sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 39 - Oświadczy na wierzy Eiffla

Rozdział dedykowany wszystkim czytelnikom, obserwatorom, komentującym. Naprawdę wszystkim. A w szczególności osobom które mnie najbardziej wspierały :)

LEON
Dzisiaj zabieram moją małą kruszynkę do Paryża. Musi wypocząć bo ostatnie dni nie były łatwe. A w szczególności ta kolacja z udziałem jej rodziców.
-Kochanie gotowa? - Zadałem pytanie wchodząc do sypialni.
-Walizkę możesz zabrać - Powiedziała smutna
-Ej co się dzieje? - Zapytałem siadając obok niej
-Nie chcę zostawiać Jima - Powiedziała przytulając się do mnie
-Spokojnie. Nic mu tutaj nie grozi - Powiedziałem po czym musnąłem jej policzek. Po chwili wstałem i zabrałem walizkę. Zaniosłem ją na dół. Po chwili wróciłem na górę.
-Viola to tylko pięć dni - Powiedziałem kucając przy niej. Popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem. Po chwili zabraliśmy ostatnie rzeczy i Jima i ruszyliśmy  do moich rodziców.

-Kochanie wiesz że nie musiałeś? - Zadała pytanie moja ukochana kiedy już siedzieliśmy w samolocie. Jej głowa spoczywała na moim ramieniu. Trzymałem ją za rękę.
-Ale chciałem - Powiedziałem z uśmiechem. W tym czasie Vilu zamknęła oczy. Zacząłem myśleć o oświadczynach które planuję. Muszę znaleźć idealne miejsce. Wieża Eiffla będzie idealna. Po chwili i ja przymknąłem oczy ale nie spałem. Myślałem o tym czy się zgodzi czy nie. Musi, nie ma innego wyboru. W końcu pod swoim sercem nosi moje dziecko. Mój cały świat, Viola, Jim i moja córeczka. Nic po za nimi się nie liczy.

-Proszę zapiąć pasy za chwilę lądujemy - Po kilku godzinach lotu usłyszałem komunikat z głośników.
-Viola kochanie - Zacząłem a ona otworzyła swoje zaspane oczy - Zapnij pasy, lądujemy - Poinformowałem ją szybko. Posłała mi lekki uśmiech zapinając pasy. Po wylądowaniu wysiedliśmy z samolotu, odebraliśmy swoje bagaże a następnie udaliśmy się na postój taksówek. Złapaliśmy jeden z żółtych pojazdów. Nim udaliśmy się do hotelu. Weszliśmy do wynajętego pokoju. Postawiłem walizki pod ścianą. Viola wzięła ze swojej piżamę i skierowała się do łazienki. Poczekałem na swoją kolej a później wszedłem ja. Gdy ponownie znalazłem się w sypialni Viola już leżała w łóżku.
-No chodź tu wreszcie -Powiedziała klepiąc miejsce obok siebie.
-Już -Powiedziałem po czym położyłem się obok. Zgasiłem lampkę. Poczułem jak Viola się we mnie wtula.
-Jutro zapraszam cię na kolację - Wyszeptałem
-Z jakiej okazji? - Zadała pytanie kreśląc wzorki na moim torsie.
-Zobaczysz jutro - Powiedziałem po czym musnąłem jej czoło
-Dobranoc kochanie -  Powiedziała spokojnie.
-Dobranoc skarbie - Odpowiedziałem po czym zamknąłem oczy.

KOLEJNEGO DNIA - KOLACJA
Ale się denerwuje. Za chwilkę wychodzimy na kolację. na wyjątkową kolację. Udało mi się zarezerwować całą restaurację na wierzy Eiffla.
-A co jeśli się nie zgodzi? - Pomyślałem. Nie to nie możliwe. Musi się zgodzić. Chwila ona nic nie musi. O matko. Usiadłem zdenerwowany na łóżku. Viola jest jeszcze w łazience. Powiedziała że bez makijażu nigdzie się nie ruszy. mam chwilę na przemyślenia.
-Pierścionek mam? - Zapytałem siebie w myślach. Po chwili wstałem i włożyłem dłoń do kieszeni, wyjąłem z niej pudełeczko. Zajrzałem do środka. Jest.
-Możemy iść -Powiedziała moja ukochana wkładając buty na nogi. Wyglądała ślicznie. Ubrana była w śliczną miętową sukienkę przed kolano. Wstałem, podałem rękę dla mojej ukochanej.
-Kochanie czy ty się czymś denerwujesz? - Zadała pytanie kiedy wsiadaliśmy do samochodu który wynająłem dziś rano.
-Nie wydaje ci się -Powiedziałem drżącym głosem. Spojrzała na mnie wzrokiem "Już ci wierzę"Po czym zapięła pasy. Po chwili usiadłem bok niej.

Skończyliśmy jeść. Patrzyłem na nią. Była uśmiechnięta i szczęśliwa. Nie mogła uwierzyć w to że cała restauracja jest nasza. Postanowiłem zacząć działać. Wstałem więc od stolika. Viola spojrzała na mnie zdziwiona. Posłałem jej uśmiech. Sięgnąłem do kieszeni spodni. Po chwili uklęknąłem przed nią. Była bardzo zdziwiona.
-Co ty robisz?- Zadała pytanie zdziwiona
-Viola kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem to coś do ciebie poczułem. A teraz ty nosisz moje dziecko pod swoim sercem. Kocham cię. Zostań moją żoną - Powiedziałem szybko. Jestem strasznie zdenerwowany. Otworzyłem pudełeczko przed nią ukazując pierścionek. W jej oczach zebrały się łzy.

VIOLETTA
Wiedziałam jaka jest odpowiedź. Mogła być tylko jedna. Ale teraz nie mogłam otworzyć ust. To jest coś niesamowitego. Pokiwałam lekko głową na znak zgody.
-Z największą przyjemnością - Wyszeptałam po kilku minutach ze łzami w oczach. Wsunął na mój palec pierścionek po czym pomógł mi wstać. Wtuliłam się  niego mocno mimo że przeszkadzał mi mój brzuch. Jest już dość sporych rozmiarów.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę - Powiedział dumny. Uśmiechnęłam się lekko.
-Ja też kochanie - Powiedziałam nie odklejając się od niego.
-Mam nadzieję że teraz będziesz płakała prze zemnie tylko ze szczęścia - Powiedział gładząc mnie po ramieniu. Przytaknęłam uśmiechając się. Z moich oczu nadal leciały łzy szczęścia. Po chwili rozdzwonił się mój telefon. Oderwałam się od Leona po czym skierowałam się w stronę stolika. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła mama Leona. Zdziwiłam się lekko.
-Halo? - Zadałam pytanie nie pewnie. Szybko przeniosłam swój wzrok na Leona.
-Ciociu tata nie odbiera telefonu - Usłyszałam głos Jima.
-Mam ci go dać? - Zadałam pytanie z uśmiechem
-Tęsknię za tobą - Powiedział smutny.
-Ja za tobą też skarbie - Powiedziałam po czym podeszłam do Leona. Dałam mu telefon a sama wróciłam do stoli i usiadłam na krześle. Leon wytłumaczył małemu że wracamy za kilka dni i że na pewno mu coś przywieziemy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Cieszę się ze mam takiego narzeczonego. To skarb.

Właśnie leżę na łóżku i odpoczywam. Do Leona dzwonił jakiś bardzo ważny klient więc musiał z nim porozmawiać.
-Zmęczona? - Usłyszałam głos ukochanego. Po chwili poczułam jak kładzie się za mną i mnie przytula.
-Trochę - Powiedziałam odwracając się na plecy. Po chwili się w niego wtuliłam. - Za to bardzo szczęśliwa. - Dodałam szybko.
-Wiesz gdzie chcę cię pocałować? - Zadał pytanie spokojnie. Po chwili położył się na boku podpierając głowę o swoją ręką. Patrzył teraz na mnie a ja na niego.
-W usta? - Zadałam pytanie z uśmiechem
-Nie - Odpowiedział dalej się na mnie patrząc.
-W policzek? - Zapytałam lekko smutna z powodu że nie chce całować mnie w usta.
-Nie - Powiedział z uśmiechem. Nie wiem co go tak bawi.
-W szyję? - Zapytałam po raz kolejny
-Nie
-No więc gdzie? - Zadałam pytanie zrezygnowana.
-W kościele kiedy przed naszymi rodzinami powiemy sobie "Tak" - Powiedział dumny z siebie. Zaśmiałam się lekko. On w tym czasie przykleił się do moich ust, namiętnie mnie pocałował. Później pocałował mnie w policzek a na koniec w szyję. Po kilku minutach przysunęłam się bliżej niego i się przytuliłam. Zaczęłam kreślić wzorki na jego brzuchu.
-Długo nad tym myślałam... - Zawiesiłam na chwilę głos. - Jeśli się zgodzisz to chciałabym adoptować Jima i prawnie być jego mamą - Powiedziałam w końcu i wyczekiwałam odpowiedzi. Chyba nie był zadowolony z tego pomysłu.
-Zapomnij - Powiedziałam wstając z łóżka. Pociągną mnie za nadgarstek co spowodowało że ponownie znalazłam się na łóżku.
-Zgadzam się - Powiedział. Zbliżył się do mnie po czym przykleił się do moich ust. Oddawałam każdy jego pocałunek. Kiedy się od siebie oderwaliśmy stykaliśmy się czołami. Cmoknął mnie w nos po czym ułożył się wygodnie obok mnie.
-Śpij dobrze kochanie - Powiedział cicho po czym mnie objął.
-Ty też - Powiedziałam i zamknęłam oczy

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Już od jakiegoś miesiąca oficjalnie jestem panią Verdas i przyznam że to bardzo miłe uczucie. Nigdy nie myślałam że tak to się wszystko poukłada. Siedzę sobie szczęśliwa z moimi dziećmi w sypialni mojej i Leona. Rozmawiam z Jimem który pomaga mi przy małej Emmie. Przebraliśmy ją właśnie i włożyliśmy do łóżeczka po czym Jimi ją nakrył kocykiem. Zabrałam brudne rzeczy z sypialni i razem z Jimem wyszliśmy z niej. Zaniosłam rzeczy do łazienki a Jim pobiegł na dół. Już chwilkę później  poszłam w jego ślady i również poszłam na dół. Spojrzałam na chłopca który się bawił i się uśmiechnęłam. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać obiad.

Kilka minut później usłyszałam jak drzwi się otwierają a po chwili zamykają co oznacza że właśnie wrócił mój mąż.
-Kochanie jestem - Zawołał. Uśmiechnęłam się lekko dalej gotując. Wszedł do kuchni i objął mnie od tyłu.
-Nie zdążyłam z obiadem więc musisz poczekać - Powiedziałam. Zaśmiał się cicho po czym podał mi kartkę papieru. Wzięłam ją i zaczęłam czytać. Po chwili uśmiechnęłam się szeroko.
-Naprawdę? - Zapytałam z uśmiechem. On również się uśmiechnął. Przytuliłam go mocno.
-Strasznie się cieszę - Powiedziałam zadowolona.

LEON
-Czemu ciocia się cieszy? - Spytał Jim który właśnie wszedł do kuchni. Spojrzeliśmy na niego razem z Violą z uśmiechami na twarzy.
-Ciocia została twoją mamą - Powiedziałem obserwując chłopca.
-Mam mamusie teraz  - Uśmiechnął się i przytuliła Violę. Usmiechnąłem się. W końcu jesteśmy prawdziwą rodzinką. Ja, Viola, Jim  i mała Emma.

Usiedliśmy w jadalni przy stole i zaczęliśmy jeść obiad. Oczywiście nie obyło się bez wojny z Jimem. Ostatnio ma etap "Ja nie będę tego jadł" i można powiedzieć że nie je prawie nic. Oczywiście po dłuższym czasie udaje się go przekonać do jedzenia. Kiedy już skończyliśmy jeść Viola udała się do Emmy ponieważ płakała a ja i Jim zaczęliśmy sprzątać. Kiedy wszystko było sprzątnięte udaliśmy się na spacer. Wróciliśmy wieczorem. Mała już spała więc przełożyłem ją do łóżeczka i nakryłem kołderką po czym razem z Vilu udaliśmy się do Jima. Leżał już w łóżku. Wziąłem książkę i zacząłem mu czytać. Viola jak co wieczór musiała leżeć obok niego i głaskać po główce. Bardzo to polubił.

                                          VIOLETTA
-Mamo - Powiedział Jim kiedy już mieliśmy wychodzić z pokoju chłopca . Uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego.
-Co się stało skarbie? - Spytałam i kucnęłam obok jego łóżka. Mały usiadł i popatrzył na mnie.
-Kocham cię mamusiu - Powiedział i mnie przytulił
-Ja ciebie też kocham skarbie - Powiedziałam gładząc go po pleckach. 

************
Witam was kochani. Chciałabym powiedzieć że za wami jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Czy jestem zadowolona? Nie. Miało to  być zupełnie inaczej ale schrzaniłam to najgorzej jak mogłam. No cóż. Tak jak mówiłam nie mam weny już na to opowiadanie. Ten rozdział pisałam na siłę więc nie chcę pisać opowiadania które nie będzie miało sensu, które nie będzie mi się podobało. Po prostu nie mam weny na te opowiadanie i to jest ostatni rozdział. Mam nadzieje że mnie zrozumiecie :) Być może pojawi się jeszcze epilog ale nic na ten temat nie wiem :) Czy wrócę z nowym opowiadaniem? Tego też nie wiem. Nie wiem czy będę miała wenę, pomysł i takie inne :) Tymczasem zostawiam was z ostatnim rozdziałem :) 
Buziaki :***

 Na koniec cudowne słowa cudownej osoby  :) Ta osoba która to mi napisała będzie wiedziała że chodzi o nią :) Dziękuję kochana :**

Ale w końcu, to dopiero koniec początku :)
A żeby zacząć coś nowego, trzeba czasem podejmować radykalne decyzje. Wiadomo, są one trudne, jednak często sprawiają, że wiele rzeczy można zmienić.
Aby zakończyć pewien etap, trzeba zacząć czytać kolejny rozdział. Bo nigdy nie zaczniesz nowego, gdy cały czas będziesz czytać poprzedni... ♥ ♥ ♥

Buziaki Paula :**

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 38 - Chcieliśmy wam coś powiedzieć

Ten rozdział dedykuję dla mojej ukochanej Tinity :D Kochanie dziękuje za pomoc :**

LEON
-O czym myślisz? - Usłyszałem głos mojej ukochanej po czym na nią spojrzałem. Nie spała tylko mi się przyglądała.
-O tym że musimy zaprosić naszych rodziców na obiad - Powiedziałem zadowolony po czym musnąłem jej usta. Momentalnie posmutniała.
-Co się dzieje? - Zadałem pytanie
-Wydaje mi się że to nie jest dobry pomysł - Powiedziała po czym położyła się po drugiej stronie łóżka
-Czemu?- Zadałem pytanie kładąc się na boku
-Bo mój ojciec... - Zaczęła ale nie dałem jej skończyć. Pocałowałem ją po czym przytuliłem do siebie.
-Będzie dobrze - Powiedziałem po czym posłałem jej ciepły uśmiech. Odwzajemniła go po czym wtuliła się mocno we mnie.

W końcu po kilku godzinach namów udało mi się przekonać Violettę żeby zaprosić naszych rodziców na obiad. Ostatecznie umówiliśmy się że zaprosimy ich na jutro. Viola chce mieć to szybko za sobą. Wybrałem numer do taty po czym przyłożyłem telefon do ucha.
-Cześć tato - Przywitałem się szybko.
-Witaj synu. Coś się stało? - Przywitał się po czym zadał mi pytanie które słyszę zawsze jak dzwonię.
-Nie. Chciałem zaprosić ciebie i mamę jutro na obiad - Powiedziałem po czym uśmiechnąłem się sam do siebie.
-A z jakiej okazji? - Zadał pytanie podejrzliwie.
-Po prostu chcę wam kogoś przedstawić - Powiedziałem szybko.
-No dobrze - Odpowiedział. Słyszałem że się uśmiecha.
-Bądźcie o 15 - Powiedziałem - I żadnych prezentów dla Jima - Dodałem szybko. Znam swoich rodziców i za każdym razem kiedy do nas przyjeżdżają to kupują coś dla Jima.
-Do zobaczenia - Odpowiedział po czym się rozłączył.

VIOLETTA
Po kilku godzinach rozmów a raczej dyskusji na temat tego czy zaprosimy naszych rodziców na obiad czy nie w końcu uległam. Leon jest strasznie uparty. I tak wiem jak to będzie wyglądało. Nie wierzę że mój tato zachowa się chociaż raz normalnie. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Z tatą i tak bym się pewnie nie dogadała. Przeprowadziłby całe przesłuchanie.
-Halo?- Usłyszałam cichy głos po kilku sygnałach.
-Cześć mamo to ja - Powiedziałam spokojnie wchodząc do kuchni.
-Aj córeczko - Powiedziała już głośniej
-W porządku? - Zadałam pytanie. Miałam wrażenie że coś się stało
-Tak w jak najlepszym - Odpowiedziała zadowolona. Postanowiłam że jej uwierzę, i nie będę drążyć dalej tego tematu.
-To świetnie - Powiedziałam rozpromieniona. - Zapraszam ciebie i tatę jutro na obiad. - Powiedziałam szybko
-Z jakiej okazji? - Usłyszałam pytanie
-Bez okazji. Chcę wam kogoś przedstawić - Dodałam po czym wyciągnęłam z szafki szklankę.
-A kogo? - Zadała pytanie podejrzliwym głosem. Spojrzałam na Leona który wlewał mi do szklanki soku.
-Niespodzianka - Odpowiedziałam posyłając uśmiech swojemu chłopakowi. - Jutro o 15. Adres wyślę ci sms'em - Dodałam po czym upiłam soku ze szklani
-Dobrze to pa córeczko - Powiedziała po czym się rozłączyła. Odłożyłam telefon na blat po czym do swoich rąk chwyciłam szklankę. Wypiłam wszystko na raz. Po chwili odstawiłam szklankę do zlewu.

Wzięłam z garderoby piżamę po czym skierowałam się do łazienki. Napościłam do wanny wody po czym wlałam trochę płynu. Rozebrałam się i zanurzyłam w ciepłej wodzie. Zaczęłam myśleć o jutrzejszym spotkaniu. To się nie uda. To nie może się udać. Matko w co ja się wpakowałam. A co jeśli rodzice Leona mnie nie polubią. Milion pytań i ani jednej odpowiedzi. W końcu postanowiłam się tym nie przejmować. Wyszłam z wanny po czym wytarłam się i ubrałam w piżamę. Związałam włosy po czym wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju. Leon już smacznie spał więc postanowiłam go nie budzić. Delikatnie położyłam się obok po czym zamknęłam oczy. Po kilku minutach odpłynęłam do krainy snu.

KOLEJNEGO DNIA
LEON
-Kochanie wybierzesz ubranie dla Jima? - Zadałem pytanie dość głośno aby Viola mnie usłyszała.
-Tak już idę - Odpowiedziała po czym usłyszałem jak oby dwoje wchodzą na górę. Zaniosłem sałatkę na stół do jadalni. Strałem się aby wszystko było idealnie. Wyszedłem z salonu po czym stanąłem przed lustrem w holu. Poprawiłem włosy i szybko udałem się na górę. Wszedłem do garderoby. Spojrzałem na syna.
-No synku - powiedziałem z uśmiechem - Wyglądasz świetnie, nawet lepiej niż tata - Dodałem szybko. Jimi wybiegł z garderoby po czym skierował się do swojego pokoju.
-Powinienem się przebrać - Powiedziałem kolejny raz przeglądając się w lustrze.
-Wyglądasz świetnie - Wyszeptała moja ukochana stając obok mnie. Posłała mi blady uśmiech. Odwróciłem się do niej i spojrzałem na nią. Wiem że strasznie się martwi ty dzisiejszym spotkanie.
-Będzie dobrze zobaczysz - Powiedziałem spokojnie. Chwyciłem jej dłoń. Chciałem jej coś jeszcze powiedzieć ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Violetta została na górze i powiedziała że zejdzie za chwilkę. Ja za to skierowałem się na dół i otworzyłem drzwi.
-Mamo - Powiedziałem po czym zamknąłem drzwi i ucałowałem ją w policzek - Tato - Podałem mu dłoń.
-A gdzie nasz wnusio? - Zapytała moja mama zauważyłem że w ręku trzyma jakiś prezent. A tata trzymał kwiaty.
-Na górze - Powiedziałem - Jimi - zawołałem po czym usłyszałem tupot małych stópek. Po chwili mój syn znalazł się na dole. Przywitał się z dziadkami po czym otrzymał prezent. Zmierzyłem rodziców wzrokiem.
-No a dla kogo te kwiaty? - Zadałem pytanie - Czyżby dla mnie? - Zapytałem z uśmiechem na ustach.
-Oj synu przecież wiemy że kogoś poznałeś - Powiedziała mama posyłając mi ciepły uśmiech. - Gdzie ona jest? - Zadała pytanie zaglądając do kuchni.
-Skarbie zejdziesz na dół? - Zawołałem w stronę schodów. Po chwili usłyszałem jak Violetta zbliża się do schodów.
-Łał to ona? - Zadał pytanie mój tato kiedy ujrzał moją ukochaną. Mama szturchnęła go w bok po czym tata powrócił na ziemię. Zaśmiałem się cicho pod nosem,podszedłem do Violetty wyciągając rękę w jej kierunku.Podeszliśmy do rodziców.

VIOLETTA
Leon zawołał mnie na dół więc nie pozostało mi nic innego jak tam zejść. Schodząc po schodach czułam na sobie wzrok rodziców Leona. Mój chłopak podszedł do mnie po czym podał mi dłoń. Chwyciłam ją posyłając mu uśmiech i razem podeszliśmy do jego rodziców.
-Dzień dobry - Przywitałam się niepewnie. Posłali mi uśmiechy.
-To dla ciebie - Powiedział starszy mężczyzna po czym podał mi kwiaty.
-Dziękuję - Powiedziałam wąchając kwiaty
-Jestem Veronica a to mój mąż Edward - Powiedziała kobieta stojąca na przeciwko mnie, była uśmiechnięta a po chwili wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
-Violetta - Powiedziałam po czym uścisnęłam dłoń mamy Leona a następnie jego taty.
-Synku cieszę się że masz w końcu normalną dziewczynę - Powiedziała mama Leona posyłając mu ciepły uśmiech. 
-Tak tak wiem mamo - Powiedział kładąc dłoń na moich plecach. Weszliśmy do jadalni po czym jego rodzice usiedli do stołu.
-Kochanie daj ja wezmę kwiaty - Powiedział Leon zabierając bukiet z moich rąk. Oddałam mu kwiatki. Leon ruszył do kuchni aby wstawić je do wazonu. Ja stanęłam w jadalni, włożyłam ręce do kieszeni w sukience.
-Ciociu zobacz jakie mam auto - Usłyszałam zadowolony głos Jima. Przykucnęłam przy nim z uśmiechem.
-Śliczne - Powiedziałam całując małego w czoło. Po kilku sekundach usłyszałam dźwięk dzwonka. Wstałam po czym bez słowa skierował się do drzwi.

-Wejdźcie - Powiedziałam widząc rodziców. Weszli do środka po czym przywitali się ze mną. Po chwili obok mnie zjawił się Leon.
-Przedstawiam Wam mojego chłopaka - Powiedziałam niepewnie patrząc na rodziców. Na twarzy mamy pojawił się uśmiech.
-Dzień dobry - Przywitał się Leon - Leon - Powiedział po czym podał dłoń mojej mamie.
-Angie - Powiedziała po czym uścisnęła jego dłoń. Po chwili Leon podał dłoń mojemu tacie.
-German - Powiedział lekko zły po czym niechętnie podał dłoń dla Leona.
-Zapraszamy do jadalni - Powiedziałam po czym wszyscy skierowaliśmy się do jadalni.
-A to kto? - Zadała pytanie moja mama patrząc na Jima.
-To jest Jimi - Zaczęłam nie pewnie - Syn Leona - Dokończyłam po czym poczułam dłoń Leona na swoich plecach.
-Podobny - Powiedziała uśmiechnięta patrząc na Jima i na Leosia. Po kilku sekundach zasiedliśmy do stołu. Jedliśmy w spokoju a rozmowa się kleiła. Nawet tata był dziwnie spokojny.

-Jimi leć do pokoju się pobawić - Powiedział Leon. Jim grzecznie wziął swoje zabawki i pobiegł na górę. Uśmiechnęłam się lekko.
-Chcieliśmy wam coś powiedzieć - Zaczęłam nie pewnie po czym chwyciłam dłoń Leona.
-Viola jest w ciąży - Powiedział Leon. Ulżyło mi więc puściłam jego dłoń.
-No nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie -Powiedział ojciec. A ja spojrzałam na niego.
-O co ci chodzi? - Zadałam pytanie zdezorientowana.
-No jak to o co . Mężczyzna z którym się spotkasz ma dziecko z inną a jeszcze do tego jesteś z nim w ciąży. Myślałem że inaczej Cię z matka wychowaliśmy. - Powiedział dość głośno.
 -Ciebie chyba najmniej powinno interesować z kim jestem i z kim planuje przyszłość. - Powiedziałam zła. Jak zwykle chce mi układać życie.
-Nie tym tonem! - Zaczął mówić zły mój tato. Mama próbowała go uspokoić a Leon i państwo Verdas przyglądali się naszej kłótni.
-Jestem już dorosła. Nie będziesz decydował za mnie. Mogę już robić co mi się podoba i co uważam za słuszne. - Powiedziałam szybko po czym wypiłam sok ze szklanki.
-Ale musisz się liczyć także z naszym zdaniem! - Krzyknął i walnął pięścią o stół
-Ty się nie liczyłeś z moim zdaniem kiedy kazałeś mi się spotykać z Alexem. - Powiedziałam również zła.
-To było co innego młoda damo - Krzykną kolejny raz uderzając pięścią w stół.
-Proszę na nią nie krzyczeć ! -Tym razem Leon podniósł głos.
-Zamknij się gówniarzu, rozmawiam z córką! - Powiedział zły podnosząc głos tym razem na Leona.
-Ma pan wyjść z naszego domu. -Powiedział Leon opanowując się  , widziałam jak zaciska pięści.
-Nie jesteś już naszą córką! - Wrzasnął, w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy
 -Wyjdź! - Krzyknął zdenerwowany  Leon. Wstał i wyprowadził ojca do drzwi, mama podążała za Leonem i także opuściła posiadłość. Zaczęłam płakać.  Oparłam łokcie o stół
-Spokojnie -Uspokajała mnie mama Leona.
Leon szybko do mnie podbiegł i mocno przytulił. Mocniej się w niego wtuliłam, czułam jak łzami moczę jego koszule.
-Nie płacz kochanie. Proszę -Wyszeptał do mojego ucha. -Proszę - Dodał cicho
 -To może ja pójdę do Jimiego -Usłyszałam głos matki Leona  -Ernesto chodź ze mną. -Powiedziała do swojego męża. Słyszałam jak wchodzą na górę. Momentalnie oderwałam się od Leona.
 -Spokojnie. Nie przejmuj się nim - Powiedział i pocałował mnie w czubek głowy  -Ja jestem przy tobie. I zawsze będę. -Dodał odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. Blado się uśmiechnęłam a on musnął moje usta.
-Przepraszam - Powiedziałam po czym ponownie się w niego wtuliłam.
-Nie ty mnie powinnaś przepraszać - Powiedział cicho. - Tylko twój ojciec ciebie - Dodał po chwili.

Usłyszałam stukot obcasów. Spojrzałam na schody i zobaczyłam jak rodzice Leona wracają z góry.
-Śpi - Powiedziała uśmiechnięta Victoria
-To fajnie - Powiedział Leon. Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę rodziców.
-Dziękujemy za bardzo miły wieczór - Powiedział Ernest obejmując swoją małżonkę
-To ja przepraszam za mojego ojca - Powiedziałam a po moim policzku popłynęła łza. Leon natychmiast wytarł ją swoim kciukiem.
-Ale i tak dziękujemy za tą kolacje. Miło było cię poznać. Cieszę się że Leon wreszcie znalazł mądrą i piękną dziewczynę. - Powiedziała Victoria a ja uśmiechnęłam się. Pożegnaliśmy się z rodzicami Leona. Małżeństwo opuściło naszą wille.  A ja poszłam do salonu i usiadłam na sofie. Po chwili przyszedł Leon i usiadł obok mnie. Oparłam głowę o jego ramię i powoli zamknęłam oczy.

LEON
Poczułem jak głowa Violi osuwa się po moim ramieniu. Spojrzałem na nią. Słodko spała. Wstałem po czym chwyciłem ją na ręce. Wszedłem po schodach na górę po czym wszedłem do sypialni i położyłem ją na łóżku. Przykryłem ją kołdra po czym pocałowałem w czoło. Wyprostowałem się i chciałem wyjść do łazienki.
-Nie zostawiaj mnie - Usłyszałem cichy głos.
-Zaraz do ciebie wracam - Powiedziałem. Wyszedłem z sypialni po czym wszedłem do garderoby i przebrałem się w dresy. Wróciłem do sypialni. Wsunąłem się pod kołdrę, Viola się we mnie wtuliła.
-Dobranoc kochanie - Powiedziałem po czym musnąłem jej czoło.
-Dobranoc - Odpowiedziała wtulając się jeszcze mocniej. Po chwili i ja zamknąłem oczy i zasnąłem.

*******
I kolejny za nami :P Dzisiaj bez zbędnego gadania zostawiam rozdział do waszej opinii :)
I mały szantażyk
Rozdział 39 - 30 komentarzy :D (Nie wliczam "Zajmuję i anonimów :)) A więc do dzieła !!
Buziaczki :***

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 37 - Będziesz miał rodzeństwo

VIOLETTA
Obudziłam się rano i poczułam że śpię z kimś. Spojrzałam w swoją lewą stronę, zobaczyłam Leona. Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl o wczorajszym popołudniu. Poprawiłam jego rozczochrane włosy po czym swój wzrok przeniosłam na szwy na jego głowie. Po kilku sekundach ponownie się do niego przytuliłam. Cały czas mnie obejmował więc nie miałam szans żeby wstać a nie chciałam go budzić.


czwartek, 12 lutego 2015

[Notka informacyjna] Nowy blog!!

Witam, witam i o zdrowie pytam :)
Przyznam że z moim kiepsko ale nie o tym dzisiaj. Przychodzę do was z notką informacyjną (Tak jak pisze w tytule ameryki nie odkryłam :P). Na temat nowego bloga :O Szok ja założyłam kolejnego bloga :P To już 3 :D Ale naszła mnie ochota na nowe opowiadanie o Leonettcie :D Nie wiem czy ktoś z Was skusi się aby tam zajrzeć ale po prostu chciałam was poinformować :) Mam nadzieję że się skusicie zajrzeć na niego i może poczytać :) Poniżej macie linka do nowego bloga :)

http://leonetta-para-siempree.blogspot.com/



Tutaj zostawiam jeszcze linka do bloga który prowadzę
z moim kochanie czyli z
Jorgista Forever :)


http://spelnione-marzenia-leonetta.blogspot.com/

Zapraszam na te dwa blogi :)
P.S Z tego co patrzyłam to nie ma odpowiedniej ilości komentarzy ale rozdział postaram się dodać jutro

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 36 - Dziecko mogę ci zostawić

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
LEON
-Panie Leonie mam pana wypis - Powiedział lekarz stając w drzwiach. Chwile po nim przyszedł Fede który ma mnie odwieźć do domu.
-Dziękuję bardzo - Podziękowałem po czym spokojnie wstałem z łóżka i chwyciłem torbę. Ruszyłam w stronę wyjścia a Fede podążał za mną. Po kilku minutach zabrał mi mój bagaż bo stwierdził że jest zbyt ciężki abym mógł ją dźwigać. Oddałem mu ją bez kłótni. Po chwili zaczął dzwonić jego telefon.
-Leon do ciebie - Powiedział po czym podał mi swój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz aby wiedzieć z kim będę rozmawiał. Okazało się że dzwoni moja przyjaciółka Ludmiła
-No co tam Lu? - Zadałem pytanie zadowolony
-Wiesz że Violetta strasznie tęskni? - Zadała pytanie a mnie coś ścisnęło za serce.
-Wiem ale sama powiedziała że mnie nie kocha - Powiedziałem po czym oddałem telefon dla Fede. Po kilku minutach znaleźliśmy się przed budynkiem szpitala. Wsiadłem do samochodu po czym mój przyjaciel odpalił silnik i ruszyliśmy do mojego domu.

-Leon w końcu jesteś - Usłyszałem głos Fran. Przywitałem się z nią po czym usiadłem na kanapie w salonie.
-Chodź przygotowałam ci łóżko - Powiedziała moja młodsza siostra po czym pociągnęła mnie za sobą na górę.
-Dziękuję siostrzyczko - Powiedziałem uśmiechając się do niej. Wszedłem do sypialni i zobaczyłem łóżko ze świeżą pościelą.Wszedłem do garderoby i ubrałem szare spodnie od dresu oraz granatową bluzkę z długim rękawem i podtoczyłem go do długości 3/4. Wychodząc z garderoby podszedłem do komody i chwyciłem pilot. Moją uwagę przykuły starannie ułożone śpioszki buciki i smoczek co znaczy że Violetta to widziała.Albo ktoś inny. Ale skoro ona tu była. Musiała to widzieć.
-No już kładź się do łóżka - Powiedziała moja siostra troskliwym głosem. Wlazłem do łóżka i nakryłem się kołdrą. Przy okazji położyłem pilot na szafce obok.
-To tak na dole masz obiad ale nie wstawaj zbyt często - Pogroziła mi palcem - A Jim dziś nocuje u mnie jutro rano odwiozę go do przedszkola a później będziesz musiał go jakoś odebrać - Powiedziała po czym pocałowała mnie w policzek i wyszła z mojego pokoju a następnie z domu.

VIOLETTA
Przyjechałam pod dom Leona. Chciałam z nim porozmawiać ale nie miałam na tyle odwagi aby tam wejść. Krążyłam po ogrodzie zastanawiając się czy zrobiłam dobrze.
-Viola hej - Powiedziała rozpromieniona Fran która właśnie wyszła z domu
-Hej - Powiedziałam uśmiechając się sztucznie.
-Przyjechałaś do Leona? - Zadała pytanie zdziwiona.
-Tak muszę z nim porozmawiać - Odpowiedziałam spoglądając na dom.
-Jest u siebie w sypialni. - Powiedziała po czym popatrzyła na mnie. Posłałam jej uśmiech i skierowałam się do domu. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
-Fran to ty? -Usłyszałam głos Leona dobiegający z góry. Postanowiłam od razu do niego pójść bo się zdenerwuje i będzie wstawał a mu nie wolno.

-Hej to ja mogę? - Zadałam pytanie stając w wejściu
-Tak wejdź - Powiedział po czym posłał mi ciepły uśmiech i wyłączył telewizor. Weszłam w głąb pokoju po czym usiadłam na brzegu łóżka bo nie było tu żadnego krzesła.
-Chciałam ci powiedzieć że... - Zaczęłam ale nie wiedziałam jak skończyć. Podsunęłam się bliżej niego po czym chwyciłam jego dłoń.
-Że...? - Zadał pytanie zniecierpliwiony
-Kocham cię - Powiedziałam szybko po czym puściłam jego dłoń a po chwili schowałam swoją twarz w dłonie.
-Ja ciebie też kochanie - Powiedział po czym próbował się podnieść.
-Leon nie możesz - Powstrzymałam go przed tym co chciał zrobić. Usiadłam bliżej po czym pochyliłam się nad nim. Zaczęłam go całować bardzo namiętnie z uśmiechem na ustach. Czułam że on też się uśmiecha.
-Kocham Was - Powiedział po naszym oderwaniu po czym położył dłoń na moim brzuchu. Po kilku minutach położyłam się i wtuliłam w Leona. Było mi tak dobrze.Tak jak kiedyś.

-Głodny jestem - Stwierdził Leon - A ty? - Zadał pytanie po sekundzie.
-Trochę - Powiedziałam z uśmiechem po czym podniosłam się.
-To ja idę poszukać czegoś na dole - Już miałam wstawać ale Len chwycił mnie za rękę.
-Mogę z tobą? - Zadał pytanie z tym swoim boskim uśmiechem
-Nie ty masz leżeć - Wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni. Znalazłam ugotowany obiad więc nałożyłam dwie porcje na talerze i zabrałam je na górę. Podałam jeden talerz dla Leona a drugi wzięłam sobie. Zjedliśmy w ciszy po czym odstawiłam talerze i z powrotem położyłam się obok swojego faceta. Wtuliłam się w niego.
-Jak się czuje moja ukochana? - Usłyszałam pytanie
-Dobrze - Powiedziałam po czym wzięłam jego dłoń i przyłożyłam do swojego brzucha. Może nie jest duży ale też nie jest mały. Jeśli włożę luźniejszą bluzkę nawet nic nie widać.
-A moja córeczka? - Zapytał Leon. Jak to pięknie brzmi. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie.
-Wspaniale - Odpowiedziałam zadowolona

GODZINA 22 - DOM LEONA
LEON
Zasnąłem a raczej uciąłem sobie krótką drzemkę. Viola koniecznie musiała obejrzeć jakiś serial więc jej pozwoliłem a sam przymknąłem oczy. Tak się stało że przysnąłem ale wszystko słyszałem co się dzieje dookoła. Poczułem że Viola próbuje wyswobodzić się z moich objęć.
-A gdzie ty się wybierasz? - Zadałem pytanie nie otwierając oczu. - W dodatku z moim dzieckiem - Dodałem po chwili
-Dziecko mogę ci zostawić - Odpowiedziała rozbawiona - A ja uciekam do domu. - Powiedziała już spokojniej
-Nigdzie nie pójdziesz - Powiedziałem patrząca zegarek. - Wiesz że już jest noc? - Zadałem pytanie
-Wiem ale muszę iść - Powiedziała a ja się chytrze uśmiechnąłem.
-W garderobie jest dla ciebie jakaś koszula - Powiedziałem - Idź się przebierz a za chwilkę widzę cię tutaj - Dodałem po chwili po czym poklepałem miejsce obok siebie.

Po około 10 minutach Viola wróciła przebrana, położyła się obok mnie. Wtuliła się mocno po czym zamknęła oczy. Spojrzałem na nią po czym wyłączyłem telewizor i zgasiłem lampę.
-Dobranoc kochanie - Wyszeptała ziewając.
-Śpij dobrze skarbie - Odpowiedziałem po czym zamknąłem oczy i zasnąłem.

***********
A oto i przed wami kolejny rozdział. W końcu Leonetta się pogodziła. I teraz chciałabym wam powiedzieć że wiem że zepsułam ich pogodzenie, miało to wyglądać zupełnie inaczej no ale cóż jest jak jest :) Także nie musicie mi pisać że popsułam albo że beznadziejnie to napisałam. Miało być to zupełnie inaczej :P No ale jest jak jest :)
To tyle :) Buziaczki :**
P.S Mały szantażyk :)
25 komentarzy - Rozdział 37
Nie wliczam  komentarzy typu "Zajmuję" i powtarzających się Anonimów :)

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 35 - Wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka?

Dedykacja dla Jorgista Forever
I Tinita Blanco - kochana wracaj szybko do zdrowia :**


VIOLETTA
Wstałam i się umyłam po czym się ubrałam i weszłam do kuchni. Przygotowałam wszystkim śniadanie. Po kilku minutach do kuchni weszła Ludmiła z Federcio. W spokoju siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy śniadanie.
-Co dzisiaj robisz? - zadała pytanie ciekawa Ludmiła.
-Wybieram się do Leona - Powiedziałam dopijając herbatę
-Viola myślałam że kiedy już się obudził to dasz spokój - Powiedział Federico. Był lekko zdenerwowany.
-Spokojnie chcę tylko z nim porozmawiać. - Powiedziałam po czym wstawiłam swój talerz i kubek do zlewu. Wyszłam z kuchni, chwyciłam swoją torebkę i wszyłam z domu kierując się na przystanek.

Weszłam do szpitala i od razu skierowałam się do sali Leona. Po drodze kupiłam jego ulubiony sok.
-Hej mogę? - Zadałam pytanie stając w drzwiach
-Tak wejdź - Powiedział promiennie się uśmiechając. Już dziś nie miał po podłączanych tych wszystkich maszyn. Wyglądał o wiele lepiej niż wczoraj. Weszłam i usiadłam obok niego na krześle. Po chwili postawiłam sok na jego szafce. odwrócił się do mnie bokiem. Położył swoją dłoń na moim brzuchu.
-Co cię tutaj sprowadza? - Zadał pytanie z uśmiechem
-Chciałam porozmawiać - Powiedziałam spokojnie.
-No to mów - Polecił po czym wlepił wzrok w moje oczy.
-Leon ja wiem że ty bardzo się zaangażowałeś - Zaczęłam nerwowo po czym przełknęłam ślinę. - Widziałam te katalogi na łóżku. Nie powinieneś - Powiedziałam powstrzymując łzy. - Oczywiście nie zabronię ci się spotkać z dzieckiem ale nie widzę dla nas wspólnej przyszłości - Skończyłam po czym ściągnęłam jego dłoń ze swojego brzucha.
-Viola proszę cię wybacz mi do jasnej cholery - Zaczął się denerwować. Widziałam w jego oczach ten ból i smutek.
-Nie - Powiedziałam stanowczo. Chwycił mnie za dłonie po czym zaczął ścierać z moich policzków łzy.
-Wiesz czy to chłopiec czy dziewczynka? -Zadał pytanie z powrotem kładąc dłoń na moim brzuchu.
-Dziewczynka - Powiedziałam. Raptem wbił się w moje usta. Zaczął mnie całować bardzo namiętnie. W tym momencie przypomniały mi się te najlepsze chwile spędzone z Leonem. Z nim i z Jimem. W moim brzuchu oprócz małego stworka pojawiło się tysiące motyli. 
-My nie powinniśmy - Powiedziałam spokojnie ale gdzieś w środku byłam cała zdenerwowana i cieszyłam się z tego pocałunku
-Viola... - Zaczął lekko zdenerwowany
-Nie - powiedziałam po czym wyszłam. Wróciłam do domu. Do swojego pokoju. Położyłam się i zaczęłam płakać.

LEON
Do jasnej cholery czy ona nie morze mi w końcu wybaczyć. Tak cholernie ją kocham a ona mnie kompletnie nie słucha.
-Tato, tato - Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojego małego synka. Miałem nadzieję że nie przyjechał ze Stef bo nie miałem ochoty na rozmowę z nia. Zaraz po Jimie w drzwiach stanęła moja młodsza siostra.
-Jim jeszcze raz mi uciekniesz - Pogroziła mu palcem. Zaśmiałem się lekko po czym przytuliłem malca do siebie.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, śmialiśmy się i w ogóle. W pewnym momencie do sali wleciał lekarz.
-Panie Leonie pan powinien leżeć. - Powiedział zdenerwowany lekarz - Chce pan żeby panu szwy popękały? - Zagroził. Automatycznie położyłem się do łóżka.
-Ale panie doktorze ile można leżeć? - Zadałem pytanie znudzony tym szpitalem.
-Jeszcze kilka dni. - Powiedział po czym wyszedł z sali. Fran z Jimem też udali się do wyjścia. Położyłem się i myślałem o Vilu. Co będzie jeśli jej nie odzyskam?
-Nie nawet tak nie mogę myśleć - Pomyślałem po czym zamknąłem oczy.

*************
Kochani w waszych łapkach 35. Miał być w piątek ale jest dziś :D Nie ma jeszcze Leonetty :P Aj zła ja :D Hehe :D Nie wiem kiedy dodam kolejny więc proszę bez pytań kiedy next :P No to buziaczki :**

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 34 - Potrzebuję cię Leon

MIESIĄC PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Dzisiaj przyjechałam trochę później niż zwykle. Ostatnio robi mi się coraz ciężej. No ale nie mam co narzekać. W końcu będę niebawem mamą. Po wejściu na odpowiedni oddział skierowałam się od razu do sali Leona. Weszłam do środka po czym usiadłam przy nim. Siedziałam kilka minut przyglądając mu się. Pielęgniarka odpięła mu kroplówkę więc mogłam go umyć. Zmoczyłam ręcznik w ciepłej wodzie i znaczyłam go delikatnie myć.

Po kilku godzinach ponownie podłączono mu kroplówkę a ja chwyciłam jego dłoń i przyłożyłam do niej swoje czoło.
-Nie zostawiaj mnie - Wyszeptałam powstrzymując łzy.
-Nie możesz mnie, nas teraz zostawić - Wyszeptałam i już teraz pozwoliłam moim łzom spływać po policzkach.
-Potrzebuję cię Leon - Powiedziałam zalana łzami po jakichś 15 minutach. Po chwili miałam wrażenie jakby ścisnął mnie za rękę. Na bank mi się wydawało ale miałam nadzieję że to prawda.Popatrzyła na niego ale wyglądał tak samo jak wcześniej. Nic się nie zmieniło.
-Ale nie chwila - Pomyślałam z uśmiechem na ustach. Nie znów mi się wydawało. Jaka ja jestem naiwna. Przecież on się nie obudzi. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Położyłam jego dłoń na szpitalnym łóżku a na niej swoją głowę. Wtuliłam się i płakałam. Nie umiałam inaczej

Miałam wrażenie że jego dłoń znów się poruszyła ale to na pewno kolejne moje wyobrażenia. Nawet nie podnosiłam głowy.
-Nie płacz - Usłyszałam cichy zachrypnięty głos. Podniosłam głowę i otarłam łzy aby lepiej widzieć. Spojrzałam na Leona. Nie spał. Leżał i patrzył na mnie.
-Nie płacz - Powtórzył lekko wyraźniej po czym posłał mi lekki uśmiech. Odwzajemniłam go po czym puściłam jego dłoń.
-Zawołam lekarza. - Powiedziałam po czym wstałam i nacisnęłam guzik wzywający lekarza. Później z powrotem usiadłam na swoim miejscu.

-Witamy panie Verdas wśród żywych - powiedział lekarz wchodząc do sali. Leon lekko się uśmiechnął.
-Jak ma pan na imię? - Zadał pytanie lekarz.
-Leon - Odpowiedział spokojnie
-Pamięta pan co się stało? - Usłyszałam kolejne pytanie z ust lekarza.
-Tak. Jechałem samochodem i miałem wypadek. - Odpowiedział po czym spojrzał na mnie.
-Dobrze w takim razie zostawię państwa samych - Powiedział po czym odwrócił się i wyszedł z sali.
-Co tu robisz? - Zadał pytanie zdziwiony. Popatrzyłam na niego i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-Siedzę - Odpowiedziałam z uśmiechem na ustach
-To widzę - powiedział po czym zaczął się wiercić. - Pomożesz mi? - Zadał pytanie z nadzieją w głosie. Podniosłam się z krzesła po czym podeszłam do łóżka i podniosłam oparcie tak aby Leon mógł wygodnie siedzieć. Kiedy już się od niego odsuwałam dotknął mojego brzucha po czym chwycił mnie za rękę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Podniosłam głowę a wzrok wbiłam w okno. Niestety tą przyjemną chwilę musiał ktoś zepsuć. Odwróciłam głowę w kierunku drzwi. Szybko wyrwałam rękę z uścisku Leona po czym odsunęłam się od niego. Zrobił zdziwioną minę.
-Znowu ty? - Wysyczała Stef. Nie miałam ochoty z nią dyskutować więc nawet się nie odezwałam.
-Leon no w końcu - Ucieszyła się - Tak się martwiłam - Powiedziała po czym do niego podeszła a zaraz za nią Jim
-Cześć ciociu - Powiedział Jim po czym wdrapał się by dać mi buziaka.
-Witaj skarbie - Posłałam mu ciepły uśmiech.
-Tatusiu - Krzyknął po czym pobiegł do Leona. Chwyciłam swoją torebkę i skierowałam się w stronę drzwi.
-Viola... - Zaczął Leon. Nie słuchałam go tylko wyszłam z sali. Wyjęłam telefon torebki i wysłałam sms do Fran.

Spotkajmy się wszyscy u mnie i Lu - Viola

Napisałam po czym schowałam telefon do torebki i udałam się na przystanek. Po około 40 minutach była na miejscu. Weszłam do bloku po czym skierowałam się na odpowiednie piętro. Weszłam do mieszkania a następnie do pokoju dziennego. Siedzieli tam wszyscy w komplecie.
-Mam dobre wieści - Powiedziałam z uśmiechem siadając w fotelu.
-Jakie? - Zadała pytanie Fran
-Leon się obudził - Powiedziałam nalewając sobie soku do szklanki.
-No w końcu -Odezwał się Diego a chwilę później dostał w bok od Lary. Wszyscy się uśmiechnęliśmy.

LEON
-Viola... - Zacząłem ale ona nawet się nie odwróciła i wyszła z sali. Spojrzałem na Stef a chwilkę później na Jima. Uśmiechnąłem się do niego a malec wdrapał się na moje łóżko i mocno się do mnie przytulił.
-Tęskniłem wiesz tatusiu - powiedział. Uśmiechnąłem się do niego lekko po czym pogłaskałem po główce.
-Ja też i to bardzo - Powiedziałem tuląc Jima do siebie, Stef akurat wyszła z sali bo dzwonił jej  telefon. Mogliśmy teraz normalnie i spokojnie porozmawiać.
-Jimi wiesz co ciocia robiła kiedy ja byłem chory? - Zadałem pytanie  patrząc na syna.
-Tak - Powiedział zadowolony - Ale nie powiem - Dodał rozbawiony
-Jim kiedy stąd wyjdę kupię ci coś - Powiedziałem przekonująco
-No dobra - Zgodził się z uśmiechem - Ciocia płakała i była kilka razy u nas w domu - Powiedział po czym dał mi buziaka. Gdzieś w głębi serca się ucieszyłem że była u nas.

Stef i Jim poszli przed wieczornym obchodem. Leżałem i zastanawiałem się nad tym czy to ma jakiś sens. Po co ja się w ogóle obudziłem? Bo mnie poprosiła a ja dłużej nie mogłem. W końcu musiałem to zrobić. Tak bardzo ją kocham. Musi mi w końcu wybaczyć.
-Potrzebuję cię Leon - Przypomniałem sobie słowa brunetki które mówiła jak jeszcze byłem w śpiączce.
-Będzie moja - Pomyślałem i usnąłem.

********
Dzisiaj pozostawiam rozdział w waszych łapkach i już nie gadam :)
Napiszcie tylko jak podoba wam się nowy wygląd bloga :) Do zobaczenia :**

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów