środa, 31 grudnia 2014

[One Shot] Sylwestrowa Noc

VIOLETTA
Siedzę przed toaletką w moim pokoju i robię staranny makijaż. Mam na sobie błękitną sukienkę sięgającą mi do połowy ud. Po chwili w pokoju pojawia się zdyszana Francesca. Odwracam się do niej i cicho śmieję. Witamy się, a ona od razu biegnie do łazienki przebrać się. Po kilu minutach wychodzi w podobnej sukience do mojej tylko w odcieniu granatu. Skończyłam swój makijaż, a ona siada obok mnie. Patrzy na mnie tym słynnym wzrokiem. Zaśmiałam się i zaczęłam ją malować.
-Pamiętasz jak wspominałam Ci, że mam brata?-powiedziała po kilku minutach. Przytakuję.-Przyjeżdża i będzie na imprezie.-mówi radosna.
-A przystojny?-pytam z uśmiechem.
-Violetta.- Mówi i szturcha mnie lekko na co się śmieję. Po chwili obie jesteśmy gotowe.

Wchodzimy do klubu gdzie już  w najlepsze trwa impreza sylwestrowa. Odnajdujemy nasz stolik który zarezerwowałyśmy. Jest już Lu z Fede i Diego. Witamy się z nimi i siadamy przy stoliku. Zaczynamy rozmowę popijając drinki które wcześniej zamówiła Lu. Po około godzinie jesteśmy po kilku drinkach.
-Violka teraz twoja kolej - Powiedział Diego. Zaśmiałam się i wstałam. Ruszyłam w kierunku baru.

W pewnym momencie poczułam jak ktoś na mnie wpada. Na swojej sukience poczułam coś mokrego. Spojrzałam na nią i zobaczyłam wielką czerwoną plamę. Wściekłam się i podniosłam wzrok na osobę która wpadła na mnie. Na przeciwko mnie stał wysoki brunet o zielonych oczach.
-Jak łazisz - Burknęłam wściekła. Uśmiechnął się do mnie nerwowo i zaczął drapać się po karku
-Strasznie przepraszam nie zauważyłem cię - Powiedział. Rozejrzałam się.
-No żebyś nie flirtował z tą blondi na pewno byś mnie zobaczył - Odburknęłam zła i się odwróciłam. Ruszyłam przed siebie a po chwili byłam przy naszym stoliku.Dziewczyny na mnie spojrzały.
-Gdzie masz nasze drinki? - Spytały. Wskazałam na swoją plamę i chwyciłam swoją torebkę aby znaleźć telefon.
-Jakiś kretyn na mnie wpadł i całe jego wino znalazło się na mojej sukience - Westchnęłam nadal zła. Znalazłam telefon i zaczęłam wybierać numer.
-Przystojny chociaż ten kretyn był? - Zaśmiała się Fran. Zmierzyłam ją wzrokiem.
-Wiesz co mam sukienkę więc idź się przebierz - Powiedziała Lu podając mi sukienkę w kolorze pudrowego różu. Chwyciłam ją i skierowałam się do łazienki. Zamknęłam się w jednej z wolnych kabin i przebrałam się szybko.

Po chwili wróciłam do dziewczyn.  Stał tam z nimi jakiś nie znajomy mi chłopak. Stał tyłem do mnie więc nie mogłam zobaczyć jak wygląda. Zaczęłam chować brudną sukienkę do torby która stała pod naszym stolikiem.
-Viola chodź do nas na chwilkę - Usłyszałam głos Fran. Dopięłam torbę i podeszłam do nich. Chłopak który stał z nimi gadał teraz z Diego i Fede. Znów nie miałam możliwości zobaczenia kto to jest. Fran do niego podeszła i pociągnęła go za rękę a ja rozmawiałam z Lu.
-Pozwól że przedstawię ci mojego brata. - Powiedziała czarnowłosa podchodząc do nas. Spojrzałam na nich i zobaczyłam bruneta który wylał wino na moją sukienkę.
-To jest Leon mój brat a to Violetta moja najlepsza przyjaciółka -Powiedziała z uśmiechem wskazując na nas przy wymienianiu naszych imion. Cały czas na niego patrzyłam. Po chwili zaśmiałam się.
-Miło mi - Powiedziałam i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Uścisnął ja z lekkim uśmiechem - Następnym razem patrz jak łazisz - Powiedziałam nadal lekko zła. On się zaśmiał
-Mi również - Powiedział. Po kilku sekundach puściliśmy nasze dłonie. Lu i Fran patrzyły na mnie zdziwione. Spojrzałam na nie i lekko zaśmiałam się na widok ich min.
-Dziewczyny idziemy tańczyć - Zaśmiałam się i chwyciłam je za ręce po czym pociągnęłam je na parkiet.

Tańczyłyśmy z dziewczynami świetnie się bawiąc i wygłupiając w między czasie. W pewnym momencie na swojej tali poczułam czyjeś ciepłe i silne ręce. Lekko się przestraszyłam. Odwróciłam głowę w kierunku osoby stojącej za mną. Był to brat Fran. Szybko się wyrwałam.
-Można prosić do tańca w ramach przeprosin? - Spytał szybko. Widać że był lekko zakłopotany.
-Niech pomyślę - Powiedziałam i udałam że się zastanawiam. On, Fran i Lu bacznie mi się przyglądali. - Nie ma mowy - Powiedziałam lekko zła po około minucie. Szybkim krokiem ruszyłam do naszego stolika. Usiadłam na przeciwko Diego i Fede i upiłam trochę alkoholu z wysokiej szklanki.
-No chodź zatańczyć -Powiedział siadając obok mnie. Spojrzałam na niego kontem oka i pokręciłam przecząco głową. Chłopaki się zaśmiali a on zrezygnowany wypił z nimi po kieliszku tequili.
-A ze mną zatańczysz? - Spytał Fede. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową tym samym zgadzając się. Wstaliśmy i ruszyliśmy na parkiet.

Po kilku minutach wróciliśmy do stolika. Zmęczona usiadłam obok Leona i napiłam się swojego drinka. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie a on na mnie.
-Zatańczysz? -Spytał po raz kolejny.
-Nie - Odmówiłam mu. Chociaż strasznie mnie kusi żeby sprawdzić jego umiejętności na parkiecie to się powstrzymuję. Po chwili on zrezygnowany wstaje i rusza w zupełnie nie znanym mi kierunku.

LEON 
Dobra dość tego. Odmówiła mi trzy razy. A mówią że do trzech razy sztuka. No cóż spróbuję raz jeszcze. W końcu wstałem i ruszyłem w kierunku DJ. Jak teraz mi odmówi to poddaję się. Podszedłem do niego i poklepałem po ramieniu żeby mnie zauważył.
-Mogę cię prosić o puszczenie piosenki z dedykacją? - Spytałem dość głośno aby mnie usłyszał.
-Jasne. Jaka to ma być piosenka? - Spytał dość szybko. Równie szybko podałem mu tytuł. Zapisał go.
-Dla kogo i od kogo? - Dopytał.
-Dla Violetty od Leona - Powiedziałem. On wszystko zanotował a ja wróciłem do stolika i znów wypiłem z chłopakami po kieliszku tequili.

VIOLETTA
W pewnym momencie z głośników poleciała melodia mojej ulubionej piosenki. Uśmiechnęłam się i właśnie teraz miałam ochotę po tańczyć. Po chwili jednak muzyka przycichła.
-Ten kawałek jest dedykowany Violettcie od Leona. Z przeprosinami - Powiedział i znów pogłośnił muzykę. Uśmiechnęłam się i poczułam jak lekko się rumienie. Spojrzałam na chłopaka.
-Teraz ze mną zatańczysz? - Zapytał stojąc obok mnie.
-Teraz się skuszę - Powiedziałam i wstałam. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. On swoje ręce położył na mojej tali a ja swoje splotłam na jego szyi. Uśmiechnął się do mnie a ja poczułam się niesamowicie.

Po kilku minutach jego twarz zbliżyła się do mojej a nasze usta dzieliły milimetry. Złączył je w pocałunku. Bardzo czułym. Odwzajemniłam go znacznie pogłębiając. Całowaliśmy się dobre kilka minut. Piosenka się skończyła a my oderwaliśmy się od siebie. Trzymając się za ręce wróciliśmy do stolika. Przy nim czułam się jakoś tak niesamowicie.Inaczej niż przy każdym innym facecie. W dodatku kiedy mnie pocałował te motyle w brzuchu były niesamowite. Zupełnie jakbym całowała się pierwszy raz w życiu.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
LEON
Przez te kilka godzin poznałem lepiej Violettę. To na prawdę świetna dziewczyna. Gadaliśmy chyba już na wszystkie możliwe tematy. Właśnie wybiła północ. Wznieśliśmy toast i napiliśmy się szampana.
-Wszystkiego najlepszego w nowym roku - Szepnąłem do ucha Violetty. Odwróciła lekko głowę w moim kierunku i posłała mi uśmiech.

-Nie sądziłem że się dogadamy - Zaśmiałem się stając pod blokiem Violetty.
-Ja też - Powiedziała - Ale wisisz mi kasę za sukienkę - Zaśmiała się. Westchnąłem i się zaśmiałem
-Niech stracę - Powiedziałem - Mogę cię jutro zabrać na zakupy i kupię ci nową - Dodałem. pokiwała głową i zbliżyła się do mnie. Zaczęła mnie namiętnie całować.Oddawałem każdy nawet najmniejszy pocałunek.
-Może... wejdziesz... na... chwilkę... do... mnie...? - Spytała między pocałunkami. Uśmiechnąłem się nie przerywając jej całować i pokiwałem jedynie głową. lekko się ode mnie oderwała i weszliśmy do bloku a następnie wsiedliśmy do windy. Wjechaliśmy na odpowiednie piętro.

Już od wejścia zaczęliśmy się ponownie całować i rozbierać. Szybko pozbyłem się koszuli. Violetta zaczęła odpinać pasek od moich spodni więc odnalazłem zamek od jej sukienki. Po kilku minutach doszło do TEGO.

KOLEJNEGO DNIA
Obudziłem się dość wcześnie. Spojrzałem w swoją lewą stronę i zobaczyłem że nie śpię sam. Rozejrzałem się po pokoju i przypomniałem sobie co się stało. Delikatnie wstałem i ubrałem się szybko. Wyszedłem z pokoju tak aby nie budzić Violetty. Wszedłem do kuchni. Na parapecie znalazłem jakieś kartki i długopis. Napisałem jej krótki list z wyjaśnieniami. Zostawiłem go w kuchni na stole. Zabrałem swoją kurtkę i wyszedłem.

Po około godzinie dotarłem do holu. Spakowałem walizkę i zamówiłem bilet. Następnie złapałem taksówkę i ruszyłem nią na lotnisko. Wróciłem tam skąd przyleciałem. Uciekłem od miłości jak zawsze od kilku lat.
-Dla czego musiałem się zakochać? - Zadałem sobie pytanie.Zakochałem się w dziewczynie którą znałem kilka godzin, w przyjaciółce mojej siostry. W idealnej brunetce z czekoladowymi oczami. W ideale kobiety.

VIOLETTA
Obudziłam się. Od razu przypomniałam sobie co stało się w nocy. Spojrzałam w swoją prawą stronę. Miałam nadzieję że zobaczę Leona ale go nie było. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam że jego rzeczy również nie ma. Miałam nadzieję że jest w kuchni lub salonie. Szybko wstałam i się ubrałam po czym wyszłam z pokoju i ruszyłam najpierw w kierunku salonu. Nie było go tu więc przeszłam przez jadalnię i weszłam do kuchni. Tutaj też go nie było. Spojrzałam na stół i zobaczyłam kartkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam  czytać.

Vilu!
Pewnie już się obudziłaś i przypomniałaś co zdarzyło się tej nocy. Bardzo przepraszam, że do tego doszło. Spodobałaś mi się i chyba coś do Ciebie poczułem. Ale muszę pozamykać stare sprawy zanim zacznę nowe życie. Nie chciałem aby tak wyszło. Teraz przeze mnie będziesz cierpiała. Gdybyś mnie widywała wszystko by Ci się przypominało, dlatego postanowiłem wyjechać. Przepraszam.
Leon.

-Nie cierpiałabym bo też coś do ciebie poczułam kretynie - Powiedziałam sama do siebie a po moich policzkach spłynęło kilka łez. Zgniotłam list i wrzuciłam go do koszyczka na parapecie. Szybko weszłam do pokoju i wzięłam do ręki telefon po czym wykręciłam numer do Fran. Czekałam kilka sekund za nim odebrała.
-Halo? - Usłyszałam jej zaspany głos. Popatrzyłam na zegarek. Było już parę minut po jedenastej więc odetchnęłam z ulgą.
-Fran wiesz może gdzie jest twój brat? - Spytałam szybko. Strasznie chciałam mu powiedzieć że nie żałuję i żeby dał nam szansę.
-W hotelu - Burknęła zaspana.
-Napisał mi że wyjeżdża wiesz gdzie? - Spytałam szybko.
-Nie mam pojęcia - Powiedziała już wyraźniej - Ale czekaj jak to wyjeżdża czemu? - Spytała zdziwiona
-Nie ważne cześć - Powiedziałam i się rozłączyłam.
-Straciłam go... - Powiedziałam cicho i poszłam do pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. łzy lały się strumieniami a ja myślałam o nim. o tym jak na siebie wpadliśmy, o tym że nie chciałam z nim tańczyć a na sam koniec doszło do czegoś wyjątkowego. Ten rok zaczął się cudownie ale chwilę później zamienił się w koszmar.

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
NARRATOR
-Dziewczyny ja od kilku dni czuję się koszmarnie - Powiedziała brunetka. - Z początku myślałam że to zwykłe zatrucie bo jadłam na mieście ale mi to nie przechodzi - Dodała szybko i usiadła obok swoich przyjaciółek. Zaczęła się zastanawiać a po chwili coś sobie przypomniała.
-Chyba wiem co mi jest - Powiedziała - Wracam za 15 minut - Dodała i skierowała się do łazienki. Weszła i zamknęła się w środku. Po chwili wyciągnęła z szafki test ciążowy i zaczęła czytać instrukcję. Zrobiła go i siedziała w łazience czekając na upłynięcie odpowiedniego czasu.

Tak jak myślała jej obawy potwierdziły się. Była szczęśliwa i smutna jednocześnie. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia i smutku na raz. Wyszła z łazienki i spojrzała na przyjaciółki. One przerwały swoją rozmowę i również na nią spojrzały.
-Viola co jest? - Spytały ją jej przyjaciółki. Usiadła między nimi a blondynce podała kawałek plastiku na którym widniały dwie kreski. Spoglądają na nie przerażone.
-Kiedy, z kim, gdzie? - Zadawały pytania. Chciały się wszystkiego dowiedzieć. Brunetka schowała głowę w dłonie i chwilkę pomyślała.
-Po naszej imprezie sylwestrowej, tutaj - Powiedziała cicho. Z jej oczu poleciały kolejne łzy. Tym razem łzy smutku. Przypomniała sobie o nim i brakowało jej go. A teraz nosi owoc swojej miłości do niego pod swoim sercem.
-Violka ale z kim? - Pytały już zdenerwowane.  Koniecznie chciały wiedzieć z kim ich przyjaciółka będzie miała dziecko. Spojrzała najpierw na blondynkę a później na czarnowłosą. Czarnowłosą dziewczynę chwyciła za rękę i popatrzyła w jej oczy.
-Zabijesz mnie - Powiedziała do swojej przyjaciółki. Ona zaś zrobiła wielkie oczy i patrzyła na nią już lekko zdenerwowana.
-Tylko nie mów że z moim Diego - Mówiła już bardzo zdenerwowana. Brunetka pokręciła przecząco głową.
-To Leon - Powiedziała najciszej jak umiała. Czarnowłosą zarówno jak i blondynkę zatkało. Nie spodziewały się tego. Przecież oni znali się tylko kilka godzin.
-Zabiję go - Powiedziała Fran przytulając swoja przyjaciółkę. Dziewczyna nie miała siły na nic innego więc pokiwała tylko głową i położyła się na kanapie prosząc aby przyjaciółki zostawiły ją samą bo musi pomyśleć.

Brunet zaś od dwóch tygodni leżał na kanapie i nic nie robił. Dzień w dzień budził się i zasypiał z myślą o niej. Nie było dnia w którym o niej nie myślał. Wiedział że źle zrobił i że ta go na pewno nienawidzi. Zastanawiał się czy może nie wrócić i nie wyjaśnić wszystkiego ale wiedział żwe ta go nie będzie chciała słuchać. Pewnie zapomniała o nim od razu kolejnego dnia a teraz pewnie spotyka się z kimś o wiele przystojniejszym, lepszym niż on. Kimś kto pokocha ją od razu, na zawsze tak jak on. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i miał wrażenie że już nigdy w nikim się nie zakocha.

W końcu po kolejnych kilkunastu godzinach leżenia i myślenia o brunetce postanowił wstać i coś zjeść. Nie jadał wiele ale zawsze to coś. Udał się do kuchni i zaczął przygotowywać kanapki. Przerwał mu niestety dzwoniący telefon. Udał się do sypialni i spojrzał na wyświetlacz na którym widniało zdjęcie jego młodszej siostry. Bez wahania odebrał.
-Leon co słychać? - Spytała szybko. W jej głosie było słychać radość ale tez nutkę zdenerwowania.
-U mnie w porządku - Powiedział udając zadowolonego. nawet całkiem dobrze mu to szło. - A co u ciebie? - Spytał szybko.
-Trochę się dzieje - Powiedziała tajemniczo. Chłopak zaczął zastanawiać o co jej chodzi - Jak przyjedziesz to sam się dowiesz -  Dodała. Tylko że chłopak nie miał zamiaru przyjeżdżać.
-Mam nadzieję że znajdziesz czas dla młodszej siostry i wpadniesz na jej urodziny - Powiedziała już wyraźnie radosna - Ja wiem że to jeszcze prawie trzy miesiące ale chciałam żebyś zorganizował to tak żebyś tu był - Powiedziała szybko.
-Postaram się coś zorganizować- Powiedział obojętnie. Porozmawiali jeszcze może minutę może dwie a później brunet się rozłączył. Zrezygnował z jedzenia i położył się spać z myślą że może znów ją spotkać jeśli tylko pojedzie do siostry.

DWA MIESIĄCE I TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Właśnie idę do domu Francesci. Dziś obchodzi swoje 24 urodziny. Kto by pomyślał ten czas tak szybko zleciał. Rozejrzałam się dookoła. Dziś jest piękna pogoda. Wszędzie zielono świat na nowo się odradza. Słoneczko ogrzewa moją skórę. Mam na sobie zieloną sukienkę pasującą do tej pory roku. W ręce trzymam małą paczkę. W środku są perfumy dla Fran o których ciągle mówiła. Weszłam na teren jej posiadłości. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Jestem trochę wcześniej aby jej jeszcze pomóc. Chociaż wątpię aby mi pozwoliła coś zrobić bo jestem w trzecim miesiącu ciąży, a ona jest troszeczkę przewrażliwiona. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich czarnowłosą dziewczynę ubraną w turkusową sukienkę. Pięknie ułożone włosy i perfekcyjny makijaż dopełniają wszystko.
-Wszystkiego najlepszego!- Powiedziałam i przytuliłyśmy się. Podałam jej mały pakunek.
-Nie musiałaś, dziękuję.-powiedziała i musnęła mój policzek. Zaprosiła mnie do kuchni gdzie na blacie stoi wiele różnych potraw i napoi. Już mam brać jedną paterę, ale napotykam morderczy wzrok przyjaciółki. Wzdycham i z powrotem siadam na krześle.

W końcu po godzinie Fran stwierdziła że już wszyscy są. Nawet jakiś gość specjalny. Wstałam z wysokiego krzesła stojącego w kuchni i zabrałam szklankę ze swoim sokiem z czarnej porzeczki.
Zaczęłam kierować się do wyjścia z kuchni. W między czasie rozmawiałyśmy z Fran. Patrzyłam na nią śmiejąc się. Po sekundzie poczułam jak na kogoś wpadam. Cała zawartość mojej szklanki wylądowała na błękitnej koszuli jakiegoś chłopaka.
-Patrz jak łazisz - Burknął złym głosem - To była nowa, i droga koszula - Rzucił dość chłodno cały czas patrząc na plamę.
-Bardzo przepraszam nie zauważyłam - Powiedziałam szybko.
-Leon - Szepnęła cicho Fran. Spojrzałam na nią zdziwiona a następnie znów na chłopaka. Przyjrzałam mu się dokładnie i dopiero teraz poznałam że to Leon. Weszłam ponownie do kuchni postawiłam tam szklankę po czym drzwiami kuchennymi wyszłam na zewnątrz aby trochę ochłonąć.

LEON
Patrzyłem chwilkę na to jak odchodzi. Otrząsnąłem się szybko i poszedłem za nią. Siedziała na huśtawce w ogrodzie. Nic się nie zmieniła. No odrobinkę. Podszedłem i usiadłem obok niej.
-Cześć - Powiedziałem spokojnie.
-Cześć - Odpowiedziała obojętnie.
-Dawno się nie widzieliśmy - Zacząłem niepewnie. Czułem na sobie jej wzrok więc popatrzyłem na ni kontem oka.
-Było trzeba nie uciekać wtedy - Powiedziała lekko zła. Ma rację mogłem nie uciekać. Ale musiałem. - Ale powiedz co u ciebie słychać - Powiedziała spokojniej.
-Może być - Powiedziałem bo nie chciałem zbytnio opowiadać - Ale widzę że u ciebie sporo się zmieniło - Powiedziałem patrząc na jej brzuch.
-Tak sporo - Powiedziała szybko
-Czytałaś kartkę którą ci wtedy zostawiłem? - Spytałem z nadzieją w głosie
-Czytałam, jeszcze nawet leży gdzieś w kuchni w koszyku na parapecie - Lekko się zaśmiała. Ciekawe czemu jej zwyczajnie nie wyrzuciła.
-Tak jak ci napisałem poczułem coś do ciebie, nadal czuję ale musiałem wyjechać i pozamykać stare sprawy żeby móc tutaj zacząć nowe życie, nowy rozdział w moim życiu, tutaj, z nowymi osobami. - Wytłumaczyłem szybko.
-Mogłeś zadzwonić powiedzieć że wrócisz, ze kochasz i żebym na ciebie poczekała -Powiedziała spokojnie. Widziałem jak jej oczy się zaszkliły
-Kocham cię wiesz, cały czas cię kochałem i nie było dnia żebym o tobie nie myślał - Powiedziałem i chwyciłem jej rękę. Spojrzała na mnie i nic nie mówiła.
-Widzę że teraz jest już za późno bo ty jesteś w ciąży, i pewnie już ułożyłaś swoje życie. - Powiedziałem. - Szkoda - Dodałem
-Gdybyś zadzwonił, napisał czy co kol wiek innego i powiedział że wrócisz to bym poczekała a teraz jest już za późno - Powiedziała zła. Wstała i ruszyła w kierunku domu. Po chwili zniknęła za drzwiami. Zacząłem się zastanawiać po co ja tu właściwie przyjechałem.

Po kilku minutach wszedłem do domu. Rozejrzałem się. Wzrokiem szukałem mojej siostry. Po chwili ją znalazłem i podszedłem do niej.
-Wiesz kto jest ojcem dziecka Violetty? - Spytałem ciekawy.
-Pamiętasz może co się stało wtedy na tej imprezie sylwestrowej? - Spytała tajemniczo
-No tak pamiętam. Tego nie da się zapomnieć - Stwierdziłem z lekkim uśmiechem na ustach.
-No i masz odpowiedź - Powiedziała po czym odeszła w kierunku Violetty. Stałem i chwilę się zastanawiałem. Po kilku sekundach dotarło do mnie co miała na myśli. Czyli to moje dziecko. Jestem teraz szczęśliwy ale najpierw muszę wymyślić coś żeby mi wybaczyła.

VIOLETTA
Po imprezie zostaliśmy tylko we trójkę. Ja, Fran i Leon. Nie byłam zbytnio zadowolona, że on też tu będzie, ale nie mogłam go wyrzucić z nieswojego domu. Usiadłam w kuchni na krześle. Fran sprzątała salon, a trochę tego tam było. Nie pozwoliła mi nic robić bo jestem w ciąży. Bawiłam się kolorowym obrusem na stole gdy do kuchni wszedł chłopak. Spojrzał na mnie. Odłożył szczotkę i usiadł naprzeciwko mnie. Nie patrzyłam na niego.
-Violetta spójrz na mnie.-poprosił. Nie ruszyłam się.-Violetta spójrz na mnie, proszę.-powtórzył tym razem popatrzyłam na niego. Od jego zniknięcia nie zmienił się bardzo.
-Patrzę i co?-spytałam. Nie chciałam z nim rozmawiać. Pomimo tego, że go kocham on mnie zostawił wtedy, a ja przez to cierpiałam.
-To moje dziecko, prawda?-zadał pytanie, którego teraz się nie spodziewałam. Otworzyłam bardziej oczy. Nie wiedziałam czy mam powiedzieć prawdę czy jednak nie.
-Nie.-postanowiłam kłamać. Odwróciłam wzrok na ścianę.
-Ja wiem, że ono jest moje.-powiedział, a ja znowu przeniosłam spojrzenie na niego.
-To po co się pytasz?-powiedziałam zła. Hormony też już robiły swoje.
-Dla pewności. -powiedział.-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś w ciąży ze mną?-spytał.
-Jak miałam Ci powiedzieć jak od razu po naszej wspólnej nocy wyjechałeś zostawiając tylko malutką karteczkę? -powiedziałam zdenerwowana.
-Wiem, że zrobiłem źle, ale musiałem pozamykać stare sprawy. Jakbym tylko wiedział może wróciłbym wcześniej, do Ciebie.-powiedział.
-Może miałam latać do Fran po jakiś kontakt z Tobą?-prychnęłam.-Niedoczekanie twoje. Zrobiłeś mi dziecko, nie wiedząc o tym zostawiłeś mnie i wróciłeś po kilku miesiącach.
-Chciałem wrócić wcześniej, ale nie chciałem abyś cierpiała przez ten incydent.-tłumaczył.
-Cierpiałam przez to, że Cię nie było.-powiedziałam i wstałam. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Spojrzał w moje oczy. Odsunęłam się trochę.
-Wybacz mi. Przepraszam i bardzo żałuję. Nie chciałem abyś cierpiała. -mówił przyglądając mi się. -Teraz chcę abyś mi wybaczyła. Chcę wychowywać to dziecko razem z Tobą. Kocham Cię.-wyznał. Zebrało mi się na płacz, ale chciałam pokazać, że jestem silna. Wyrwałam rękę z jego lekkiego uścisku.
-Też Cię kocham, ale nie potrafię Ci zaufać. To co zrobiłeś bolało i dalej boli. Możemy udawać, że nic się nie stało i zostać dobrymi znajomymi.-powiedziałam szybko i wyszłam z kuchni zostawiając go tam samego.

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Leżę w salonie na kanapie i oglądam jakaś komedie. Nie jestem w ogóle skupiona na filmie bo w mojej głowie cały czas siedzi przystojny szatyn. Od czasu gdy dowiedział się że to jego dziecko odwiedza mnie. Widzę jego zmianę, ale jeszcze nie wracaliśmy do tego tematu. On chyba nie chce już mnie męczyć. Po kolejnych kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Powoli wstałam i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je. Przede mną stał wielkich rozmiarów pluszowy misiek i mnóstwo balonów.
-Przepraszam Cię najmocniej, nie mogę już tak dalej. Jestem twoim przyjacielem, ale ja nadal Cię kocham. - Powiedział głos i już wiedziałam kto chowa się za pluszakiem.
-Wejdź. -powiedziałam i pomogłam mu dostać się do środka. Poszliśmy do salonu. Odłożył misia. Spojrzał na mnie i podał jednego balona. Był niebieski a na nim pisało "Przepraszam. " po chwili podał mi drugiego w kształcie serca tym razem czerwonego z napisem "Kocham Cie ". Spojrzałam na niego a po policzkach poleciały mi łzy. Tym razem były to łzy szczęścia.
-Proszę wróć do mnie. -powiedział. Podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Po chwili i on oddał pocałunek.

SZEŚĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ
LEON
Ubrałem buty i czekałem na moją ukochaną. Przyszła z kuchni z jabłkiem w ręce. Zaśmiałem się cicho aby jej nie zdenerwować bo teraz o to nie trudno. Pomogłem założyć jej kurtkę i buty. Pocałowałem ją w policzek i wyszliśmy z domu. Zamknąłem drzwi i złapałem ją za rękę. Poszliśmy białymi od śniegu uliczkami Buenos Aires. Chodziliśmy kilka minut, aż nasze nogi doprowadziły nas do parku. Dziś nie było tu wielu ludzi, tylko gdzieniegdzie biegały małe dzieci. Usiedliśmy na jednej z ławek i zaczęliśmy rozmawiać. Po kilkunastu minutach wstaliśmy. Violetta położyła dłoń na brzuchu.
-Nasza córeczka się bardzo wierci.-powiedziała nerwowo. Spojrzała na ławkę, a następnie na mnie. Popatrzyłem na miejsce gdzie przed chwilą siedzieliśmy. Było widać mokre ślady.
-To jest to co ja myślę czy zwariowałem?-spytałem się jej.
-Rodzę w parku.-upewniła mnie w moim przekonaniu. Stałem tak i patrzyłem chwilę na nią. Otrząsnąłem się i wziąłem ją na ręce. Na szczęście siłownia od czasu do czasu się przydała. Do domu nie było daleko. Szybko dotarliśmy na miejsce oparłem ją o samochód i poleciałem do domu po kluczyli od samochodu. Zamknąłem szybko drzwi i otworzyłem auto. Położyłem ją na tylnych siedzeniach. Zaczęła szybciej oddychać i przymrużyła oczy. Szybko wsiadłem i ruszyłem w kierunku szpitala. Na szczęście nie było korków za co dziękuję. Zaparkowałem i wniosłem ją szybko do szpitala. Podbiegły do nas pielęgniarki i posadziły ją na wózku.

VIOLETTA
Zaczęłam rodzić w parku. Super przeżycie jak na pierwszy poród. Leon zawiózł mnie szybko do szpitala gdzie pielęgniarki wzięły mnie na wózek. Cały czas trzymałam go za rękę. Cholernie się boję, ale w końcu musiało to nadejść. Pojechaliśmy na salę porodową. Skurcze były tak silne, że krzyknęłam. Przełożyli mnie na łózko i do sali weszła położna i ginekolog. Zasłonili moje nogi. Spojrzałam na Leona. Był tak samo spięty jak ja.
-No to zaczynamy.-powiedziała położna. Po chwili tak jak powiedziała zaczął się męczący i kilkugodzinny poród.
-Aaaa!-krzyknęłam i w tym momencie po sali rozległ się płacz noworodka. Płacz naszego dziecka. Pielęgniarki po kilku minutach pogratulowały nam zdrowej dziewczynki Podali mi dziecko, a po moim policzku poleciała łza szczęścia. Leon starł ją i pocałował mnie w czoło.
-Jest śliczna.-powiedział. Zgodziłam się z nim. Przewieźli mnie na zwykłą salę. Tam siedziałam z Leonem i patrzyliśmy na nasz skarb.

-Kochanie jedź do domu i trochę odpocznij - Powiedziałam po kilku godzinach jego przebywania tutaj.
-Nie zostawię ciebie i małej - Powiedział siadając obok mnie. Spojrzałam na niego lekko zła, objął mnie i się lekko zaśmiał. postanowiłam się już z nim nie kłócić tylko pozwolić mu zostać. Wtuliłam się w niego i siedzieliśmy tak aż do późnego wieczora

KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Dzisiaj szykujemy się do kolejnego sylwestra. Ma do nas przyjść Fran z Diego i Lu z Fede. Posiedzimy sobie i porozmawiamy. Ja z Emmą czas spędzam w kuchni a Leon ciągle gdzieś lata. Nie chce mi powiedzieć gdzie stwierdził że to niespodzianka. Zaczyna mnie to już denerwować.
-Leon przestaniesz już biegać. Siądź wreszcie - Powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Kochanie nie denerwuj się ale ja muszę jeszcze coś załatwić. Pa - Powiedział szybko i wyszedł. Zajęłam się przygotowywaniem jedzenia na wieczór.

Wybiła 16 a Leon wbiegł do domu. W końcu raczył przyjść. Popatrzył na mnie i głupio się uśmiechnął po czym usiadł na kanapie obok mnie i naszej córeczki.
-Gniewasz się? - Spytał obejmując mnie. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Nie ale ty nakrywasz do stołu - Powiedziałam. Pokiwał głową i zabrał się za dalsze przygotowania.

LEON
-Chłopaki musi być idealnie - Powiedział. Właśnie wyszliśmy przed dom. Przygotowaliśmy wszystko. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Vilu.
-Kochanie wyjdziesz na chwilkę na balkon w sypialni? - Spytałem szybko.
-A muszę? - Spytała. Wytłumaczyłem jej że to dość ważne i poprosiłem żeby wyszła. Zrobiła to i wyszła na balkon.

Chłopaki odpalili petardy z napisem "Wyjdziesz za mnie?" a ja uklęknąłem i wyciągnąłem pierścionek.  Czekałem na jaką kol wiek reakcję. Nic nie mówiła tylko przyglądała się dla mnie. Bałem się że powie że nie chce albo nie jest gotowa.
-Kochanie powiedz coś - Poprosiłem już lekko zdenerwowany.
-Tak - Powiedziała szczęśliwa. - Chodź tutaj - Poprosiła. Wstałem i szybko udałem się do domu a następnie do sypialni. tam ujrzałem swoją narzeczoną. Rzuciła mi się na szyję.
-Kocham cię - Szepnęła łamiącym się głosem.
-Ja ciebie też - Powiedziałem mocno ją obejmując. Po chwili włożyłem na jej palec pierścionek a nasi przyjaciele zaczęli nam gratulować.

I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE

***********
Dzisiaj zamiast rozdziału mam dla Was taki trochę sylwestrowy One Shot. Kompletnie mi nie wyszedł ale mam nadzieję że wam chociaż troszkę ci się spodoba :) Buziaczki :***

Wyniki Konkursu !!

Tam, ta dam :D W końcu przychodzę do was z wynikami konkursu :) Kochani, wszystkie prace były genialne i na prawdę ciężko było mi wybrać tylko trzy z pośród 14. Jestem na prawdę wdzięczna że aż tyle was wzięło udział :) Ale już nie przedłużam i ogłaszam wyniki !!

Dla przypomnienia napisze jakie były nagrody :)

NAGRODY
Miejsce III
-Dedykacja trzech rozdziałów
-Zdradzę co stanie się w najbliższym rozdziale
-Reklama bloga przez 1 tydzień
Miejsce II
-Dedykacja czterech rozdziałów
-Przeczytanie jednego rozdziału przed publikacją
-Reklama bloga przez 2 tygodnie
Miejsce I
-Dedykacja 5 rozdziałów
-Reklama bloga przez 2 tygodnie
-Przeczytanie dwóch rozdziałów przed publikacją

Wyróżnienia
Pozostali będą mieli zadedykowany jeden rozdział :)

WYNIKI
MIEJSCE III - Tina Comello
MIEJSCE II - Veronica Blanco
MIEJSCE I  - Mrs. Blanco

WYRÓŻNIENIA
Tini Verdas, Suzy Verdas, Klaudia Kapała, Digital, My Love, Tinita Blanco, Daiva Uzdilaite, Marysia Karnas, Avi Blanco, Patrycja Mumot, Vicki Verdas

Kochani nagrody pojawią się najpóźniej jutro :)
Wszystkie prace niedługo się pojawią :)

 Wszystkim Serdecznie Gratuluję !!

wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 25 - Ciociu wróciłaś do nas?

Rozdział dedykowany Blanco A i Tinicie Blanco :)
DWA DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA 
Wstałam jak zawsze, usiadłam i przetarłam oczy. Miałam je nadal zapuchnięte ale już mniej płakałam. Postanowiłam dzisiaj w końcu pojechać po swoje ubrania. Przecież nie mogę cały czas chodzić w ubraniach Lu. Wyszłam z pokoju i przywitałam się z moimi przyjaciółmi.
-Luśka możesz pojechać dziś ze mną po moje ubrania do Leona? - Zadałam pytanie zadowolona
-Jasne nie ma problemu - Powiedziała również uśmiechnięta. Posłałam jej uśmiech i wzięłam kolejną łyżkę płatek.
-A ty Fede też byś mógł? - Zadałam pytanie spoglądając na niego - Będziemy potrzebowały podwózki - Posłałam mu uśmiech
-Jasne nie ma problemu - Odpowiedział wkładając kubek do zlewu - Tylko o której? - Zadał pytanie
-W okolicach 12 - Powiedziałam spokojnie - Wolę na niego nie trafić - Powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.

W okolicach południa Fede po nas przyjechał i razem udaliśmy się do domu Leona. Wyjęłam klucze z torebki i włożyłam je do zamka. Rozejrzałam się po salonie i nie widziałam nikogo pomyślałam. Po chwili jednak z góry zaczął zbiegać Jim.
-Ciociu wróciłaś do nas? - zadał pytanie przytulając się do mnie
-Nie Jim - Powiedziałam spokojnie - Przyszłam tylko po swoje rzeczy - Dodałam po chwili i skierowałam się na schody. Lu ruszyła za mną a Jim poszedł do Fede. Znaczy że jak Jim jest w domu to gdzieś jest też Leon. Nie chcę się z nim widzieć.
-Jim gdzie ty jesteś? - Usłyszałam głos Leona. Był smutny i zachrypnięty. Po chwili moim oczom ukazał się on. Tak bardzo za nim tęskniłam przez te kilka dni. Ale nie mogę muszę być silna. Wyminęłam go na schodach i ruszyłam do garderoby.

LEON
Leżałem sobie całe przed południe w łóżku. Jim oglądał bajki w moim pokoju. Nawet nie miałem siły aby odwieźć go do przedszkola. W pewnym momencie pobiegł gdzieś więc postanowiłem pójść i go poszukać.
-Jim gdzie ty jesteś? - Zadałem pytanie kierując się w stronę schodów. Po chwili moim oczom ukazała się moja kruszynka, miała czerwone oczy całe zapuchnięte. Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę. Po kilku sekundach posłała mi uśmiech wymijając mnie i wchodząc na górę.
-Co tu robisz? - Postanowiłem zadać pytanie. Odwróciłem się w jej stronę.
-Przyszłam po swoje rzeczy - Powiedziała pewna swoich słów. Z jej oczy nie poleciała ani jedna łza a z moich oczu płyną już wodospad łez.
-Proszę cię wysłuchaj mnie - Z powrotem wszedłem na górę i podszedłem do Vilu.
-Nie chcę cię słuchać - Powiedziała po czym skierowała się do garderoby. Zszedłem zmarnowany na dół i usiadłem na sofie na przeciwko Jima i Federa. Spojrzałem na nich po czym zamknąłem oczy.
-Tatusiu nie płacz - Powiedział Jimi wdrapując się na moje kolana.
-Stary musisz być twardy - Powiedział Fede - Przecież sam do tego doprowadziłeś - Dodał po chwili.
-A co jeśli bym jej się oświadczył? - Zadałem pytanie zadowolony z siebie.
-Myślę że to nie jest dobry pomysł - Powiedział Fede niezbyt zadowolony z mojego pomysłu.
-Tak tatusiu - Zaczął wołać Jimi. Wstałem i skierowałem się do sypialni. Z szafki wyjąłem pierścionek który kupiłem Vilu już dość dawno. Wyszedłem z sypialni w tym samym czasie z garderoby wychodziła Viola.
-Viola... - Zacząłem spokojnie
-Nie będę cię słuchać - Powiedziała opanowana
- Zostań moją żoną - Powiedziałem klękając przed nią
-Chyba sobie żartujesz Leon? - Zadała pytanie lekko zdenerwowana
-Proszę cię - Powiedziałem spokojnie
-Ciociu zgódź się - Wtrącił Jim
-Nie Jimi - Powiedziała spokojnie - Niech ci tatuś powie co zrobił - Przykucnęła do niego i pocałowała w policzek. Mały zaczął płakać.
-Odwiedzisz mnie jeszcze? - Zadał pytanie wycierając łezki spływające jego policzkach.
-Tak - Powiedziała z uśmiechem
-Viola kochanie - Zacząłem ponownie prosić
-Leon odpuść - powiedzieli jednocześnie Lu i Fede. Spojrzałem na nich po czym wstałem rzucając pudełeczko z pierścionkiem na podłogę. Skierowałem się do sypialni położyłem się na łóżku.

Po kilku godzinach Jim położył się obok mnie i obydwoje zasnęliśmy.

************
Wiem wiem kochani. Kolejny krótki rozdział :( Bardzo mi przykro :( Mam nadzieje że przynajmniej wam się spodoba :) Jutro dodam wyniki konkursu :) Trzymajcie się :) Kocham was <33 Buziaczki :**

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdzia 24 - Po prostu ciocia bardzo obraziła się na tatusia

VIOLETTA
Obudziłam się i usiadłam na łóżku. Czułam jak pęka mi głowa a oczy mam zapuchnięte. Wstałam i podeszłam do komody gdzie zawsze leżały kartki. Chwyciłam jedną kartkę i z powrotem przysiadłam na brzegu łóżka. Na środku kartki dużymi literami napisałam WYPOWIEDZENIE a następnie napisałam resztę potrzebnych wiadomości. Na końcu podpisałam ją. Odnalazłam kopertę po czym schowałam tam kartkę i ją zalepiłam ją i podpisałam imieniem i nazwiskiem Leona. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni gdzie znalazłam Fede i Lu.
-Cześć - Przywitałam się spokojnie i dość cicho.
-Viola - Powiedziała Ludmiła po czym oboje mnie przytulili.
-Zjesz coś? - Zadał pytanie Fede
-Nie - Odpowiedziałam szybko. Nie mam siły na jedzenie. Po zatem nie jestem głodna.
-Będzie ktoś z was widział się z Leonem? - Zadałam szybko pytanie a na samą myśl o nim z moich oczu płynęły łzy.
-Ja - Odezwała się Ludmiła z chytrym uśmiechem.
-Przekaż to dla niego - Powiedziałam po czym podałam jej kopertę. Po chwili odwróciłam się i wyszłam z kuchni z powrotem kierując się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i znów zaczęłam płakać. Nie mam na nic siły.

LEON
Jak co rano wstałem.Tym razem w moim łóżku nie było mojej ukochanej, mojej kruszynki.
-Co ja narobiłem? - Te pytanie krążyło po mojej głowie od wczoraj. Spojrzałem na zegarek który wsiał nad drzwiami. Było już grupo po 8 ale postanowiłem że odwiozę małego do przedszkola i pojadę do firmy. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Wyszedłem z mojej sypialni i skierowałem się do pokoju małego. Obudziłem go po czym dałem mu ubrania aby mógł się ubrać. Następnie sam udałem się do łazienki aby się ubrać i umyć. Później zszedłem na dół. Zrobiłem dla małego kanapki a sam wypiłem kawę. Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Kierowałem się właśnie do przedszkola.
-Tato a gdzie jest ciocia Viola? - Zadał pytanie mały. Na samą myśl o mojej małej księżniczce zrobiło mi się smutno i źle.
-Cioci nie ma - Powiedziałem i z powrotem skupiłem się na drodze
-Jak nie ma? - Zadał kolejne pytanie
-Po prostu ciocia bardzo obraziła się na tatusia - Powiedziałem i właśnie dojechaliśmy do przedszkola.

Wszedłem do firmy i skierowałem się do naszego biura. Minąłem biurko Violetty ale jej tam nie było. No tak. Czego mogłem się spodziewać. Że po tym wszystkim jak gdyby nigdy nic przyjdzie do biura i będzie udawała że wszystko jest w porządku?
-Kretyn - Pomyślałem po czym usiadłem przy biurku. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Violi. Nie odebrała. Później wybrałem do niej numer ponownie, i znowu, znowu, i znów. Nie odebrała ani razu. Zabrałem się za dokumenty.
-Cześć - Usłyszałem głos dobiegający od drzwi. Podniosłem głowę i zobaczyłem Ludmiłę.
-Cześć -Odpowiedziałem po czym odłożyłem długopis i oparłem się o krzesło.
-Jesteś kretynem wiesz Leon? - Zadała pytanie spokojnie podchodząc do mojego biurka.
-Wiem - Odpowiedziałem
-To dla ciebie - Powiedziała i rzuciła mi jakąś kopertę na biurko
-Co to? - Zadałem pytanie
-Nie wiem, zobacz - Powiedziała i usiadła na przeciwko mnie. Wziąłem do ręki kopertę. Była podpisana moim imieniem i nazwiskiem a pismo to należało do Violetty. Wiem co to jest. Ale mam nadzieję że się mylę. Wyjąłem kartkę i zacząłem czytać. "Wypowiedzenie" to to czego najbardziej się obawiałem. Przeczytałem kartkę od początku do końca. W niektórych miejscach widziałem ślady łez. Prze zemnie.
-Powiedz jej że nie przyjmuję tego - Powiedziałem i odłożyłem kartkę na biurko.
-Leon czy ty wiesz co jej zrobiłeś? - Zadała pytanie spokojnie ale widać było że jest zła.
-Wiem - Powiedziałem stanowczo - Ale ja nie wiedziałem co robię - Dodałem szybko - Nawet nie wiem kiedy to się stało - Dokończyłem patrząc na nią
-Ty chyba nie słyszysz co ty mówisz - Powiedziała lekko zła
-Straciłeś ją - Powiedziała zła
-Nie mów tak - Powiedziałem również zły. - Ona nadal tu pracuje - Powiedziałem szybko i stanowczo. - Po prosty ma wolne
-Kretyn - Powiedziała pod nosem ale ja to usłyszałem. Po chwili wstała i wyszła.

Chwyciłem telefon i wybrałem numer do Violetty. Włączyła się poczta głosowa. Moja nadzieje że odbierze uciekła gdzieś daleko.
-Viola odbierz - Powiedziałem smutny. - Proszę cię odbierz chociaż na chwilkę -Dodałem po czym się rozłączyłem. Postanowiłem wybrać numer ponownie. Przyłożyłem telefon do ucha i czekałem.
-Czego chcesz? - Usłyszałem głos mojej ukochanej
-Daj mi to wyjaśnić - Powiedziałem smutny - Kocham cię - Dodałem po chwili
-Ja też cię kochałam - Powiedziała. Słyszałem że płakała - A ty zraniłeś mnie w najgorszy z możliwych sposobów - Powiedziała smutna.
-Proszę cię daj mi szansę to wyjaśnić - Poprosiłem po raz kolejny
-Jeśli mnie kochasz to uszanuj moją decyzję - Powiedziała przez łzy po czym się rozłączyła. Do moich oczu napłynęły łzy które szybko starłem i wyszedłem z firmy.

********************
Kolejny słaby rozdział :/ Jak widzicie Vilu złożyła wypowiedzenie :P
Do następnego :) Buziaczki :**

piątek, 26 grudnia 2014

One Shot - Świąteczna Miłość - Część 3

Z dedykacją dla wszystkich czytelników.
Ze specjalnymi podziękowaniami dla Veronici Blanco :) (Ty wiesz o co chodzi :P)

VIOLETT
Stoję przy wielkiej zielonej choince w salonie i podziwiam jej okazałość. Po chwili do pokoju wchodzi szatyn z wielkimi pudłami świątecznych ozdób. Podchodzę do niego i pomagam mu. Zaczynamy stroić drzewko. Świetnie się razem bawimy. Leon jest cały w różnych ozdobach.
-Wyglądasz jak choinka.-śmieje się, a on zaczyna wiązać nas jednym łańcuchem.
-Dwie ala choinki w cenie jednej.-zaśmiał się. Pokręciłam głową i lekko walnęłam mu w czoło ręką. Zrobił smutną minkę.
-To bolało.- Powiedział.
-Przeżyjesz.- Zaśmiałam się. Nadal stał z taką miną.-Pochyl się.- Powiedziałam, a on wykonał moje polecenie. Pocałowałam go w czoło.-Za chwilę przestanie boleć. - Uśmiechnęłam się. Spojrzał na mnie już wesoły. Po chwili rozplątaliśmy się i wróciliśmy do ubierania choinki.

Po około godzinie skończyliśmy ubierać choinkę. Efekt końcowy był dobry. Wyglądało to super. Przynajmniej dla mnie. Posprzątaliśmy wszystkie pudełka i odnieśliśmy je do piwnicy po czym udaliśmy się do kuchni gdzie urzędowali Ludmiła i Fede. Przygotowywali wszystkie wigilijne potrawy na wieczór. Obserwowaliśmy ich stojąc w wejściu. Gotowali i całowali się co jakiś czas. Uśmiechnęłam  się na ich widok. Po chwili poczułam na swojej tali ręce Verdasa.
-Też bym tak mógł - Szepcze wprost do mojego ucha. Uśmiecham się lekko. Po chwili Lu i Fede przenoszą swoje wzroki na nas. Posyłam im uśmiech a oni strasznie dziwnie patrzą. Po chwili zorientowałam się co się dzieje. 
-Verdas ręce - Zaśmiałam się. Ściągnął swoje ręce a ja ruszyłam w kierunku lodówki. Zaczęłam wyjmować potrzebne składniki a po chwili zaczęłam robić babeczki.

Weszłam do salonu gdzie przy kominku stał szatyn. Położyłam talerz trzymany w ręku na małym stoliku. Nieśmiało podeszłam do niego i spojrzałam w płomienie. Czułam na sobie jego wzrok więc też na niego spojrzałam. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam jego gest. Zaczęliśmy rozmawiać. Po kilku minutach do pomieszczenia weszli Fede i Lu. Spojrzeli na nas, a my na nich. Fede wskazał na coś nad nami. Oboje spojrzeliśmy do góry.
-Jemioła.-powiedziałam. Zaśmiał się i spojrzał w moje oczy. Powoli zaczął się zbliżać. Wiedziałam co chciał zrobić, nie sprzeciwiałam się, a wręcz przeciwnie też się do niego przybliżyłam. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Pocałunku czułym i magicznym.

LEON
Całowaliśmy się kilka minut. Oderwaliśmy się od siebie i przez chwilkę stykaliśmy się czołami. Kilka minuta później Violetta odwróciła się i wyszła na zewnątrz. Patrzyłem chwilkę na drzwi po czym odwróciłem się w stronę okna i zamknąłem oczy.
-Idź za nią - Usłyszałem głos Lu. Spojrzałem na nią i chwyciłem kurtkę która wisiała na wieszaku po czym wyszedłem na zewnątrz. 

VIOLETTA
Staram przed domem tylko w sukience. Było mi cholernie zimno, ale nie chciałam wracać do środka. Po chwili poczułam na swoich ramionach czyjąś kartkę, po perfumach wiedziałam że to on. Odwróciłam się do niego. Patrzył na mnie tymi pięknymi oczami.
-Czemu uciekłaś? -spytał.-Nie chciałaś tego?
-Chciałam, ale ty nadal nic nie rozumiesz.-powiedziałam smutna.
-To mi wytłumacz. -poprosił.
-Ty jesteś znanym piłkarzem, jesteś bogaty i masz wszystko, a ja jestem tylko biedna sierotą z domu dziecka. -powiedziałam tak jak myślałam.-Nie możemy być razem, ty nie możesz być z takim czymś jak ja.
-Violetta nie mów tak. Może jestem bogaty, ale to ze ty nie jesteś nie robi dla mnie różnicy po prostu zakochałem się w Tobie takiej jaką jesteś. -wyznał. Stałam i wpatrywałam się w niego.-Kocham twoje oczy, uśmiech po prostu całą ciebie.-kontynuował patrząc w moje oczy.
-Twoje rodzice na pewno znaleźliby ci lepsza i piękniejszą kandydatkę na dziewczynę. Mnie i tak nie lubią. -powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Może by znaleźli ale dla mnie jesteś najpiękniejsza i nie obchodzi mnie co myślą moi rodzice, liczy się to co do siebie czujemy. -powiedział a ja przyglądałam mu się z lekkim uśmiechem. -A ja kocham Ciebie i nic nie wpłynie na zmianę tego a w szczególności pieniądze. -powiedział i wpił się w moje usta bez wahania oddałam pocałunek . Po chwili stykaliśmy się czołami.
-To było piękne, ja też Cię kocham. -powiedziałam i znowu go pocałowałam.

Weszliśmy do domu trzymając się za ręce. Oczywiście Lu musiała nam pogratulować. Po chwili usiedliśmy wszyscy na kanapie i włączyliśmy filmy świąteczne. Przytuliłam się do Leona i zaczęliśmy oglądać.

Siedzimy na kanapie w salonie. Rozmawiamy jeszcze z Fede i Lu. Zaczęłam się robić senna a on to zauważył.
-To my idziemy spać. - Powiedział i chwycił mnie za rękę. Przyjaciele życzyli nam dobrej nocy i poszliśmy na górę. Szatyn ciągną mnie chyba do swojego pokoju nie wiem bo jest ciemno. Położyliśmy się na miękkim łóżku. Zaczynamy rozmawiać na różne tematy. Chłopak zaczął mówić coś o meczu, a moje powieki momentalnie opadają. Zasnęłam.

Przyciągnęłam się z zamiarem zobaczenia obok siebie Leona, ale nie było go.
-Czyli to był tylko sen? - Spytałam sama siebie w myślach. Rozejrzałam się. Stwierdziłam że nie jestem u siebie tylko u niego. Nie wiedziałam już czy to był sen czy prawda. Usiadłam na skraju łóżka i schowałam twarz w dłonie. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Czuje jak ktoś siada obok i przytula mnie do siebie.
-Kochanie co się stało? -Spytał mnie czule a ja patrze na niego.
-Myślałam że to był tylko sen.-powiedziałam cicho. Leon mocno mnie przytulił a ja wtuliłam się w niego.
-To nie był sen nadal cię kocham i nie zamierzam przestać. - Uśmiechnął się co ja odwzajemniłam -Zrobiłem nam śniadanko. -Powiedział i podał tace z goframi z bitą śmietaną i owocami.
-Dziękuję. -Powiedziałam i musnęłam jego usta. Po chwili zaczynamy jeść pyszne danie.

WIGILIA - ROK PÓŹNIEJ
VIOLETTA

Właśnie siedzę w naszej sypialni i pakuję prezent dla Leona na tegoroczne święta. Od roku jesteśmy razem i układa nam się coraz lepiej. Zawiązałam kokardę i schowałam pudełeczko niewielkich rozmiarów do torby. Dzisiaj jedziemy do jego rodziców. Muszę przyznać że jak poznali mnie lepiej to się polubiliśmy. Nie kłócimy się i często spotykamy. Z jego mamą mam nawet kilka wspólnych tematów. Na przykład obydwie uwielbiamy gotować.

Weszłam do łazienki z ubraniami i zaczęłam się przebierać kiedy usłyszałam Leona. Na bank jest w kuchni i właśnie się poparzył. Nie śpiesząc się wyszłam z łazienki i weszłam do kuchni. Rozeznałam się w sytuacji. 
-Kochanie co robisz? - Spytałam widząc że jego ręka znajduje się pod wodą.
-Poparzyłem się - Wyjaśnił szybko.
-Było trzeba nie wkładać rąk do piekarnika - Powiedziałam i podeszłam do niego. Lekko się zaśmiał i spojrzał na mnie. - Wiem że uwielbiasz te czekoladowe babeczki ale one są do twoich rodziców - Dodałam
-Mogłaś powiedzieć że są gorące - Powiedział. Zaśmiałam się i poklepałam go po plecach.
-Tak, tak kochanie - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek - Idę do łazienki a ty nic sobie nie zrób - Dodałam i wyszłam z kuchni kierując się do wcześniej wymienionego pomieszczenia.

 W końcu przyszedł czas na prezenty. Wyjęłam pudełeczko z prezentem dla Leon i podeszłam do niego. Podałam mu je niepewnie i czekałam na to aż je odpakuje. Zaczął rozwiązywać kokardkę a następnie zdjął pokrywkę od pudełka tym samym zaglądając do środka. Jego mina zrzedła a ja patrzyłam na niego wyczekująco. Przyglądał się tak zawartości pudełka może minutę lub dwie a dla mnie wydawało się jakby to trwało wieki. W końcu spojrzał na mnie. Jego mina była poważna a z oczu nie mogłam nic wyczytać.
-To oznacza, że będę miał córkę? - Spytał patrząc na mnie.
-Lub syna.- Powiedziałam już z lekkim uśmiechem. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
-To będzie córeczka.- Powiedział i okręcił mnie wokół swojej osi. Zaśmiałam się i mocno do niego przytuliłam. Postawił mnie, a jego rodzice zaczęli nam gratulować
-A kiedy to się stało? - Spytał ciekawy
-5 tygodni temu.- Uśmiechnęłam się do niego, a on znowu mnie pocałował. Objął mnie od tyłu i położył ręce na moim brzuchu.
-Teraz będę czekał na naszą córeczkę.- Powiedział. Przekręciłam oczami i położyłam swoje dłonie na jego.

LEON
-Teraz ja mam dla ciebie prezent - Powiedziałem i zabrałem jedną rękę z jej brzucha. Drugą cały czas ja obejmowałem. Sięgnąłem do kieszeni i również wyjąłem nie wielkich rozmiarów pudełeczko. te było czerwone i w kształcie serca. Wyciągnąłem rękę przed oczy Vilu i otworzyłem pudełeczko. Znajdował się w nim srebrny pierścionek.

-Czy uczynisz mi zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - Spytałem niepewnie.
-Tak z największą przyjemnością - Powiedziała z uśmiechem i odwróciła się przodem do mnie. Na moich ustach złożyła pocałunek. Włożyłem pierścionek na jej palec i mocno przytuliłem.
-Kocham cię, wasi zawsze będę - Szepnąłem
-Ja też kocham ciebie, was i zawsze będę - Powiedziała równie cicho

I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE

*******
No i mamy koniec :D Mam nadzieję że Wam się spodobał :)
Kompletnie nie miałam na niego weny ale jednak coś naskrobałam. Bardzo chciałabym podziękować Veronice Blanco za pomoc :)

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 23 - Możesz mi powiedzieć o czym ty mówisz?

LEON
-Ale mnie cholernie boli głowa - Wyszeptałem sam do siebie siadając na łóżku. Odwróciłem głowę w celu ucałowania Violi na dzień dobry. Zamiast niej zobaczyłem Stef.
-Co ty robisz w moim łóżku? - Zadałam pytanie zszokowany
-Kochanie już nie pamiętasz jak nam było razem dobrze? - Zadała pytanie i usiadła na łóżku kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. Jakie dobrze? Do cholery co się stało? Nie mam zielonego pojęcia. Ale mnie łeb boli. Co ja wczoraj zrobiłem? Gdzie jest Viola? Milion pytań i zero odpowiedzi.
-Znikaj - Powiedziałem po kilku minutach. Powoli zacząłem sobie wszystko przypominać.
-Violetta ma o niczym się nie dowiedzieć - Dodałem po kilku sekundach. Blondynka zabrała swoje rzeczy i wyszła.

Gotowy wyszedłem z domu i wsiadłem do auta. Odpaliłem silnik i z piskiem opon wyjechałem z posesji. Po drodze zajechałem do kwiaciarni i już po kilku minutach byłem pod firmą. Wszedłem do środka i skierowałem się do swojego biura. Już wysiadając z windy zauważyłem że Viola siedziała przy swoim biurku z głową w papierach. Podszedłem do niej.
-Witaj kochanie - Powiedziałem i ucałowałem jej policzek
-Hej - Odpowiedziała z uśmiechem nie odrywając wzroku od dokumentów.
-Gniewasz się jeszcze za wczoraj? - Zadałem pytanie i czekałem na odpowiedź. Miałem nadzieję że zaprzeczy.
-Nie - Ponownie na jej twarzy zagościł uśmiech. Odsunęła się od biurka i spojrzała na mnie.
-Dla ciebie - Powiedziałem i podałem jej kwiaty.
-Dziękuję - Powiedziała po czym położyła kwiaty na biurku. Wstała i przytuliła się do mnie mocno.
-Tęskniłem za tobą - Powiedziałem po czym pocałowałem brunetkę w usta. Posłała mi ciepły uśmiech i ponownie się we mnie wtuliła. Zrobiło mi się strasznie źle na sercu. Zdradziłem moją małą kruszynkę. Jak ja tak mogłem? Jeśli ona się o tym dowie to mi w życiu nie wybaczy.
-Leon słuchasz mnie - Z rozmyślań wyrwał mnie głos brunetki która szturchnęła mnie w rękę.
-Tak, to znaczy nie - Powiedziałem lekko zdenerwowany
-Kochanie wszystko w porządku? - Zadała pytanie lekko zdenerwowana
-Tak w porządku - odpowiedziałem i blado się uśmiechnąłem
-Jesteś blady - Powiedziała i dotknęła mojego czoła
-Na prawdę jest w porządku - Powiedziałem po czym oparłem się o biurko i pocałowałem moją dziewczynę. Później ona przytuliła się do mnie i staliśmy tak dłuższą chwilkę.

-Hej Leon - Po kilku minutach naszego przytulania usłyszeliśmy czyjś głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Fede.
-Siema - Powiedziałem po czym ponownie objąłem Vilu.
-Musisz mi pomóc. Mam problem - Powiedział przerażony po czym wszedł do mojego gabinetu. Spojrzałem zdezorientowany na Vilu. Brunetka wzruszyła ramionami. Spojrzałem ponownie na gabinet po czym pocałowałem Viole w policzek i wszedłem do środka.
-To o co chodzi? - Zadałam pytanie siadając na przeciwko mojego przyjaciela.
-Musisz mi pomóc zaprojektować dom - Powiedział szybko i spojrzał na mnie.
-I to jest ten problem? - Zadałem pytanie rozbawiony
-Ty się nie śmiej ja mówię poważnie - Powiedział poważnym tonem
-Spokojnie za dwa dni będziesz miał projekt - Powiedziałem i w końcu usiadłem wygodnie w fotelu.
-No dobra trzymam cię za słowo. - Powiedział po czym przejęty popatrzył na mnie. Posłałem mu uśmiech.

VIOLETTA
-Jest Leon? - Usłyszałam głos kiedy tylko przysiadłam ponownie do papierów.
-Jest - Powiedziałam i podniosłam głowę. Zobaczyłam Stef - Ale teraz ma spotkanie - Dodałam szybko
-To świetnie - Powiedziała spokojnie - Możemy spokojnie porozmawiać - Dodała po czym na mnie spojrzała. Wstałam i spojrzałam na nią.
-Leon powiedział ci co wczoraj zrobił? - Zadała pytanie a ja byłam w szoku. Spojrzałam ponownie na nią.
-O czym mówisz? - Zadałam pytanie zszokowana
-Czyli ci nie powiedział - Powiedziała uśmiechając się.
-Możesz mi powiedzieć o czym ty mówisz? - Zadałam pytanie zła
-Twój facet jest świetny w łóżku - Powiedziała a mnie zamurowało. Po chwili poczułam dziwne ukłucie w sercu a za chwilę w moich oczach zaczęły  się zbierać łzy.
-O czym ty mówisz? - Zadałam pytanie ledwo powstrzymując łzy.
-Twój facet jest świetny w łóżku nawet po pijaku - Powiedziała pewna siebie.
-Słucham? - Zadałam pytanie zła i smutna za razem. Moje serce pękało na milion kawałeczków a łzy wypływały strumieniami.
-Zamierzam o niego walczyć - Powiedziała z wrednym uśmiechem. Nie wierzyłam w to co mówi. Mój Leon się z nią przespał. Zdradził mnie. Nie chwila. To nie jest już mój Leon. To jest jej Leon. Nie mogę w to uwierzyć. I jeszcze jak gdyby nigdy nic przyszedł zadowolony do firmy.
W tym momencie z gabinetu wyszedł uśmiechnięty Leon i Federico. Spojrzał najpierw na mnie a później na Stef a następnie ponownie na mnie. Moje łzy płynę po policzkach. Nie miałam siły na nic.
-Kochanie co się stało? - Zapytał zdenerwowany Leon. Podszedł do mnie i chciał mnie przytulić. Odepchnęłam go mocno.
-Ty się jeszcze pytasz co się stało? -Zadałam pytanie. Popatrzył na mnie tymi swoimi smutnymi oczami. - A co robiłeś wczoraj wieczorem? - Zadałam pytanie wylewając kolejne łzy.
-Viola... - Zaczął ale mu przerwałam. Nie miałam zamiaru słuchać jego marnych tłumaczeń.
-No tak przecież ja ci nie wystarczyłam - Powiedziałam po czym pchnęłam go aby móc przejść. Chwyciłam swoje rzeczy. Podeszłam do Fede. On rozłożył swoje ręce i mnie przytulił.
-Zabierz mnie stąd - Powiedziałam przez łzy.
-Już - Powiedział po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wyszliśmy z budynku. Fede otworzył samochód i powiedział abym usiadła. Zrobiłam to po czym zapięłam pasy i oparłam głowę o szybę. Fede wsiadł na miejsce kierowcy. Spojrzał na mnie po czym również zapiął pasy. Odpalił silnik. Zobaczyłam jak Leon wybiega z firmy a Federico rusza. Odetchnęłam z ulgą.
-Gdzie chcesz jechać? - W końcu się odezwał. Spojrzałam na niego i znów zalałam się łzami.
-Do was jeśli mogę -Powiedziałam wycierając łzy.
-Oczywiście - Odpowiedział po czym wybrał odpowiednią drogę.

Weszliśmy do mojego starego mieszkania. Do mieszkania Lu i Fede.
-Jestem - Krzyknął Fede a Lu wyszła z kuchni. Przywitała się ze swoim narzeczonym po czym spojrzała na mnie.
-Matko Viola - Krzyknęła - Co się stało? - Zadała pytanie zszokowana.
-Leon... - Wyszeptałam - On... - Ciężko mi było ponownie mi o tym mówić. Nie dałam rady więc ponownie przytuliłam się do Fede.
-On ją zdradził ze... - Zaczął ale również nie skończył
-Ze Stef - Wyszeptałam i ponownie z moich oczu popłynęły łzy.
-Chodź kochana musisz się położyć - Powiedziała po czym zabrała mnie do mojego starego pokoju. Posłała mi łóżko i dała swoje spodnie dresowe i koszulkę. Położyłam się na łóżku i chwyciłam telefon  do ręki. Spojrzałam na wyświetlacz. Cała masa nieodebranych połączeń.
-Nienawidzę go - Wyszeptałam sama do siebie. Po kilku minutach odłożyłam telefon na szafkę i zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy snu.

****
No i kolejny krótki i denny rozdział :( No niestety. Musi być taki :P Całuski :**

One Shot - Świąteczna Miłość - Część 2

Z dedykacją dla wszystkich czytelników.
Ze specjalnymi podziękowaniami dla Veronici Blanco :) (Ty wiesz o co chodzi :P)


KILKA DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Kilka dni temu trafiła mi się całkiem ciekawe zajęcie. Niby nic wielkiego ale kasy mi trochę wpadło. Robiłam makijaże przy pokazie mody. Muszę powiedzieć że kasa całkiem niezła. Przynajmniej mogę zrobić jakieś prezenty dla moich przyjaciół. Tylko że kompletnie nie mam pomysłu. Fajnie by było jak by mi w tym pomogli ale przecież nie mogę im nic powiedzieć bo zaraz zaczną krzyczeć i mówić żebym nie wydawała na nich pieniędzy. No ale trudno. Sama sobie jakoś poradzę. Po kilku minutach drogi. Trochę długi minut byłam na miejscu.Weszłam do galerii i rozejrzałam się.
-Dobra pierwszy prezent dla Lu - Pomyślałam i ruszyłam w kierunku jej ulubionego sklepu. Zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego dla niej. W końcu znalazłam bluzkę o której tyle czasu mi opowiadała. Wzięłam odpowiedni rozmiar i skierowałam się do kasy. Zapłaciłam i wyszłam. Zostały mi jeszcze prezenty dla Leona i Fede.

LEON
Dzisiaj mieliśmy wolne od treningów i meczy więc postanowiłem wybrać się na zakupy. Trzeba w końcu coś kupić dziewczynom i Fede. Z Lu i Fede chyba nie będę miał problemu ale nie mam pojęcia co mam kupić Violi. To jest zagadka. Wszedłem do sklepu z zegarkami i zobaczyłem znajomą mi postać. Uśmiechnąłem się pod nosem. Podszedłem do niej od tyłu i zakryłem oczy. Lekko się przestraszyła.
-Zgadnij kto - Powiedziałem szybko. W między czasie przyjrzałem się co ogląda.
-Chyba mikołaj bo dzwoniłam do niego żeby wpadł - Zaśmiała się uroczo. Również uśmiechnąłem się pod nosem.
-Prawie zgadłaś - Powiedziałem i odkryłem jej oczy. - Zamierzam dziś być mikołajem ale jakoś nikt do mnie nie dzwonił - Dodałem. Zabrałem dłonie z jej oczu i stanąłem obok.
-Co robisz? - Spytałem ciekawy patrząc na to co ogląda. Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Nic ciekawego - Powiedziała - Kupiłam prezent dla ciebie i Fede - Dodała z uśmiechem.
-Mówiliśmy że masz nami nic nie kupować -Powiedziałem lekko zły.Powtarzaliśmy to jej ze sto razy że ma nam nic nie kupować. Ale to jest oczywiście uparta dziewczyna zresztą tak jak i Lu i nikogo nie posłuchała.
-Zostało ci do kupienia coś jeszcze? - Spytałem w końcu. Spojrzała na mnie tymi swoimi cudownymi czekoladowymi oczami i uroczo się uśmiechnęła.
-Nie już wszystko mam - Powiedziała melodyjnym głosem i wskazała na dwie torebki które trzymała w dłoni. Uśmiechnąłem się.
-Zabrałbym cię na kawę ale mam do zrobienia zakupy - Westchnąłem niezadowolony z tego faktu.
-Mogę iść z tobą a później pójdziemy na kawę - Powiedziała ze słodkim uśmiechem. Zgodziłem sie i ruszyliśmy do odpowiednich sklepów.

Po godzinie chodzenia po galerii, śmiania się i rozmawiania mam prezenty dla Ludmiły i Federico. Została mi Violetta ale kompletnie nie wiem co mam jej kupić.
-Patrz świetnie byś wyglądał w tej koszuli - Powiedziała wskazując na niebieską koszulę w kratkę na wystawie jednego ze sklepów. Przyjrzałem jej się dokładnie a następnie przeniosłem swój wzrok na brunetkę stojącą obok mnie.
-Myślisz? - Spytałem patrząc na nią. Jakoś nie jestem przekonany co do koszul. Wolę zwykłe koszulki i bluzy.
-Tak musisz ją koniecznie przymierzyć - Powiedziała z uśmiechem na ustach. Weszliśmy do sklepu. Rozejrzałem się i wziąłem koszulę o której mówiła Vilu. Ruszyłem do przymierzalni.

-No Leon pokaż się - Poprosiła po raz kolejny brunetka która czekała na zewnątrz. Ubrałem koszulę ale wyglądam paskudnie i nie zamierzam jej się pokazywać ale ona nie daje za wygraną.
-No Leon nie bądź taki - Poprosiła już lekko zrezygnowanym głosem. Westchnąłem. Otworzyłem drzwi od przymierzali a na ustach Vilu od razu wymalował się uśmiech. Podeszła do mnie i od razu zaczęła mnie oglądać z każdej strony
-No i jak? - Spytałem szybko. Po raz kolejny mnie obejrzała. ja uczyniłem to samo w lusterku. W sumie to nawet nie jest tak źle.
-Wyglądasz super- Powiedziała po kilku minutach. - Koniecznie musisz ją kupić - Powiedziała z uśmiechem. Westchnąłem i  pokiwałem głową. Czego się nie zrobi dla tak ślicznej dziewczyny.
Po chwili jednak uśmiechnąłem się i wpadłem na fajny pomysł.
-Kupie ją jeśli ty kupisz tamtą niebieską sukienkę co oglądałaś wcześniej - Powiedziałem. Akurat było to w tym samym sklepie tylko oczywiście na innym dziale. Spojrzała na mnie i pokręciła przecząco głową. Zdziwiłem się lekko ponieważ bardzo jej się podobała.
-Ale czemu? - Spytałem lekko rozczarowany. Zacząłem myśleć że chodzi o brak pieniędzy.
-Nie mam już pieniędzy - Powiedziała brunetka potwierdzając moje wcześniejsze przypuszczenia. Pokiwałem głową i chwyciłem koszulę. Uśmiechnęła się lekko widząc że kieruję się do kasy. Zapłaciłem odpowiednią kwotę.

-Leon nie będziemy kupować tej sukienki - Powiedziała już lekko zła. Powtarza mi to od kilku minut. Podszedłem do odpowiedniego wieszaka i szukałem rozmiaru.Oczywiście nie wiedziałem jaki ma być więc strzelałem. Podałem jej sukienkę. Spojrzała na mnie unosząc brwi do góry.
-Serio Leon nie jestem aż taka gruba - Powiedziała ze śmiechem po czym zaczęła szukać na wieszaku sukienki. - Jak już coś to ten -Powiedziała i podała mi sukienkę. popatrzyłem na obydwie. No rzeczywiście ta wybrana prze zemnie była jakieś 2-3 rozmiary większa. Wywróciła oczami i wzięła sukienkę po czym poszła do przymierzalni. Uśmiechnąłem się zwycięsko.

VIOLETTA
W końcu wzięłam tą sukienkę i postanowiłam ją zmierzyć. Poszłam do przymierzalni i zaczęłam się rozbierać. Zaśmiałam się na wspomnienie sukienki którą chciał mi dać Leon. Szybko ubrałam sukienkę i przejrzałam się w lustrze. Wyglądam całkiem nieźle. Sukienka jest niebieska a tuż przy końcu sukienki jest rozjaśniana, i sięga mi do kolan. Jest na grubych ramiączkach. W tali odcinana. Ogólnie ładna i świetnie się w niej czuję.
-Pokażesz mi się? - Słyszę pytanie z ust Leona. Uśmiecham się chytrze i mimo że wcześniej sama zapięłam zamek odpinam go. Otwieram drzwiczki od przymierzalni.
-Musisz mi pomóc - Powiedziałam a on spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Odwróciłam się tyłem i wskazałam na zamek. Bez słowa podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na sukience. Łapiąc zamek opuszkami palców zaczął dotykać moich pleców. Bardzo mi się to podobało a w dodatku przechodził mnie dość przyjemny dreszcz. Po chwili zamek zostaje zapięty a ja ponownie przeglądam się w lustrze. tym razem i Leon bacznie mnie ogląda. Popatrzyłam na jego odbicie w lustrze. Uśmiechnęłam się, był skupiony i patrzył na mnie.
-Odepniesz? - Spytałam stając bliżej niego. Odpiął mi zamek w sukience kolejny raz dotykając opuszkami palców moich pleców. Po chwili zamknęłam drzwi i się przebrałam. Oczywiście Leon się uparł i musiał mi kupić sukienkę.

Staliśmy przed małą kawiarnią. Ludzie przechodzili obok nas, ale nie zwracałam na nich uwagi. Wpatrywałam się w jego piękne oczy. Po prostu utonęłam w nich i nie mogłam wypłynąć na powierzchnię. Położył rękę na moim policzku, a ja poczułam przyjemny dreszcz. Uśmiechnął się do mnie co nieśmiało odwzajemniłam.
-Spójrz do góry.-poprosił. Wykonałam jego prośbę. Staliśmy pod jemiołą. Z powrotem przeniosłam wzrok na niego. -Wiesz co powinniśmy teraz zrobić?-spytał. Niepewnie przytaknęłam, ale nie ruszałam się. On powoli się do mnie zbliżył i złożył pocałunek na moich ustach. Po, krótkiej chwili pogłębiłam go. Oderwaliśmy się od siebie, a kolorowe lampki świąteczne w kawiarence włączyły się. Zaśmialiśmy się i staliśmy stykając się czołami.

Po kilku minutach usiedliśmy do jednego ze stolików i zamówiliśmy po kawie i ciastku. Kelner zapisał nasze zamówienie i odszedł. Spojrzała na Leona który był wyraźnie zamyślony. Po chwili jednak spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
-Leon tak dla jasności to ten pocałunek był dla zabawy i tylko temu że staliśmy pod jemiołą? - Spytałam dla pewności.
-Tak nie przejmuj się to tylko zabawa - Zaśmiał się. Po chwili uśmiech zszedł z jego twarzy a on wyciągnął swój telefon i zaczął się nim bawić. Nie wiem czemu ale jak się całowaliśmy to miałam dziwne wrażenie że ktoś nas obserwuje. Z resztą teraz też je mam. No nie ważne. Pewnie mi się tylko wydaje. Po kilku długich minutach przyniesiono nasze kawy i ciastka. Wypiliśmy je w luźnej atmosferze, rozmawiając i śmiejąc się. Cały czas miałam wrażenie jak ktoś nas obserwuje. Rozejrzałam się dookoła ale nigdzie nie było nikogo podejrzanego więc zajęłam się rozmową z Leonem.

Po około kolejnych dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Oczywiście musieliśmy stać w korkach jak to przed świętami ale nie nudziło nam się. Bawiliśmy się świetnie. Teraz zjedliśmy pizzę i ja właśnie kładę się spać a Leon gada z Fede. To był cudowny dzień. Spędziłam go z przyjacielem. Z przyjacielem którego kocham. Zaśmiałam się w myślach.
-Z chłopakiem którego kocham - Pomyślałam i zamknęłam oczy.

KOLEJNEGO DNIA
Sobota rano. Siedzę w kuchni i piję czarną kawę na rozbudzenie. Już prawie wypiłam gdy widzę jak Ludmiła wpada do kuchni. Spojrzałam na nią.
-Czemu nie powiedziałaś mi że jesteście razem? -spytała zła ale i smutna.
-Ale kto z kim? -pytał zdziwiona.
-Jak to kto? Kto się całował w galerii?-pytała i kładzie przede mną gazetę. Na pierwszej stronie widnieje zdjęcie moje i Leona.-Nadal nie wiesz o kogo mi chodzi?
-Lu, ale my nie jesteśmy razem. -powiedziałam nadal przyglądając się zdjęciu.
-To mówi samo za siebie. -wskazała na gazetę.
-Tam była jemioła, a zwyczaj jest taki że się pod nią całuje. -powiedziałam spokojnie przenosząc wzrok na nią.
-Coś mi się nie chce w to wierzyć. -powiedziała.
-Ale tak było. Nie jesteśmy razem a to była głupia zabawa. -powiedziałam.
-Mów co chcesz, ale ten pocałunek musiał coś dla was znaczyć to widać. -powiedziała i wskazała na nasze zdjęcia na stronie 11. Po chwili wyszła z pomieszczenia.
Jeszcze przez chwilkę przyglądałam się naszym wspólnym zdjęciom. Wyszły całkiem nieźle to trzeba przyznać. Po chwili odłożyłam gazetę na boki i pozmywałam a następnie zajęłam się przygotowaniem obiadu.

LEON
Razem z Fede biegamy i rozgrzewamy się na treningu. Za chwilę mamy kilka minut przerwy. Razem idziemy do szatni. Brunet podał mi gazetę.
-Po co mi to? -spytałem patrząc na niego.
-Nie powiedziałeś mi. -odpowiedział tajemniczo.
-O czym?-pytam. Siada obok mnie.
-O tym że jesteście razem. -patrze na niego pytająco. -Okładka i strona 11.-mówi i pije wodę. Spojrzałem na wymienione miejsca. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Myślałeś że całując ją w galerii nikt się o was nie dowie? -zadał pytanie. Podniosłem wzrok na niego.
-Nie jesteśmy razem. -powiedziałem.
-Przecież i tak już wszyscy wiedzą więc chyba przyjacielowi możesz powiedzieć.
-Nie jesteśmy razem. -powtórzyłem.-Tam była jemioła, a pod jemiołą się całuje. -wyjaśniłem.
-No nie wiem bo na zdjęciach widać, że to nie był taki zwyczajny pocałunek. -powiedział. Chciałem zaprzeczyć, ale trener zawołał nas na resztę treningu.

Trening minął nam całkiem spokojnie. Trochę pograliśmy a później zebraliśmy się i pojechaliśmy do domu. Viola przygotowała obiad więc od razu wszyscy zasiedliśmy w jadalni i zaczęliśmy jeść. Ja Lu i Fede rozmawialiśmy na różne tematy ale Viola była zupełnie nie obecna. Siedziała i dłubała widelcem w jedzeniu. W końcu po kilku minutach spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłem uśmiech cały czas bacznie ją obserwując.
-Dziękuję - Powiedziała i wstała z pełnym talerzem.
-Przecież nic nie zjadłaś - Zauważyła Ludmiła.
-Nie jestem głodna. Będę w pokoju - Powiedziała po czym wzięła talerz i odniosła go kuchni a następnie skierowała się na górę. My skończyliśmy jeść. Ludmiła pozmywała. pogadaliśmy jeszcze chwilkę i ja udałem się do swojego pokoju a oni zostali w salonie coś oglądać.

W okolicach 19 usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju. Spojrzałem w tamtym kierunku i rzuciłem krótkie "Proszę" cały czas robiąc pompki. Po chwili podniosłem głowę i spojrzałem na osobę która stała w drzwiach. Była to Violetta. Tak się na nią zagapiłem że poleciałem policzkiem na podłogę. Przy okazji wykręciłem sobie rękę. Poczułem pieczenie na policzku. Po chwili usłyszałem śmiech. Spojrzałem na nią.
-To nie jest zabawne - Powiedziałem i usiadłem.
-Dobrze przepraszam -Powiedziała przez śmiech. Zacząłem pocierać policzek który mnie lekko piekł. Podeszła do mnie i usiadła na przeciwko. Po chwili pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnąłem się lekko.
-Co cię tu sprowadza? - Spytałem lekko ciekawy.
-Przyszłam popatrzeć jak ćwiczysz ale chyba coś ci nie idzie - Zaśmiała się. Spojrzałem na nią.
-A tak poważnie? - Spytałem.
-Widziałeś? - Spytała i pokazała mi gazetę którą pokazywał mi już Fede. Pokiwałem głową i zacząłem przyglądać się zdjęciom. Podobało mi się wczoraj jak się całowaliśmy. Było przyjemnie i nieziemsko. Jak zwykle przy niej.
-Powiedziałam Lu że to było tylko dla zabawy bo wisiała tam jemioła - Powiedziała. Nie wiem czemu ale zrobiło mi się przykro. Dla niej to była tylko zabawa. Pokiwałem jedynie głową i nic nie powiedziałem.
-Gniewasz się? - Zadała pytanie.Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem. Na nią nie można się gniewać.
-Nie no co ty. Powiedziałaś co uważałaś za odpowiednie - Powiedziałem odkładając gazetę na łózko.
-W takim razie dobranoc - Powiedziała wstając. Po chwili wyszła z mojego pokoju zamykając  drzwi.
-Dobranoc kocham cię - Szepnąłem cicho

****************
No i mamy kolejną część :) Mam nadzieję że się spodobało. czekam na opinie. Jeśli znajdę chwilkę to dodam dziś jeszcze rozdział :) Całuję :)

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt !!

Dzisiaj chciałam wam złożyć życzenia i podać wam taki mini plan dodawania rozdziałów :)


24.12.2014r - Świąteczny One Shot Część 1
25.12.2014r - Świąteczny One Shot Część 2
25.12.2014r - Rozdział 23
26.12.2014r - Świąteczny One Shot Część 3
27.12.2014 - Rozdział 24

Raz jeszcze życzę Wesołych i spokojnych świąt :) Całuję mocno :**

One Shot - Świąteczna Miłość - Część 1

Z dedykacją i najlepszymi życzeniami świątecznymi wszystkim czytelnikom :) Wesołych Świąt !!
VIOLETTA
Idę właśnie przez centrum miasta. Wracam z rozmowy kwalifikacyjnej. Oczywiście, kolejna odmowa. Dziś są mikołajki. Na mieście pełno ludzi poprzebieranych za mikołaje. Pełno śniegu i świątecznych ozdób porozwieszanych po całym głównym rynku. W witrynach sklepów świąteczne wystawy. Wszyscy robią zakupy i wyglądają na szczęśliwych. Tylko nie ja. Znaczy jestem szczęśliwa. No, ale święta jak co roku spędzę samotnie. No, bo, kto, by chciał spędzać święta z dziewczyną, która nie ma nic, jest z domu dziecka. Nawet jak faceci się o tym dowiadują, to uciekają, gdzie pieprz rośnie. Chciałabym końcu spotkać takiego idealnego, który nie zwracałby na, to uwagi. Została mi jedynie moja przyjaciółka, Ludmiła, jest dla mnie jak siostra. Zawsze jest przy mnie i mnie wspiera. Mimo, że ona pochodzi z bogatego domu, to nigdy nie przeszkadzało jej to, że ja wychowuję się w domu dziecka, bez rodziców, rodziny i pieniędzy. W pewnym momencie nie zauważyłam oblodzonego chodnika i się poślizgnęłam. Zamknęłam oczy i czekałam na spotkanie z zimnym chodnikiem. Zamiast chodnika, na swoich plecach poczułam czyjeś umięśnione ramiona. Niepewnie otworzyłam oczy. Mój wzrok spotkał się z jego pięknymi zielonymi oczami. Spojrzałam na osobę która mnie złapała. Zdawał mi się dziwnie znajomy. Po chwili postawił mnie na nogach. Przyjrzałam mu się. Uśmiechnął się do mnie a ja wymiękłam. Ma cudowny uśmiech, boskie dołeczki. A jak się uśmiecha to nogi mi miękną.
-Leon - Powiedział i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Nagle mnie olśniło i się uśmiechnęłam. Podałam mu rękę a on ją uścisnął.
-Wiem kim jesteś - Powiedziałam z szerokim uśmiechem. Zaśmiał się i popatrzył w moje oczy.
-Ciekawe kto tego nie wie? - Spytał jakby trochę znudzony. Tym razem to ja się zaśmiałam.
-No wybacz jesteś sławnym piłkarzem raczej trudno żeby nikt ciebie nie znał - Powiedziałam. Dopiero teraz puścił moją rękę. Widziałam że dokładnie mi się przygląda. Strasznie się denerwowałam. Kompletnie nie wiem czemu to robi.
-Nadal nie znam twojego imienia piękna - Powiedział, ja poczułam jak robię się cała czerwona. Po chwili miałam całe czerwone policki więc schyliłam głowę.
-Violetta - Powiedziałam szybko. Podszedł do mnie. Nachylił się nad moim uchem. zastanawiałam się co robi.
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny - Powiedział. Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. - I ślicznie się rumienisz - Dodał a ja już całkiem byłam jak burak albo pomidor. Po kilku minutach doszłam do siebie i spojrzałam na niego.
-W ramach podziękowań za uratowanie życia zapraszam na kawę - Powiedziałam z nadzieją że się zgodzi.

Już od kilku minut siedzimy w kawiarni i pijemy kawę. Rozmawiamy na różne tematy. Ten chłopak jest nie samowity. I w ogóle nie uważa się za jakąś wielką gwiazdę.
-A twoi rodzice? - Spytał. W końcu zadał pytanie którego tak bardzo się obawiałam. Nie lubię o tym rozmawia. Z moich oczu poleciało kilka łez. Szybko je starłam i z bladym uśmiechem spojrzałam na niego. Cały czas bacznie mnie obserwował.
-Nie znam moich rodziców. Prawdopodobnie zginęli w katastrofie lotniczek kiedy ja miałam rok. Wychowałam się w domu dziecka - Powiedziałam ponownie ocierając łzy. Już chciał mnie przytulić. Ale niestety podszedł do niego tłum fanek. Zaczął rozdawać autografy i robić sobie z nimi zdjęcia. Popatrzyłam na nich chwilkę. Po kilku krótkich minutach uświadomiłam sobie że nie powinien się zemną pokazywać bo to może mu zaszkodzić. Wyjęłam z kalendarza kawałek kartki i napisałam na niej swoje imię oraz numer telefonu. Pomyślałam że jeśli się nie wstydzi takiej koleżanki, że jeśli nie boi się ze mną pokazać to zadzwoni. Podsunęłam karteczkę pod jego kubek tak że było ją widać. Na stoliku zostawiłam należność za dwie kawy i zabierając kurtkę wyszłam.

Wracając do domu minęłam jeszcze kilku mikołajów. Zaczął prószyć śnieg. Weszłam do mieszkania i zjadłam co nieco. Następnie wykonałam wieczorne czynności i się przebrałam. Zrobiłam sobie gorącej czekolady na poprawę humoru. Zaczęłam pisać w pamiętniku jak co wieczór. Po dłuższym czasie położyłam się i szybko zasnęłam.

LEON
Wracałem właśnie z treningu. Szedłem sobie głównym rynkiem. Mijałem mnóstwo poprzebieranych ludzi w czerwone stroje. No tak dziś mikołajki. Mnóstwo śniegu i oblodzone chodniki. W oddali zobaczyłem że ktoś poślizgnął się na oblodzonej powierzchni więc szybko tam ruszyłem i w ostatniej chwili złapałem śliczną brunetkę w swoje ramiona.

Siedzieliśmy z Violettą w kawiarni i piliśmy kawę. Rozmawiało nam się świetnie opowiadaliśmy o sobie, swoim życiu i rodzinie. Można powiedzieć że się poznawaliśmy. Szerokim łukiem omijała temat swoich rodziców więc postanowiłem ją o to spytać.
-A twoi rodzice? - Spytałem. Nie mam nic do stracenia. Najwyżej nic mi nie powie i wyjdzie bez słowa. Z jej oczu automatycznie poleciało kilka łez. Szybko je starła. Obserwowałem ją cały czas.
-Nie znam moich rodziców. Prawdopodobnie zginęli w katastrofie lotniczek kiedy ja miałam rok. Wychowałam się w domu dziecka - Powiedziała ponownie ocierając łzy. Już miałem ją przytulić. Niestety podszedł do mnie tłum fanek. Poprosiły mnie o autografy a mi nie wypadało odmówić. Zacząłem rozdawać autografy i robić sobie z nimi zdjęcia.

Po około 15 minutach wszystkie fanki odeszły. Odetchnąłem z wielką ulgą machając im. Po chwili uśmiechnąłem się.
-Strasznie cię przepraszam ale to część mojej ... - Powiedziałem i odwróciłem głowę w kierunku gdzie siedziała Viola jeszcze kilka minut temu. - Pracy - Dodałem zdziwiony. Spojrzałem na stolik. Leżały na nim pieniądze. Miałem plan że sam zapłacę za te kawy. No ale wyszło jak wyszło. poprosiłem kelnera o rachunek i podałem mu pieniądze. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem na zewnątrz. Rozejrzałem się z nadzieją że ją znajdę ale na co liczyłem. Nigdzie nie było widać tej ślicznej brunetki.

Zrezygnowany wróciłem do domu. Od razu przebrałem się i wykonałem wieczorne czynności. Wszedłem do kuchni gdzie był mój przyjaciel ze swoją dziewczyną.
-Co ty taki nie w sosie? - Spytała Ludmiła. Ona zawsze wie kiedy mi coś leży  na sercu. Spojrzałem na nią i chciałem powiedzieć że wszystko jest okej ale jej mina mówi mi że czeka na wyjaśnienia . Spojrzałem jeszcze na przyjaciela a on mnie obserwował.
-U mnie wszystko dobrze - Powiedziałem spokojnie. Patrzyłem na nich. Spojrzeli po sobie a później ponownie na mnie. Mina Ludmiły nie oznaczała nic dobrego.
-Jakoś ci nie wierzę  - Powiedziała i podeszła do mnie. Zawsze wiedzą kiedy coś ukrywam.
-Poznałem dziewczynę. Złapałem ją bo się poślizgnęła. Zaprosiła mnie na kawę w ramach podziękowania. Podeszły do mnie fanki. Rozdałem kilka autografów a jak odwróciłem głowę aby na nią spojrzeć to jej nie było - Powiedziałem szybko. Popatrzyłem na nią a ona mnie przytuliła. Zaśmiałem się lekko i również wtuliłem.
-Znaczy że się stary zakochałeś - Powiedział szybko. Przybiliśmy piątkę po czym poszedłem do pokoju. Szkoda tylko że już nigdy jej nie zobaczę.
-Czy to możliwe że po godzinie rozmowy mogłem się w niej zakochać? - Zadałem sobie pytanie w myślach. - Nie to na bank nie możliwe. Ale te jej oczy i uśmiech, a ten jej słodki nosek i to jak się rumieni. O matko ona jest cała cudowna. - Rozmarzyłem się o niej. Szybko zasnąłem myśląc o brunetce.

KILKA DNI PÓŹNIEJ
LEON
Jak codziennie wracam z treningu. Od mojego spotkania ze śliczną brunetką wracam zawsze tą samą drogą z nadzieją że ją spotkam. Później zahaczam o kawiarnię w której wtedy byliśmy siedzę tam ze dwie godziny i wracam do domu. Niestety zawsze bez skutku. Chciałbym z nią porozmawiać. Wyjaśnić z nią czemu wtedy tak po prostu wyszła. Dzisiaj też tak jest. Siedzę w kawiarni i czekam. Tylko nie wiem na co. Chyba na jakiś cud, albo zbawienie bo od kilku dni się tu nie pojawiła.W końcu dopiłem kawę i za nią zapłaciłem. Wstałem ubrałem kurtkę i wyszedłem z kawiarni. Wróciłem do domu gdzie położyłem się na łóżku jak codziennie i zacząłem myśleć o niej.
-Czemu nie mogę wyrzucić jej ze swojej głowy? - Spytałem sam siebie. Jeszcze chwilkę leżałem myśląc o niej po czym wstałem. Udałem się do kuchni i znalazłem coś do jedzenia. Wróciłem z powrotem do pokoju. Przypomniało mi się że dziś wprowadza się tutaj jakaś koleżanka Ludmiły. -Może dzięki niej zapomnę o Vilu - Pomyślałem

VIOLETTA
Przez te kilka dni Leon się nie odezwał. Czego mogłam się spodziewać. Wyjawiłam mu swoją tajemnicę  i stchórzył jak każdy inny koleś. W dodatku on jest sławnym piłkarzem. A ja? Ja tylko zwykłą dziewczyną z domu dziecka, bez rodziny, pracy i w dodatku bez domu. Dobrze że Lu zgodziła się mnie przygarnąć na kilka dni. Właśnie wkładam swoją walizkę do bagażnika jej auta.
-Vilu mogę wiedzieć czemu masz taki humor? - Spytała wskazując na moją minę. No fakt jakoś nie potrafię zmienić miny odkąd poznałam Leona. Na myśl o nim jestem szczęśliwa. Ale jak przypomnę sobie że nie dzwonił od naszego spotkania to che mi się płakać. W tym momencie jestem na etapie płakania.
-Poznałam chłopaka, można powiedzieć że uratował mi życie. Zaprosiłam go na kawę. Opowiedziałam całą swoją historię włącznie z domem dziecka. Bałam się trochę tego co powie więc skorzystałam z okazji i wyszłam kiedy był zajęty ale wcześniej zostawiłam mu na stoliku numer telefonu. Nie zadzwonił - Wyjaśniłam wszystko dość szybko w dużym skrócie. 
-Znaczy że się zakochałaś - Powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach. Ale chwilka przecież nie można zakochać się w człowieku którego się praktycznie nie zna i widziało się go raz w życiu.
-Nie Lu nie zakochałam się tylko świetnie mi się z nim gadało - Wyjaśniłam szybko na poczekaniu. Może się zakochałam ale się do tego nie przyznam. Bo miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje.
-Zwyczajnie chciałabym się z nim spotkać i pogadać - Dodałam. Spojrzałam na nią a jej mina mówiła coś w stylu "Już ci wierzę". Nie dyskutowałyśmy zbyt dużo, wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do jej domu. Weszłyśmy do środka. Lu pokazała mi mój pokój. Pomogła rozpakować walizki. Zajęło to trochę czasu choć wcale nie miałam dużo rzeczy.

Teraz stoimy w kuchni i przygotowujemy coś smacznego na obiad. Lu powiedziała że jej chłopak i kolega mają zaraz wrócić z jakiegoś tam treningu. Po kilku minutach zadzwonił do drzwi więc Lu poszła otworzyć a ja kończę gotować. Po chwili wróciła do kuchni.
-Kochana pozwól że ci przedstawię - Zaczęła a ja szybko się odwróciłam. Swój wzrok skupiłam na chłopaku którego trzymała za rękę. - Mój chłopak Federico - Powiedziała przywitałam się z nim
-Violetta - Powiedziałam z uśmiechem. Po chwili przeniosłam swój wzrok na drugiego chłopaka. Zatkało mnie lekko.
-Leon - Powiedziałam zdziwiona. Ludmiła i Federico spojrzeli na nas dziwnie. Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co mam  powiedzieć.
-Violetta - Powiedział również bardzo zdziwiony. Chyba też nie wiedział co ma powiedzieć.
-Nie zadzwoniłeś -Postanowiłam przerwać ciszę. Wyminęłam ich i poszłam do swojego tymczasowego do pokoju. Słyszałam jeszcze jakieś rozmowy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć czemu trafiłam akurat na niego.Wolałabym go nie spotkać niż ponownie robić sobie nadzieję.

Moje rozmyślania po kilku minutach przerwało pukanie do drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. W drzwiach stanął właśnie Leon. Ponownie odwróciłam głowę i zaczęłam myśleć.
-Jak miałem zadzwonić? - Spytał i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego. Znów te jego oczy. Przypomniało mi się jak mnie w tedy złapał.
-Wystarczyło wybrać mój numer i zadzwonić - Powiedziałam. Przecież to żadna filozofia.
-Nie miałem numeru - Wyjaśnił szybko.
-Zostawiłam ci go w kawiarni na stoliku - Powiedziałam. Cały czas patrzyłam w jego czy. Westchnął i zacisnął oczy kładąc rękę na głowie.
-Ale tam nic nie było - Powiedział szybko. Spojrzał na mnie.Popatrzyłam na niego i chwilkę się zastanowiłam. No w sumie może mieć rację. Jak tak pomyśleć to albo te fanki zgarnęły karteczkę albo gdzieś spadła i on jej nie zauważył.
-Czyli się nie przestraszyłeś że jestem z domu dziecka? - Spytałam niepewnie. Muszę to wiedzieć inaczej nie chcę zaczynać z nim przyjaźni.
-Posłuchaj dla mnie nie ważne jest czy masz rodziców czy nie, gdzie się wychowałaś lub to ile masz kasy. Dla mnie jest ważne jedynie to co nosisz w sercu - Powiedział i się uśmiechnął. Mówiąc to patrzył w moje oczy więc mu wierzę. Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam do niego. On lekko mnie objął. Przeszedł mnie dziwny dreszcz jak dotknął moich pleców więc szybko się od niego odsunęłam.

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do kuchni. Ludmiła akurat nakładała spagetti na talerze więc usiedliśmy i czekaliśmy. Po chwili dostaliśmy nasze porcje. Zjedliśmy i wspólnie z  Leon posprzątaliśmy a Ludmiła i Federico poszli do pokoju. Po tym jak skończyliśmy sprzątać wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć o Leonie. Właśnie nie wiem czemu akurat o nim.
-Chciałam go ponownie spotkać i spotkałam - Pomyślałam i się uśmiechnęłam - To jak przeznaczenie - Uśmiechnęłam się na samą myśl o przystojnym brunecie. Szkoda tylko że nigdy nie będziemy razem. Dwie różne, osoby, dwie różne osobowości. On bogaty, przystojny, sławny piłkarz i ja szara myszka, bez rodziców, z domu dziecka, biedna i bez pracy. To nie ma prawa się udać nawet jeśli bardzo bym chciała...

******************
Mam nadzieję że to coś Wam się spodobało. Jutro dodam kolejną część :)
Tym czasem zostawiam was i uciekam :) Wesołych Świąt

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 22 - No to napijmy się wina

VIOLETTA
-Jak mogłeś nie powiedzieć mi tak ważnej rzeczy? - Zadałam pytanie dla Leona. Byłam zdenerwowana.
-Oj kochanie przepraszam - Powiedział i chciał do mnie podejść ale ja cofnęłam się do tyłu.
-To jest ważny projekt a ty mi zapominasz o tym powiedzieć? - Zadałam pytanie cała zdenerwowana
-Kochanie przepraszam wyleciało mi z głowy - Zaczął się tłumaczyć i drapać po głowie.
-Chyba jestem twoją asystentką powinieneś mówić mi takie rzeczy - Powiedziałam stanowczo cała zdenerwowana.
-Powinienem ale zapomniałem - Powiedział smutny. Ponownie próbował do mnie podejść ale ja się szybko odsunęłam i chwyciłam torebkę która leżała na moim fotelu.
-Zabieram Jima z przedszkola i jedziemy do Lu - Rzuciłam wychodząc z gabinetu Leona.
-Viola zaczekaj - Zawołał mnie spokojnie. Minęłam się z klientem Leona i wyszłam z budynku.
Na dole złapałam taksówkę i ruszyłam nią do przedszkola Jima. Poprosiłam kierowcę aby zaczekał i odebrałam małego z przedszkola. Tym razem obyło się bez problemów. Wsiedliśmy ponownie do pojazdu, podałam kierowcy adres a ten ruszył w drogę. Mój telefon ciągle wydzwaniał. oczywiście był to Leon.

Odebrałam Jima z przedszkola i wszystko jest okej. - Violetta

Wysłałam mu sms-a i wyłączyłam telefon. Podpisałam się bardzo oficjalnie. Już dawno tak nie pisałam. Schowałam telefon z powrotem do torebki. Dojechaliśmy na miejsce i zapłaciłam za taksówkę.

-Lu rozumiesz to? - Zadałam pytanie
-Viola ale zrobiłaś mu awanturę za nic - Powiedziała spokojnie moja przyjaciółka. W sumie miała rację.
-Lu ja mam tak coraz częściej - Powiedziałam a ona zrobiła zdziwioną minę więc postanowiłam kontynuować. - Mogłabym się z nim kłócić o wszystko. Ostatnio zostawił laptopa w salonie a ja miałam ochotę na niego nawrzeszczeć. Wcześniej mi to nie przeszkadzało. - Powiedziałam szybko i spojrzałam na nią.
-Może jesteś w ciąży - powiedziała z uśmiechem.
-Co? - Zadałam pytanie zdenerwowana - Chyba sobie żartujesz - Powiedziałam
-No żartuję - Powiedziała spokojnie. Przytuliłam ją mocno i posłałam ciepły uśmiech. Miałam się już zbierać ale spojrzałam na fotel gdzie wcześniej siedział Jim. Teraz na nim spał. Lu przeniosła swój wzrok tam gdzie ja.
-Jak słodko śpi - Wyszeptała tak aby nie obudzić małego.
-Tak ale będę musiała go zbudzić aby wracać do domu - Powiedziałam spokojnie.
-To przenocujcie u mnie - Powiedziała Lu. Uśmiechnęłam się lekko.
-Dobry pomysł - Powiedziałam.
-Tylko wyślij dla Leona sms-a - Spojrzałam na nią surowym wzrokiem. - No co? - Zadała pytanie spokojnie - W końcu ma prawo wiedzieć co dzieje się z jego dzieckiem - Dodała szybko. Wyjęłam i włączyłam telefon.
-27 połączeń nieodebranych - Spojrzałam na wyświetlacz.
-Trudno - Pomyślałam po czym weszłam do aplikacji wiadomości aby napisać wiadomość dla Leona.

Jim zasnął u Lu. Będziemy u niej nocować. Do zobaczenia jutro. Kocham cię - Całuję Viola

Odłożyłam telefon i skierowałam się do kuchni. Pomogłam dla Ludmi przygotować kilka kanapek i herbatę. Weszłyśmy z powrotem do dużego pokoju. Zbudziłam Jima i dałam mu kolację. Następnie położyłam go spać usiadłam w salonie na kanapie i czekałam na Lu. Postanowiłam sprawdzić telefon czy nie dostałam żadnej wiadomości. Była jedna. Oczywiście od Leona. Uśmiechnęłam się sama do siebie.

Już tęsknię. Przepraszam za dziś Kocham mocno - Całuję Leon

LEON
Odpisałem na sms-a Vilu i odłożyłem telefon na stoliku. Wszedłem do kuchni i wziąłem piwo do ręki. Ponownie skierowałem się do salonu gdzie usiadłem na kanapie. Upiłem łyka zimnego piwa i odstawiłem butelkę na stoliku. Po kilku sekundach bezczynnego siedzenia usłyszałem dzwonek do drzwi. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Stała za nimi Stef.
-Hej ja do Jima - Powiedziała i wepchnęła się do środka.
-Jima nie ma - Powiedziałem i wskazałem na drzwi aby wyszła.
-No to napijmy się wina - Powiedziała i usiadła na kanapie w salonie. Skierowałem się do kuchni po dwa kieliszki i butelkę wina. Wszedłem z powrotem do salonu i nalałem do dwóch kieliszków wina.

NARRATOR
Po kilku godzinach Leon i Stef byli już po trzech butelkach wina. Obydwoje nie wiedzieli co robią i co mówią. Blondynka podeszła do bruneta który ledwo trzymał się na nogach.
-Chodź odprowadzę cię do łóżka - Powiedziała pewna swoich słów. Szatyn nie myśląc długo zgodził się na propozycję blondynki. Weszli na górę do sypialni szatyna. Blondynka posadziła go na łóżku. Już miała wychodzić z sypialni ale coś ją tknęło. Pchnęła Leona na łóżko i usiadła na nim okrakiem. Zaczęła go całować, po kilku sekundach schodziła swoimi ustami na szyję chłopaka. Zaczęła odpinać jego koszulę.
-Co ty robisz? - Ledwo zapytał chłopak
-Cicho, spokojnie - Powiedziała blondynka po czym zdjęła mu koszulę a chwilę później spodnie. Wstała i sama szybko się rozebrała. Ponownie zaczęła całować chłopaka. Tym razem i on oddawał jej pocałunki. Po kilku minutach doszło do czegoś więcej.

*********
No i pojawił się kolejny rozdział :) Mam nadzieję że się podoba. Pamiętajcie że już tylko do końca dzisiejszego dnia możecie wysyłać prace na konkurs :D Kocham was :** <3

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów