Rozdział dedykowany wszystkim czytelnikom, obserwatorom, komentującym. Naprawdę wszystkim. A w szczególności osobom które mnie najbardziej wspierały :)
LEON
Dzisiaj zabieram moją małą kruszynkę do Paryża. Musi wypocząć bo ostatnie dni nie były łatwe. A w szczególności ta kolacja z udziałem jej rodziców. LEON
-Kochanie gotowa? - Zadałem pytanie wchodząc do sypialni.
-Walizkę możesz zabrać - Powiedziała smutna
-Ej co się dzieje? - Zapytałem siadając obok niej
-Nie chcę zostawiać Jima - Powiedziała przytulając się do mnie
-Spokojnie. Nic mu tutaj nie grozi - Powiedziałem po czym musnąłem jej policzek. Po chwili wstałem i zabrałem walizkę. Zaniosłem ją na dół. Po chwili wróciłem na górę.
-Viola to tylko pięć dni - Powiedziałem kucając przy niej. Popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem. Po chwili zabraliśmy ostatnie rzeczy i Jima i ruszyliśmy do moich rodziców.
-Kochanie wiesz że nie musiałeś? - Zadała pytanie moja ukochana kiedy już siedzieliśmy w samolocie. Jej głowa spoczywała na moim ramieniu. Trzymałem ją za rękę.
-Ale chciałem - Powiedziałem z uśmiechem. W tym czasie Vilu zamknęła oczy. Zacząłem myśleć o oświadczynach które planuję. Muszę znaleźć idealne miejsce. Wieża Eiffla będzie idealna. Po chwili i ja przymknąłem oczy ale nie spałem. Myślałem o tym czy się zgodzi czy nie. Musi, nie ma innego wyboru. W końcu pod swoim sercem nosi moje dziecko. Mój cały świat, Viola, Jim i moja córeczka. Nic po za nimi się nie liczy.
-Proszę zapiąć pasy za chwilę lądujemy - Po kilku godzinach lotu usłyszałem komunikat z głośników.
-Viola kochanie - Zacząłem a ona otworzyła swoje zaspane oczy - Zapnij pasy, lądujemy - Poinformowałem ją szybko. Posłała mi lekki uśmiech zapinając pasy. Po wylądowaniu wysiedliśmy z samolotu, odebraliśmy swoje bagaże a następnie udaliśmy się na postój taksówek. Złapaliśmy jeden z żółtych pojazdów. Nim udaliśmy się do hotelu. Weszliśmy do wynajętego pokoju. Postawiłem walizki pod ścianą. Viola wzięła ze swojej piżamę i skierowała się do łazienki. Poczekałem na swoją kolej a później wszedłem ja. Gdy ponownie znalazłem się w sypialni Viola już leżała w łóżku.
-No chodź tu wreszcie -Powiedziała klepiąc miejsce obok siebie.
-Już -Powiedziałem po czym położyłem się obok. Zgasiłem lampkę. Poczułem jak Viola się we mnie wtula.
-Jutro zapraszam cię na kolację - Wyszeptałem
-Z jakiej okazji? - Zadała pytanie kreśląc wzorki na moim torsie.
-Zobaczysz jutro - Powiedziałem po czym musnąłem jej czoło
-Dobranoc kochanie - Powiedziała spokojnie.
-Dobranoc skarbie - Odpowiedziałem po czym zamknąłem oczy.
KOLEJNEGO DNIA - KOLACJA
Ale się denerwuje. Za chwilkę wychodzimy na kolację. na wyjątkową kolację. Udało mi się zarezerwować całą restaurację na wierzy Eiffla. -A co jeśli się nie zgodzi? - Pomyślałem. Nie to nie możliwe. Musi się zgodzić. Chwila ona nic nie musi. O matko. Usiadłem zdenerwowany na łóżku. Viola jest jeszcze w łazience. Powiedziała że bez makijażu nigdzie się nie ruszy. mam chwilę na przemyślenia.
-Pierścionek mam? - Zapytałem siebie w myślach. Po chwili wstałem i włożyłem dłoń do kieszeni, wyjąłem z niej pudełeczko. Zajrzałem do środka. Jest.
-Możemy iść -Powiedziała moja ukochana wkładając buty na nogi. Wyglądała ślicznie. Ubrana była w śliczną miętową sukienkę przed kolano. Wstałem, podałem rękę dla mojej ukochanej.
-Kochanie czy ty się czymś denerwujesz? - Zadała pytanie kiedy wsiadaliśmy do samochodu który wynająłem dziś rano.
-Nie wydaje ci się -Powiedziałem drżącym głosem. Spojrzała na mnie wzrokiem "Już ci wierzę"Po czym zapięła pasy. Po chwili usiadłem bok niej.
Skończyliśmy jeść. Patrzyłem na nią. Była uśmiechnięta i szczęśliwa. Nie mogła uwierzyć w to że cała restauracja jest nasza. Postanowiłem zacząć działać. Wstałem więc od stolika. Viola spojrzała na mnie zdziwiona. Posłałem jej uśmiech. Sięgnąłem do kieszeni spodni. Po chwili uklęknąłem przed nią. Była bardzo zdziwiona.
-Co ty robisz?- Zadała pytanie zdziwiona
-Viola kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem to coś do ciebie poczułem. A teraz ty nosisz moje dziecko pod swoim sercem. Kocham cię. Zostań moją żoną - Powiedziałem szybko. Jestem strasznie zdenerwowany. Otworzyłem pudełeczko przed nią ukazując pierścionek. W jej oczach zebrały się łzy.
VIOLETTA
Wiedziałam jaka jest odpowiedź. Mogła być tylko jedna. Ale teraz nie mogłam otworzyć ust. To jest coś niesamowitego. Pokiwałam lekko głową na znak zgody. -Z największą przyjemnością - Wyszeptałam po kilku minutach ze łzami w oczach. Wsunął na mój palec pierścionek po czym pomógł mi wstać. Wtuliłam się niego mocno mimo że przeszkadzał mi mój brzuch. Jest już dość sporych rozmiarów.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę - Powiedział dumny. Uśmiechnęłam się lekko.
-Ja też kochanie - Powiedziałam nie odklejając się od niego.
-Mam nadzieję że teraz będziesz płakała prze zemnie tylko ze szczęścia - Powiedział gładząc mnie po ramieniu. Przytaknęłam uśmiechając się. Z moich oczu nadal leciały łzy szczęścia. Po chwili rozdzwonił się mój telefon. Oderwałam się od Leona po czym skierowałam się w stronę stolika. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła mama Leona. Zdziwiłam się lekko.
-Halo? - Zadałam pytanie nie pewnie. Szybko przeniosłam swój wzrok na Leona.
-Ciociu tata nie odbiera telefonu - Usłyszałam głos Jima.
-Mam ci go dać? - Zadałam pytanie z uśmiechem
-Tęsknię za tobą - Powiedział smutny.
-Ja za tobą też skarbie - Powiedziałam po czym podeszłam do Leona. Dałam mu telefon a sama wróciłam do stoli i usiadłam na krześle. Leon wytłumaczył małemu że wracamy za kilka dni i że na pewno mu coś przywieziemy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Cieszę się ze mam takiego narzeczonego. To skarb.
Właśnie leżę na łóżku i odpoczywam. Do Leona dzwonił jakiś bardzo ważny klient więc musiał z nim porozmawiać.
-Zmęczona? - Usłyszałam głos ukochanego. Po chwili poczułam jak kładzie się za mną i mnie przytula.
-Trochę - Powiedziałam odwracając się na plecy. Po chwili się w niego wtuliłam. - Za to bardzo szczęśliwa. - Dodałam szybko.
-Wiesz gdzie chcę cię pocałować? - Zadał pytanie spokojnie. Po chwili położył się na boku podpierając głowę o swoją ręką. Patrzył teraz na mnie a ja na niego.
-W usta? - Zadałam pytanie z uśmiechem
-Nie - Odpowiedział dalej się na mnie patrząc.
-W policzek? - Zapytałam lekko smutna z powodu że nie chce całować mnie w usta.
-Nie - Powiedział z uśmiechem. Nie wiem co go tak bawi.
-W szyję? - Zapytałam po raz kolejny
-Nie
-No więc gdzie? - Zadałam pytanie zrezygnowana.
-W kościele kiedy przed naszymi rodzinami powiemy sobie "Tak" - Powiedział dumny z siebie. Zaśmiałam się lekko. On w tym czasie przykleił się do moich ust, namiętnie mnie pocałował. Później pocałował mnie w policzek a na koniec w szyję. Po kilku minutach przysunęłam się bliżej niego i się przytuliłam. Zaczęłam kreślić wzorki na jego brzuchu.
-Długo nad tym myślałam... - Zawiesiłam na chwilę głos. - Jeśli się zgodzisz to chciałabym adoptować Jima i prawnie być jego mamą - Powiedziałam w końcu i wyczekiwałam odpowiedzi. Chyba nie był zadowolony z tego pomysłu.
-Zapomnij - Powiedziałam wstając z łóżka. Pociągną mnie za nadgarstek co spowodowało że ponownie znalazłam się na łóżku.
-Zgadzam się - Powiedział. Zbliżył się do mnie po czym przykleił się do moich ust. Oddawałam każdy jego pocałunek. Kiedy się od siebie oderwaliśmy stykaliśmy się czołami. Cmoknął mnie w nos po czym ułożył się wygodnie obok mnie.
-Śpij dobrze kochanie - Powiedział cicho po czym mnie objął.
-Ty też - Powiedziałam i zamknęłam oczy
KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Już od jakiegoś miesiąca oficjalnie jestem panią Verdas i przyznam że to bardzo miłe uczucie. Nigdy nie myślałam że tak to się wszystko poukłada. Siedzę sobie szczęśliwa z moimi dziećmi w sypialni mojej i Leona. Rozmawiam z Jimem który pomaga mi przy małej Emmie. Przebraliśmy ją właśnie i włożyliśmy do łóżeczka po czym Jimi ją nakrył kocykiem. Zabrałam brudne rzeczy z sypialni i razem z Jimem wyszliśmy z niej. Zaniosłam rzeczy do łazienki a Jim pobiegł na dół. Już chwilkę później poszłam w jego ślady i również poszłam na dół. Spojrzałam na chłopca który się bawił i się uśmiechnęłam. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać obiad. Kilka minut później usłyszałam jak drzwi się otwierają a po chwili zamykają co oznacza że właśnie wrócił mój mąż.
-Kochanie jestem - Zawołał. Uśmiechnęłam się lekko dalej gotując. Wszedł do kuchni i objął mnie od tyłu.
-Nie zdążyłam z obiadem więc musisz poczekać - Powiedziałam. Zaśmiał się cicho po czym podał mi kartkę papieru. Wzięłam ją i zaczęłam czytać. Po chwili uśmiechnęłam się szeroko.
-Naprawdę? - Zapytałam z uśmiechem. On również się uśmiechnął. Przytuliłam go mocno.
-Strasznie się cieszę - Powiedziałam zadowolona.
LEON
-Czemu ciocia się cieszy? - Spytał Jim który właśnie wszedł do kuchni. Spojrzeliśmy na niego razem z Violą z uśmiechami na twarzy. -Ciocia została twoją mamą - Powiedziałem obserwując chłopca.
-Mam mamusie teraz - Uśmiechnął się i przytuliła Violę. Usmiechnąłem się. W końcu jesteśmy prawdziwą rodzinką. Ja, Viola, Jim i mała Emma.
Usiedliśmy w jadalni przy stole i zaczęliśmy jeść obiad. Oczywiście nie obyło się bez wojny z Jimem. Ostatnio ma etap "Ja nie będę tego jadł" i można powiedzieć że nie je prawie nic. Oczywiście po dłuższym czasie udaje się go przekonać do jedzenia. Kiedy już skończyliśmy jeść Viola udała się do Emmy ponieważ płakała a ja i Jim zaczęliśmy sprzątać. Kiedy wszystko było sprzątnięte udaliśmy się na spacer. Wróciliśmy wieczorem. Mała już spała więc przełożyłem ją do łóżeczka i nakryłem kołderką po czym razem z Vilu udaliśmy się do Jima. Leżał już w łóżku. Wziąłem książkę i zacząłem mu czytać. Viola jak co wieczór musiała leżeć obok niego i głaskać po główce. Bardzo to polubił.
VIOLETTA
-Mamo - Powiedział Jim kiedy już mieliśmy wychodzić z pokoju chłopca . Uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego.
-Co się stało skarbie? - Spytałam i kucnęłam obok jego łóżka. Mały usiadł i popatrzył na mnie.
-Kocham cię mamusiu - Powiedział i mnie przytulił
-Ja ciebie też kocham skarbie - Powiedziałam gładząc go po pleckach.
************
Witam was kochani. Chciałabym powiedzieć że za wami jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Czy jestem zadowolona? Nie. Miało to być zupełnie inaczej ale schrzaniłam to najgorzej jak mogłam. No cóż. Tak jak mówiłam nie mam weny już na to opowiadanie. Ten rozdział pisałam na siłę więc nie chcę pisać opowiadania które nie będzie miało sensu, które nie będzie mi się podobało. Po prostu nie mam weny na te opowiadanie i to jest ostatni rozdział. Mam nadzieje że mnie zrozumiecie :) Być może pojawi się jeszcze epilog ale nic na ten temat nie wiem :) Czy wrócę z nowym opowiadaniem? Tego też nie wiem. Nie wiem czy będę miała wenę, pomysł i takie inne :) Tymczasem zostawiam was z ostatnim rozdziałem :)
Witam was kochani. Chciałabym powiedzieć że za wami jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Czy jestem zadowolona? Nie. Miało to być zupełnie inaczej ale schrzaniłam to najgorzej jak mogłam. No cóż. Tak jak mówiłam nie mam weny już na to opowiadanie. Ten rozdział pisałam na siłę więc nie chcę pisać opowiadania które nie będzie miało sensu, które nie będzie mi się podobało. Po prostu nie mam weny na te opowiadanie i to jest ostatni rozdział. Mam nadzieje że mnie zrozumiecie :) Być może pojawi się jeszcze epilog ale nic na ten temat nie wiem :) Czy wrócę z nowym opowiadaniem? Tego też nie wiem. Nie wiem czy będę miała wenę, pomysł i takie inne :) Tymczasem zostawiam was z ostatnim rozdziałem :)
Buziaki :***
Na koniec cudowne słowa cudownej osoby :) Ta osoba która to mi napisała będzie wiedziała że chodzi o nią :) Dziękuję kochana :**
Ale w końcu, to dopiero koniec początku :)
A żeby zacząć coś nowego, trzeba czasem podejmować radykalne decyzje. Wiadomo, są one trudne, jednak często sprawiają, że wiele rzeczy można zmienić.
Aby zakończyć pewien etap, trzeba zacząć czytać kolejny rozdział. Bo nigdy nie zaczniesz nowego, gdy cały czas będziesz czytać poprzedni... ♥ ♥ ♥
A żeby zacząć coś nowego, trzeba czasem podejmować radykalne decyzje. Wiadomo, są one trudne, jednak często sprawiają, że wiele rzeczy można zmienić.
Aby zakończyć pewien etap, trzeba zacząć czytać kolejny rozdział. Bo nigdy nie zaczniesz nowego, gdy cały czas będziesz czytać poprzedni... ♥ ♥ ♥
Buziaki Paula :**