wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 11 - Pamiętaj że cię zniszczę! Od tej pory nie będę już milutka

VIOLETTA

Wstałam dzisiaj około 8 rano. Od razu zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki aby się umyć. Następnie się ubrałam i zeszłam  na śniadanie. Była już 9 a o 9:30  byłam umówiona z Leonem w parku aby iść z nim na tor. Poszłam więc na górę i zabrałam torebkę następnie zeszłam z powrotem na dół zabrałam butelkę wody z kuchni którą spakowałam do torebki i ruszyłam do wyjścia ale z gabinetu wyszedł tata. Wiedziałam że nie będzie dobrze.
-Violetta a gdzie ty się wybierasz? - zapytał kiedy już miałam otworzyć drzwi i wyjść
-Wychodzę, umówiłam się
-Gdzie idziesz?
-Na tor motocrossowy - kiedy to powiedziałam tata mało co nie zemdlał
-Aaaale z kim?
-Z Leonem - powiedziałam a tata znów mało co nie zemdlał
-A po co ? - zadał kolejne pytanie
-Chce mi pokazać jak jeździ. A później jeszcze idziemy się spotkać z przyjaciółmi ze Studia. Nie czekajcie na mnie z obiadem. Paaa - rzuciłam szybko nie przerywając, otworzyłam drzwi i wyszłam. Wiedziałam że tata chciał jeszcze o coś zapytać ale jak by zaczął pytać to chyba nigdy bym nie wyszła z domu. Skierowałam się do parku a po około 10 minutach byłam na miejscu. Znaczy umówiliśmy się na ławce obok fontanny. Leona jeszcze nie bylo więc postanowiłam usiąść na ławce. Po chwili ktoś mi zakrył oczy.
-Zgadnij kto to - wyszeptał mi do ucha znajomymi głos
-Hmmm niech pomyślę... Tato to ty? Przecież mówiłam Ci że umówiłam się z Leonem - powiedziałam w żarcie.
-Czy ja jestem podobny do twojego taty? - momentalnie odsłonił mi oczy i z niby obrażoną miną staną na przeciwko mnie. Moim oczom ukazał się Leon.
-Nie no co ty. Chociaż może troszeczkę -pokazałam mu język
-Masz szczęście że nie mam czasu cię gonić. Chodź idziemy bo się spóźnię - podał mi dłoń abym mogła wstać i ruszyliśmy w stronę toru.

LEON
Ruszyliśmy w stronę toru. Szliśmy rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematy. Po około 15 minutach dotarliśmy na tor na którym pierwsze co rzuciło mi się w oczy to była lara patrząca na mnie. Już wiedziałem co zrobi. Tym bardziej że zobaczyła mnie z Violettą. Podbiegła do mnie.
-Cześć mistrzu - powiedziała. A ja się zdziwiłem że się na mnie nie rzuciła i nie zaczęła całować.
-Hej - powiedziałem a następnie pochyliłem się i dałem jej buziaka w policzek na przywitanie
-Poznajcie się. To jest Violetta moja przyjaciółka, a to Lara mój mechanik i przyjaciółka w jednym - przedstawiłem je sobie. Lara podała dłoń Violettcie a ona ją uścisnęła. Czułem że tonie wszystko ze strony Lary
-Uważaj na niego. On ma bardzo dużo przyjaciółek i nie zawsze jest z nimi grzeczny - powiedziała a ja rzuciłem jej groźne spojrzenie. W tedy Lara odeszła, ja się odwróciłem przodem do Violetty i widziałem jej smutny wyraz twarzy. Próbowała się na siłę uśmiechnąć.
-Tam jest ławka - wskazałem na białą ławkę przy mojej szatni - Usiądź tam sobie a ja się przebiorę a później pokażę ci jak jeżdżę - szepnąłem do jej ucha. Usiadła na ławce tak jak jej mówiłem a ja się przebrałem. Kiedy bylem w szatni modliłem się aby Lara nie nagadała niczego więcej dla Violetty. Wyszedłem z szatni, wziąłem kaski i motor i powiedziałem Violi aby stanęła przed barierką i na mnie poczekała. Zacząłem jeździć.

VIOLETTA
Leon już jeździ a ta cała Lara dziwnie na mnie patrzy. Ciekawe czy to co mówiła było prawdą. Pewnie tak. Przecież to Leon. On może mieć każdą dziewczynę. Po jakiś 30 minutach jak Leon jeździ podszedł do mnie jakiś starszy pan.
-Przepraszam a panienka co tu robi?
-Czekam na przyjaciela. On chciał mi pokazać jak jeździ - powiedziałam wystraszona
-A wiesz młoda damo że nie możesz tu być?
-Ja nie wiedziałam. Przepraszam - powiedziałam jeszcze bardziej przestraszona
-Jak się nazywa twój przyjaciel?
-Leon Verdas proszę pana - powiedziałam niepewnie
-Dobrze już ja sobie z nim porozmawiam. A teraz proszę opuścić teren toru. - Powiedział już całkiem wkurzony. Ja spuściłam głowę i już miałam odchodzić kiedy ktoś chwycił mnie za ramie.
-Co się dzieje? - odezwał się znajomy dla mnie głos. To był Leon
-Ja muszę iść - powiedziałam bo właściciel toru spiorunował mnie wzrokiem
-Możesz powiedzieć mi prawdę?
-No dobra. - Podeszłam bliżej niego i zaczęłam mówić szeptem. - Podszedł do mnie tamten pan i powiedział że muszę opuścić tor bo nie mogę tutaj przebywać. Pójdę już - powiedziałam i miałam już odchodzić ale znów nie pozwolił mi Leon
-Zaczekaj chwilkę - powiedział wkurzony
-Nie Leon! Lepiej odpuść ! - powiedziałam błagalnym tonem

LEON
No to teraz się wkurzyłem. Wiem że to sprawka Lary. Jak przyprowadzałem tutaj rodziców lub moją kuzynkę to nie było problemu.
-Jaki jest problem z tym że nie może być tutaj Violetta? - zapytałem jak na razie całkiem spokojny
-Taki że nie jest zawodnikiem i nie będzie tutaj przychodzić! -podniósł głos prezes
-Ale jak przychodziła tutaj moja kuzynka to nie było problemu - powiedziałem już bardziej wkurzony.
-Ale to nie jest twoja kuzynka! Niech ona stąd wyjdzie Leonie!
-Jeżeli ona stąd wyjdzie to ja razem z nią ale w tedy straci pan najlepszego zawodnika.
-No dobrze niech zostanie. - w końcu zmiękł prezes
-Dziękuję.
Podszedłem do Violetty i powiedziałem że wszystko załatwione. Powiedziałem też żeby poczekała chwilkę i poszedłem się przebrać.

VIOLETTA
Leon poszedł się przebrać a ja zostałam na ławce przed jego szatnią. Po chwili podeszła do mnie wkurzona Lara.
-Pamiętaj że cię zniszczę! Od tej pory nie będę już milutka. - Patrzyłam na nią przestraszona. A ona po chwili odeszła. Z szatni wyszedł Leon. Ponownie podał mi dłoń abym mogła wstać i ruszyliśmy w stronę parku gdzie byliśmy umówieni z naszymi przyjaciółmi do których od niedawna należy też Broduey, Federico i Tomas. Zastanawiałam się czy mam powiedzieć Leonowi o tym co mówiła mi Lara. Nie skończyłam moich rozmyślań bo doszliśmy na miejsce gdzie siedzieli już na kocu nasi przyjaciele. Nie dosiadłam się do nich bo chciałam towarzyszyć Leonowi.
-Siadajcie - powiedziała Ludmiła
-Dziękuję ale postoję - uśmiechnęłam się do przyjaciół - Leon chce Wam coś powiedzieć

LEON
W końcu Violetta namówiła mnie żebym im powiedział o motocrossie. No cóż zgodziłem się. W końcu będą musieli poznać prawdę czemu nigdy nie mam dla nich czasu albo czemu znikam z zajęć.
-Tak, muszę Wam coś powiedzieć.
-No to mów - powiedział Fede
-Czekaj... daj mi chwilkę
-Leon ty zawsze jesteś taki wygadany mów że wreszcie - zdenerwowała się Fran
-Okej! Więc chciałem Was zaprosić na wyścig motocrossowy
-O fajnie - wszyscy się ucieszyli
-Ale chwilka kto będzie się ścigał? - zadał pytanie Maxi
-Leon będzie się ścigał - wyręczyła mnie w odpowiedzi Violetta
Uśmiechnąłem się do niej tylko. Wszyscy byli na mnie źli że wcześniej im tego nie powiedziałem, ale na szczęście po chwili im przeszło. A ja byłem zadowolony że oni już wszystko wiedzą. Posiedzieliśmy jeszcze z Violettą trochę a później ją odprowadziłem do domu. Pożegnaliśmy się i ja udałem się do domu. To był cudowny dzień. No poza tym incydentem na torze.

*****************************
Aha. No i mamy moje kolejne beznadziejne wypociny.

UWAGA!
Kończy mi się wena więc uważajcie bo możne być gorzej z rozdziałami.

Całuję Was mocno :***

4 komentarze:

  1. Wspaniały :)
    Ta lara mnie tak , wkurza
    Nie lubię jej i to baaaardzo
    Po co ona mówiła to Violettcie ?!
    Głupia :/
    A przyjaźń violi i Leona Aww <3
    Nie długo będzie miłość :)
    Leon stanął w obronie Violci
    Drugie awwwwww <3
    Cudeńko kochana
    Buziaczki
    ~ Tinita Blanco :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj wiedziałam że Ci się spodoba :) I wiedziałam że tak zareagujesz na te akcje z Larą :) Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupia Lara >.<
    Piękny Leon <3
    Genialna Viola :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach! Gdyby nie ta idiotka(Bez obrazy Valerio na serio cię lubie ale Lary nie!) to rozdział byłby sweet!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów