę śpiewając pierwszą piosenkę. I tak trwał cały koncert.

PO KONCERCIE

VIOLETTA
Wychodzimy właśnie z teatru. Pablo powiedział że do 22:00 mamy wolne. Chciałam dziewczynom zaproponować wypad na kawę i pogaduchy.
-Viola co powiesz na mały spacer? - Zaproponował Leon. Te jego oczy. Już chciałam się zgodzić. Ale w końcu wybierałam się z dziewczynami na kawę.
-No nie wiem Leon. Raczej miałam inne plany. - Powiedziałam obojętnie. - Dziewczyny idziemy na kawę? - Po chwili zapytałam dziewczyny z nadzieją że się zgodzą.
-Nie Viola. Mamy już inne plany - Powiedziały i zabrały chłopaków idąc w zupełnieinnym kierunku niż była nasz hotel. Zostawiły mnie samą z Leonem.
-To co z tym spacerem? - Zapytał ponownie Leon łapiąc moją dłoń. Te przyjemne ciarki które mnie przeszyły. Chciałabym aby było już tak zawsze, a te jego oczy. Można się w nich utopić. Odpłynęłam gdzieś daleko myśląc jak to by było gdybyśmy byli razem.
-Halo, tu ziemia - Pomachał mi dłonią przed oczami, tym samym sprowadzając mnie na ziemię.
-Co, co mówiłeś?
-Idziemy na ten spacer czy nie - Zapytał ponownie z promiennym uśmiechem na twarzy
-Tak chodźmy- Powiedziałam. Ruszyliśmy w stronę parku. Po 15 minutach doszliśmy do tego tajemniczego miejsca. Leon rozchylił liście drzewa tak abyśmy mogli wejść w środek. Ujrzałam tam rozłożony koc. Na nim kosz piknikowy i śliczną herbacianą różę.
-A więc to tutaj zniknęliście przed koncertem? - Zadałam pytanie. - Cudownie - Dodałam szybko
-No tak, tutaj. Podoba ci się? - A jednak miałam rację.
-Tak, podoba mi się - Uśmiechnęłam się szeroko. Podeszliśmy do koca i usiedliśmy na nim. Leon wręczył mi róże. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy w między czasie zajadając się smakołykami które przygotował Leon. Po naszych rozmowach położyliśmy się na kocu i oglądaliśmy cudowne niebo. Leżeliśmy bardzo blisko. Miałam ochotę się do niego przytulić. Ale wiedziałam że nie mogę bo jesteśmy jedynie przyjaciółmi. Chociaż przyjaciele się przytulają. Ale nie chcę popsuć między nami relacji. Leżeliśmy tak z 15 minut kiedy nagle Leon się podniósł i pochylił nade mną. Spojrzał w moje oczy. Czułam się dziwnie.

LEON
Już wiedziałem jak wyznam miłość dla Violi. Specjalnie zniknęliśmy z chłopakami przed koncertem aby przygotować mini piknik. Widziałem że Pablo był zły że tak nagle zniknęliśmy ale czego nie zrobi się dla ukochanej osoby. Po koncercie zabrałem Viole na spacer do tego tajemniczego miejsca. Wręczyłem jej różę. Siedzieliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Następnie po kilku minutach naszych wygłupów położyliśmy się i leżeliśmy oglądając niebo. Leżeliśmy bardzo blisko siebie. W pewnej chwili podniosłem się i oparłem na ręku pochylając się nad Violą. Spojrzałem w jej cudowne oczy.
-Niebo wygląda najpiękniej w twoich  oczach - Powiedziałem tak cicho aby tylko moja miłość zdołała to usłyszeć, odgarnąłem włosy z jej twarzy i pochyliłem się do jej ucha. Viola leżała jak zaczarowana.
-Ti Amo, Amore Mio* - Wyszeptałem do jej ucha. Wiedziałem że zna Włoski więc nie było problemu. Czekałem na jaką kol wiek reakcję z jej strony. Leżała jak wcześniej z uśmiechem na twarzy. Nie wiedziałem czy to dobrze czy raczej nie. Po chwili założyła swoje ręce na moją  szyję. Uśmiechnęła się.
-Ti Amo troppo. Tu sei perfetto** - Uśmiechnęła się ponownie. Postanowiłem nie czekać i pocałowałem Violettę. Pocałunek był delikatny a zarazem namiętny. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę.
-To znaczy że jesteśmy razem? - Zapytała po oderwaniu najcudowniejsza brunetka na ziemi.
-A chcesz? Bo jeżeli... - Nie dano mi dokończyć. Na swoich ustach poczułem pocałunek.
-Cicho - Powiedziała uśmiechając się - Jesteśmy razem - Powiedziała po chwili. Położyłem się z powrotem na kocu a Violetta wtuliła się we mnie. Gładziłem dłonią jej plecy. Czułem się cudownie że mogłem w końcu jej to powiedzieć. Leżeliśmy tak jeszcze około 30 minut.
-Zbierajmy się dobrze? - Zadała pytanie moja dziewczyna, jednocześnie podnosząc się.
-Dobrze, chodź - Wstałem i podałem dłoń dla Violetty. Spletliśmy swoje dłonie i ruszyliśmy  do hotelu. Doszliśmy pod pokój Violetty po 20 minutach drogi.
-No to będę szła. Dobranoc kochanie - Powiedziała Violetta i pocałowała mnie. Oczywiście oddałem pocałunek. Violetta odwróciła się i nacisnęła klamkę.
-Dziwne zamknięte - Powiedziała. - A ja nie mam klucza - Dodała po chwili.
-Chodź zobaczymy czy dziewczyn nie ma u nas - Złapałem jej dłoń i poprowadziłem w stronę mojego pokoju.
-Zaczekaj chwilkę Leon - Usłyszałem przestraszony głos Violi
-Co się stało?
-Mówimy im od razu - Zadała pytanie.
-A jak wolisz? - Zapytałem małą brunetkę bo nie chciałem na nią naciskać. Skoro nie była gotowa żeby im powiedzieć to rozumiem.
-Jak zapytają "I jak lub coś" -Zrobiła z palców cudzysłów - To im powiemy
-No dobrze to chodź. - Powiedziałem i puściłem dłoń Violetty tak jak prosiła. Nacisnąłem klamkę i oczywiście było otwarte a ze środka dochodziły głośne śmiechy dziewczyn i chłopaków. Wpuściłem Violę pierwszą a ja wszedłem tuż za nią.
-Cześć. Jak się bawicie? - Zaczęła rozmowę Viola bo oni chyba nawet nie zauważyli jak weszliśmy do środka.
-O Viola! - Powiedziała roześmiana Ludmiła - Cudownie - Dodała tak samo roześmiana Fran. Stanąłem po prawej stronie Violetty.
-A jak z wami? - Zadał pytanie Maxi.
-Cudownie - Powiedziała Violetta po czym przytuliła się do mnie a ja ją objąłem w tali. Dziewczyny zaczęły piszczeć i przytulać się do Violetty. I tak miną mi i Violi nasz najcudowniejszy dzień w Rzymie.

*Ti Amo, Amore Mio - Kocham Cię, Kochanie Moje
**Ti Amo troppo. Tu sei perfetto - Też Cię Kocham. Jesteś doskonały

**************************
No to już mamy Leonettę :) Cieszcie się póki jest :)
Mam nadzieję że nie zanudziłam Was w tej kwestii wyznawania miłości w moim wykonaniu.
Mnie się nie podoba no ale cóż. Do następnego :)


sobota, 21 czerwca 2014

One Shot - Jortini - Część 2

Ten ONE SHOT dedykuję dla TINITY BALNCO :** i innych czytelników którzy są fanami Jortini :)

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

TINI
To dzisiaj cała ekipa wraca z Włoch. Bardzo tęsknię za Jorge. Ale nie pójdę ich odwiedzić za bardzo by mnie to bolało. Siedzę sobie i przeglądam portale plotkarskie. Lubię czasem wiedzieć co piszą na mój temat lub innych z obsady. O trafiłam na dość dziwny tytuł artykułu: "Tini Stoessel wróciła do Buenos Aires a Jorge Blanco szuka pocieszenia u swojej byłej dziewczyny". Chodzi pewnie a razcej na pewno o nasze "rozstanie". Wiedziałam że tak będzie. Te pismaki szukają każdego tematu aby tylko znaleźć jakąś sensację. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę - w drzwiach zobaczyłam Jorge z różą w ręku.

KILKA DNI WCZEŚNIEJ

JORGE
Właśnie zeszliśmy ze sceny. Wszyscy w pełnym składzie. No oprócz Tini, zamiast jej była Elena dublerka Tini. Nie śpiewało mi się z nia tak dobrze jak z moją najukochańszą przyjaciółką no ale cóż pogodziłem się z tym że zrezygnowała. Dojechaliśmy do hotelu i od razu skierowaliśmy się na kolację. Usiedliśmy wszyscy razem przy jednym stole. Oprócz dublerki Tini ona mieszkała winnym hotelu.
-Wam też brakuje Tini? - Zaczęły dziewczyny
-Tak śpiewa się z nią zupełnie inaczej niż z Eleną - potwierdził Ruggero
-Powinieneś z nią porozmawiać - skierowały się do mnie Lodo i Mechi
-Ja? Ale dla czego akurat ja?
-Bo powie Ci dla czego odeszła.- stwierdziły dziewczyny
-No dobra porozmawiam z nią po powrocie - zgodziłem się. Co mi mogło zależeć. Przynajmniej dowiem się czemu odeszła bo jak na razie nikt nic nie chciał mi powiedzieć.

TERAŹNIEJSZOŚĆ

JORGE
Postanowiłem przyjechać do Tini. W końcu chciałem się dowiedzieć czemu odeszła od nas. Czemu czemu nas zostawiła. Zapukałem.
-Proszę - usłyszałem wolanie dobiegające z za drzwi pokoju w którym mieszkała mała brunetka. Wszedłem trzymając w ręku różę. Wszedłem do środka a brunetka skierowała wzrok na mnie.
-Po co przyszedłeś? - zadał mi pytanie chłodnym głosem
-Chciałem się dowiedzieć czemu odeszłaś? - powiedziałem trochę niepewnie. W końcu nie wiedziałem czy chcę znać przyczynę jej odejścia.
-Chcesz wiedzieć czemu odeszłam? - pytała z nie dowierzaniem
-Tak, właśnie o to mi chodzi
-A więc odeszłam bo... Zakochałam się w Tobie - powiedziała po chwili namysłu - I nie mogę patrzeć jak jesteś szczęśliwy ze Stephi
-Ale ja... - zaciąłem się w połowie zdania - Ja nic do ciebie nie czuję. Oprócz przyjaźni - ledwo wydukałem
-Myślisz że tego nie wiem? Wiem to doskonale. Dla tego odeszłam - mówiła już bliska płaczu -  A teraz zostaw mnie samą - powiedziała już przez łzy. Ale co ja mogłem zrobić. Naprawdę jest dla mnie jedynie przyjaciółką. Pocałowałem jej policzek i przeszedł mnie przyjemny dreszcz po całym ciele. Zostawiłem różę na jej komodzie i wyszedłem. Udałem się do domu i położyłem się na łóżku. Zastanawiałem się nad tym co powiedziała mi Tini. To dziwne uczucie kiedy widzę ją taka nieszczęśliwą i zapłakaną.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

JORGE
Tini nadal nie wróciła do nas a ja zrozumiałem że poczułem coś więcej niż tylko przyjaźń do Tini. Żeby tylko mi wybaczyła i powiedziała że nadal mnie kocha. Kilka dni temu rozstałem się ze Stepani bo nie czułem do niej tego co wcześniej. Ogólnie rozstaliśmy się w zgodzie. dziewczyny namówiły mnie abym udał się do Tini właśnie dziś. Dziś jest wyjątkowy dzień. Tini kończy dziś 18 lat. Poprosiły mnie abym dał im później znać to będą wiedziały czy wpaść do niej całą paczką z prezentami i tortem czy tylko dziewczyny z wiaderkiem lodów. Zgodziłem się i miałem nadzieję że wpadnie do niej cała paczka. Idę właśnie do kwiaciarni muszę kupić 18 ulubionych niebieskich róż Tini. Po wyjściu z kwiaciarni skierowałem się do domu Tini. Miałem jakieś 10 minut drogi. Zapukałem i czekałem aż mi ktoś otworzy.

TINI
Ktoś przed chwilka pukał do drzwi. Czyżby dziewczyny pamiętały o moich urodzinach? Nie wiem za chwilkę się przekonam. Za chwilkę pukanie ponowiło się. Już wiedziałam że to ktoś do mnie.
-Proszę - zawołałam aby gość za drzwiami usłyszał. Drzwi się otworzyły a ja ujrzałam Jorge. Nie wiem czy miałam ochotę się z nim widzieć. No ale nich mówi co ma powiedzieć i niech idzie do domu.
-Mogę na chwilkę - zapytał. Słyszałam w jego głosie nie pewność
-Tak wejdź - przytaknęłam ale nie miałam zamiaru ruszać się z mojego łóżka na którym właśnie siedziałam. Jorge wyją z za pleców bukiet niebieskich róż. Na oko było ich z 16. Po czym podszedł do łóżka i klęknął na jedno kolano
-Co ty robisz? - zapytałam zdziwiona - Wstań!
-Nie wstanę póki mi nie wybaczysz. Wybacz mi, ja też się w tobie zakochałem, dopiero teraz to zrozumiałem. Kocham Cię i nikogo innego i chcę z tobą być. - Powiedział na jednym wdechu a ja mu się przyglądałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. W tedy Jorge wstał i usiadł na łóżku obok mnie i starł mi łzy podając kwiaty. Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą.
-Kocham Cię Jorge - uśmiechnęłam się do niego a on złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili odłożył kwiaty na szafkę i przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w niego. Był cały mój i tylko mój. Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie i oglądaliśmy jakiś film. Znaczy więcej zajmowaliśmy się sobą niż filmem ale pozory przed rodziną trzeba stwarzać. Co jakiś czas Jorge komuś odpisywał na sms-y. Pytałam z kim tak pisze ale powiedział że to niespodzianka. Czyli szykuje dla mnie jakąś niespodziankę. Ciekawe o co chodzi. Po 20 minutach przytulania się i całowania ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę - krzyknęłam w kierunku drzwi ale nie odrywałam się od Jorge. Po chwili do pokoju weszła cała nasza paczka z tortem i zaczęli śpiewać dla mnie "Sto Lat" wstałam z łóżka i stanęłam na przeciwko nich. Jorge sną za mną i objął mnie w tali. Po skończeniu śpiewani zdmuchnęłam świeczkę oczywiście myśląc o życzeniu. Pomyślałam sobie "Chcę żeby było już tak zawsze". Dostałam mnóstwo prezentów. Ale najlepszy i tak dał mi Jorge. Bawiliśmy się dość długo.
-Dziękuję - wyszeptałam dla Jorge
-Ale za co? - zapytał jakby lekko zdezorientowany
-Za prezent - powiedziałam ponownie a on na mnie dziwnie spojrzał
-Przecież ja ci nic nie kupiłem
-Dałeś mi prezent jakiego nie mógł dać mi nikt inny. Podarowałeś mi swoją miłość. za to Ci dziękuję. Kocham Cię - powiedziałam z uśmiechem na twarzy po czym złączyłam nasze ustaw długim i namiętnym pocałunku. Po kilku dniach wróciłam do obsady skończyliśmy naszą trasę koncertową. Znacznie lepiej było mi z Jorge niż bez niego.


*******************
Taki troszkę bez sensu ale nie miałam lepszego pomysłu. Dziękuję za pomoc w wymyśleniu pomysłu dla TINITY BANCO :*
*

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 23 - Nie unikam jej tylko się nie widujemy.

2 DNI PÓŹNIEJ

VIOLETTA
Od ostatniej rozmowy z Leonem w której powiedział mi że jestem jego najlepszą przyjaciółką nie rozmawialiśmy. Ja spędzałam czas z dziewczynami a on z chłopakami. Można powiedzieć że w pewnym sensie, unikaliśmy się. Dzisiaj jest czwarty dzień naszego pobytu w Rzymie. Dzisiaj już zaczynamy próby do naszego przedstawienia. Właśnie schodzimy z dziewczynami do hotelowej restauracji.
-Hej dziewczyny - Krzyknął Fede siedzący przy stoliku obok.
-Cześć -odpowiedziałyśmy wszystkie chórem w kierunku chłopaków. Następnie usiadłyśmy przy stoliku i zamówiłyśmy sobie śniadanie. Po 10 minutach dostałyśmy zamówione posiłki i zaczęłyśmy jeść. Jadłyśmy, rozmawiałyśmy i się śmiałyśmy i przez co jadłyśmy dłużej niż zwykle. Następnie zebrałyśmy się i pojechaliśmy do teatru na próby. Byliśmy tam przez 3 godziny i ćwiczyliśmy różne piosenki i choreografie.
-Dziewczyny co powiecie na mały wypad na zakupy? - Zaproponowała Lu
-Ja jestem za - Zgodziłam się z Ludmi
-Ja również - Powiedziały na równi Cami i Fran. Naty także przytaknęła głową że jest za. Skończyliśmy próbę i wyszłyśmy całą paczką z teatru. Tuż za nami podążali chłopaki.
-Co powiecie na wypad na jakiś piknik - Zaproponował Fede który podszedł i złapał rękę Ludmiły
-Wybaczcie panowie ale my z dziewczynami umówiłyśmy się na wypad do galerii - Powiedziała z dziwna miną Ludmiła
-Ah no tak zapomnieliśmy że dziewczyny nie mogą żyć bez zakupów - Powiedział ironicznie Maxi i wywrócił oczami.
-Właśnie tak Maxi, właśnie tak - Potwierdziła Fran
-No to udanych zakupów - rzucili chłopacy odchodząc w przeciwną stronę niż my
-Tak dziękujemy. Udanego pikniku - Rzuciła Cami i wszystkie się zaśmiałyśmy. Rozeszliśmy się w dwóch różnych kierunkach. Droga do galerii trwała około 40 minut.Obeszłyśmy wiele sklepów i zrobiłyśmy drobne zakupy. Po zakupach udałyśmy się na kawę, ciacho i pogaduchy.
-No to Viola powiedz nam czemu unikasz Leona? - Zaczęła Fran
-Nie unikam go. Po prostu nie spotykamy się. - powiedziałam w sumie to zgodnie z prawdą.
-Aha, no skoro tak mówisz no to chyba ci wierzymy - Powiedziała Lu. Rozmawiałyśmy jeszcze na kilka tematów ale szeroko omijałyśmy  temat chłopaków. Po około 3 godzinnym wypadzie do galerii byłyśmy bardzo zmęczone i wróciłyśmy do hotelu.Kiedy wróciłyśmy do hotelu udałyśmy się wszystkie razem na kolację. Po powrocie do pokoju dziewczyny siedziały i o czymś rozmawiały a ja rozmyślałam nad tą całą sytuacją. W końcu zaczęłam bezwiednie nucić moją nową piosenkę.
-Teraz wiem, że ta ziemia jest niebem. Kocham cię, kocham cię, Że w twoich ramionach, już się nie boję, Kocham cię, kocham cię, Że już tęsknię za twoimi oczami, Wierzę ci, wierzę ci.
-Ej Viola!- Krzyknęła Ludmiła - Kogo ty tak kochasz? - Zadała pytanie
-Co o czym ty mówisz? - zadałam pytanie i zrobiłam dziwną minę
-No przed chwilką nuciłaś "Kocham cię, kocham cię" - powiedziała Fran
-Oj no wiecie kogo. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się nie pewnie.
-Nie. Kogo? Przypomnij nam - Droczyła się ze mną Cami
-Aj dobrze wiecie że chodzi o Leona - powiedziałam lekko zła
-No wiemy wiemy. Może powinnaś mu powiedzieć? - Tym razem wypaliła Fran
-Dziewczyny ledwo dwa dni temu mówił że jestem jego najlepszą przyjaciółką i nie mógłby mnie stracić.A teraz karzecie mi mówić takie rzeczy. Lepiej nie. - Powiedziałam po czym chwyciłam do ręki telefon i skierowałam się na korytarz aby zadzwonić do mamy. Kiedy wychodziłam z pokoju Leon też był na korytarzu. Też rozmawiał przez telefon pewnie z rodzicami. Nie chciałam zbytnio z nim rozmawiać więc wybrałam numer do mamy aby jak najszybciej mnie połączyło i zacząć rozmowę.
-Cześć mamo. Co słychać?
-Witaj skarbie. Dobrze. Nawet bardzo dobrze
-A jak w Studio?
-Też dobrze ale jakoś tak pusto bez Was. - Powiedziała z radością w głosie
-A jak tata? - Specjalnie przedłużałam rozmowę aby nie rozmawiać z Leonem. Widziałam że jak skończył rozmowę to usiadł pod ściana i czekał aż ja skończę rozmowę ale ja nie miałam ochoty na rozmowę. W końcu po 10 minutach czekania Leon zrezygnował i wszedł do pokoju. W tedy mogłam spokojnie zakończyć rozmowę z mamą i wrócić do pokoju.
-No to się cieszę mamusiu - Powiedziałam z uśmiechem na ustach - Widzimy się za dwa dni. Kocham cię mocno. Pa, pa - Dodałam i zakończyłam rozmowę. Weszłam do pokoju i praktycznie od razu skierowałam się do łazienki i się umyłam. Położyłam się do łóżka myśląc o jutrzejszym przedstawieniu i zasnęłam.

LEON
Od mojego ostatniego wyznania dla Violi nie rozmawialiśmy. Można powiedzieć że nawet się unikaliśmy. Ja spędzałem czas z chłopakami a ona z dziewczynami. Jedliśmy śniadanie kiedy to do restauracji weszły dziewczyny i usiadły przy stoliku obok. Viola wyglądała dziś wyjątkowo ślicznie. Ale nawet na mnie nie spojrzała. Jedynie Fede się z nimi przywitała a one mu rzuciły chórkiem "Cześć" i zajęły się swoim śniadaniem. Po śniadaniu udaliśmy się do teatru gdzie jutro ma odbyć się przedstawienie. Spędziliśmy tam trzy godziny. Fede wpadł na genialny pomysł i szczerze tomiałem nadzieję że dziewczyny się zgodzą.
-Co powiecie na wypad na jakiś piknik - Zaproponował Fede który podszedł i złapał rękę Ludmiły
-Wybaczcie panowie ale my z dziewczynami umówiłyśmy się na wypad do galerii - Powiedziała z dziwna miną Ludmiła
-Ah no tak zapomnieliśmy że dziewczyny nie mogą żyć bez zakupów - Powiedział ironicznie Maxi i wywrócił oczami.
-Właśnie tak Maxi, właśnie tak - Potwierdziła Fran
-No to udanych zakupów - rzuciliśmy do dziewczyn i udaliśmy się przeciwnym kierunku niż one. 
-Tak dziękujemy. Udanego pikniku - Rzuciła Cami i wszystkie się zaśmiały. Rozeszliśmy się w dwóch różnych kierunkach. Postanowiliśmy jednak z chłopakami nie iść na ten piknik bo to nie miało żadnego sensu bez dziewczyn.
-Jak chcecie to pokażę wam tor motocrossowy i możemy trochę pojeździć. - Powiedziałem bo nikomu z nas nic innego nie wpadało do głowy.
-W sumie to możemy iść - Zgodzili się ze mną Maxi i Fede. W końcu po namowach pozostałych udaliśmy się na tor gdzie wypożyczyliśmy motory. Jeździliśmy chyba ze dwie godziny. Chłopakom bardzo się spodobało. Wiedziałem że jak ich zaprowadzę to nie będą chcieli wracać. W końcu jednak postanowiliśmy wrócić do hotelu. Wracaliśmy pieszo ponieważ była ładna pogoda a na autobus musieliśmy długo czekać.
-No to Leon powiesz nam czemu unikasz Violi? - Zaczął Fede. On to zawsze wszystko musi wiedzieć.
-Nie unikam jej tylko się nie widujemy. - Powiedziałem szybko i moją mina dałem im do zrozumienia że nie chcę więcej rozmawiać na ten temat. Wróciliśmy do hotelu i od razu udaliśmy się do restauracji aby napić się czegoś zimnego. Wypiliśmy po szklance coli i wróciliśmy do pokoju. Chłopaki o czymś rozmawiali a ja się wyłączyłem. Nie słuchałem ich kompletnie. Po jakichś 40 minutach moich rozmyślań zadzwonił telefon. Była to mama.
-Halo? Cześć mamo - Powiedziałem opuszczając pokój. Nie chciałem przeszkadzać dla chłopaków którzy debatowali na jakiś bardzo ważny temat. Pod koniec mojej rozmowy z pokoju dziewczyn wyszła Violetta która usiadła na schodach i również gdzieś dzwoniła. Pewnie do rodziców.
-Tak mamo. No to do zobaczenia za dwa dni. - Rozłączyłem się i usiadłem pod ściną koło drzwi od pokoju dziewczyn. Chciałem pogadać z Violettą więc czekałem aż skończy swoją rozmowę. Siedziałem już tam dziesięć minut a ona nadal rozmawiała. Zrezygnowany wstałem i wszedłem do pokoju. Następnie udałem się do łazienki. Umyłem się i przebrałem w dresy. Położyłem się spać myśląc oczywiście o słodkiej brunetce z pokoju obok.

***********************
Kolejny rozdział z typu beznadziejno - kiczowatych. No ale musicie się z tym pogodzić :) Do następnego kochani :**

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 22 - Jak mówię że nic mi nie jest to znaczy że nic mi nie jest.

VIOLETTA
-Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego... - Powiedział poważny Leon. Chwilka on nigdy nie był aż taki poważny. Jak mi zaraz nie powie o co chodzi to chyba zemdlej.
-O co chodzi Leon? Nie strasz mnie - Powiedziałam przestraszona. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.
-Chciałem Ci powiedzieć że jesteś najlepszą i najfajniejszą osobą jaką w życiu poznałem. Bardzo się cieszę że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nie mógłbym cię stracić. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Uwielbiam cię - Powiedział to i się szeroko uśmiechną ukazując rządek śnieżno białych zębów. Mi jakby coś ciężkiego spadło z serca. Szczerze to myślałam że wyzna mi miłość ale czego ja się mogłam spodziewać. On może mieć każdą. Jak szliśmy przez miasto wiele dziewczyn się za nim oglądało. No cóż, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nic tego nie zmieni.
-Miło mi to słyszeć Leon - Uśmiechnęłam się do niego niezbyt zadowolona. No ale co mogłam poradzić? W sumie to nic. Mogłam mu powiedzieć co ja czuję ale jeżeli on mnie uważa jedynie za przyjaciółkę nie zamierzam tego zmieniać.
-Wracajmy już do hotelu - Powiedziałam i uśmiechnęłam się przy tym. - Zmęczona jestem - Leon lekko przytakną głową i ruszyliśmy w stronę hotelu. Droga nie trwała długo ale żadne z nas się nie odezwało do tego drugiego. Weszliśmy do hotelu i wjechaliśmy na nasze piętro.
-Cześć. - Rzuciłam przy pokoju po czym otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Na łóżkach siedziały dziewczyny i o czymś rozmawiały. Spojrzały w moim kierunku. Chyba zobaczyły moją niezbyt wesołą minę.
-Viola cześć. Co się stało? - Zapytała szybko Fran
-Czemu myślisz że coś się stało? - Zadałam pytanie - Wszystko jest okej - Dodałam szybko i uśmiechnęłam się sztucznie
-Tak właśnie widzimy jak to ci nic nie jest. - Jak zwykle Ludmiła wiedziała lepiej co mi jest niż ja sama.
-Jak mówię że nic mi nie jest to znaczy że nic mi nie jest. - Powiedziałam podniesionym tonem
-Przepraszam, nie denerwuj się - Powiedziała Ludmi a jej mina wyraźnie posmutniała
-Nie to ja was przepraszam kochane - Powiedziałam - Wy próbujecie się o mnie troszczyć a ja na was krzyczę
-Nic się nie stało Vilu - Ponownie odezwała się Fran - Chodzi o Leona prawda? - Zadała kolejne pytanie. Ja ominęłam stojące na przeciwko mnie dziewczyny i skierowałam się w stronę łóżka na którym usiadłam a one momentalnie się odwróciły i usiadły na podłodze na przeciwko łóżka.
-No Viola mów co znowu zrobił? - Ponaglała mnie Cami
-Zwiedzaliśmy cały dzień wspólnie miasto. Bo to wasza sprawka - Wskazałam palcem na dziewczyny i się uśmiechnęłam - A na koniec dnia zabrał mnie w bardzo wyjątkowe miejsce w parku nad jeziorkiem i powiedział że chce mi powiedzieć coś bardzo ważnego. Zaczął mnie straszyć tą swoja poważną miną. Mówię wam dziewczyny jeszcze nie widziałam go tak bardzo poważnego. A po chwili powiedział mi że jestem jego najlepszą przyjaciółką. Że jestem najlepszą i najfajniejszą osoba jaką w życiu poznał. I że nie mógłby mnie stracić. - Powiedziałam i mina mi posmutniała. Dziewczyny się na siebie popatrzyły. Po chwili zaczęły coś między sobą szeptać a ja zdjęłam z nóg buty i weszłam do łazienki po ciężkim dniu. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę, związałam włosy w wysokiego kucyka i nałożyłam krem na twarz. Wyszłam z łazienki i miałam nadzieję że porozmawiamy z dziewczynami na jakiś ciekawy temat ale ich nie było w pokoju. Położyłam się do łóżka i zaczęłam myśleć o tym wszystkim.

                                                LEON
Dzisiaj chciałem powiedzieć dla Violi co do niej czuję ale się nie odważyłem jak zwykle. Zabrałem ją w miejsce które było dla mnie magiczne. Nikomu go nie pokazywałem. Była pierwszą osoba jaką tam zaprowadziłem. Kiedy już miałem jej to powiedzieć popatrzyłem w jej oczy inie dałem rady wydusić z siebie słowa na temat moich uczyć do niej. Powiedziałem że jest moją najlepszą przyjaciółką. Ale ja jestem bystry. Normalnie weź się Verdas puknij w głowę. Jak można było schrzanić tak idealną chwilę. Po mim jakże odkrywczym wyznaniu zebraliśmy się do hotelu. Przez całą drogę ani ja ani nawet Viola się nie odezwaliśmy. Rozstaliśmy się pod pokojem a Viola rzuciła jedynie krótkie cześć w moim kierunku i weszła do pokoju a ja nawet nie zdążyłem się odezwać.
Wszedłem do swojego pokoju i reszta moich współlokatorów spojrzało na mnie dziwnym wzrokiem.
-Powiedz że jej powiedziałeś - Odezwał się Fede
-Co miałem powiedzieć i komu? - Zadałem pytanie udając że nie wiem o co chodzi. Nie wiedziałem że oni wiedzą.
-No czy powiedziałeś Violi co do niej czujesz? - Wtrącił Maxi
-A wy niby skąd o tym wiecie?
-No jak to skąd, od dziewczyn - Tym razem zabrał głos Andres. No tak mogłem się spodziewać że dziewczyny nie potrafią trzymać języka za zębami. Powiedziałem to Fran i Lu w tajemnicy a one wszystko musiały wypaplać. Mam nadzieję że chociaż Viola nic nie wie.
-Aha. No to fajnie. Ja idę do łazienki. - Powiedziałem po czym skierowałem się do łazienki. Słyszałem jeszcze szepty chłopaków. Wszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic i umyłem zęby. Ubrałem dresy i wyszedlem z łazienki. W pokoju było dość głośno a moim oczom ukazały się dziewczyny. Wszystkie oprócz Violetty. No tu chyba wiem o co chodzi.
-Leon, czy ty zamierzasz powiedzieć w końcu Violi co czujesz?
-Może tak może nie. - Nie miałem ani siły ani ochoty na rozmowę na te temat.
-Leon dziś miałeś taką idealną okazję i to schrzaniłeś... - Lu chciała dalej mnie obstawiać ale jej przerwałem
-Myślisz że tego nie wiem? Wiem to wszystko i zdaję sobie sprawę że mogę więcej nie mieć okazji. Ale nie to nie wasza sprawa nie powinno was to interesować - Powiedziałem wkurzony.
-My chcemy tylko pomóc - Powiedział Fede bo dziewczyny siedziały w szoku.
-Ale ja nie chcę waszej pomocy. - Powiedziałem szybko chociaż wiedziałem że bez ich pomocy pewnie i tak mi się nie uda. Ale tym to będę martwił się później. -Wychodzę - Dodałem szybko po czym cwyciłem trampki które wsunąłem na nogi chwyciłem bluzę z szafy i telefon ze stolika który stał przy szafie i wyszedłem z pokoju. Następnie skierowałem się do windy którą udałem się na sam dół. Wyszedłem z hotelu. Długo spacerowałem po mieście. Zaczęło się ściemniać więc wróciłem do pokoju aby opiekun nie musiał mnie szukać. Wszedłem do pokoju, wszyscy już spali. Nie wiedziałem co zrobię i czyjej powiem. Miłość chyba jednak nie jest dla mnie. Dobrze jest tak jak jest. pozostańmy przyjaciółmi.

********************
Wiem, wiem, wiem. Będziecie bili :) A może jednak nie? Hehhe kolejny rozdział z serii głupio-nieudanych. Do następnego :**

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 21 - No coś tam niby mówiłeś

LUDMIŁA
Wszyscy już śpią. Trzeba coś zrobić żeby Violetta i Leon się przyznali do tego co czują. Może napisze sms-a do Fede, on na bank coś wymyśli.


"Fede śpisz? Potrzebuję pomocy w sprawie Leona i Violetty. - Lu

Napisałam sms-a po czym odłożyłam telefon pod poduszkę. Była pierwsza w nocy więc miałam marne szanse na to że mi odpisze. Ale jednak myliłam się. Po około dwóch minutach otrzymałam odpowiedź od Fede.

Nie mogę spać. Pomogę ci :) Obudź wszystkie dziewczyny oprócz Violetty a ja obudzę chłopaków i spotkajmy się w pokoju na końcu korytarza. - Fede

Czyli jednak mi pomoże. Jemu też z tego co widzę zależy na tym aby Vilu i Leon byli razem. Pasują do siebie i powinni być razem. Należy się to i dla Violetty i dla Leona. Ale o jakim pokoju mówi Fede chwilka. Nie mogę skojarzyć.

O jakim pokoju ty mówisz? - Lu

Czekałam cierpliwie na odpowiedź. Nie chciałam budzić dziewczyn do póki nie wiedziałam gdzie mam je dokładnie prowadzić.

Na końcu korytarza jest otwarty pokój do którego nikt nie zagląda.
Spotkajmy się tam za 5 minut. -Fede

Napisał za 5 minut czyli nie mam zbyt dużo czasu na obudzenie trzech śpiących księżniczek. A co prawda ciężko jest je obudzić kiedy tylko położą się spać. Postanowiłam zacząć od Naty. Z nią powinno mi pójść najłatwiej. Skierowałam się w stronę łóżka czarnowłosej dziewczyny, po czym ukucnęłam przy nim.
-Nati, Natalia, obudź się dziewczyno - Zaczęłam najpierw mówić pół głosem. Dziewczyna zaczęła otwierać powoli oczy.
-Co się stało Ludmiła? Która jest godzina? - zapytała po czym spojrzała na telefon który wyjęła z pod poduszki, spojrzała na telefon i widać że nie była zbyt zadowolona z pobudki w środku nocy.
-Chodź musimy omówić coś z chłopakami. -rzuciłam krótko po czym wstałam i podeszłam do Fran.
Kontem oka widziałam jak Nati wstaje i wkłada bluzę i buty na stopy. Kucnęłam przy łóżku Fran i ściągnęłam jej opaskę którą miała na oczach.
-Fran, obudź się - szturchnęłam lekko dziewczynę tak aby się obudziła. Fran lekko otworzyła oczy i dziwnie na mnie spojrzała.
-W jakim celu mam się budzić kiedy jest jeszcze tak ciemno? - zadała pytanie z dziwnym wyrazem twarzy. Zobaczyła też że Cami zaczęła się budzić. Całe szczęście. Będę miała łatwiej.
-Musimy omówić coś ważnego z chłopakami -Powiedziałam po czym zauważyłam że Fran już się ubiera a Camila przeciera oczy. Po chwili byłyśmy już wszystkie gotowe. Kierowałam się do wyjścia a za mną Nati i Cami. Tylko Fran nadal stała w miejscu.
-Ludmi nie zapomniałaś o kimś? - zadała mi pytanie zaspana Fran
-A niby o kim? - zdziwiona zadałam pytanie. - Jesteśmy w komplecie - Dodałam po chwili.
-A Violetta? - Zadała kolejne pytanie zaspana Włoszka
-Violetta nie będzie nam do niczego potrzebna. - Rzuciłam szybko po czym nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi tak abyśmy mogły wyjść. Zamknęłyśmy drzwi na klucz i skierowałyśmy się do pokoju. Weszłyśmy do środka a w środku już czekali na nas panowie.

FEDERICO
Nie mogłem spać więc klikałem sobie coś tam w telefonie kiedy nagle dostałem sms-a, był od Ludmiły. Chciała się spotkać i pogadać na temat Leona i Violetty więc zaproponowałem aby obudziła dziewczyny a ja chłopaków i spotkamy się w pokoju na końcu korytarza. pokój ten jest opuszczony, otwarty i nikt tam nie zagląda. Obudziłem chłopaków. Nie miałem z tym większych problemów,ale każdy jeden chciał budzić Leona. Musiałem im ten pomysł wybijać z głowy. Weszliśmy do pokoju w którym umówiliśmy się z dziewczynami. Ich jeszcze nie było. Czekaliśmy już na nie kilka minut kiedy usłyszałem jakieś kroki, po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałem w nich moją dziewczynę z pozostałymi trzema dość mocno zaspanymi przyjaciółkami.
-Może mi ktoś wyjaśnić po co nas budziliście w środku nocy? - Zapytała zdenerwowana, zaspana Fran.
-Musimy pomóc Violi i Leonowi - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Jeżeli im nie pomożemy to nigdy nie powiedzą co do siebie czują - dodałem po chwili.
-No to co proponujecie? - zapytał już prawie że śpiący Maxi
-Proponuję abyśmy zwiedzali jutro miasto w parach czteroosobowych i zostawili samych Violettę i Leona. Ale musimy zniknąć z pokoi jeszcze zanim oni wstaną. - Powiedziała Ludmiła. Jej plan mi się podobał. Mogliśmy w sumie tak zrobić.
-No dobrze to jak się dzielimy? - zapytała Fran
-Wszystkim się ten pomysł podoba? - Postanowiłem się zapytać po to aby później nie było pretensji.
-Tak, może być, no niech wam będzie - zaczęli odpowiadać wszyscy po kolei.
-No to jak się dzielimy? - Ponowiła pytanie Francesca
-No to ja mogę wziąć Ludmiłę, Naty i Maxiego a ty weźmiesz Camilę, Tomasa i Brodueya. Oboje znamy Włochy więc nie będzie problemu. Co ty na to Fran?
-Tak zgadzam się - powiedziała po chwili uśmiechnięta i zaspana jednocześnie.
-No to dobrze - odpowiedziałem zgodnie z prawda taki podział mi się podobał.
-Czyli wychodzimy rano na miasto i zostawiamy ich samych w pokojach? - zapytała Ludmiła
-Tak, wychodzimy parę minut po 7. - Powiedziałem. Wiedziałem że Leon może obudzić się przed ósmą. Więc wyjście parę minut po siódmej było najbardziej bezpieczne. - Dacie radę wstać tak wcześnie dziewczyny? - Zadałem pytanie dziewczynom
-Tak damy radę. Ale teraz chodźmy spać - Powiedziała tym razem ziewająca Camila. Rozeszliśmy się do pokoi i położyliśmy się spać. Noc minęła nam bardzo szybko. Rano wstaliśmy, umyliśmy się, wyszykowaliśmy i wszyscy razem wyszliśmy z hotelu. Na mieście rozeszliśmy się w różne strony, w takich składach jak się w nocy podzieliliśmy. Zostawiliśmy Violę i Leona samych.

VIOLETTA
Wstałam dziś o 7:37, przeciągnęłam się leniwie na łóżku po czym rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było dziewczyn. Wstałam i zajrzałam do łazienki ale tam także ich nie było. Postanowiłam wziąć ubrania z szafy na dzisiejszy dzień, weszłam dom do łazienki i wzięłam prysznic oraz umyłam włosy, wytarłam się fioletowym miękkim ręcznikiem,ubrałam się w przygotowane na dziś ubranie i zrobiłam lekki makijaż. Po chwili wyszłam z łazienki i pościeliłam łóżko. Wzięłam telefon i sprawdziłam czy nie mam żadnej wiadomości. Niestety nic nie było. Postanowiłam napisać do Fran gdzie się podziewają.

Hej Fran :) Ja wstaję a Was nie ma, gdzie się podziewacie? - Viola

Odłożyłam telefon na szafkę i cierpliwie czekałam na odpowiedź. Minęło pięć minut, dziesięć a moja przyjaciółka nadal nie odpisywała na moją wiadomość. W pewnej chwili mój żołądek zaczął domagać się śniadania. Postanowiłam włożyć jakąś bluzę i zejść na dół na śniadanie. Wzięłam kluczyk od pokoju i wyszłam na zewnątrz po chwili zamknęłam pokój i zobaczyłam jak otwierają się drzwi od miejsca zamieszkania chłopaków. Po chwili moim oczom ukazał się Leon. Jak zwykle wyglądał świetnie.idealnie dopasowane do siebie ubrania i włosy postawione na żel.
-Cześć Viola - Uśmiechną się do mnie. Zamkną swój pokój po czym podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-No hej Leon - Również przywitałam się z chłopakiem - Nie wiesz może gdzie są dziewczyny bo jak wstałam to ich nie było? - Zapytałam po chwili
-Wiesz co nie wiem. Chłopaków też nie było jak wstałem. Pisałem nawet do Fede ale mi nie odpisuje. - Odpowiedział szybko i bez zająknięcia.
-No mi też Fran nie raczyła odpisać - Powiedziałam po czym wskazałam na telefon który właśnie trzymałam w dłoni. On się lekko uśmiechną. - Idziesz na śniadanie? - zapytałam po chwili namysłu.
-Tak, właśnie się wybierałem bo strasznie zgłodniałem - oboje się zaśmialiśmy. - Chodź idziemy razem. - Powiedział po czym złapał mnie za rękę i pociągną do windy. Znowu poczułam ten przyjemny dreszcz kiedy złapał mnie za rękę. To takie niesamowite uczucie. Dobrze jest kiedy Leon jest blisko mnie ale kiedy pomyślę że muszę mu to w końcu powiedzieć to chwyta mnie ogromne przerażenie. Wolę nie wiedzieć jak zareaguje. Po 5 minutach byliśmy już w restauracji hotelowej gdzie zamówiliśmy sobie naleśniki i po szklance soku pomarańczowego. Zjedliśmy śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez naszych żartów i śmiechów. Udaliśmy się na górę. Ja miałam ochotę położyć się i przespać cały dzień.
-Co powiesz na wspólne zwiedzanie miasta? - Padła propozycja ze strony Leona. Gdzieś w głębi serca bardzo się cieszyłam z tego powodu że chce ze mną zwiedzać miasto. Nie chciałam tego zbyt mono okazywać.
-No nie wiem - udałam że się zastanawiam. - W sumie to i tak nie mam nic lepszego do roboty więc może być. - Powiedziałam całkiem obojętnie.
-No to za 10 minut tutaj. - Powiedział to z szerokim uśmiechem na twarzy. Ja pokiwałam głową na znak zgody, otworzyłam pokój i weszłam do środka. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam jedną nie przeczytaną wiadomość od Fran. Nawet nie słyszałam kiedy przyszła.

Viola tak słodko spałaś że nie chciałyśmy cię budzić :) Poszliśmy zwiedzać miasto. Powiedz dla Leona że chłopacy są z nami. - Fran

No to fajnie. Poszły zwiedzać miasto z chłopakami i mnie zostawiły samą. Nie no poprawka z Leonem. Minęło już 10 minut więc chwyciłam torebkę i wyszłam na zewnątrz. Zamknęłam drzwi i poczekałam aż Leon również zamknie drzwi.
-Dziewczyny zwiedzają miasto a chłopacy są z nimi - Powiedziałam jak tylko Leon do mnie podszedł.
-Aha. Czyli nie chcieli nas zabrać ze sobą. No zapamiętam ja to sobie. - Powiedział po czym oboje się uśmiechnęliśmy. Ten jego uśmiech jest idealny. Mogłabym mieć go 24 godziny przez siedem dni w tygodniu. Ale niestety nie jest to możliwe. Po chwili wyszliśmy z hotelu na gorące ulice Rzymu. Szliśmy przed siebie ale jak to Leon mówił on miał plan zwiedzania. Niestety zdana byłam na niego ponieważ on z naszej dwójki najlepiej znał to miasto. W końcu mieszkał tu parę dobrych lat. Zwiedzanie trwało prawię cały dzień. Widzieliśmy Koloseum, Forum Romanum, Plac Wenecki, Kaplicę Sekstyńską i Plac św. Piotra. Bawiliśmy się świetnie. Oczywiście nie obeszło się bez zjedzenia obiadu bo Leon zgłodniał. Ja musiałam koniecznie zahaczyć o kilka sklepów których nie ma u nas w Buenos Aires. Leon śmiał się ze mnie że będę ciągnęła ubrania aż z Rzymu do Buenos Aires. No ale niestety taka już jestem. Byłam już bardzo zmęczona. Chciałam iść już do hotelu i położyć się spać. Była dopiero 16 ale ja czułam że mogłabym wstać dopiero jutro. Szczerze to miałam nadzieję że pójdziemy już do hotelu.
-Chodź pokażę ci jeszcze jedno magiczne miejsce. - Powiedział pewien siebie Leon i wyciągną w moją stronę rękę.
-O nie Leon nie ma szans. Jestem strasznie zmęczona - Powiedziałam i nie miałam zamiaru się już nigdzie ruszać.
-No chodź. To nie daleko - Próbował mnie przekonać tym swoim słodkim uśmiechem
-Nie no Leon chyba sobie żartujesz. Ja już na prawdę nie mam siły - mówiłam błagalnym tonem

LEON
-Oj no Viola - próbowałem przekonać po raz kolejny dziewczynę moich marzeń aby poszła ze mną w pewne magiczne miejsce.
-Nie Leon nie ma mowy - po raz kolejny Violetta próbowała się wykiwać. Podszedłem do niej i już chciałem ją wziąć na barana ale zdecydowałem się użyć szantażu.
-Idziesz sama czy mam cię wziąć na barana? - Zapytałem niskiej brunetki.
-No dobra wolę już iść sama. - powiedziała brunetka. Odetchnąłem z ulgą i chwyciłem ją za rękę jednak po chwili się zreflektowałem i puściłem ją. Poszliśmy do parku i przez niego przebrnęliśmy  praktycznie na sam koniec. Tam płynęło małe  jeziorko a obok niego stało drzewo  którego gęste gałęzie opadały do dołu z czego tworzyły firankę. W środku stała drewniana ławka. Weszliśmy w drzewo.
-Jejku jak tu jest pięknie - powiedziała Violetta odwracając się w moją stronę.
-A nie mówiłem? - chciałem aby przyznała mi rację
-No coś tam niby mówiłeś - zrobiła przy tym bardzo dziwna minę.
-Chodź usiądziemy - Skierowaliśmy się w stronę ławki i usiedliśmy na niej.
-Viola muszę ci coś powiedzieć - zrobiłem się bardziej poważny.
-Leon o co chodzi? - zapytała przestraszona. - Nie strasz mnie ....

*********
No kończę w takim momencie :) Hheheh :) Kolejny rozdział do kitu. Trzymajcie się cieplutko :** Do następnego

sobota, 14 czerwca 2014

One Shot - Jortini - Część 1

Ten ONE SHOT dedykuję dla TINITY BALNCO :** i innych czytelników którzy są fanami Jortini :)

TINI
Dzisiaj wyruszamy w kolejne miejsce naszego światowego tour Violetta En Vivo. Tym razem jedziemy do Włoch. Najpierw Mediolan później Bolinia a na końcu Rzym. Dwanaście koncertów, sześć dni, trzy miasta i cztery ciężkie dni prób. Jedziemy jeden dzień wcześniej aby oswoić się z miejscem. Właśnie jadę na lotnisko gdzie spotykamy się z resztą. A głównie z przyjaciółmi czyli resztą obsady. Jestem na miejscu. Przywitałam się ze wszystkimi po czym dyrektor koncertów kazał wsiąść nam do samolotu i się zrelaksować przed ciężką pracą. Ja pomyślałam o moim chłopaku. Ma na imię Peter. Układa nam się bardzo dobrze i bardzo go kocham. Bardzo mnie wspiera w tym co robię. Często jeździ ze mną na koncerty ale akurat tym razem nie mógł. Jest aktorem i dostał dużą rolę, musiał nagrywać więc został w Argentynie. Lot będzie trwał około 15 godzin bo mniej więcej tyle trwa lot z Buenos Aires do Włoch. Moim najlepszym przyjacielem jest Jorge. A moje najlepsze przyjaciółki to Lodo i Mechi. Ogólnie cała obsada świetnie się dogaduje ale my we troje tworzymy mieszankę wybuchową. Dojechaliśmy na miejsce. Właśnie wyszliśmy z samolotu i skierowaliśmy się na lotnisko. Mnóstwo fanów na nas czekało. Śpiewają piosenki z serialu. kiedy widzisz taki widok aż się uśmiechasz. Podeszliśmy do nich i rozdaliśmy trochę autografów. Zrobiliśmy również kilka zdjęć z fanami. Następnie udaliśmy się do busa który zawiózł nas do hotelu gdzie znów czekało mnóstwo fanów. Kolejne rozdawanie autografów. Ale jestem padnięta. Skierowaliśmy się do hotelu, a następnie na piętro które było przeznaczone dla nas. Ja mam pokój jak zwykle z Lodo i Mechi a Alba i Cande mają pokój razem. Dzisiaj już kładziemy się spać ale jutro zabieramy się intensywnie do pracy. Będziemy mieli pewnie około 4 prób.


JORGE
Dzisiaj wyruszamy w kolejne miejsce naszego światowego tour Violetta En Vivo. Tym razem jedziemy do Włoch. Najpierw Mediolan później Bolinia a na końcu Rzym. Dwanaście koncertów, sześć dni, trzy miasta i cztery ciężkie dni prób. Jedziemy jeden dzień wcześniej aby oswoić się z miejscem. Właśnie jadę na lotnisko gdzie spotykamy się z resztą. A głównie z przyjaciółmi czyli resztą obsady. Jestem na miejscu. Przywitałem się ze wszystkimi po czym dyrektor koncertów kazał wsiąść nam do samolotu i się zrelaksować przed ciężką pracą. Ja pomyślałem o mojej dziewczynie. Ma na imię Stepani. Układa nam się bardzo dobrze i bardzo ją kocham. Spotykamy się ze sobą od 7 lat. Bardzo mnie wspiera w tym co robię. Często jeździ ze mną na koncerty ale ma też własną pracę. Jest aktorką i modelką dostała zlecenie na pokaz mody, musiała tam być więc została w Argentynie. Lot będzie trwał około 15 godzin bo mniej więcej tyle trwa lot z Buenos Aires do Włoch. Moje najlepsze przyjaciółki to Tini, Lodo i Mechi. Ogólnie cała obsada świetnie się dogaduje ale my we troje tworzymy mieszankę wybuchową. Wylądowaliśmy we Włoszech było już dość późno  a na lotnisku czekało na nas mnóstwo fanów. Podeszliśmy do nich wszyscy razem i rozdaliśmy trochę autografów, zrobiliśmy również sobie trochę zdjęć z fanami. Następnie cała obsada udała się do busa który odwiózł nas do hotelu. A tam znów mnóstwo fanów. I znowu kilka autografów ale to właśnie nasza praca. To sprawia nam radość. Po rozdawaniu autografów udaliśmy się do środka a następnie na wyznaczone dla nas piętro. Ja zająłem pokój z Ruggero i Xabianim. A reszta chłopaków ma razem. Dzisiaj już kładziemy się spać, ale jutro czeka nas wiele prób, a po jutrze już koncerty. Kolejny dzień właśnie wstał i my też wstajemy. Jest godzina 6:00 za godzinę mamy śniadanie. Wstałem umyłem się jak zawsze poczekałem na chłopaków i zeszliśmy na śniadanie. Kiedy byliśmy już na dole w restauracji były już dziewczyny. Przywitałem się z Lodo, Mechi i Tini usiadłem razem z nimi do stołu zjedliśmy śniadanie i jak zawsze strasznie się wygłupialiśmy. Tini strasznie mi się dziś przyglądała. Dojechaliśmy na miejsce i zaczęliśmy próby kiedy nagle dyrektor zawołał mnie i Tini do siebie.

TINI
Dzisiaj przyglądałam się strasznie Jorge. Jest przystojny. Po śniadaniu zajechaliśmy na stadion gdzie mają odbyć się jutro i po jutrze koncerty. W pewnym momencie podszedł do mnie i do Jorge dyrektor i zawołał nas na bok.
-Dzisiaj wieczorem jest konferencja i chcę abyście od tego czasu udawali parę.
-Nie no panie dyrektorze bez urazy ale kto to wymyślił? - Uniósł się lekko Jorge
-Ja. Fani chcą aby Violetta i Leon w rzeczywistości byli razem więc tak musi być - odpowiedział z poirytowaniem. Powiedział że jego decyzja jest nieodwołalna i mamy wrócić na próbę. Tak też zrobiliśmy. Jorge nie był zadowolony, widać to było po nim. Ale nie ma co się dziwić. on ma dziewczynę którą kocha, są razem od 7 lat. Ja to się nawet ucieszyłam bo czułam do niego coś więcej niż zwykłą przyjaźń.  Próba skończyła się po godzinie 15 a o 17 już mieliśmy być w studiu telewizyjnym na konferencji. Zajechaliśmy do hotelu, zjedliśmy obiad i przebraliśmy się w pokojach. O godzinie 16:30 wyjechaliśmy do studia telewizyjnego. Konferencja trwała już około40 minut. Odpowiadaliśmy grzecznie na pytania aż w końcu usłyszeliśmy pytanie na które mieliśmy odpowiedzieć twierdząco.
-Tini, Jorge powiedzcie co jest między wami? - zadała nam pytanie dziennikarka. Wtedy Jorge chwycił moją dłoń spojrzał w moją stronę i się uśmiechną po czym zaczną mówić.
-Tak, no cóż nie będziemy już tego ukrywać. Jesteśmy od jakiegoś czasu razem i jesteśmy szczęśliwi. Fani doczekali się tego na co tak długo czekali. - Powiedział Jorge a ja kontem oka widziałam zdziwienie reszty  obsady. Chcieli już coś powiedzieć ale w ostatniej chwili się powstrzymali. Dziennikarka przytaknęła i zajęła się resztą konferencji. Po 2 godzinach konferencja dobiegła końca.
-Dziękuję Wam za przybycie i udzieleni mi tak wyczerpujących informacji.
-My również dziękujemy - Odpowiedziałam w imieniu całej obsady. Jorge ponownie chwycił mnie za rękę aby wszystko wyglądało wiarygodnie. Następnie wyszliśmy ze Studia i wsiedliśmy do busa. Udaliśmy się do hotelu, po chwili każdy był u siebie w pokoju. Nie rozmawialiśmy z Jorge na ten temat. To był dla niego z pewnością bardzo drażliwy temat.

2 DNI PÓŹNIEJ

TINI
Właśnie wczoraj zakończyły się koncerty w Mediolanie a dziś jedziemy do Blonii. Nadal udajemy parę z Jorge. Podczas tego całego udawania poczułam coś do Jorge bardzo bym chciała aby coś między nami było ale wiem że to nie możliwe. Przecież ja mam Petera a on Stephani. Chciałabym mu to powiedzieć ale nie mogę. Dziś przyjeżdża do niego Stephani. Wie o tym całym naszym udawaniu dla tego nie będą pokazywali się publicznie. Zgodziła się na to bo wiedziała że jest  to część naszej pracy.


JORGE
Dzisiaj przyjeżdża moja ukochana dziewczyna. Bardzo ją kocham i szczerze to się dziwię że się zgodziła na moje udawanie chodzenia z Tini. O właśnie jest?
-Cześć kochanie -przywitałem się z nią namiętnym pocałunkiem. Dziwne ale nie poczułem już tego co zawsze jak się całowaliśmy.
-Cześć skarbie - uśmiechnęła się do mnie. Po chwili podeszła do nas Tini
-Cześć Stefi - przywitała się z moją dziewczyną buziakiem w policzek - Przepraszam porwę ci gona chwilkę dobrze? - zapytała Stefi a ona pokiwała głową
-Coś się stało? - zapytałem małej brunetki
-Tak, potrzebują kilku naszych wspólnych zdjęć - powiedziała, a ja westchnąłem.


TINI
Czuję coś do Jorge. Nie potrafię tak dłużej. Właśnie robiono nam wspólne zdjęcia. Jako para. Wyglądamy na nich jak zakochani. Nie mogę patrzeć kiedy on i Stefi są szczęśliwi. Nie chcę ranić blondynki a tym bardziej stracić mojego przyjaciela ale bardzo mnie boli kiedy widzę go szczęśliwego, jak przytula swoją dziewczynę kiedy się całują. To jest dla mnie zbyt ciężkie. Właśnie znalazłam prezesa.
-Przepraszam chciałam coś powiedzieć.
-Tak o co chodzi kochanie - powiedział do mnie tak jakby był moim ojcem a ja muszę go wystawić do wiatru.
-Przykro mi, ale odchodzę. Nie dam rady więcej pracować w takim zespole. To mnie po prostu przerasta.
-A co się konkretnie dzieje?
-Niestety ale to moja prywatna sprawa. Niech moja dublerka mnie zastąpi. Do widzenia - Powiedziałam szybko i treściwie po czym wyszłam. Skierowałam się do mojej garderoby gdzie przebrałam się w swoje ubrania. Już miałam wychodzić aby dotrzeć do hotelu ale ktoś wszedł do mojej garderoby. Tym kimś była Lodo i Mechi
-Gdzie ty idziesz? Przecież za 10 minut masz być na scenie. - zapytały zdziwione
-Ja dziś nie gram. Dziś jest wieczór Eleny. - powiedziałam i chciałam wyjść. Elena to moja dublerka.
-Jak to Eleny? Nie rozumiem - Powiedziała Lodo
-Dziewczyny ja po prostu nie dam rady występować po raz kolejny z Jorge kiedy on jest ze Stephi a ja nie mogę mu powiedzieć co czuję. Zakochałam się w nim i nie mogę tak grać. Przykro mi ale ja odchodzę. - Przytuliłam dziewczyny. Powiedziały że będą tęsknić po czym one udały się na scenę a ja do hotelu.Musiałam ubrać bluzę z kapturem i okulary tak aby nikt mnie nie poznał. Weszłam do hotelu i skierowałam się do pokoju mojego i dziewczyn spakowałam swoje żeczy i ruszyłam na lotnisko. Za godzinę miałam samolot który miał mnie z powrotem zabrać do Buenos Aires z dala od mojej miłości i przyjaciół.


*******************
Taki troszkę bez sensu ale nie miałam lepszego pomysłu. Dziękuję za pomoc w wymyśleniu pomysłu dla TINITY BANCO :*
*

P.S Część druga pojawi się niebawem :)

Rozdział 20 - Jak przyjaciel z przyjaciółką.

DZIEŃ WYJAZDU DO RZYMU- BUENOS AIRES

VIOLETTA
Jestem już umyta, ubrana, wyszykowana i spakowana. Czekam teraz na tatę ma mnie odwieść na lotnisko. O właśnie schodzi. Wsiadamy do samochodu i ruszamy a po 10 minutach dojeżdżamy na lotnisko. Są już wszyscy. Nie przepraszam brakuje Leona. Co się z nim dzieje? Tata musiał od razu jechać więc wzięłam walizkę i zaczęłam iść w kierunku wejścia na lotnisko. Chciałam się jeszcze przywitać z moimi przyjaciółmi i dowiedzieć się kto z kim siedzi. W pewnej chwili poczułam na swojej ręce czyjąś dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam Leona.
-Cześć piękna - powiedział chłopak tym swoim cudownym głosem. Ja poczułam motyle w brzuchu i odpłynęłam ale po kilku sekundach wróciłam do rzeczywistości.
-Cześć - powiedziałam i się uśmiechnęłam promiennie. - Idziemy do środka? - zadałam pytanie
-Tak, chodź - powiedział - Daj wezmę twoją walizkę - Dodał po chwili
-Nie nie trzeba. - nie chciałam robić kłopotu i ruszyłam ale Leon mnie zatrzymał i zabrał walizkę. W tedy weszliśmy do środka. Ja podeszłam przywitać się do dziewczyn a Leon do chłopaków. Po 15 minutach przeszliśmy odprawę i siedzieliśmy już w samolocie. Wypadło na to że przez 15 godzin będę skazana na samotność. Dziewczyny siedziały ze swoimi chłopakami a Leon dosiadł się do jakiegoś kolegi. No tak, ja nie miałam chłopaka  więc siedziałam sama. No trudno. Już miałam
wkładać słuchawki do uszu i pogrążyć się w samotności ale ktoś mi przerwał.
-Można się dosiąść? - spytał znajomy mi głos. Podniosłam głowę i ujrzałam Leona
-Tak jasne siadaj - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam się. Leon zajął miejsce obok mnie i zaczął rozmowę. Rozmawialiśmy dość długo ale ja w pewnym momencie zasnęłam a moja głowa opadła na ramie Leona.

WŁOCHY - RZYM

VIOLETTA
Po około 14 godzinach lotu wylądowaliśmy, odebraliśmy swoje bagaże i wyruszyliśmy do hotelu. Przed hotelem Pablo przydzielił nam pokoje. Ja miałam pokój z Nati, Cami, Fran i Lu. Pokój zaraz obok nas zajmowali Leon, Maxi, Fede, Broduey i Tomoas. Reszta naszej klasy była po rozdzielana po reszcie pietra w różnych pokojach. Wyruszyłyśmy z dziewczynami na piętro 15 do pokoju numer 1025. Oczywiście nie obyło się bez kłótni o łóżko. W końcu po 10 minutach sprzeczek doszłyśmy do porozumienia.  Zaczęłyśmy się rozpakowywać. Bawiłyśmy się przy tym bardzo dobrze. Po 30 minutach naszych wygłupów położyłyśmy się na łóżkach i rozmawiałyśmy. Ale niestety nie dane było nam dokończyć. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć bo akurat kierowałam się do łazienki więc miałam najbliżej. Otworzyłam drzwi a za nimi zobaczyłam 5 chłopaków.
-Hej. - Powiedzieli - Przyszliśmy Was gdzieś zabrać. - Ja popatrzyłam na szczęśliwe dziewczyny. Czeka mnie kolejny samotny wieczór.
-Ciebie też zabieram - wyszeptał mi do ucha Leon a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszczyk.
-No dobra - odpowiedziałam szepcząc i się uśmiechnęłam - A gdzie idziemy? - zapytałam już głośno
-Na kręgle - wykrzyczeli chłopaki i znów zajęli się dziewczynami
-Leon, ja chyba jednak zostanę. -wyszeptałam ponownie do chłopaka
-Czemu -zapytał mnie również szepcząc
-Nie umiem grać w kręgle, przykro mi - wyszeptałam ponownie i spuściłam głowę
-Ja ci pomogę - szepną a mnie ponownie przeszedł przyjemny dreszcz, uśmiechnęłam się
-Ej, robaczki a wy o czym tak tam szepczecie zapytała Lu
-A nie o niczym - powiedziałam - Zbierajmy się - dodałam szybko
-No dobrze - Wyruszyliśmy z hotelu i szliśmy uliczkami. W końcu po jakiś 25 minutach drogi doszliśmy do celu. Wynajęliśmy tor i zmieniliśmy buty. Po czym dziewczyny wymyśliły aby podzielić się na  drużyny. Oczywiście każda musiała być ze swoim chłopakiem więc mi został Leon.
Gdy przyszła moja kolej na rzucanie podszedł do mnie Leon.
-Chwyć kulę - Wyszeptał. Następnie położył jedną dłoń na mojej tali a drugą ręką chwycił mój nadgarstek. - Jak ścisnę lekko twoją rękę to puścisz kulę - Powiedział a ja tylko pokiwałam twierdząco głową. Leon ścisną mój nadgarstek a ja puściłam kulę która się potoczyła. Zbiłam wszystkie kręgle, z radości odwróciłam się w stronę Leona i mocno go przytuliłam. Poczułam znów te przyjemne dreszcze na całym ciele i stado kolorowych motylków w brzuchu. Po około 2 godzinach gry postanowiliśmy wracać do hotelu. Ja i Leon szliśmy na samym końcu. Świetnie się rozumieliśmy, genialnie nam się rozmawiało we dwoje. Reszta naszych przyjaciół poszła prosto do hotelu a my wybraliśmy troszkę okrężną drogą i jeszcze trochę pospacerowaliśmy aż zaczęło się ściemniać. Wracaliśmy już do hotelu. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy a ludzie których mijaliśmy dziwnie na nas patrzyli. Ale nie obchodziło mnie to. Ważne że byłam z nim z Leonem. Po 20 minutach dotarliśmy do hotelu na piętro 15 pod drzwi pokoju 1025. Tam stanęliśmy bardzo blisko siebie. Leon pocałował mój policzek na pożegnanie i rozeszliśmy się do pokoi.
-Jak było? - zapytały znienacka dziewczyny i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że trzymałam się za policzek i uśmiechałam.
-Było cudownie. Nic więcej wam nie powiem - Powiedziałam i chciałam wejść do łazienki ale Natalia zatarasowała mi drogę.
-Powiedz nam chociaż czy jesteście razem - powiedziała Fran a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem
-Z czego się śmiejesz - zapytała Cami
-Bo my nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Powiedziałam i weszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. Dziewczyny już spały więc i ja się położyłam spać. To był niesamowity dzień.

LEON
Kiedy wsiedliśmy do samolotu z początku siedziałem z kumplem ale zobaczyłem że Viola siedzi samotnie więc do niej podszedłem.
-Można się dosiąść - zapytałem
-Tak jasne siadaj - uśmiechnęła się do mnie swoim cudownym uśmiechem. Długo rozmawialiśmy aż w końcu Viola usnęła na moim ramieniu. Było mi bardzo wygodnie. Chciałbym jeszcze te kruszynkę objąć. Ale niestety nie mogę. Później byliśmy wszyscy razem na kręglach i grało mi się cudownie bo z Violą. Powiedziała że nie umie grać w kręgle więc jej pomogłem. Kiedy obejmowałem ją w tali przeszedł mnie przyjemny dreszcz. A jeszcze później mnie objęła. Graliśmy w kręgle około 2godzina później wracaliśmy na samym końcu śmialiśmy się, gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Było bardzo fajnie. Zamiast iść prosto do hotelu wybraliśmy orężną drogę. Ludzie patrzyli na nas trochę dziwnie kiedy się tak wygłupialiśmy idąc przez miasto ale to nie było ważne najważniejsze było to że byłem z przyjaciółką z moją Violą. Po 20 minutach doszliśmy do hotelu skierowaliśmy sięna piętro 15 pod drzwi pokoju 1025. Stanęliśmy bardzo blisko siebie. Już chciałem ją pocałować prosto w usta gdy coś mnie tknęło i ucałowałem jej policzek. Viola zniknęła za drzwiami a ja wszedłem do siebie do pokoju.
-Jak było? - zapytali mnie po wejściu chłopaki. A ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę że się uśmiecham się sam do siebie
-Normalnie. Jak przyjaciel z przyjaciółką. Nic więcej wam nie powiem.
-Powiedz nam chociaż czy jej powiedziałeś co do niej czujesz.
-Nic jej nie powiedziałem. A teraz idę spać. - Położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem myśląc o Violi.

******************
A teraz proszę o szczere opinie. Może być czy nie bardzo ??

Rozdział 19 - No bo troszkę tak było

VIOLETTA
To takie dziwne uczucie kiedy trzeba wstawać tak wcześnie rano aby nie spóźnić się do szkoły. Ale lepsze takie uczucie niż takie że nie można pójść do szkoły. Dziewczyny wczoraj coś wspomniały o tym że Pablo ma ogłosić dla nas jakąś niespodziankę dzisiaj. Ciekawe co to będzie. No tak. Jeszcze przed chwilą nie chciałam wracać do szkoły a już jestem ciekawa niespodzianki. Jestem już wyszykowana i właśnie schodzę na dół na śniadanie. Rodzicie jeszcze nie wiedzą o tym że zgodziłam się wrócić do szkoły.
-Dzień dobry. -  powiedziałam do rodziców którzy coś omawiali.
-Dzień dobry. Violetta... - zaczęła mama, ale ja nie dałam jej dokończyć
-Tak mamo, ja wiem co chcesz powiedzieć. A ja powiem jedno, postanowiłam wrócić do studio. - Po tych słowach moi rodzice się uśmiechnęli i wrócili do omawiania papierów. Ja postanowiłam skończyć śniadanie.
-Dziękuję, Do widzenia. - skierowałam te słowa  z uśmiechem do mamy i taty
-Do widzenia, miłego dnia
-Dziękuję - powiedziałam i wyszłam. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam już z domu. Skierowałam się w stronę Studio. Było ciepło, słonko przyjemnie ogrzewało moją twarz. Po chwili usłyszałam wołanie mojego imienia.
-Viola, Violetta, Vilu, zaczekaj chwilkę - krzyczał i biegł jednocześnie za mną Leon - Wreszcie cię dogoniłem.
-Cześć - Przywitałam się z mocno zdyszanym chłopakiem - Długo za mną biegniesz?
-Hej, nie jakiś kawałeczek - widać że kłamał
-Aha, jasne a zdyszany jesteś jakbyś mnie gonił od samego domu Leon - powiedziałam
-No bo troszkę tak było - powiedział z lekkim uśmieszkiem na ustach
-Aj przepraszam Leon,  nie słyszałam jak mnie wołałeś. Zamyśliłam się troszkę. - próbowałam go przeprosić, a po chwili uśmiechnęłam się do niego
-Nic się nie stało na prawdę - powiedział z uśmiechem. I znów te jego oczy. Aj Violetta ogarnij się.
No ale kiedy ja nie mogę - Chodź idziemy do Studio bo spóźnimy się na zebranie z Pablo - Ruszyliśmy do Studio. Po 10 minutach dotarliśmy do Studio i przywitaliśmy się z resztą a po chwili pojawił się Pablo.
-Dzieciaki! Proszę o chwilę uwagi! - skierował się do nas Pablo. - Chciałem Wam powiedzieć że Studio organizuje koncert w Rzymie połączone z tygodniową wycieczką. Wyjeżdżamy dokładnie za 4 dni. Wszystkie informacje dostaniecie na kartkach. Piosenki jakie wykonamy to: Violetta - En Mi Mundo, Leon - Voy Por Ti, a resztę dogadamy już na miejscu. Będziemy mieli mnóstwo czasu. Tutaj mam dla Was zgody. Rodzice muszą je na jutro podpisać. - Powiedział nam wszystko dyrektor po czym rozdał zgody. Obawiam się że u mnie może być z tym problem. I Leon też nie jest zbytnio zadowolony. No ale cóż zobaczymy może rodzice jednak się zgodzą. Dzisiaj już nie mieliśmy zajęć po to aby załatwić sprawy ze zgodą od rodziców. Dziewczyny oczywiście jadą tak samo chłopaki. Ale Leon powiedział że jeszcze nie wie czy będzie mógł. Idę do domu muszę koniecznie porozmawiać z rodzicami. Po 20 minutach znalazłam się w domu.
-Cześć tato. Mam do ciebie prośbę.
-Cześć córeczko. A co ty tak wcześnie w domu? - zapytał zdziwiony
-Bo musimy załatwić z rodzicami pewną sprawę i zwolnili nas z zajęć.
-Aha. No to co to za sprawa - Zadał kolejne pytanie tata ale nadal przeglądał dokumenty które były rozsypane po całym jego biurku.
-Bo jedziemy na wycieczkę do Włoch, a dokładniej do Rzymu na tydzień i pod koniec wyjazdu mamy dać tam koncert. Wyjazd jest za 4 dni. A ja potrzebuję twojego podpisu o w tym miejscu - Powiedziałam i wskazałam na kartkę tam gdzie powinien znaleźć się podpis taty. A ten momentalnie podniósł głowę z nad dokumentów.
-Czyli tutaj mam podpisać tak? - Zadał pytanie i wskazał na kartkę a ja lekko pokiwałam twierdząco głową. Tata po chwili podniósł długopis i złożył podpis na kartce. Byłam w szoku. Bo tata nigdy wcześniej nie pozwoliłby mi pojechać na tygodniową wycieczkę a już tym bardziej do Włoch. Nadal zszokowana wzięłam kartkę i wyszłam bez zbędnych pytań, nie chciałam aby tata się rozmyślił. Byłam szczęśliwa że mogę jechać i postanowiłam nie przejmować się tatą może po prostu postanowił się zmienić. Zaszłam do pokoju i wyjęłam komórkę z torebki. Postanowiłam napisać do Leona.

Cześć :) Jak tam z twoją zgodą? Jedziesz na wycieczkę czy nie? - Viola

W głębi serca liczyłam na to że Leon odpisze mi że wszystko jest załatwione i że on również jedzie. Bardzo chciałam być na tej wycieczce razem z nim. Z moim przyjacielem. Po chwili dostałam odpowiedź.

Cześć :) U mnie beznadziejnie. Jak na razie nie ma szans na mój wyjazd z kraju :( A jak u Ciebie? - Leon

Ciekawie co się dzieje. O co może chodzić? Przecież zawsze jego rodzice zgadzali się na takie coś bez problemu.


Mój tata się zgodził. Czy mogę Ci jakoś pomóc? - Viola

Niestety nie. Muszę sobie sam poradzić z tym. Całuję Cię mocno :) - Leon

To jest dziwne a nawet bardzo dziwne. Ciekawie o co chodzi.

LEON
A więc dla Pablo chodziło o wycieczkę. Szkoda tylko ze nie wiadomo czy będę mógł jechać. Chciałbym tam pojechać razem z Violą. Jest to magiczne miasto. W końcu mieszkałem tam parę lat więc wiem.  Viola napisała mi że jedzie bo jej tata się zgodził. Pytała też mnie czy jadę. Powiedziałem że nie wiem, zapytała o co chodzi ale ja nie mogę jej na razie powiedzieć. Chciałbym żeby wiedziała. Idę właśnie na tor. Muszę porozmawiać z prezesem.
-Cześć, twój tata jest u siebie? - skierowałem pytanie do Lary
-Cześć, tak jest u siebie - Ostatnio mniej więcej tak wyglądają wszystkie nasze rozmowy. Skierowałem się w kierunku budynku gdzie urzędował ojciec Lary. Zapukałem.
-Proszę - usłyszałem pozwolenia z za drzwi
-Dzień dobry. Mam sprawę. Mogę? - Siwo waty pan pokiwał głową więc wszedłem do środka.
-Co to za sprawa Leonie? Mów.
-Nie będzie mnie tydzień więc musi pan znaleźć kogoś na zastępstwo na te dwa wyścigi.
-Nie ma mowy Leon - powiedział wredny facet. Jak ja go nie lubię.
-Gorzej że ja nie pytam o zdanie tylko informuję. - Powiedziałem i wstałem z miejsca. - Do widzenia
-Do widzenia - powiedział zaskoczony facet. Ja wyszedłem i skierowałem się do domu. Teraz wystarczy mi jeszcze podpis rodziców i mogę jechać. Właśnie wchodzę do domu. Mam nadzieję że z podpisem nie będę miał większych problemów.
-Cześć mamo, cześć tato
-Cześć
-Mam do Was sprawę - powiedziałem ale się stresowałem
-Jaką? - zadał pytanie tata
-Jedziemy na wycieczkę do Włoch, a dokładniej do Rzymu na tydzień i pod koniec wyjazdu mamy dać tam koncert. Wyjazd jest za 4 dni. A ja potrzebuję twojego podpisu o w tym miejscu. - wskazałem na kartkę. Tata chwycił długopis i podpisał mi zgodę.
-Tak myślę że Violetta pewnie też jedzie prawda? - zapytała znienacka mama
-No chyba tak. - Odpowiedziałam troszkę okrężnie. Po czym skierowałem się do pokoju. Umyłem się i położyłem spać. Już tylko 3 dni i spędzę tydzień z Violą i resztą przyjaciół. Zasnąłem myśląc o słodkiej brunetce.

Rozdział 18 - To się zastanów co mówisz.

VIOLETTA
Jest rano. Dość wcześnie rano a ja czuję jak ktoś mnie szturcha i każe wstawać. Ale po co? Ja się pytam!
-Viola, Violetta - szturchanie nie ustawało - Viola, wstawaj!
-Mamo, co się dzieje? - zapytałam jeszcze zaspana
-Wstawaj bo się spóźnisz do Studia na zajęcia - powiedziała cała poddenerwowana. A ja nie zamierzałam wstawać. Jeszcze nie podjęłam decyzji czy chcę tam nadal się uczyć.
-Nigdzie nie idę mamo. - Powiedziałam po czym przewróciłam się na drugi bok.
-Jak to nigdzie nie idziesz? - Zapytała zdenerwowana mama
-Nie zdecydowałam jeszcze czy nadal chcę się uczyć w Studio - powiedziałam po czym szybko dodałam - Daj mi jeszcze troch pospać, jak wstanę to porozmawiamy. - Słyszałam jak mama ciężko westchnęła po czym wyszła z pokoju. Ja za to pogrążyłam się w ponownym śnie. Miałam ochotę spać jeszcze przez długi czas. Dzisiejszy dzień zapowiadał się ponuro i ciężko. Czekała mnie ciężka rozmowa z mamą i pewnie tatą a do tego jeszcze trudniejsza decyzja. Po 40 minutach ciężko zwlokłam się z łóżka. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Włożyłam szlafrok i udałam się do garderoby gdzie wybrałam ubrania, po chwili ponownie wróciłam do łazienki. Tam się ubrałam i wykonałam makijaż. Wyszłam z łazienki i skierowałam się na schody. Po chwili weszłam do jadalni gdzie stały kanapki. Zaczęłam jeść śniadanie a w jadalni momentalnie zjawiła się mam i tata którzy usiedli na przeciwko mnie. Wiem co teraz będzie się działo. Jedno będzie mówiło abym nie rezygnowała ze szkoły, a drugie za to powie żebym jednak zrezygnowała z nauki.
-Córeczko. Możesz mi powiedzieć co ty planujesz? - zapytała mnie poważnie mama
-Jeszcze nie wiem - powiedziałam między kęsami kanapki
-Musisz coś zdecydować. Bo jeżeli nie chcesz chodzić do szkoły muzycznej to musimy znaleźć Ci jakąś normalną szkołę -powiedział tata.
-Ja na prawdę nie wiem co chcę zrobić. Muszę to przemyśleć - Powiedziałam po czym wróciłam do jedzenia śniadania. Mama odeszła od stołu. Tata też chciał ale zatrzymał się jeszcze na chwilę.
-Na prawdę chcesz zrezygnować ze swoich marzeń? - Zapytał, a ja tylko na niego spojrzałam - Nie rezygnuj z nich, nie rezygnuj ze Studia. Wiem że to twoje marzenie, nie niszcz tego. - Dodał po czym odszedł. Chwileczkę. Czy mój tata właśnie przekonywał mnie abym jednak wróciła do Studia? A jeszcze na początku roku kazał mi zabrać papiery  stamtąd jak tylko usłyszał o Leonie. To jest troszkę dziwne no ale cóż może mój tata się starzeje. Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju gdzie umiejscowiłam się na łóżku i myślałam o tym czy warto wrócić do Studia. Chyba nie mam już po co. Ominęły mnie prawie 4 miesiące ciężkiej pracy. Kiedy reszta się starała i pracowała na swoje przetrwanie ja siedziałam w słonecznej Barcelonie. A teraz mam tak po prostu wrócić jak gdyby nigdy nic? No nie wiem nie podoba mi się to.  Nie wiem co mam zrobić. Potrzebuję jakiegoś koła ratunkowego. Nie wiedziałam co zrobię. Ale wiedziałam jedno, ciężko mi będzie wrócić do Studio. Moje rozmyślania trwały do 19. Usłyszałam pukanie.
-Proszę
-Mogę? - zapytał tata po czym wsuną swoją głowę do pokoju
-Tak, wejdź
-Violetta, chciałem zapytać co postanowiłaś? - zapytał mój tato dziwnie spokojnym głosem, ale mimo to był poddenerwowany
-Tak zdecydowałam. - Powiedziałam stanowczo i już dokładnie wiedziałam co mu odpowiem
-A więc? - dopytywał się pan pod krawatem
-Poszukaj mi jakiejś innej szkoły. Nie wrócę już do Studio. Za dużo mnie ominęło. - Powiedziałam stanowczo i nie zamierzałam pod żadnym pozorem zmienić zdania.
-Violetta, zastanów się jeszcze. Przecież kochasz muzykę - powiedział tata a to mnie bardzo zszokowało. Przecież zawsze był przeciwny a teraz mówił że jednak powinnam wrócić do Studio. - Powinnaś tam wrócić bo lubisz śpiewać i tańczyć... - Chciał kontynuować ale przerwało mu pukanie do drzwi. Ja spojrzałam w stronę drzwi i myślałam że to mama.
-Proszę - powiedziałam całkiem spokojna. Po chwili otworzyły się drzwi a w nich wcale ni stanęła mama.
-Przepraszam że przyszedłem tak późno -zwrócił się do mojego taty młody mężczyzna - Ale muszę porozmawiać z Violettą
-Wejdź - po tym słowie już kompletnie nie poznawałam swojego taty. Nigdy nikomu by nie pozwolił na odwiedzanie mnie o tak później porze. Leon wszedł do środka, usiadł na przeciwko mnie na łóżku. A tata wyszedł z pokoju co było bardzo dziwne.
-Cześć. Czemu cię nie było w Studio? - zadał pytanie
-Bo nie będę się już tam uczyć - powiedziałam stanowczo a Leon miał dziwną minę.
-Co takiego? Co ty w ogóle mówisz? - pytał mnie z niedowierzaniem trochę zły.
-To co słyszysz! - powiedziałam lekko zdenerwowana
-Nie wierzę w to co słyszę - zaczął mówić głośniej
-Nie krzycz Leon! - powiedziałam również głośniej
-To się zastanów co mówisz. Chcesz zrezygnować ze spełniania własnych marzeń o które tyle czasu walczyłaś? -Zapytał o to i jakby oprzytomniałam. Przecież walczyłam o moje marzenia. Ale to nie było takie proste.
-Ale Leon to nie jest takie proste. Ja wyjechałam na prawie 4 miesiące kiedy wy musieliście chodzić do Studio i radzić sobie ze wszystkimi zadaniami i zaliczeniami. I teraz miałabym wrócić jak gdyby nigdy nic? Co powie reszta? Tak się nie robi Leon!
-Ale wszyscy uważają że powinnaś wrócić do nas, do szkoły, do Studio, spełniać swoje marzenia. Nawet Gregorio się z nami zgadza. - Powiedział. A ja spojrzałam w jego oczy i się zatopiłam. Nie potrafiłam się z nim kłócić lub być na niego zła. Ale mimo wszystko to robiłam. Po chwili ponownie już tego wieczoru usłyszałam pukanie do drzwi. Leon akurat trzymał mnie za rękę więc szybko go puściłam. Skierowałam wzrok na drzwi.
-Proszę - drzwi się otworzyły a w progu zobaczyłam moje cztery przyjaciółki i Federico który jak mniemam przyszedł z Lu.
-Cześć -przywitali się niemal wszyscy na raz.
-Hej, jak mniemam przyszliście mnie przekonać abym wróciła do Studio? - zadałam pytanie i czekałam niecierpliwie na odpowiedź
-No tak... - Lu chciała kontynuować ale ja jej przerwałam
-Przekonywali mnie rodzice i Leon i wiecie co wam powiem? - Zadałam pytanie a oni pokręcili przecząco głowami. Tylko nie Leon on dobrze wiedział co chcę im powiedzieć. Ale się zdziwi.
-Wiecie co macie racje! Może powinnam wrócić do Studio i nie rezygnować ze swoich marzeń. Jest to dla mnie ciężkie ale... - Cichłam skończyć ale Leon wciął mi się w słowo.
-Ale niestety nasza koleżanka nie czuje się na siłach aby wrócić do nas do szkoły i woli o nas zapomnieć. - Leon już wstawał z miejsca i chcieli wychodzić.
-Jest dla mnie ciężko wrócić po takim czasie do szkoły, ale zrobię to. Wrócę, dla Was i dla siebie - Uśmiechnęłam się promiennie a moi przyjaciele odetchnęli z ulgą. Po około 10 minutach naszej rozmowy wszyscy wyszli oprócz Leona.
-Chciałem Ci powiedzieć że - złapał moje ręce a ja poczułam coś dziwnego na sercu. - Że bardzo się cieszę że będziesz nadal chodziła do szkoły razem ze mną i resztą oczywiście. - Po skończeniu zdania pocałował mnie w policzek - Cześć, do jutra - powiedział i wyszedł
-No to pa - uśmiechnęłam się w jego stronę. Kiedy dawał mi tego buziaka to miałam motyle w brzuchu. Była godzina 21 udałam się szybko do łazienki i się umyłam, zmyłam makijaż a następnie przebrałam się w piżamę i poszłam spać.



Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów