czwartek, 30 października 2014

One Shot - Leonetta - Choroba okazała się początkiem czegoś pięknego. Cz2 [30.000 wyświetleń]

KILKA DNI PÓŹNIEJ - DZIEŃ OPERACJI
LEON
To dzisiaj mam zoperować osobę na której przez kilka dni zaczęła mi zależeć. Mieliśmy ją operować kilka dni wcześniej ale brakowało wyników badań i przesunęliśmy operacje o kilka dni. Przez te kilka dni codziennie do niej chodziłem i zaglądałem a nawet siedziałem tam z nią godzinami i rozmawialiśmy. Poczułem do niej coś niesamowitego. Jak do mnie mówi to się ciesze jak małe dziecko, jak mnie dotyka to czuję dziwne prądy wewnątrz ciała. A jak całuje mnie w policzek na pożegnanie to mam wrażenie że stado motyli chce mi rozerwać brzuch a miejsce w którym spoczywają usta brunetki picze jak poparzone. Właśnie wszedłem na salę operacyjną.
-Fede gotowy? - Spytałem przyjaciela
-Jak zawsze - Powiedział lekko rozbawiony.Wkurzyło mnie to.
-Skup się i bądź poważny. Ta operacja ma pójść świetnie - Powiedziałem zły. Spojrzał na mnie po czym pościł mi oczko. Obiecałem jej to i będzie dobrze. Słowa dotrzymam.
-Skalpel proszę - Powiedziałem i zrobiłem nacięcie w miejscu które wcześniej pokazałem brunetce.

Po kilku godzinach operacja skończyła się pełnym powodzeniem. Było ciężko ale obyło się bez komplikacji. Guz w całości został usunięty z jej brzucha i to jest najważniejsze. Na koniec zszyłem jej brzuch tak jak obiecałem. Bardzo starannie tak aby po zdjęciu szwów została jak najmniejsza blizna. Dziewczynę przewieziono do sali pooperacyjnej a ja poszedłem napić się kawy. Zajrzę do niej za parę godzin jak już się wybudzi i poinformuję o wszystkim. Jeśli przez kilka dni nie będzie żadnych problemów to wypiszemy ją do domu i zakończy się nasza znajomość. Znaczy mam ogromną nadzieje że jeszcze się spotkamy. Nie mógłbym jej tak po prostu pozwolić odejść. Zacząłem pić kawę.

Cały dzień i kilka operacji. Kawa za kawą. Teraz kolejna po ciężkim dniu. Na szczęście wszystko poszło świetnie. Dzień był ciężki a ja nie marzyłem o  niczym innym tylko żeby znaleźć się przy łóżku Violetty. Chciałbym ją teraz potrzymać za rękę i chwilkę porozmawiać. No niestety zakochani tak mają a ja właśnie nim  jestem. Jestem zakochany jak nikt inny. Nigdy nie czułem się tak jak przy Violettcie. Boje się jedynie tego że ona nie odwzajemnia mojego uczucia. Bo przecież to tylko moja pacjentka i ona pewnie ma mnie tylko za swojego lekarza. Zrezygnowany podrapałem się po głowie po czym ruszyłem w kierunku sali pooperacyjnej. Wszedłem do niej i zobaczyłem że brunetki tu nie ma co oznacza że została przewieziona do normalnej sali. Zerknąłem na rozpiskę. Po chwili skierowałem się do jej sali. Wszedłem bez pukania. Leżała na plecach. Miała podłączona kroplówkę ale wyglądała już dobrze.
-Jak się czujesz? - Spytałem siadając obok. Była blada ale nie aż tak bardzo jak po operacji.
-Dobrze - Szepnęła lekko się uśmiechając. Chwyciłem jej dłoń i się uśmiechnąłem. Zacząłem ją pocierać o swoją. Była chłodna ale to dla tego że cały czas dostawała w nią kroplówkę.
-A jak mój brzuch? - Spytała. No nie wierzę. Dziewczyna jest kilka godzin po operacji a pyta o swój brzuch i o bliznę.
-Będzie malutka blizna tak jak obiecałem - Powiedziałem dość cicho. Tak jak obiecałem zszycie nie jest zbyt duże więc blizna nie będzie też duża. Powinna zostać mała kreseczka tuż nad jej pępkiem. A brzuch i tak będzie miała idealny


VIOLETTA
Otworzyłam oczy niepewnie. Boli mnie brzuch co oznacza że jestem już po operacji. Rozejrzałam się po sali. Leżałam na jakiejś nie znanej mi sali. Po chwili obok mnie pojawiła się pielęgniarka. Liczyłam na to że będzie to Leon ale wiem że on ma wiele innych obowiązków. Podłączyła mi kolejną kroplówkę i kazała leżeć. No ciekawe nigdzie się nie wybieram. Po jakimś czasie kroplówka się skończyła a mnie przewieziono na inną salę. Kontem oka widziałam Leona ale on mnie pewnie nie widział. Położyli mnie na normalnej sali podłączyli kroplówkę.

Cały dzień leżenia i mnóstwo kroplówek. Mam już tego serdecznie dość. Usłyszałam jak drzwi do mojej sali się otwierają. Po kilku sekundach moim oczom ukazał się mój Leon. Znaczy nie mój.
-Jak się czujesz? - Spytał siadając obok mnie. Cieszyłam się że do mnie przyszedł.
-Dobrze - Szepnęłam lekko się uśmiechając. Chwycił moją dłoń i się uśmiechnął. Przeszedł mnie przyjemny prąd po całym ciele. Taki jak zawsze. Zaczął ją pocierać o swoją. Było mi strasznie przyjemnie. Uwielbiam jak trzyma mnie za rękę. Czułam się w tedy nieziemsko. 
-A jak mój brzuch? - Spytałam niepewnie. Wiem że jestem dopiero kilka godzin po operacji ale strasznie mnie to ciekawi. Chciałabym żeby był idealny. Może ktoś mnie kiedyś zechce.
-Będzie malutka blizna tak jak obiecałem - Powiedział dość cicho. cieszyłam się że dotrzymał słowa. Przynajmniej tak twierdzi. Zobaczymy jak to będzie wyglądało po zdjęciu  szwów. Już bym chciała zobaczyć jak to wygląda. Spojrzałam na jego nieziemski uśmiech w którym można się zakochać. No właśnie ja się zakochałam ale nie tylko w jego uśmiechu ale w nim całym. Szkoda że to tylko mój lekarz.
-Dziękuję - Powiedziałam cicho. Uśmiechnęłam się i on również. W moim ciele zaczęły tańczyć jakieś stworki szczęścia. Czemu tak mam jak na niego patrzę? Chciałabym mieć go na co dzień obok siebie. Żebym mogła się do niego przytulić i dać buziaka. Ale to jest nierealne. 
-Załatwiłem ci konsultacje z chirurgiem plastycznym - Powiedział a mnie zatkało. Uśmiechnęłam się szeroko. - Obejrzy twoją bliznę i powie czy będzie duża czy nie - Dodał szybko. Uśmiechnęłam się. Ufam mu i wiem że blizna będzie mała no ale skoro już załatwił te konsultacje to strasznie się cieszę.
-Wpadnę jeszcze wieczorem - Powiedział po czym wstał i się pochylił nade mną. Chciał mi dać buziaka w policzek ale ja przekręciłam głowę i jego usta wylądowały na moich. Poczułam się strasznie dziwnie. Jakby coś mi rozrywało brzuch. Oderwałam się od niego i spojrzałam w jego oczy. Nie był zadowolony. Po chwili wyszedł bez słowa. Nie zdziwię się jak teraz odda mnie jakiemuś innemu lekarzowi. W dodatku pewnie nie przyjdzie wieczorem.No i co ja zrobiłam? Sama nie wiem.

LEON
Pocałowała mnie, pocałowała. Matko ale to dziwne uczucie. A zarazem takie niesamowite. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś to powtórzymy mimo to że teraz uciekłem. Zamierzam tam wrócić wieczorem tak jak obiecałem. Udałem się na blok operacyjny. Kolejna operacja. Przebrałem się i umyłem po czym stanąłem przy stole. Kilka godzin operacji i można w końcu odsapnąć. Wszedłem do pokoju lekarskiego i usiadłem przy biurku. Przejrzałem karty pacjentów. Poczekałem na Fede który przychodzi na nocny dyżur.

Po około trzech godzinach Federico wszedł do pokoju lekarskiego. Był jakiś zdyszany. Spojrzałem na zegarek. Spóźnił się. Jak zwykle. Tym razem tylko godzinę.
-Stary przepraszam za spóźnienie. - Powiedział przebierając się - Już możesz jechać do domu - Powiedział szybko. Spojrzałem na niego.
-Tylko godzina - Powiedziałem
-Dobra wyluzuj - Powiedział siadając obok mnie. Spojrzał na karty pacjentów. Uśmiechnąłem się chytrze - Możesz już jechać - Dodał szybko. Wstałem i wziąłem tablet z biurka. Skierowałem się do wyjścia z pokoju.
-A nie bierzesz kurtki? - Spytał. Zaśmiałem się i pokręciłem głową na nie. - Nie idę do domu - Powiedziałem i wyszedłem. Słyszałem jak wybiega za mną. Patrzył gdzie idę. Wszedłem do sali Violetty.

VIOLETTA
Po tym jak Leon wyszedł leżałam i zastanawiałam się co ja narobiłam. Strasznie się boję że nie przyjdzie wieczorem. Boje się no ale nie ma już odwrotu. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki. Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. Po około godzinie rozmowy rozłączyłam się i przymknęłam oczy. Zasnęłam.

Obudziłam się po kilku godzinach. Teraz to nie zasnę do rana. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wzięłam telefon i zaczęłam pisać sms z przyjaciólkami. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od mojej sali. Miałam nadzieję że to Leon. Po chwili moim oczom ukazał się brunet. Uśmiechnęłam się lekko i on również.
-Przyszedłeś na obchód? - Spytałam spokojnie. Usiadł na krześle obok mnie.
-Nie - Powiedział i wskazał na coś czarnego w etui. Domyśliłam się że to tablet. - Mam tablet i obejrzymy jakiś film - Powiedział włączając urządzenie. Uśmiechnęłam się lekko. Pokazała żeby usiadł obok mnie. Usiadł na łóżku obok mnie. Włączył film. Zaczęliśmy oglądać. Niestety Leon wybrał horror. Starałam się jak mogłam żeby się do niego nie przytulać ale bałam się. W końcu położyłam głowę na jego ramieniu. Uśmiechnęłam się. Poczułam jak mnie obejmuje. Przytuliłam się i oglądałam dalej. Po jakimś czasie poczułam jak tablet spada na moje nogi. Spojrzałam na Leona a on spał obejmując mnie. Chwyciłam tablet i go wyłączyłam. Odłożyłam go delikatnie na szafkę. Lekko przytuliłam się do niego i zasnęłam.

Obudziłam się kilka minut po 6. Cały czas byłam w objęciach Leona. Uśmiechnęłam się lekko. Ale przypomniałam sobie że o 6 zaczyna dyżur. Lekko go szturchnęłam. Niestety to nic nie dało.
-Leon - Powiedziałam dość głośno. Otworzył oczy i popatrzył na mnie lekko przerażony. Od razu wstał do pozycji siedzącej. Po chwili lekko się uśmiechnął. Pocałował mnie w policzek więc ja też się uśmiechnęłam.
-Spóźnisz się do pracy - Powiedziałam szybko - Już po 6 - Powiedziałam wskazując zegarek. Szybko przetarł oczy. Wstał po czym pocałował mój policzek.
-Przyjdę później - Powiedział i jeszcze raz pocałował mnie w policzek a po chwili wyszedł. Położyłam się na łóżku i się uśmiechnęłam.

Po kilku godzinach znów zjawił się w mojej salki ale tym razem nie sam. Przyszedł w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Ubrana była w biały fartuch czyli też jest lekarzem.
-To jest pani doktor jest chirurgiem plastycznym - Powiedział i posadził ją na krześle obok mojego łózka. - Tak jak ci obiecałem obejrzy twój brzuch - Dodał szybko. Posłałam mu uśmiech. Pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł z sali. Ona dokładnie obejrzała mój brzuch. Powiedziała że wszystko jest prawidłowo zaszyte i będzie mała blizna tak jak obiecał Leon. Wypisała mi dodatkowo maść która powinna zmniejszyć jeszcze moją bliznę. Podziękowałam jej i ona poszła a ja nadal leżałam.

W końcu po jakimś czasie przyjechał do mnie tata. Porozmawialiśmy trochę. Bałam się że nie przyjdzie już dziś Leon. A prawdopodobnie już dziś mnie wypisują. Rozmawialiśmy na różne tematy. W pewnej chwili do mojej sali wszedł Leon. Miał w ręku białą kopertę rozmiaru A4.
-Twój wypis - Powiedział podając mi kopertę. Uśmiechnęłam się blado w jego kierunku i wzięłam od niego kopertę. Zajrzałam do środka po czym podałam ją tacie.
-Dziękuję - Powiedziałam cicho. Nie chciałam wracać do domu. Znaczy chciałam nawet bardzo ale nie chciałam żegnać się z Leonem. No ale niestety muszę. Przecież to było do przewidzenia już na samym początku. Leon wyszedł a ja zapakowałam swoje rzeczy do torby. Po kilku minutach byłam gotowa do powrotu do domu. Powiedziałam tacie żeby zszedł do samochodu z torbą a ja postanowiłam wstąpić jeszcze do Leona. Zapukałam do pokoju lekarzy i zajrzałam do środka.
-Przepraszam szukam doktora Verdasa - Powiedziałam. Jakiś chłopak mniej więcej w jego wieku się uśmiechnął i go zawołał. Czekałam na korytarzu. Po kilku minutach pojawił się obok mnie.
-Chciałam ci to oddać - Powiedziałam podając mu tablet. - I się pożegnać - Dodałam po chwili. Popatrzyłam w jego oczy i odpłynęłam. Tak jak zawsze od kilku dni.
-Dziękuję - Powiedział szybko biorąc swój tablet do rąk - Dbaj o siebie - Powiedział - I wpadnij na zdjęcie szwów za pięć dni - Dodał szybko
-Przyjdę - Powiedziałam i musnęłam jego policzek - Cześć - Dodałam i odeszłam. Słyszałam jak cicho się ze mną pożegnał po czym zatrzasnęły się drzwi co oznacza że wszedł do pokoju. Wyszłam z kliniki i wsiadłam do samochodu taty.

LEON
-Kiedy przyznasz że ci się podoba? - Usłyszałem głos swojego przyjaciela wchodząc z powrotem do gabinetu. Spojrzałem na Federico i usiadłem przy biurku.
-O co ci chodzi? - Spytałem podpisując kolejny wypis.
-O to że Violetta ci się podoba - Powiedział szybko. Rozgryzł mnie. A myślałem że tego po mnie nie widać. No ale jak się człowiek zakochuje to wygląda zupełnie inaczej niż zwykle.
-Aż tak widać? - Spytałem drapiąc się po głowie. Bo jeśli to widać to muszę się jakoś odkochać. Nie no nie mogę się odkochać. Zakochałem się znaczy wpadłem jak śliwka w kompot.
-Oj Leon, Leon zastanawia mnie tylko kiedy jej to powiesz - Powiedział patrząc na mnie. Automatycznie schyliłem głowę i zacząłem coś bazgrać w swoim notesie. Dobra podoba mi się i to bardzo.Nawet coś do niej poczułem ale co jeśli ona nic do mnie nie czuje? A na pewno tak jest. Wtedy mnie pocałowała ale mogę się założyć że to było tylko dla zabawy. Taka dziewczyna jak ona na bank ma chłopaka z którym jest szczęśliwa i nie będzie chciała nawet słuchać takiego frajera jak ja. Ale po co by mnie całowała? Pewnie dla zabawy. Zakochałem się w swojej pacjentce. To nie realne.

-Leon ja idę już do siebie na oddział - Usłyszałem jakiś damski głos. Podniosłem głowę i zobaczyłem panią doktor
-Wielkie dzięki za tą konsultacje - Powiedziałem wstając. Stanąłem na przeciwko Fran. Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła.
-Nie zrobiłam tego bezinteresownie - Powiedziała uśmiechając się chytrze
-No co chcesz w takim razie - Spytałem z nadzieją że nie będzie mi maglowała głowy o obiadki u rodziców.
-Potrzebuję twojej konsultacji u siebie - Powiedziała z uśmiechem. Odetchnąłem z ulgą. Uśmiechnąłem się.
-Wpadnę za 20 minut siostrzyczko - Powiedziałem po czym pocałowałem ją w policzek. Dziewczyna wyszła a ja usiadłem do biurka i podpisałem dwa ostatnie wypisy. Po chwili zaniosłem je do odpowiednich sali i poszedłem na oddział do mojej siostry skonsultować jej pacjentkę.

VIOLETTA
Kiedy weszłam do domu Olga od razu zasypała mnie tymi jej wspaniałymi daniami. problem w tym że ja przez dwa tygodnie muszę mieć dietę. Nie zjadłam nic dałam Oldze rozpiskę co może gotować i udałam się do pokoju. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do swojej przyjaciółki. Powiedziałam że kogoś poznałam i muszę jej o tym powiedzieć koniecznie. Zaprosiłam ją do siebie bo muszę się komuś wygadać. Powiedziała że będzie po zajęciach więc położyłam się na łóżku i zasnęłam.

Wleciała jak poparzona do mojego pokoju. Usadowiła się na łóżku obok mnie. Uśmiechnęła się chytrze i spojrzała na mnie.
-No to opowiadaj - Powiedziała zadowolona. Popatrzyłam na nią rozbawiona. Była ciekawa jak zwykle.
-Zakochałam się -Powiedziałam szybko chowając głowę w poduszkę. Czułam jak na samą myśl o nim palą mnie policzki.
-Aaaa to cudownie - Krzyknęła a ja automatycznie podniosłam głowę i spojrzałam na nią. Od razu zamilkła. - Opowiadaj wszystko - Powiedziała podekscytowana
-No więc jest przystojny, brunet o nieziemsko cudownych zielonych oczach, był moim lekarzem - Powiedziałam uśmiechając się. Bacznie mnie obserwowała a ja myślami byłam z nim. - Pocałowałam go nawet - Powiedziałam dumna z siebie. Znów zaczęła piszczeć jak najęta.
-Opowiadaj dalej - Powiedziała i spojrzała na mnie. Uśmiechnęłam się lekko i opowiedziałam jej wszystko od A do Z. Patrzyła na mnie z uśmiechem a ja odpłynęłam do krainy Leona.
-Musisz mu powiedzieć - Powiedziała stanowczo wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałam na nią i pokręciłam przecząco głową. Przecież mu nie powiem. On na bank ma dziewczę. I pewnie jest nią ta pani doktor co mnie konsultowała. Nie no to postanowione że mu nie powiem. I nic mu nie powiem.
Porozmawiałyśmy z Lu jeszcze trochę i ona poszła a ja położyłam się do łózka. Znów zaczęłam myśleć o Leonie. Przypomniałam sobie jak mnie trzymał za rękę, jak całował w policzek, jak zasnęliśmy razem oglądając film. A wtedy jak go budziłam do pracy czułam się jak jego dziewczyna. Jak ktoś wyjątkowy. Zamknęłam oczy. Poleciało z nich kilka łez. Łez szczęścia. Po kilku minutach zasnęłam.

5 DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Dzisiejszego dnia ubrałam się odrobinę ładniej niż zwykle. To dzisiaj idę na zdjęcie szwów. Zobaczę się z Leonem. Tak strasznie się cieszę. Postanowiłam że wszystko mu dzisiaj powiem. Przemyślałam to sobie dokładnie i wiem że muszę mu to powiedzieć. Najwyżej mnie wyśmieje i się więcej nie zobaczymy. Chwyciłam torebkę i ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Zeszłam na dół i wraz z kierowcą wsiadłam do samochodu. Kierowca zawiózł mnie do kliniki. Im byliśmy bliżej kliniki tym bardziej się denerwowałam. W końcu po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Poleciłam kierowcy aby zaczekał. Weszłam do kliniki i weszłam na odpowiedni oddział. Od razu kiedy tam weszłam zobaczyłam Leona. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do niego.
-Witam pana doktora - Uśmiechnęłam się lekko stając obok niego. Spojrzał na mnie i również się uśmiechnął.
-Cześć - Powiedział i ucałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej niż wcześniej. - Jak się czujesz? - Spytał notując coś w swoim notesie
-Dobrze - Powiedziałam zgodnie z prawdą. Patrzyłam na jego twarz ale nie było na niej żadnych emocji. Po chwili się uśmiechnął patrząc na mnie więc odwzajemniłem jego uśmiech.
-Chodź obejrzę twój brzuch - Powiedział i wpuścił mnie do jakiegoś gabinetu. Kazał położyć się na kozetce więc to zrobiłam. Uśmiechnął się i podwinął mi koszulkę. Obejrzał wszystko dokładnie. Po chwili przyszykował jakieś narzędzia i włożył rękawiczki. Zaczął mi coś przykładać do tego brzucha.
-Będzie bolało? - Spytałam łapiąc go za ręce. Popatrzyłam na niego. Uśmiechnął się do mnie.
-Obiecuję że nie - Powiedział nadal się uśmiechając. - Puścisz? - Spytał patrząc w moje oczy. Puściłam jego ręce i zamknęłam oczy. Odrobinę bolało ale nie mocno. Dało się przeżyć. Później zakleił mi ranę jeszcze plastrem i opuścił bluzkę. Uśmiechnęłam się i usiadłam. Leon nadal stał blisko mnie. Ściągnął rękawiczki a brudy wyrzucił do śmieci.
-Mogę ci coś powiedzieć? - Spytałam niepewnie.
-No jasne - Powiedział stając na przeciwko mnie. Oparł się rękoma o kozetkę byłam teraz między jego ramionami. Był strasznie blisko mnie. Powtarzałam sobie w myślach co mam mu powiedzieć.
-Zakochałam się w tobie - Powiedziałam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że powiedziałam to na głos. Przyłożyłam dłonie do swojej buzi. Spojrzałam na Leona i zamknęłam oczy. Jego twarz była zszokowana. Uśmiech znikł. Cały czas miałam zamknięte oczy. Czułam jak zapadam się pod ziemię. Po kilku minutach poczułam jak bierze moje ręce. Miałam wrażenie że minęło kilka godzin. Bałam się otworzyć oczy. Poczułam na swoich wargach jego ciepłe usta. Zaczął mnie całować. Oddawałam każdy jego pocałunek. Czułam się niesamowicie. Pogłębiałam jego pocałunki. Całowaliśmy się przez kilka minut aż w końcu delikatnie się ode mnie oderwał. Cały czas stykaliśmy się czołami. Uśmiechnęłam się do niego. Teraz już trzymałam dłonie na jego ramionach.
-Też się zakochałem - Powiedział uśmiechnięty i jeszcze raz musnął moje usta. Przytuliłam się do niego. W tej chwili drzwi się otworzyły a do gabinetu ktoś wszedł. Leon spojrzał w kierunku drzwi. Ja również. W tedy zobaczyłam tą panią doktor, chirurga plastycznego. Momentalnie posmutniałam, przypomniałam sobie jak w tedy ją pocałował w policzek. Ale przecież to nie musi być jakaś jego dziewczyna tylko przyjaciółka. Ale nie oszukujmy się. Przyjaźń damsko - męska nie istnieje. Zeszłam z tej kozetki i chciałam wyjść.
-Poczekaj chwilę - Powiedział ale jakoś nie miałam ochoty go słuchać. Spojrzałam na niego i na tą dziewczynę.
-Przepraszam śpieszę się - Powiedziałam dość smutna. Starałam się schować swoją twarz we włosach. Czułam że jak zaraz stąd nie wyjdę to rozpłaczę się jak małe dziecko.
-Chciałem ci tylko przedstawić moją siostrę - Powiedział i podszedł do mnie. Objął mnie lekko i podeszliśmy w stronę dziewczyny. Podniosłam głowę. Starałam się uśmiechać i ukryć swój wcześniejszy smutek.
-Siostrę? - Spytałam nie  dowierzając starałam się brzmieć jak najbardziej naturalnie ale marnie mi to wychodziło.
-To moja młodsza siostrzyczka Franceska - Powiedział wskazując na dziewczynę - A to Violetta moja dziewczyna - Powiedział wskazując na mnie. Uśmiechnęłam się. Myślałam że będę miała zaszczyt poznać jego rodzinę jakoś później ale cieszę się że mi to wyjaśnił i że ją poznałam. Uśmiechnęłam się do dziewczyny i podałam jej doń. Ona ją uścisnęła. 
-No w końcu braciszku - Powiedziała w jego kierunku a ja zrobiłam zdziwioną minę - Tyle mi o tobie opowiadał że już mi się znudziło słuchać - Powiedziała puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się i zaczęłyśmy rozmawiać. Leon w tym czasie udał się na operację.

Rozmawiałyśmy tak ze dwie godziny. Świetnie mi się z nią rozmawia. Jeśli dłużej pogada się z Fran to widać że to rodzeństwo. Są do siebie podobni. Spojrzałam na telefon i godzina mnie lekko przeraziła. Do gabinetu wszedł Leon.
-Widzę że panie przejęły już mój gabinet - Powiedział rozbawiony wchodząc do środka. No tak ja leżę sobie na kozetce a Fran siedzi na krześle za biurkiem. Rozmowa nam się klei więc mamy świetną zabawę. Uśmiechnęłam się do niego. Usiadłam dość szybko.
-Ty się połóż bo ty nie możesz zbyt dużo siedzieć -Powiedział troskliwie. Podszedł do mnie i na moich ustach złożył pocałunek.
-Tak tak - Powiedziałam ale się nie położyłam. - Ja już uciekam do domu - Powiedziałam. Nie chcę aby tata się martwił. W końcu pojechałam tylko na zdjęcie szwów.
-Widzimy się jutro? - Spytał szybko. Pomyślałam przez chwilkę. Po chwili się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową na tak.
-Tylko mi się nie przepracuj - Powiedziałam stając obok niego - Pa - Powiedziałam po czym musnęłam jego usta
-Kocham cię - Szepnął i puścił mnie. Popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Ja ciebie też - Powiedziałam i wyszłam. Jestem teraz najszczęśliwszą osobą na ziemi. I tak ma zostać.

****************
Tak jak obiecałam jest kolejna część :) Mam nadzieję że wam się podoba :) Nie wiem kiedy kolejna i nie wiem kiedy rozdział. Trzymajcie się :) Buziolki :***

wtorek, 28 października 2014

One Shot - Leonetta - Choroba okazała się początkiem czegoś pięknego. [30 tys wyświetleń]

Z dedykacją dla wszystkich czytelników :)
Kocham Was bardzo mocno i dziękuję że jesteście.
One Shot jest z okazji 30.000 wyświetleń. Bardzo wam dziękuję :)
NARRATOR
ON - Wysoki młody brunet o ślicznych zielonych oczach. Jest chirurgiem. Aktualnie pracuje w najlepszej prywatnej klinice w całej Argentynie. Kilka dni temu rozstał się z dziewczyną z którą spędził cztery lata swojego życia.

ONA - Śliczna brunetka o czekoladowych oczach. Jest córką milionera. Studiuje pedagogikę. Ma guza w jamie brzusznej. Jest umiejscowiony w bardzo trudnym miejscu. Jego usunięcia podjął się jeden z nowych chirurgów. Nigdy nie miała chłopaka.

LEON
Jak co rano wchodziłem do kliniki. Skierowałem się na odpowiedni oddział. Wszedłem do pokoju lekarzy i się przebrałem w odpowiednie ubranie. Wziąłem kawę i usiadłem na kanapie. Zacząłem przeglądać wyniki badań naszych pacjentów. Później ustalił grafik operacji na jutrzejszy dzień.Po kilku minutach przyszedł jego przyjaciel. Również się przebrał i zaczęli rozmowę.
-A słyszałeś że profesor zapisał tobie operację tej dziewczyny z guzem? - Spytał mój przyjaciel. Byłem zdziwiony bo to strasznie trudna operacja a profesor powiedział że sam będzie operował tę dziewczynę.
-Mówisz serio? - Spytałem nie dowierzając. Jakoś nie trzymało mi się to całości. Ten tylko lekko kiwnął głową. Może to i prawda. Ostatnio kolejki na operacje u mnie robią się coraz dłuższe. Porozmawialiśmy chwilę i wybraliśmy się na wspólny obchód. Obeszliśmy wszystkie sale. Później wykłady ze studentami. A na koniec dziewczyna z guzem. Musze do niej zajść. Wróciłem na oddział. Wziąłem jej ostatnie wyniki i ruszyłem do odpowiedniej sali.

Zapukałem do drzwi a po chwili wszedłem do środka. Dziewczyna leżała na łóżku. A obok niej siedział mężczyzn. Postanowiłem jednak wejść do środka. Brunetka wyglądała na smutną i była zapłakana. 
-Dzień dobry - Przywitałem się na sam początek. Mężczyzna siedzący obok dziewczyny odpowiedział mi tym samym a ona ani drgnęła. - Jestem Leon Verdas jestem chirurgiem i jutro to ja będę panią operował. - Powiedziałem a ona lekko odwróciła się w moją stronę i posłała mi lekki uśmiech. Sprawdziłem wszystko na karcie informacyjnej która wisiała na łóżku dziewczyny. Jest ode mnie o dwa lata młodsza. Uśmiechnąłem się.
-To jest zgoda - Powiedziałem podając odpowiedni druczek - Podpisze pani? -Spytałem z nadzieją w głosie. Wzięła ode mnie druczek i usiadła. Podałem jej długopis który również chwyciła. Złożyła podpis na kartce po czym mi ją oddała.
-Dziękuję - Powiedziałem z uśmiechem. - Zajrzę do pani jeszcze wieczorem - Dodałem po czym wyszedłem z pokoju pacjentki.

Po wieczornym obchodzie jako ostatnią postanowiłem odwiedzić moją pacjentkę. Wszedłem do odpowiedniego pokoju tym razem bez pukania. Leżała smutna na swoim łóżku. Nie było już przy niej tego mężczyzny. Uśmiechnąłem się lekko po czym usiadłem na krześle obok. Na szafce zauważyłem stojącą kroplówkę dziewczyny więc postanowiłem ją podłączyć osobiście. Lekko ją obudziłem żeby się nie przestraszyła. Od razu się uśmiechnęła a ja mogłem podłączyć kroplówkę. Wbiłem jej wenflon po czym podłączyłem do niego kroplówkę i ustawiłem odpowiednią prędkość dawkowania leku. Po chwili z powrotem usiadłem na krześle.
-Boisz się? - Zapytałem szybko - To znaczy boi się pani - Poprawiłem się równie szybko jak zapytałem. Uśmiechnęła się lekko po czym podniosła się do pozycji siedzącej.
-Violetta - Powiedziała wyciągając dłoń w moim kierunku.
-Leon - Powiedziałem i uścisnąłem jej kruchą dłoń. - To jak boisz się? - Spytałem
-Strasznie - Powiedziała patrząc na mnie. W jej oczach widziałem przerażenie. Ale oprócz niego widziałem też ból i smutek. Oczy były podkrążone i czerwone od płaczu. Po policzku spływała jedna samotna łza.
-Nie masz czego - Powiedziałem zgodnie z prawdą. Faktem jest że operacja należy do dość trudnych ale nie ma czego się bać bo wszystko pójdzie zgodnie z planem. Operacja nie zagraża jej życiu a może jedynie pomóc. - Będę cię operował i wszystkiego dopilnuję - Powiedziałem.Oczywiście taki miałem plan dopilnować aby wszystko było idealnie i zgodnie z planem.
-Mam nadzieję -Powiedziała lekko uśmiechnięta. Widziałem że przygląda się na swój brzuch.
-Powiesz mi gdzie będę miała bliznę? - Spytała cicho. Uśmiechnąłem się i pokazałem aby się położyła.
-Mogę? - Spytałem wskazując na bluzkę. Kiwnęła lekko głową. Podciągnąłem lekko koszulkę do góry. Palcem zacząłem rysować linię którędy będziemy nacinać. - Tutaj będzie nacięcie - powiedziałem wskazując miejsce nad pępkiem. - Ale zrobimy je dość małe - Powiedziałem po czym opuściłem bluzkę w dół.
-Ale blizna będzie paskudna - Powiedziała dość smutna. Widać że to dla niej ważne aby była jak najmniej widoczna.
-Osobiście ją zszyję więc będzie malutka kreseczka - Powiedziałem szybko. Chciałem żeby miała idealny brzuch więc się postaram. To młoda dziewczyna a wiem że dziewczyny zwracają dużą uwagę na swoje ciało.
-Dziękuję - Powiedziała niepewnie. W jej oczach zauważyłem iskierkę. Była szczęśliwa po tym co jej obiecałem i zamierzam słowa dotrzymać. Będzie miała idealny brzuch.
-Ja już idę - Powiedziałem - Ale zajrzę jeszcze jutro przed operacją - Powiedziałem szybko z uśmiechem na ustach. Na jej  twarzy również pojawił się uśmiech. - Gdybyś czegoś potrzebowała to naciśniesz guzik to mój kolega który ma dyżur wpadnie do ciebie -Powiedziałem. Nadal się uśmiechała. Ma śliczny uśmiech i zdecydowanie lepiej wygląda gdy jest zadowolona niż smutna.
-Dobranoc - Powiedziałem i pocałowałem młodą dziewczynę w policzek. Matko co ja robię. Przecież to moja pacjentka a ja nigdy się tak nie zachowywałem. Nie ważne to jedno razowy incydent. Więcej się nie powtórzy.
-Dobranoc - Powiedziała uśmiechnięta trzymając się za policzek na którym jeszcze przed chwilą znajdowały się moje usta. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wyszedłem z jej pokoju. Po kilku minutach wszedłem do pokoju lekarzy. Przebrałem się w swoje ubrania i spojrzałem na swojego jednego z dwóch najlepszych przyjaciół.
-Co ty taki zadowolony? - Spytał mnie Maxi. Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej
-Pocałowałem w policzek tę dziewczynę co mam jutro operować - Powiedziałem zadowolony. Nie wiem czemu ale cieszyłem się że to zrobiłem i wcale mi to nie przeszkadzało. Mój przyjaciel lekko się uśmiechnął.
-Ten to ma szczęście - Powiedział i  po chwili zajął się dokumentacją pacjentów. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha i wyszedłem z pokoju rzucając krótkie "Cześć". Skierowałem się do samochodu którym już po chwili byłem pod domem. Szybko się umyłem, przebrałem, zjadłem kolację i poszedłem spać.

VIOLETTA
Dzisiaj znów przyjechałam do jakiejś kliniki. Kolejna tak samo dobra klinika jak poprzednie i pewnie znów nie wytną mi tego guza. Mam już dość. To wszystko  mnie już wykańcza. Weszłam na salę w która została przydzielona dla mnie. Położyłam torbę a sama położyłam się na łózko. Mój tato poszedł załatwić jakieś formalności. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Czy to ma w ogóle sens. Zaczęłam płakać. Jak zwykle. Jest mi strasznie ciężko. Nie wiadomo czy mi go usunął a ten guz jest dość poważny.

Nadal leżę na łóżku w jednej pozycji. Tata coś mówi ale ja go nie słucham. Starałam się mu wytłumaczyć że nie chcę tej operacji bo to nic nie da no ale on musi być uparty. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam siły się ruszyć ani nawet odezwać. Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry - Przywitał się. Lekko się uśmiechnęłam pod nosem ale nic nie mówiłam. Mój tato się z nim przywitał. Lekarz na moje oko był dość młody.
-Jestem Leon Verdas jestem chirurgiem i jutro to ja będę panią operował. - Powiedział szybko. Lekko przekręciłam się w jego stronę. Posłałam mu blady uśmiech i powróciłam do poprzedniej pozycji. A prawdopodobnie miał mnie operować sam profesor. No ciekawe. Kolejny gówniany lekarz który mi nie pomoże.Zaczął oglądać moją kartę informacyjną która wisiała na łóżku i się uśmiechał. Po chwili podał mi jakiś druczek. Powiedział że to zgoda na operację.
-Podpisze pani? - Spytał a ja poczułam się strasznie staro. Przynajmniej jak bym miała ze 30 lat na karku. Wzięłam od lekarza druczek i usiadłam. Podał mi długopis który chwyciłam. Złożyłam podpis na kartce po czym ją oddałam.
-Dziękuję - Powiedział z uśmiechem. - Zajrzę do pani jeszcze wieczorem - Powiedział a ja znów poczułam się strasznie staro.

Tata poszedł już jakiś czas temu. Zdążyłam przejrzeć już notatki z zajęć i odpisać na e-maila do mojej przyjaciółki. Będę miała sporo zaległości z zajęć. No ale mam nadzieje że nie będą mnie tu długo trzymać. W końcu ile można. Leżę tu od rana a już mam serdecznie dość. Teraz leże sobie skulona z zamkniętymi oczami i myślę.Poczułam że ktoś mnie lekko szturchnął. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tego nieziemsko przystojnego lekarza. Siedział na krześle obok mojego łóżka. Uśmiechnął się lekko. Ja również się lekko uśmiechnęłam. Na mojej szafce stała kroplówka i igły do wbicia wenflonu. Włożył rękawiczki i wbił mi igłę w dłoń. Lekko zabolało ale nie mocno. Po chwili podłączył do niej kroplówkę i ustawił dawkowanie leku.
-Boisz się? - Zapytał szybko - To znaczy boi się pani - Poprawił się dość szybko. Uśmiechnęłam się lekko po czym usiadłam do pozycji siedzącej. Postanowiłam mu się przestawić.
-Violetta - Powiedziałam niepewnie wyciągając dłoń w jego kierunku. Miał niepewną minę. Bałam się że zaraz mnie obstawi  za to że próbuję się z nim zaprzyjaźnić.
-Leon - Powiedział i uścisnął moją dłoń. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk po całym ciele.  - To jak boisz się? - Spytał już pewniej.
-Strasznie - Powiedziałam patrząc na niego. Ma śliczne zielone oczy. I ten uśmiech. Po moim policzku spływała jedna samotna łza.
-Nie masz czego - Powiedział szybko. Nie wiem czemu ale mu ufałam. - Będę cię operował i wszystkiego dopilnuję - Powiedział. Ucieszyłam się że dopilnuje wszystkiego.
-Mam nadzieję -Powiedziałam lekko uśmiechnięta. Zaczęłam się przyglądać dla swojego brzucha. Strasznie się martwię że będę miała ogromną i paskudną bliznę. Nikt mnie nie będzie chciał.
-Powiesz mi gdzie będę miała bliznę? - Spytałam cicho. Jestem strasznie ciekawa gdzie mi natną brzuch. Uśmiechnął się i pokazał abym się położyła. Zdziwiłam się ale położyłam się.
-Mogę? - Spytał wskazując na bluzkę. Kiwnęłam lekko głową. Podciągnął lekko koszulkę do góry. Palcem zaczął rysować linię na moim brzuchu. Czułam się nieziemsko. Powiedział że to akurat w tym miejscu będzie blizna.
-Ale blizna będzie paskudna - Powiedziałam dość smutna. Dla mnie jest to ważne żeby była jak najmniejsza i jak najmniej widoczna.
-Osobiście ją zszyję więc będzie malutka kreseczka - Powiedział. Uśmiechnęłam się w głębi ducha. Osobiście mi to zszyje. Matko ale jestem szczęśliwa.Ciekawe czemu?
-Dziękuję - Powiedziałam niepewnie. Powiedział że musi już iść więc czułam się troszkę smutna. No ale rozumiem. On jest już dawno po pracy a w dodatku siedzi tutaj ze mną. Pożegnał się i ucałował mnie w policzek. Przeszedł mnie strasznie dziwny dreszczyk. Uśmiechnęłam się. Trzymałam się za miejsce w którym spoczywały jego usta. Strasznie mnie paliło. Uśmiechałam się sama do siebie. Wyszedł z sali a ja się położyłam i przymknęłam oczy. Po chwili zamknęłam oczy. Zasnęłam bardzo szybko.

                                                                     **************
I tak oto prezentuje się część 1. Mam nadzieję że wam się spodoba :). Tak jak pisałam już na górze dziękuję za 30.000 wyświetleń. Jeszcze raz bardzo wam dziękuje :)
17 komentarzy = Część 2

wtorek, 21 października 2014

Kilka wyjaśnień

KOCHANI
Wiem że wczoraj dodałam rozdział i wkradł się malutki błąd.
Zamiast rozdziału 13 dodałam rozdział 14.
Dziś znajdziecie na blogu i rozdział 13 i 14. Mam nadzieje że mi wybaczycie.
W tym wypadku kompletnie nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Mam nadzieję że mi wybaczycie taki malutki błąd.
Buziaczki :**

Rozdział 13 - Pojedź do niego proszę

VIOLETTA
Nie zdążyłam wstać a Ludmiła już siedziała w moim pokoju. Spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem. Nic nie mówiła tylko mi się przyglądała. Nie wiem o co jej chodzi. Wstałam do pozycji siedzącej po czym się przeciągnęłam i przetarłam oczy. W sunęłam kapcie na stopi i wstałam.
-O co ci chodzi? - W końcu nie wytrzymałam i zadałam pytanie
-Przyszłam tylko popatrzeć jaka jesteś szczęśliwa bez Leona - Powiedziała obojętnie nie spuszczając ze mnie wzroku. Irytuje mnie to strasznie. Mówiłam jej że nie mam zamiaru z nim rozmawiać.
-Wydaje mi się że jak byś z nim porozmawiała to byłabyś szczęśliwsza - Dodała po kilku minutach przyglądania się mi. Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubranie na dziś.
-Skończyłaś? - Zadałam pytanie kiedy na chwilkę ucichła. Przytaknęła głową.
-To idź już - Powiedziałam po czym wskazałam na drzwi. Cały czas mówi że powinnam z nim porozmawiać, wyjaśnić. Że mam prawo być szczęśliwa i on też. Że pasujemy do siebie. Już mi głowa od tego pęka. Wyjęłam odpowiednie ubrania na dziś i postanowiłam pójść do łazienki. Wyszłam z pokoju minęłam kuchnie po czym weszłam do pomieszczenia. Rozebrałam się po czym weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, umyłam ciało a następnie włosy. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się po czym wysuszyłam włosy, ułożyłam je i zrobiłam lekki makijaż.

Właśnie wchodzę do mojego  starego miejsca pracy. Dostałam telefon z księgowości że mam zgłosić się po wynagrodzenie. Tak jak pani mnie prosiła przyjechałam dziś. Najbardziej boję się że spotkam Leona. Jakoś nie mam ochoty na rozmowę z nim. Po zatem nawet nie wiem co bym miała mu powiedzieć. Że kocham, tęsknię? Nie mam pojęcia. Stanęłam przed windą i przycisnęłam guzik aby winda przyjechała.
-Viola - Usłyszałam radosne wołanie. Obróciłam się i ujrzałam Jima idącego z Leonem za rękę. Przeklęłam w myślach. 
-Jimi - Powiedziałam z udawanym uśmiechem na ustach. Przytuliłam małego.
-Viola - Powiedział patrząc w moje oczy
-Leon - Powiedziałam obojętnie. - Szkoda że nie mogę już dla ciebie pracować - Powiedziałam spokojnie. Prawda. Żałuję że nie mogę u niego pracować. Potrzebuję tej pracy jak cholera. No ale co mogę poradzić. On mnie nie potrzebuje.
-Spróbuj postawić się na moim miejscu. - Powiedział szybko nie patrząc na mnie. Po chwili przyjechała winda. Wsiedliśmy do niej. Leon wybrał piętro 3 czyli tam gdzie mieści się jego firma, a ja piętro 6 czyli księgowość.
-Proszę niech nic nie mówi - Pomyślałam po czym przymknęłam oczy aby moje łzy nie były widoczne. Wysiadł z windy nawet się nie żegnając. Jimi mi pomachał. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Wjechałam na odpowiednie piętro. Odebrałam co miałam do odebrania i wyszłam z firmy. Odetchnęłam z ulgą bo więcej go nie spotkałam.

-Violetta porozmawiaj z nim a nie siedzisz i beczysz - Powiedziała dość głośno zła Ludmiła
-Nie ma mowy - Powiedziałam stanowczo
-Pojedź do niego proszę - Powiedziała siadając obok mnie. Przytuliłam się do niej. Moje łzy moczyły jej sukienkę.
-Pojadę ale dopiero po jutrze - Powiedziałam spokojnie a Lu zmierzyła mnie wzrokiem. - Będę jechała podpisać jeszcze dokumenty to zajrzę do niego przy okazji - Dodałam po chwili ocierając łzy
-No dobrze - Powiedziała uśmiechając się zwycięsko.  Porozmawiałyśmy z Lu jeszcze na kilka innych tematów. Po około godzinie do mieszkania wrócił Fede. Ludmiła stwierdziła że idzie się położyć bo źle się czuje i poszła do pokoju a my z Fede skierowaliśmy się do kuchni aby przygotować coś do jedzenia.

NARRATOR
Dwójka przyjaciół skierowało się do kuchni aby przygotować coś smacznego do jedzenia. W tym czasie blondynka która miała się położyć udała się do pokoju swojej przyjaciółki. Rozejrzała się po pokoju. Szukała małego urządzenia którym mogła zadzwonić do jej szefa. Właściwie już byłego szefa. Telefon znalazła na łóżku brunetki. Usiadła na nim po czym wzięła telefon do ręki. Odszukała w nim numer do Leona. Wcisnęła zieloną słuchawkę po czy przyłożyła telefon do ucha. Poczekała kilka sygnałów po czym się rozłączyła zanim odebrał. Zrobiła tak jeszcze kilka razy. Chciała aby brunet myślał że jego ukochana chce z nim porozmawiać.

Brunet w tym czasie miał spotkanie ze swoimi rodzicami. On siedział w sali konferencyjnej a telefon leżał w biurze. Nie wiedział że w tym czasie na jego telefon przychodzi mnóstwo nie odebranych połączeń od Vilu. Omawiali kilka bardzo ważnych spraw. Rodzice Leona przy każdej możliwej sytuacji powtarzali że Leon powinien w końcu znaleźć sobie jakąś dziewczynę.

Dwójka przyjaciół skończyła właśnie gotować obiad. Bawili się przy tym świetnie. Dziewczyna została aby przygotować talerze. A Włoch skierował się do pokoju aby zawołać swoją dziewczynę. Nie było jej tam. Zdziwiony wszedł do pokoju obok. Zobaczył że blondynka siedzi na łóżku ich przyjaciółki.
-Co ty robisz? - Zapytał siadając obok. Blondynka wszystko mu wyjaśniała a on poparł jej pomysł.powiedział że Violetta czeka na nią w kuchni. Blondynka wyszła kierując się do kuchni. Włoch też już wychodził kiedy nagle zaczął dzwonić telefon jego przyjaciółki. Spojrzał na wyświetlacz. Dzwonił jej ukochany. Włoch postanowił odebrać.
-Halo? - Zapytał przykładając telefon do ucha. Poczekał kilka chwil ale nie otrzymał odpowiedzi.
-Halo? - Zapytał ponownie lekko już zdenerwowany. Po kilku sekundach usłyszał tylko pikanie w słuchawce. Zdziwiony odłożył telefon na łóżko i wyszedł z pokoju.

LEON
Po spotkaniu z rodzicami wróciłem do biura. Spojrzałem na biurko i zobaczyłem że zapomniałem telefonu. Wziąłem go do ręki. Miałem 37 nieodebranych połączeń. Sprawdziłem kto dzwonił.
-Violetta - Powiedziałem sam do siebie po czym się uśmiechnąłem. Postanowiłem do niej oddzwonić. Skoro tyle razy dzwoniła to musi to być coś niezmiernie ważnego. Wybrałem jej numer po czym przyłożyłem telefon do ucha. Poczekałem chwilkę ale zamiast jej głosu usłyszałem głos jakiegoś chłopaka.
-Halo? - Zapytał po raz pierwszy. Nie odezwałem się i zacząłem myśleć.
-Halo? - Zapytał po raz drugi już lekko zdenerwowany. Rozłączyłem się.
-To on jest ojcem jej dziecka - Pomyślałem. Ciekawe tylko co chciała. Pozbierałem dokumenty po czym zabrałem Jima. Zrezygnowany opuściłem firmę.

*********************
I kolejny przed wami a raczej już za wami :D Jak widzicie Violetta zobaczyła się z Leonem a Ludmiła kombinuje. Nie wiem kiedy kolejny :) Buziaczki :***

poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 14 - Ludmiła hamuj się

NARRATOR
Dzisiejszy dzień był taki sam jak wszystkie od kilku dni. Młoda brunetka siedziała w swoim pokoju i płakała. Blondynka wraz z Włochem nie mogli już na to patrzeć. Bardzo im brakowało szczęśliwej i uśmiechniętej przyjaciółki. A brunet był w pracy. Dzisiaj jak codziennie od kilku dni nie mógł się na niczym skupić. Pragnął znów ją przytulić i pocałować.

Blondynka postanowiła że pójdzie do byłego szefa swojej przyjaciółki mu wszystko wyjaśni. W końcu musiała coś zrobić. Nie mogła patrzeć jak ona się męczy.
-Tak pójdę do niego - Powiedziała sama do siebie z uśmiechem na twarzy. Włoch podsłuchał jak o tym mówi. Nie wiedział gdzie zamierza iść jego dziewczyna. Postanowił że poczeka aż wyjdzie i  zacznie ją śledzić. Blondynka wyszła cicho z mieszkania. Włoch odczekał kilka minut i wyszedł za nią. Śledząc ją dotarł za nią aż do firmy Verdasa. Blondynka weszła do środka po czym skierowała się na odpowiednie piętro. Zauważyła przy biurku siedzącą blondynkę. Pomyślała że to jego nowa asystentka.
-Witam ja do Leona - Powiedziała szybko dość mocno zdenerwowana.
-Pan prezes jest zajęty - Odpowiedziała. Ludmiła postanowiła nie słuchać dalej asystentki tylko wejść do środka. Brunet siedział spokojnie na swoim miejscu i przeglądał pliki w swoim laptopie. Gdy usłyszał że drzwi się otwierają podniósł swój wzrok. Był zdziwiony że widzi jej przyjaciółkę.

W tym czasie Włoch stał za drzwiami i wszystkiemu się przysłuchiwał. Miała na tyle dobrze że asystentka pana prezesa wyszła.

LEON
Siedziałem spokojnie w gabinecie. Nie miałem ochoty na nic. Nie chciało mi się nic robić. Usłyszałem że drzwi od mojego gabinetu się otwierają. Podniosłem wzrok i ujrzałem Ludmiłę. Przyjaciółkę Vilu. Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Musimy pogadać - Powiedziała szybko po czym zajęła miejsce na przeciwko mnie. Zamknąłem laptopa i patrzyłem na nią.
-Ona przez ciebie cierpi. - Powiedziała szybko. - Nie możesz z nią porozmawiać? - Zapytała po chwili.
-Myślałem że jest raczej szczęśliwa. - Powiedziałem - W końcu jest w ciąży i ma faceta - Dodałem ciszej.
-Co? W jakiej ciąży jakiego faceta? - Zadała pytanie
-Zemdlała to chyba jest w ciąży nie? A wczoraj jej telefon odebrał jakiś facet to chyba jej facet. - Powiedziałem szybko to co myślę.
-Jesteś kretynem - Powiedziała rozbawiona. Spojrzałem na nią zdziwiony a do gabinetu wszedł jakich chłopak.
-Ludmiła hamuj się - Powiedział zdenerwowany. Przypomniałem sobie. To ten głos co wczoraj.
-To ty jesteś ojcem dziecka Violetty - powiedziałem zszokowany - Pamiętam ten głos - Dodałem szybko nie spuszczając wzroku z chłopaka.
-Nie. Ja jestem chłopakiem Ludmiły. Federico - Wyjaśnił szybko po czym się przedstawił
-Czyli wychodzi na to że zdradziłeś Ludmiłę z Violettą - Powiedziałem kojarząc fakty.
-Nie stop. - Powiedział zdenerwowany Federico - Ja jestem chłopakiem Ludmiły a Violetta to tylko moja przyjaciółka. Nie spałem z nią. - Wyjaśnił zdenerwowany - Capisci? - Zapytał szybko
-Ttak - Powiedziałem zdziwiony - To kto jest ojcem dziecka Violetty? - Zapytałem. Już nic z tego nie rozumiem.
-Matko ale ty jesteś kretyn - Powiedziała Ludmiła. Przeniosłem na nią swój wzrok - Ona nie jest w ciąży - Wyjaśniła szybko - To było zwykłe zatrucie - Spojrzałem na nią bardzo zdziwiony.
-Jestem kretynem - Powiedziałem po czym schowałem twarz w dłonie.

Po około 30 minutach we trójkę byliśmy pod blokiem brunetki. Cały czas zastanawiam się co mam jej powiedzieć.
VIOLETTA
Usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają co oznacza że Ludmiła i Federico wrócili. Nawet nie wychodziłam bo wiedziałam że za chwilkę wpadną do mojego pokoju i zaczną opowiadać jak im minął dzień. Przeglądam aktualnie oferty pracy. Muszę znaleźć jakąś pracę. Z czegoś trzeba się utrzymać. Jakoś dziwnie. Nie wchodzą. No ale może mają ciekawsze zajęcia.
-Viola masz gościa - Usłyszałam głos Federa. Niechętnie wsunęłam kapcie na stopy po czym wstałam z łóżka. Przetarłam oczy i włożyłam bluzę. Otworzyłam drzwi od pokoju. Przywitałam się z Lu i Federem po czym skierowałam się do dużego pokoju. Zobaczyłam Leona. Zamarłam.

sobota, 18 października 2014

OS - Leonetta - Zakład o dziewczynę [Konkurs Veronica Blanco]

VIOLETTA
Dzisiaj wstałam rano i szybko się zebrałam. Dziś jest mój pierwszy dzień w nowej szkole. Tata odwiózł mnie do szkoły i odprowadził do dyrektora. Sam musiał jechać do pracy. Starszy pan podał mi plan lekcji i kluczyk do mojej szafki. Po chwili w gabinecie dyrektora znalazła się kobieta w dość młodym wieku. Jak na moje oko miała około 25-30 lat i uczyła języka angielskiego. Zabrała mnie ze sobą na zajęcia. Podchodząc pod salę zadzwonił dzwonek a ja zobaczyłam kilka grupek uczniów. Nauczycielka otworzyła salę i weszła jako pierwsza a za nią do sali wchodzili uczniowie. Postanowiłam się nie pchać i wejść na końcu.
-Panie przodem - Odezwał się uśmiechnięty szatyn stojący obok mnie. Uśmiechnęłam się lekko do niego i grzecznie weszłam do środka. Szatyn wszedł za mną a następnie skierował się na koniec sali i usiadł w ostatniej ławce. Ja stanęłam koło biurka nauczycielki.
-Kochani!! - Krzyknęła w kierunku uczniów. - To jest nowa uczennica Violetta Castillo mam nadzieję że się nią zaopiekujecie i będziecie dla niej mili - Skończyła mówić i spojrzała na mnie. Ja rozejrzałam się po klasie i widziałam kilka osób które posłały mi przyjazne uśmiechy.
-Usiądź sobie obok Leona - Nauczycielka wskazała wolne miejsce na końcu sali obok chłopaka który przepuścił mnie w drzwiach. Skierowałam się na koniec sali i usiadłam obok chłopaka. Wyjęłam z torby notes i długopis. Po czym zajęłam się notowaniem lekcji. Leon cały czas siedział i mi się przyglądał a w między czasie jeździł ręką po mojej nodze a drugą pisał sms-y.
-Co to za typek? - Pomyślałam. Za kogo on się uważa. W końcu zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji. W końcu zabrał swoją rękę z mojej nogi i szybko wyszedł z sali a ja odetchnęłam z ulgą. Spakowałam rzeczy do torby rzeczy i wyszłam z sali. Spojrzałam na plan.
-Biologia - Pomyślałam. Świetnie. Nawet nie wiem gdzie jest ta sala.
-Cześć - Usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam dwie dziewczyny. Blondynkę i czarnowłosą.
-Cześć - Powiedziałam niepewnie.
-Jestem Fran a to jest Lu - Przedstawiły mi się dziewczyny
-Miło mi - Powiedziałam z uśmiechem.
-Jestem siostrą Leona i proszę cię uważaj na niego - Powiedziała z uśmiechem blondynka
-Dobrze postaram się - Odparłam z uśmiechem.
-Teraz biologia - Zaczęła Fran
-Chodźcie zmienimy książki i pójdziemy potem pod salę - Dodała Ludmiła i ruszyłyśmy przed siebie. W drodze rozmawiałyśmy i się śmiałyśmy. Po kilku minutach byłyśmy już koło sali od biologi. Pod ścianą po prawej stronie stał Leon i jakiś dwóch chłopaków. Nie zwracałyśmy na nich uwagi. Po chwili poczułam jak Fran o coś się potyka. W ostatniej chwili zdążyłam ją chwycić za rękę aby się nie przewróciła.
-Nic ci nie jest? - Zdałam pytanie
-Nie. - Powiedziała - Dziękuję za pomoc - Dodała szybko i się do mnie uśmiechnęła. Usłyszałam też chichy chłopaków znajdujących się pod ścianą.
-Bawi cie to?  - Zdałam pytanie lekko zła.
-No troszkę - Odpowiedział rozbawiony brat Ludmiły
-Może uważasz że jesteś fajny i że dziewczyny uważają cię za jakiegoś innego dzięki temu że naśmiewasz się ze słabszych ale to nie jest zabawne. - Powiedziałam pewna siebie
-Uważaj mała bo złość piękności szkodzi - Odpowiedział również pewny siebie.

LEON
Ta nowa Castillo jest całkiem niezła. Jak na jedną noc byłaby boska. Jest też nieźle zadziorna. Potrafi dogryźć. Musi być moja. Chociaż czy ja wiem. Może po prostu nie warto. A może jednak.
-Verdas założę się że nie dasz rady wyrwać Violetty - Odezwał się Diego wyrywając mnie z moich zamyślań.
-Dam radę stary - Powiedziałem - Co to dla mnie? - Zadałem pytanie
-Dobra - Powiedział Diego - Masz tydzień. I proponuję 500 peso. - Dodał szybko.
-Okej - Powiedziałem z chytrym uśmieszkiem. Ruszyliśmy na resztę lekcji. Lekcje minęły dość szybko.Postanowiłem nie tracić czasu i od razu zacząć działać.
-Violetta, Viola - Krzyczałem goniąc dziewczynę po szkolnym korytarzu.
-Dla ciebie Violetta - Powiedziała oschle
-Dobrze w takim razie Violetta chciałem cię przeprosić za to rano - Powiedziałem z uśmiechem na ustach
-Wybaczam ci - Powiedziała lekko uśmiechnięta. Nie wiem czemu ale po tych słowach zrobiło mi się lżej na sercu a w środku cały skakałem ze szczęścia.
-To super - Powiedziałem szybko. - Pozwolisz że cię odprowadzę do domu? - Zadałem pytanie po sekundzie zastanowienia.
-W sumie czemu nie - Powiedziała i ruszyliśmy w kierunku jej domu. Podczas drogi rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Było bardzo przyjemnie. Pod jej domem się pożegnaliśmy i ona weszła do domu a ja skierowałem się do siebie.

6 DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Przez ten prawie tydzień Leon bardzo się zmienił. Jest miły i uczynny. Przychodził po mnie i odprowadzał do domu. Nie wiem o co chodzi ale jest to bardzo miłe. Dzisiaj umówiliśmy się na spacer. Właśnie jest 11 więc Leon powinien za chwilkę przyjść.
-Violetta ktoś do ciebie - Usłyszałam głos mamy dobiegający z dołu.
-Idę - odkrzyknęłam i chwyciłam torebkę oraz telefon. Wyszłam z pokoju po czym skierowałam się na dół. Zobaczyłam że przyszedł Leon. Przywitałam się i wyszliśmy z domu. Szliśmy swobodnie bez żadnych problemów. Rozmawialiśmy na prze różne tematy. W końcu po około godzinnym spacerze doszliśmy nad jeziorko znajdujące się w drugiej części parku. Zazwyczaj nikt tu nie chodzi.
-Tu nikt nam nie będzie przeszkadzał - Powiedział Leon całkiem spokojnie. Był jakby wystraszony. Ciekawe o co chodzi.
-W czym nie będzie nam nikt przeszkadzał? - Zadałam pytanie z ciekawskim uśmiechem na buzi.
-Zaraz zobaczysz - Powiedział tajemniczo po czym pociągnął mnie bliżej jeziorka. Już myślałam że może chce pływać czy coś. Uklękną przede mną na jedno kolano. Wystraszyłam się lekko.
-Violetto czy zostaniesz moją dziewczyną - Zadał pytanie a mnie kompletnie zatkało. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Z jednej strony cieszyłam się że mi to zaproponował a z drugiej strony nie byłam pewna. Moje rozmyślanie trwało kilka minut.
-Dobra zapomnij że pytałem - Powiedział i wstał zmarnowany.
-Ale...- Chciałam coś powiedzieć ale Leon nie dał mi dojść do słowa.
-Dobra zapomnij. Wygłupiłem się - Dalej był przekonany że chcę mu powiedzieć "Nie"
-Tak - Powiedziałam dość cicho kiedy Leon już odchodził.
-Co? - Zapytał z nie dowierzaniem w głosie.
-Tak zostanę twoją dziewczyną - Powiedziałam już głośniej z uśmiechem na twarzy. Patrzyłam na niego. Podbiegł do mnie i chwycił mnie na ręce. Zaczął mną kręcić wokół własnej osi. Po chwili postawił mnie na trawie i przybliżył się do moich ust. Pocałował mnie delikatnie a zarazem namiętnie. Pocałunek trwał dość długo. W końcu się od siebie oderwaliśmy. udaliśmy się na spacer a na koniec dnia Leon odprowadził mnie do domu.
-Dobranoc kochanie - Powiedział i pocałował mnie w usta.
-Dobranoc - Odpowiedziałam po naszym oderwaniu. Weszłam do domu i udałam się do pokoju. Tam się umyłam i przebrała oraz położyłam spać. Jutro szkoła.
-Jestem siostrą Leona i proszę cię uważaj na niego - Te zdanie tkwiło mi w głowie i jestem ciekawa co Lu miała na myśli mówiąc to.

LEON
Wczoraj poprosiłem Violettę aby została moją dziewczyną. Zgodziła się, byłem taki szczęśliwy. Nie chodzi tu o zakład. Naprawdę się zakochałem. Kocham ją całym sercem. Jest idealna i inna niż te wszystkie. Tylko że ten cholerny zakład nie daje mi spokoju. No dobra jakoś dam radę. Moje rozmyślania trwały tak długo że nawet nie wiem kiedy  przyszedłem pod szkołę.
-Leon - Usłyszałem piękny melodyjny głos mojej dziewczyny. Odwróciłem się i zobaczyłem drobną osobę biegnącą w moim kierunku. Rzuciła mi się na szyję.
-Tęskniłam - Powiedziała z uśmiechem i pocałowała mnie lekko w usta.
-Ja też - Odpowiedziałem stawiając ją na nogi. Chwilę później spletliśmy nasze dłonie razem i ruszyliśmy do szkoły. Kiedy weszliśmy do środka wszystkie twarze były skierowane na nas. No tak nie było co się dziwić. Niby Leon Verdas znalazł sobie dziewczynę i się zakochał. Ale tak było. Vilu była inna. No i się zakochałem. Gdy szliśmy korytarzem natknąłem się na chłopaków.
-Viola idź pod salę za chwilkę cię dogonię - Powiedziałem do dziewczyny po czym musnąłem jej policzek. Viola zniknęła za zakrętem.
-Brawo Verdas - Odezwał się Diego
-Nie docenialiśmy ciebie - Odezwał się Rodrigo
-Wiecie co? - Zapytałem zły i spojrzałem na chłopaków stojący przede mną.
-Co? - Zadał pytanie równie zły Diego
-Nie zrobiłem tego dla zakładu. - Zacząłem - Ja po prostu się w niej zakochałem - Skończyłem a oni dziwnie na mnie popatrzyli.
-Leon Verdas się zakochał - Powiedział Rodrigo i obydwoje zaczęli się śmiać. Diego wcisną mi kopertę z pieniędzmi do plecaka i obydwoje odeszli.
-Żałuje że to zrobiłem - Pomyślałem sobie idąc w kierunku Violi. Jestem dupkiem, skończonym kretynem.

KILKA DNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Przez te kilka dni bardzo się zbliżyliśmy z Leonem do siebie. Wczoraj się umówiliśmy w parku ponieważ chce mi coś ważnego powiedzieć. Właśnie przyszłam do parku. Nikogo tu nie ma. W sumie jest  już późno jak na spacery po parku. Leon siedział na ławce z twarzą schowaną w dłoniach.
-Jestem - Powiedziałam siadając obok chłopaka. - Coś się stało? - Zdałam pytanie po chwili
-Musze ci powiedzieć coś bardzo ważnego - Powiedział dość smutny Leon podnosząc głowę i spoglądając na mnie.
-Tylko mi nie mów że jesteś w ciąży - Zażartowałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na chłopaka i od razu wiedziałam że źle zrobiłam. Automatycznie spoważniałam i czekałam aż powie o co chodzi.
-Violetto...-zaczął a ja mu przerwałam
 -To chyba coś naprawdę ważnego, bo nigdy nie mówisz do mnie tak poważnie. - Powiedziałam lekko się uśmiechając.
 -Tak to coś bardzo ważnego. - Odpowiedział a jego wzrok wlepiony był w chodnik.
 -Leon spójrz na mnie - Poprosiłam spokojnie chłopaka a on na mnie spojrzał wedle mojej prośby.
-Violetta, ja muszę coś ci powiedzieć... - Próbował nadal zacząć
-Wyduś to wreszcie z siebie kochanie - Powiedziałam z lekkim przerażeniem na twarzy.
-Założyłem się o ciebie - Powiedział cicho.
-Co? Nie rozumiem? - Pytałam z nie dowierzaniem. 
-Założyłem się z Diego że w ciągu tygodnia będziesz ze mną. - Powiedział już nieco głośniej. W moich oczach powoli zbierały się łzy
-Cco!?- Powiedziałam roztrzęsiona
-Ja cię przepraszam... - Zaczął przepraszać. Też był zdenerwowany.
-Mogę wieedzieeć iile byłam warta? Zapytałam po chwili ciszy.
-500 peso - powiedział chowając twarz pełną łez w dłonie
-A więc byłam dla ciebie warta tylko 500 peso, tak?- krzyknęłam
-To nie o to chodzi.. - Zaczął się tłumaczyć
-Tak!? To o co chodzi?! Mówiłeś że mnie kochasz , że będziemy razem a teraz dowiaduje się że dla ciebie był to tylko zakład - Krzyczałam a moja twarz zalewała się łzami. W jednej chwili podniosłam się i stanęłam na przeciwko niego.
-Zniknij z mojego życia raz na zawsze - Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Na pewno tego chcesz? - Zadał pytanie spokojnie.
-Jesteś perfidnym kłamcą! Oszukiwałeś mnie! - Krzyczałam. Akurat obok nas przechodzili jacyś ludzie. Lepiej dla niego.
-Poczekaj... Daj mi to wyjaśnić - Prosił ale ja nie miałam siły słuchać jego tłumaczeń
-Moje przyjaciółki mówiły mi że twoje uczucie nigdy nie będzie szczere. Dziś w to wierzę. - Powiedziałam - Zniknij - Powtórzyłam ostatni raz i odeszłam.

Dzisiejszego dnia wstałam i się ubrałam.Rodzice wyjechali gdzieś w sprawach służbowych więc postanowiłam odpuścić sobie szkołę. Zeszłam na dół i się rozejrzałam. Postanowiłam wyjść aby zabrać pocztę. Tak też zrobiłam. Wracając do domu przeglądałam koperty. Znalazłam jedną bez znaczka z napisem Vilu. Odkleiłam ją i szybko wyjęłam zawartość. Zobaczyłam pismo Leona. Szybko schowałam kartkę do środka a z moich oczy popłynęły  łzy. Zakleiłam kopertę z powrotem i wrzuciłam ją do torby która leżała na łóżku. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Lu.
-Viola co się stało? - Zapytała zachrypniętym głosem Lu
-Gdzie jesteś? - Zdałam pytanie zapłakanym głosem
-W parku. Z Fran - Powiedziała szybko
-Zaraz będę - Odpowiedziałam po czym wrzuciłam telefon do czarnej torby sportowej i wyszłam z domu. Szybko skierowałam się do parku. po około 10 minutach szybkiego marszu dotarłam na miejsce.
-Dostałam list od Leona - Wypaliłam na wstępie nawet nie witając się z dziewczynami. Lu spojrzała na mnie badawczo a Fran lekko się uśmiechnęła.
-Przeczytałaś go? - Zdała pytanie Francesca
-Nie - Powiedziałam cicho a moje oczy się zaszkliły.
-Leon chciałby żebyś go przeczytała - Powiedziała smutna Lu i z jej oczu wyleciało kilka łez. Spojrzałam na Lu i na Fran i obydwie kiwnęły twierdząco głowami. Wyciągnęłam list z torebki i wydostałam

Kochana Violu
Wiem że nie chcesz mnie już znać, po tym co tobie zrobiłem. Zakładanie się o ciebie było wielkim błędem. Nadal nie rozumiem jak moglem być takim idiotą. Przez te kilka dni przemyślałem sobie wszystko. I zrozumiałem że jestem w tobie zakochany, nie mogę o tobie zapomnieć. Śnisz mi się każdej nocy. Jakbyś była w mojej głowie i nie miała zamiaru z niej wychodzić. Już wiem co to znaczy zakochać się na zabój. I ty mi to uświadomiłaś. Chciałbym żebyś kiedyś mi wybaczyła. I została ze mną już na zawsze. W pełni rozumiem twoją decyzje, żebym zniknął z twojego życia. Dlatego postanowiłem że , już nigdy mnie nie zobaczysz, wyjeżdżam. Tak jak prosiłaś "znikam z twojego życia". I nie mam zamiaru ci nic utrudniać. Mam nadzieje że będziesz szczęśliwa z kimś innym. Z kimś kto na prawdę na ciebie zasługuje. Ale pamiętaj że, zawsze jesteś i będziesz dla mnie bardzo ważna. Bądź szczęśliwa.

Mocno Cię Kocham Leon

Po skończeniu czytania spojrzałam na Lu. Z jej oczu tak jak i z moich leciały łzy. Chyba wiedziała co jest napisane w tym liście. Ponownie złożyłam list na pół i schowałam go do koperty. Zakleiłam ją i spojrzałam na Ludmiłę.
-Lu, muszę porozmawiać z Leonem - Powiedziałam i otarłam łzy.
-Za późno - Powiedziała dość cicho- Jest już za późno - Powtórzyła nieco głośniej.
-Jak to? - Zdałam pytanie zdziwiona
-Tak jak napisał ci w liście nigdy go nie zobaczysz, wyjechał - Ledwo wydukała. Teraz płakałyśmy obie. Jak małe dzieci. Fran spoglądała to na mnie to na Lu.
-Tu jest jego adres - Powiedziała Lu po kilku minutach wspólnego płaczu i podała mi jakąś karteczkę. Spojrzałam na nią nie pewnie i odczytałam adres zapisany na kartce.
-Myślę że powinnaś do niego pojechać i z nim porozmawiać. - Powiedziała - Dzięki tobie się zmienił. Dawno nie widziałam mojego brata jako dobrego, miłego i zakochanego chłopaka - Skończyła w końcu swoją wypowiedź. Ja leciutko się uśmiechnęłam.
-To prawda. Zmienił się dzięki tobie - Dodała Fran patrząc się na Lu.
-Dzięki dziewczyny - Powiedziałam i posłałam ciepły uśmiech dziewczynom po czym wstałam i skierowałam się w stronę domu. Postanowiłam nie czekać i pojechać tam nawet dziś.
Już po kilku minutach znalazłam się w domu.
-Tato, potrzebuję twojej pomocy - Krzyknęłam wchodząc do domu. Odnalazłam tatę który siedział w gabinecie i weszłam do niego.
-Coś się stało? - Zadał pytanie spoglądając na mnie. Kiwnęłam lekko głową i podałam mu karteczkę z adresem. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-Za 10 minut wyjeżdżamy - Powiedział bez zbędnych pytań. Byłam zadowolona że mi pomoże. Po chwili znajdowałam się w samochodzie i czekałam na tatę. Droga strasznie mi się dłużyła. W głowie układałam sobie co mu powiem.

Po około trzech godzinach jazdy w końcu dotarliśmy na miejsce. Moim oczom ukazał się dość duży dom przy plaży. Spojrzałam na niego i wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Poczekasz tu chwilkę? - Zadałam pytanie i spojrzałam na tatę. On lekko się uśmiechną i kiwną głową. Nacisnęłam klamkę i wysiadłam z samochodu. Skierowałam się na posesję która była ogrodzona. Weszłam bez problemu. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po kilku sekundach w drzwiach stanęła jakaś blondynka. Wyglądała ładnie.
-O co chodzi? - Zdała pytanie swoim anielskim głosem. Była spokojna i uśmiechnięta. Po chwili za jej plecami zobaczyłam Leona. Z daleka było widać że ma czerwoną twarz od płaczu.
-Przepraszam - Wyszeptałam i odwróciłam się na pięcie, ruszyłam przed siebie.
-Violetta - Usłyszałam za swoimi plecami i ktoś chwycił mnie za nadgarstek odwracając w swoją stronę. Tym kimś był oczywiście Leon
-Co tu robisz? - Zadał pytanie zachrypniętym głosem
-Przyjechałam... - Zaczęłam szeptem - Bo chciałam... - Mówiłam przez łzy. Nie dałam rady mówić po tym co zobaczyłam.
-Strasznie tęskniłem - Powiedział i chciał przytulić mnie do siebie ale mu się wyrwałam i stanęłam obok.
-Szybko się pocieszyłeś - Wyszeptałam i spuściłam głowę w dół aby nie widział moich łez
-Co? - Zdał pytanie zdziwiony - Chodzi ci o nią? - Zadał kolejne pytanie i przyłożył swoją dłoń do mojego podbródka po czym podniósł ją do góry i spojrzał mi w oczy. Ja lekko kiwnęłam głową.
-To moja kuzynka Emma - Powiedział po czym posłał mi ciepły uśmiech. Zrobiłam dziwną minę i otarłam łzy.
-Czytałam list... - Zaczęłam - A potem Lu i Fran... - Powiedziałam i zatrzymałam się. -Powiedziały mi że zmieniłeś się dzięki mnie - Skończyłam mówić a on jedynie kiwną głową.
-Ale mówiłaś że mam zniknąć z twojego życie a przyjechałaś - Powiedział lekko zaskoczony
-Zmieniłam zdanie- Powiedziałam cicho - Zrozumiałam że bez ciebie to nie to samo - Dodałam po chwili
-Tęskniłem - Powiedział i chwycił moje dłonie.
-Ja też - Powiedziałam uśmiechając się do niego. Przyciągnął mnie do siebie a ja wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Po chwili odkleił mnie od siebie i spojrzał w moje oczy.
-Kocham cię - Wyszeptał tak abym tylko ja to słyszała
-Też cię kocham - Powiedziałam a on przybliżył swoje usta do moich, po chwili odległość między nami zniknęła. Oddawałam każdy jego pocałunek. Całowaliśmy się aż zabrakło nam powietrza, oderwaliśmy się od siebie i stykaliśmy się czołami.


ROK PÓŹNIEJ
LEON
Od kilku miesięcy mieszkam razem z Violettą. Układa nam się świetnie. A dziś planuję jej się oświadczyć. Mam nadzieję że się zgodzi. Bo jeśli nie... Nawet tak nie myśl Verdas. Skierowałem się po raz setny dziś do kuchni. Przyniosłem kolejne rzeczy które ustawiałem w jadalni na stole.
-Idealnie - Pomyślałem i odniosłem do kuchni ścierkę.
-Jestem - Krzyknęła Vilu wchodząc do domu. Podszedłem do niej i pocałowałem ją na przywitanie.
-Zapraszam na kolację - Powiedziałem z uśmiechem po czym pociągnąłem dziewczynę za rękę w kierunku jadalni. Usiedliśmy do do stołu i zaczęliśmy jeść. Po zjedzonym posiłku wstałem i podszedłem do Violetty. Uklęknąłem na jedno kolano po czym w kieszeni odszukałem czerwone pudełeczko. Otworzyłem je.
-Violetto czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Verdas? - Zdałem pytanie i spojrzałem na dziewczynę. Miała zdziwioną minę. Lekko kiwnęła głową na tak a ja wsunąłem pierścionek na jej palec. Wstałem i podałem dłoń Violi aby mogła wstać.
-Też muszę ci coś powiedzieć - Powiedziała niepewnie
-Zamieniam się w słuch - Powiedziałem a jej oczy się zaszkliły.
-Zostaniesz tatą - Powiedziała niepewnie i schowała twarz w dłoniach. Chwyciłem jej dłonie i spojrzałem w jej czekoladowe oczy. Pocałowałem ją.
-Cieszę się bardzo - Wyszeptałem w jej włosy. W jednym dniu uzyskałem narzeczoną i dziecko. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.

*****
A oto jest One Shot który został wysłany na konkurs Veronici Blanco z bloga Leonetta - Mój Świat. Ku mojemu zdziwieniu zajęłam pierwsze miejsce. Ja sądzę że ten OS nie nadawał się nawet na 5 :/ Ale bardzo ciesze się że wygrała i bardzo dziękuje :* Oceniajcie !! :D

czwartek, 16 października 2014

Rozdział 12 - Mam ci pokazać wyniki badań?

NARRATOR
Dziewczyna o kruczo czarnych włosach właśnie weszła do budynku w którym mieści się firma pana Verdasa. Wjechała na odpowiednie piętro i skierowała się w kierunku jego gabinetu. Zamiast jego asystentki którą znała zastała tam nie znaną jej osobę.
-Jest Violetta? - Zadała pytanie bardzo zdziwiona
-Poprzednia asystentka pana Verdas? - Zapytała ją śliczna blondynka. Czarnowłosa przytaknęła tylko głową - Już tutaj nie pracuje - Dodała po kilku sekundach blondynka
-A jest Leon? - Zapytała już lekko zrezygnowana.
-Pan prezes jest zajęty i prosił żeby mu nie przeszkadzać - Powiedziała blondynka więc czarnowłosa postanowiła odwiedzić prezesa. Skierowała się w kierunku drzwi które prowadziły do jego gabinetu.
-Ale... - Nowa w tej firmie próbowała coś powiedzieć.
-Złotko jestem jego siostrą i mi wolno uwierz - Powiedziała zła po czym bez pukania weszła do jego gabinetu. Spojrzała na chłopaka siedzącego w fotelu za swoim biurkiem. Cicho zamknęła drzwi. Głowę miał opartą o fotel a oczy zamknięte. Przez jej głowę przeszła myśl że jest bardzo zajęty więc usiadła na kanapie i czekała aż brunet nie będzie zajęty.
-Leon długo mam czekać aż zauważysz że tu jestem. - Zadała pytanie zła po kilku minutach.  Chłopak szybko otworzył oczy.
-Fran a co ty tu robisz? - Postanowił odpowiedzieć pytaniem na pytanie.
-Siedzę i czekam aż nie będziesz zajęty bo twoja nowa asystentka powiedziała że jesteś bardzo zajęty - Wyjaśniła szybko. Brunet tylko pokiwał głową po czym wstał i usiadł obok swojej siostry.
-Wytłumaczysz mi co robi tu ta blondynka i gdzie jest Violetta? - Zapytała z ciekawością w głosie.
-Violetta jest w ciąży więc ją zwolniłem i zatrudniłem nową sprawną asystentkę - Wyjaśnił szybko patrząc na swoją siostrę.
-Powiem ci że to bardzo dojrzałe zwalniać kobietę w ciąży - Powiedziała z ironią w głosie.
-Uspokój się - Upomniał ją brat. Młodsza z rodzeństwa zmierzyła go wzrokiem.
-A czemu jesteś taki smutny? - Zapytała już spokojniejsza. Brunet jej wszystko wyjaśnił zaczynając od tego jak wyznał jej miłość i spędzili razem noc, jak uciekała aż po jego podejrzenia, i zwolnienie ukochanej z pracy.

Młodsza siostra Leona nie mogła uwierzyć że Violetta jest w ciąży i nic mu nie powiedziała. Kiedy brunet wyszedł z gabinetu ta wykradła mu adres jego ukochanej z dokumentów i postanowiła złożyć jej wizytę. Poczekała aż jej brat wrócił.
-Będę już uciekała mam jeszcze pewną sprawę do załatwienia - Powiedziała po czym pożegnała się z bratem. Wyszła z firmy po czym wsiadła do swojego auta i z piskiem opon ruszyła pod odpowiedni adres aby dotrzeć tam jak najszybciej. Za wszelką cenę  musiała dowiedzieć się o co chodzi. Po kilku minutach podjechała pod wielki wieżowiec. Wysiadła z samochodu po czym skierowała się do odpowiedniej klatki, szybko odszukała odpowiedni numer mieszkania, zadzwoniła dzwonkiem i czekała aż ktoś jej otworzy.

VIOLETTA
Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zwlokłam się z łóżka i poczłapałam w odpowiednim kierunku. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się dziewczyna o czarnych włosach. Mam wrażenie że skądś ją znam.
-Cześć - Przywitała się przyjaźnie. Posłałam jej uśmiech.
-Pewnie mnie nie kojarzysz - Powiedziała a ja szybko przytaknęłam.
-Jestem siostrą Leona - Powiedziała a mi zapaliła się czerwona lampka. Chciałam szybko zamknąć drzwi ale nie zdążyłam bo wślizgnęła się do mieszkania.
-Daj mi chwilkę - Poprosiła z uśmiechem więc wpuściłam ją dalej. Weszłyśmy do mojego pokoju. Wskazałam aby usiadła w fotelu sama zajęłam miejsce na przeciwko niej.
-Możesz mi powiedzieć czy coś między wami było wtedy po tej kolacji? - zadała pytanie a mnie zamurowało. Po chwili oprzytomniałam i wiedziałam że to będzie przesłuchanie.
-Nic między nami nie było. - Powiedziałam - Położyliśmy się spać i tyle - Dodałam szybko.
-Bo mój brat zwolnił cię dla tego że myśli że jesteś w ciąży - Powiedziała lekko zmieszana
-Aha - Powiedziałam spokojnie. Już nic mnie nie dziwiło. - To było zwykłe zatrucie - Dodałam nadal spokojna.
-Na pewno nie masz nikogo i nie jesteś w ciąży? - Zapytała chyba dla upewnienia.
-Na pewno - Powiedziałam lekko zła. - Mam ci pokazać wyniki badań? - Zapytałam
-Nie trzeba, ja ci wierzę gorzej  z moim bratem - Powiedziała lekko smutna. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilkę. Po chwili wstała. Pożegnała się ze mną i wyszła. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżko. Zaczęłam sobie myśleć. Fran powiedziała że już mnie kimś zastąpił. Na razie tylko w pracy ale niedługo zastąpi mnie kimś innym w swoim życiu. No trudno. Widocznie nie byłam odpowiednia kandydatką na jego dziewczynę, matkę Jima i jego żonę. Trudno.

LEON
Widocznie nie byłam odpowiednia kandydatką na jego dziewczynę, matkę Jima i jego żonę.  Kiedy ja chciałem z nią rozmawiać to ona nie chciała teraz ja nie chcę. Nie będę jej słuchać. Niech się zajmie swoim dzieckiem i facetem. Dzisiaj nic nie zrobiłem. Nie miałem siły na pracowanie. Wstałem po czym wyszedłem z biura. Kontem oka widziałem że moja asystentka siedzi przy swoim biurku.  Minąłem ją po czym wyszedłem z biura.

Jak codziennie odebrałem Jima. Później zjedliśmy obiad w restauracji a na koniec odwiedziliśmy plac zabaw. Wieczorem wróciliśmy do domu. Jim poszedł spać. Ja byłem bardzo zmęczony mimo że nic nie robiłem więc też się położyłem spać. Nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o kruchej brunetce, o mojej ukochanej Vilu. W końcu po kilku godzinach myślenia o niej usnąłem.

VIOLETTA
Matko jak ja tęsknię za Leonem. Chciałabym go teraz przytulić. Ale wiem że nie mogę. Bo ja mam dziecko.
-Jaki kretyn - Pomyślałam po czym wzięłam do ręki telefon. Wybrałam do niego numer i przyłożyłam telefon do ucha. Czekałam kilka sygnałów aż włączyła się poczta głosowa. Zrezygnowana odłożyłam telefon. Po chwili ponownie wybrałam do niego numer. Znów poczta.
-Leon odbierz. Chcę z tobą porozmawiać. Proszę - Powiedziałam ze łzami w oczach. - Kocham cię - Powiedziałam po czym ze łzami w oczach się rozłączyłam.

Ludmiła przez resztę dnia przekonywała mnie że -powinnam pojechać do Leona i z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Nie jestem przekonana co do tego. No ale jeśli będzie mnie dalej unikał to tak zrobię. Umyłam się po czym przebrałam w piżamę. Położyłam się spać i myśląc o przystojnym brunecie zasnęłam.

**************
Tak jak obiecałam :D Jest 12. Mam nadzieję że wam się spodoba. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny

środa, 15 października 2014

Rozdział 11 - Potrzebuję sprawnej asystentki

LEON
Wszedłem do firmy. od wczoraj mało spałem a dożo myślałem na temat ciąży Violi. Rano szybko odwiozłem Jima do przedszkola aby jak najszybciej znaleźć się w firmie. Wszystko jest już postanowione.
-Decyzja została podjęta i nie ma odwrotu. - Powiedziałem sam do siebie jadąc windą. Po kilku sekundach winda się zatrzymała i wysiadłem. Szybko skierowałem się do swojego gabinetu.
-Cześć - Powiedziałem oschle w kierunku mojej asystentki. Miała zdziwioną minę. jakby nie wiedziała o co chodzi. No bo jeszcze nie wie.
-Cześć - Odpowiedziała niepewnie. Mimo wszystko na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Za 10 minut do mnie - Rzuciłem szybko i wszedłem do siebie. Widziałem jej zdziwioną minę ale nie przejąłem się tym zbytnio.

Po dziesięciu minutach usłyszałem pukanie do drzwi. Domyślałem się że to Violetta. Zamknąłem laptopa po czym odłożyłem długopis na biurko.
-Proszę - powiedziałem spokojnie. Drzwi się otworzyły a do gabinetu weszła brunetka. - Siadaj - Wskazałem fotel na przeciwko mnie.
-Coś się stało? - Zadała pytanie które ją męczyło i odetchnęła lekko.
-Tak - Powiedziałem nadal spokojnie. - Przemyślałem wszystko - Powiedziałem szybko. Spojrzała na mnie dość dziwnie swoimi czekoladowymi oczami.
-To znaczy? - W jej głosie mogłem wyczuć strach.
-Wybacz ale potrzebuję sprawnej asystentki a ty niedługo taka nie będziesz. Będziesz potrzebowała wolnego. - Powiedziałem szybko. W jej oczach zobaczyłem duże zdziwienie.
-Tylko że nie rozumiem czemu mi to mówisz? - Powiedziała przerażona. W jej głosie można było wyczuć nutkę złości.
-Zwalniam cię - Powiedziałem szybko. - Potrzebuję sprawnej asystentki - Dodałem.
-Nienawidzę cię - Spojrzała na mnie ze łzami w oczach po czym wstała i wyszła z mojego gabinetu. Nie zamknęła drzwi więc widziałem co robi. Zabrała coś z biurka po czym chwyciła swoje rzeczy i
wybiegła z firmy.
-Verdas ty kretynie - Powiedziałem sam do siebie po czym uderzyłem dłonią w biurko. Co ja narobiłem? Jestem kretynem i to do kwadratu. Zwolniłem własną dziewczynę bez rozmowy z nią. jestem nienormalny. A może ona w cale nie jest w ciąży? Gdyby była to chyba zareagowałaby zupełnie inaczej. Ja w takim razie już nic nie wiem. Może najpierw powinienem z nią porozmawiać. Już teraz to ja nic nie wiem. Tęsknie za nią mimo to że widziałem ją kilka minut temu. Ale nawet jej nie przytuliłem. Jestem kretynem i ona teraz nie będzie chciała ze mną rozmawiać.Ale tak będzie lepiej dla niej i jej dziecka i również dla mnie i dla Jima. Dziecko powinno wychować się z mamą i ojcem a ja wolę nie robić nadziei dla Jima.

Godzina 15 a ja nadal w firmie. Już godzinę temu powinienem odebrać Jima z przedszkola ale nie mam siły. Przynajmniej jak pracowałem tonie myślałem o Vilu. A teraz znów to samo. Czuję że źle zrobiłem.Chwyciłem telefon i wybrałem numer do Violetty. Raz, drugi, trzeci. Ani razu nie odebrała.
-No odbierz ten telefon - Powiedziałem do słuchawki dzwoniąc po raz szósty. Schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z biura. Pojechałem do przedszkola po Jima a później do domu.

VIOLETTA
Weszłam do domu cała zapłakana. Dobrze że nikogo nie ma więc będę mogła spokojnie poleżeć i pomyśleć. Zdjęłam buty i weszłam do swojego pokoju. Położyłam rzeczy na fotelu po czym rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam poduszkę i znów zaczęłam płakać. Nadal się zastanawiam czemu mnie zwolnił.
-Potrzebuję sprawnej asystentki - Wyszeptałam jego słowa. Nadal mnie zastanawia co on miał na myśli mówiąc to.
-Kretyn - Pomyślałam po czym otarłam łzy. Wstałam i skierowałam się do kuchni. Postanowiłam wypić ciepłą herbatę. Zaczęłam ją robić.
-Muszę być twarda - Powiedziałam sama do siebie. Uśmiechnęłam się wlewając do kubka gorącej cieczy.
-Czemu masz być twarda? - Usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Lekko się przestraszyłam. Odwróciłam się do niej przodem. Stała w drzwiach z Federem
-Bo Leon mnie zwolnił z pracy - Powiedziałam nie okazując emocji. Posłodziłam herbatę po czym wzięłam ją i ruszyłam aby usiąść na sofie w dużym pokoju.
-Co zrobił? - Zapytał zdziwiony Federico siadając obok mnie.
-Powiedział że potrzebuje sprawnej asystentki a ja niedługo taka nie będę - Zacytowałam jego słowa popijając herbatę.
-Ale jak to? - Zapytał zdziwiony
-Nie wiem o co mu chodzi - Powiedziałam spokojnie
-Viola chodzi mu o to że zemdlałaś, myśli że jesteś w ciąży - Powiedziała Ludmiła. Zmierzyłam ją wzrokiem i dopiłam herbatę
-Jesteś pewna że między wami nic nie było?- Zapytała po raz kolejny Ludmiła
-Lu jeszcze nie mam zaników pamięci i wiem co robiliśmy wtedy - Powiedziałam szybko po czym wstałam i odniosłam kubek do zlewu.

Leżę już od dwóch godzin na łóżku i się zastanawiam. W poniedziałek będę musiała poszukać jakiejś pracy. Będę musiała coś znaleźć żeby móc się za coś utrzymać. Życie nie jest tanie. A ja teraz straciłam jedyne źródło dochodu.
-Nie potrafię - Powiedziałam uderzając dłonią w poduszkę.
-Czemu ja go kocham? - Zadałam sobie pytanie. Nie potrafię o nim zapomnieć mimo że bym chciała.
To kretyn i nic nie warty idiota. Nie mam po co się nim przejmować.

Właśnie wychodzę z gabinetu lekarza. Ludmiła powiedziała że skoro między nami nic nie było a ja zemdlałam to mam zbić badania żeby mieć pewność że nic mi nie jest. Lekarz powiedział że było to zwykłe zatrucie. Cieszę się bo teraz Ludmiła będzie miała pewność że nic mi nie jest i że nie spałam z Leonem. Wyszłam z przychodni i skierowałam się na przystanek autobusowy. Pojazd przyjechał dość szybko więc wsiadłam i po około 30 minutach byłam już pod blokiem. Wysiadłam z autobusu po czym weszłam do klatki, wsiadłam do windy i po kilku minutach byłam na odpowiednim piętrze.
-I jak? - Usłyszałam głosy dochodzące z pokoju gdy tylko zamknęłam drzwi.
-W porządku - Powiedziałam spokojnie po czym pokazałam im wyniki. Obejrzeli je dokładnie po czym obydwoje się uśmiechnęli.
-Cudownie - Powiedziała Ludmiła. Posłałam jej uśmiech po czym zabrałam wyniki i schowałam je do notesu.
-Viola telefon dzwonił do ciebie kilka razy - Powiedział Fede. Wstałam po czym skierowałam się do pokoju. Zobaczyłam na łóżku telefon. Wzięłam go do ręki i sprawdziłam kto dzwonił. Sześć nieodebranych połączeń od Leona. Zignorowałam to. Odłożyłam telefon na szafkę po czym poszłam się umyć i przebrać. Położyłam się do łóżka. Znów zaczął dzwonić telefon. Kontem oka zajrzałam na telefon. Dzwonił Leon więc wzięłam telefon do ręki i odrzuciłam połączenie. Po chwili wyciszyłam telefon i położyłam się spać.

PONIEDZIAŁEK
VIOLETTA
Wstałam dziś tak samo jak zwykle. Zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do kuchni aby zrobić herbatę. Wstawiłam wodę. Wiem że Lu ma dziś wolne a Fede idzie chyba na popołudnie więc postanowiłam przygotować jakieś śniadanie. Wyjęłam składniki i zaczęłam przygotowywać naleśniki.
-Co tak ładnie pachnie? - Usłyszałam pytanie kiedy już kończyłam smażyć naleśniki.
-Naleśniki - Powiedziałam i odstawiłam je na blat kuchenny. Sprzątnęłam po sobie po czym usiadłam.
-Zawołasz Lu? - Zapytałam. Fede bez gadania wstał i poszedł zawołać swoją dziewczynę. Po kilku minutach wrócili zadowoleni. Lu najwyraźniej zdziwiła się na mój widok. Skończyłam jeść po czym odstawiłam talerz do zlewu. Już miałam wychodzić z kuchni kiedy Lu zaczęła swoje przesłuchanie.
-Nie idziesz do pracy? - Zapytała szybko
-Nie. Przecież jestem zwolniona - Powiedziałam
-No i będziesz go unikać? - Zapytała. - Myślę że powinnaś mu to wyjaśnić - Dodała szybko.
-Po co? Przecież on wie lepiej - Powiedziałam po czym stanęłam w drzwiach. - Smacznego - Dodałam i wyszłam. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć.
-Ta pracy i ten facet nie byli dla mnie - Powiedziałam sama do siebie. Nie mam zamiaru nikomu nic udowadniać. Chciałabym tam pracować ale nie takim kosztem.
-Nigdy więcej związków z szefem - Pomyślałam i się uśmiechnęłam. Taki zawsze będzie łączył życie zawodowe z prywatnym.

Mój telefon dzisiaj nie przestawał dzwonić. Cały czas dzwonił Leon. W końcu po kilku godzinach zobaczyłam że chyba dziś nie odpuści więc wyłączyłam telefon. Ludmiła mówi że powinnam z nim porozmawiać i mu wszystko wyjaśnić. No ale ja nie jestem pewna czy na pewno chcę się z nim widzieć.  Muszę to przemyśleć.

LEON
Dzisiaj dzwoniłem do niej chyba ze sto razy. Chcę ją tylko przeprosić że zwolniłem ją tak z dnia na dzień. No ale nie odebrała ani razu.
-Jednak jestem kretynem - Powiedziałem sam do siebie. Mogłem z nią najpierw porozmawiać. Kolejny raz wybrałem numer do brunetki po czym przyłożyłem telefon do ucha.
-Użytkownik ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem sieci - Usłyszałem komunikat. Czyli wyłączyła telefon. Nie chce zemną rozmawiać. Okej. W takim razie odpuszczam sobie. Nie mam zamiaru jej za nic przepraszać. Wróciłem do swoich obowiązków.

Po pracy jak zwykle odebrałem Jima z przedszkola po czym wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i obejrzeliśmy kilka bajek. Umyłem i przebrałem małego po czym położyłem go spać. Zszedłem na dół, wszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Wyjąłem z niej piwo po czym je otworzyłem i udałem się na kanapę. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakiś horror. Jutro mam spotkanie z kandydatkami na miejsce Violi. Trzeba przygotować jakieś pytania. Skończyłem piwo i jeszcze raz zerknąłem na telewizor. Nawet nie wiem o co chodzi w tym filmie. Wyłączyłem urządzenie. Odniosłem pusta butelkę do kosza i wróciłem na górę. Wszedłem do łazienki, rozebrałem się i wziąłem szybki prysznic. Wyszedłem wytarłem się i ubrałem w dresy. Przeczesałem włosy i wyszedłem. Szybko wszedłem do sypialni. Położyłem się na łóżku, zamknąłem oczy i zasnąłem.

*******
Kochani dziś się nie rozpisuję :D Ale mam dla was szantarzyk :D
Mam nadzieję że dacie radę
15 komentarzy=12 rozdział

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 10 - W ciąży?

LEON
Wstałem dość późno. Zaspałem. Szybko wyszykowałem Jima po czym dałem mu śniadanie. Kiedy on jadł ja szybko się umyłem i ubrałem. Gotowi wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta.
-Tato wiesz co? - Zapytał mój mały synek. Lekko się uspokoiłem i zacząłem go słuchać.
-No nie wiem - Powiedziałem z lekkim uśmiechem na ustach
-Bo niedługo to ja mam urodziny - Powiedział zadowolony. Swoją drogą to dobrze że mi przypomniał bo znów bym zapomniał.
-I co? - Zapytałem ciekawy
-Chciałbym dostać braciszka na urodziny - Powiedział a mnie zamurowało. Teraz przypomniałem sobie o wczorajszych omdleniach Violi, i o moim przypuszczeniu.
-Może kiedyś - Odpowiedziałem dojeżdżając do przedszkola. Cały czas ta sprawa nie dawała mi spokoju. Odprowadziłem syna do odpowiedniego pomieszczenia po czym wróciłem do auta i ruszyłem w dalszą drogę. 

Wszedłem do biura, minąłem pomieszczenie Violetty po czym wszedłem do swojego gabinetu. Po kilku minutach usłyszałem pukanie. Podniosłem głowę. Do pomieszczenia weszła Viola.
-Cześć - Powiedziała obojętnie
-Tylko cześć? - Zapytałem podchodząc do niej i obejmując w tali
-Ty się w ogóle nie przywitałeś - Słuszna uwaga. Nie przywitałem się. - Tu masz dokumenty do podpisania - Powiedziała kładąc pliczek kartek na biurko. Wydostała się z moich ramion po czym się odwróciła i skierowała do wyjścia.
-Ej nie dostanę nawet buziaka? - Zapytałem tym samym zatrzymując ją w miejscu.
-Skoro się nie przywitałeś to myślałam że w pracy jestem tylko twoją asystentką. - Wyjaśniła szybko odwracając się w moim kierunku.
-To nie tak - Powiedziałem podchodząc do niej. Chwyciłem jej dłoń. -Po prostu się zamyśliłem - Dodałem szybko po czym pocałowałem ją w usta.
-Dobrze - Powiedziała cicho. -Będę u siebie - Powiedziała po czym zabrała swoją dłoń. Z uśmiechem na ustach opuściła mój gabinet.

-To by tłumaczyło czemu uciekła w sobotę - Pomyślałem. - I unikała mnie tyle czasu - Dopowiedziałem szeptem. Na bank jest w ciąży. Te omdlenia wczoraj i lekkie zmiany nastroju dziś. To mnie niepokoi.
-To moje dziecko - Pomyślałem ale po chwili dotarło że między nami nic nie było. Położyliśmy się do łóżka i zasnęliśmy. Czyli musi kogoś mieć.
-Tylko czemu mnie unikała zamiast powiedzieć? - Zadałem sobie pytanie. I co ja mam teraz zrobić? Na bank ma kogoś.
-To czemu spotyka się ze mną skoro kogoś ma? - Zadałem sobie kolejne pytanie. Nic mi tu nie pasuje. Coś mi tu ewidentnie nie gra.
-To nie moje dziecko - Stwierdziłem szybko. W takim razie mnie oszukała. Tylko dla czego? No bo powiedziała że mnie kocha a musi mieć kogoś jeszcze skoro jest w ciąży.
-Albo ja już nic nie wiem - Pomyślałem po chwili. Nie mam pojęcia co mam myśleć. Z jednej strony to się składa w całość a z drugiej jakby nie.
-Ale gdyby była w ciąży to i dzisiaj czułaby się źle - Pomyślałem szybko. Czyli nie musi być w ciąży. No ale.

Reszta dnia minęła mi spokojnie. Już nie myślałem o Violi i jej dziecku. Skończyłem pracę jaką miałem na dziś do zrobienia. Zebrałem swoje rzeczy. Trzeba jechać po Jima.
-Ja już uciekam i ty też nie sieć z byt długo - Powiedziałem pochylając się nad biurkiem Vilu
-No dobrze - Powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach
-Cześć - Powiedziałem po czym musnąłem jej usta.
-Cześć - Powiedziała po oderwaniu. Wyszedłem z biura a następnie z budynku. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do przedszkola.
-Violetta jest w ciąży - Przemknęło ponownie przez moją myśl. Tak to pewne.

VIOLETTA
Nie rozumiem Leona. jakoś dziwnie się dziś zachowywał. Przyszedł i nawet się nie przywitał. Później nie odzywał się cały dzień. To jest jakieś dziwne. Teraz też wychodził i pożegnał się jakoś tak. Ah dobra. Chyba jestem jakaś przewrażliwiona. Zabrałam swoje rzeczy po czym wyszłam z firmy. Postanowiłam jechać do domu bo i tak nie mam nic do roboty.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. O wszystkim i o niczym. W sumie to nie miałam nic konkretnego. Nie rozumiem. No bo czemu Leon się tak dziwnie zachowuje. I to wszystko po tym moim wczorajszym omdleniu. Nie mam pojęcia.

***************
Dzisiaj znów taki smętny ale nie miałam pomysłu na lepszy :) Więc wyczekujcie kolejnego :D Ale nie wiem jeszcze kiedy się pojawi kolejny :P Buziaki :***

sobota, 11 października 2014

Rozdział 9 - Mam cię zwolnić?

VIOLETTA
Wstałam dzisiaj jak zwykle. Umyłam się i ubrała, zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Do firmy dotarłam przed czasem. Odebrałam pocztę i poszłam do biura. Leona jeszcze nie było. Miałam chwilę spokoju za nim przyjdzie. Później będzie chciał ze mną porozmawiać. Po chwili wszedł zadowolony do firmy.
-Cześć - Przywitał się szybko kierując się do gabinetu.
-Cześć - Odpowiedziałam. Popatrzyłam na niego a on zatrzymał się przed drzwiami do swojego gabinetu. Odwrócił się do mnie z chytrym uśmiechem
-Violetta - Powiedział a ja dziwnie na niego spojrzałam.
-Tak szefie? - Zadałam pytanie
-Jeszcze raz do mnie powiesz szefie - Powiedział grożąc mi palcem.
-Coś jeszcze? - Zadałam pytanie patrząc w komputer. Starałam się unikać jego wzroku bo wiem że utonęłabym w jego cudownych oczach.
-Musimy pogadać -Powiedział po czym zajrzał w kalendarz. - Za godzinę po moim spotkaniu - Powiedział po czym zanotował coś w notesie. Wszedł do gabinetu a ja zajrzałam do kalendarza. -Spotkanie z ukochaną asystentką - Przeczytałam pod nosem po czym się uśmiechnęłam sama do siebie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Po chwili powróciłam do pracy.

-W takim razie dziękuję - Powiedział klient podając dłoń Leonowi.
-Ja również. Do widzenia - Powiedział po czym się pożegnał. Po chwili odwrócił się w moją stronę, ręce oparł na biurku.
-No to teraz zapraszam panią na spotkanie - Powiedział z uśmiechem na ustach. Te jego dołeczki są cudowne.
-Dziękuję - Powiedziałam wstając od biurka. Weszłam po czym usiadłam przy biurku Leona. On usiadł po drugiej stronie.
-Nie odbierałaś moich telefonów - Stwierdził spokojnie
-No wiem - Powiedziałam spuszczając głowę.
-Słuchaj nie wiem co się stało, ale chciałbym wiedzieć czemu w tedy uciekłaś? - Zadał pytanie.
-Chciałeś żeby twój syn nas zobaczył? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-A co to ma do rzeczy? Przecież cię kocham - Stwierdził szybko
-Ale nie możemy być razem - Powiedziałam - Nasze relacje powinny pozostać na poziomie szef-pracownik. - Dodałam szybko.
-To mam cię zwolnić? - Zadał pytanie z chytrym uśmiechem
-Słucham? - Zadałam pytanie przestraszona.
-Mam cię zwolnić żebyśmy mogli być razem? - Zadał pytanie ponownie. W między czasie bawił się długopisem który trzymał w dłoni.
-Nie, ta praca jest mi potrzebna - Powiedziałam stanowczo.
-Posłuchaj - Powiedział wstając - Kocham cię i chcę abyś ze mną była - Powiedział spokojnie.
-Ja też cię kocham - Powiedziałam z lekkimi łzami w oczach.
-No to w czym problem? - Zapytał podchodząc do okna - Może boisz się tego że mam dziecko? Jak wszystkie - Zadał pytanie a mi dopiero teraz przyszło do głowy że on mógł tak to odebrać.
-Przepraszam - Powiedziałam podchodząc do niego. Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Nie masz za co - Powiedział już z lekkim uśmiechem na ustach. Odwrócił się do mnie i mnie przytulił. - To co spróbujemy? - Zapytał. lekko pokiwałam głową na znak zgody. Po chwili pocałował mnie w usta. Czułam się niesamowicie. Jestem teraz najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

Leon siedzi na kanapie która znajduje się w gabinecie Leona a ja leżę z głową na jego kolanach. Bawi się moimi włosami.
-Wiesz co miałam dziś wypełnić wszystkie dokumenty na jutro - Powiedziałam spokojnie - A przez ciebie nic nie zrobiłam - Powiedziałam już ciszej
-E tam - Powiedział spokojnie - Jutro skończysz - Uśmiechnął się lekko po czym musnął moje usta.
Po chwili się od siebie oderwaliśmy bo usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Chciałam usiąść ale mi nie pozwolił. Więc sobie nadal spokojnie leżałam.
-Dzień dobry - Usłyszałam znajomy dla mnie głos - Prawdopodobnie pracuje tu moja przyjaciółka - Powiedziała uśmiechnięta Lu. - Ale widzę że masz lepsze zajęcia - Skończyła patrząc na mnie
-Aktualnie sobie odpoczywamy - Powiedziałam patrząc z uśmiechem na Leona.
-Tak właśnie - Powiedział również zadowolony - Siadaj - Dodał po czym wskazał fotel na przeciwko kanapy.
-To ja zrobię kawy - Powiedziałam po czym szybko wstałam. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami a po chwili leżałam na podłodze.

LEON
Violetta zaproponowała że zrobi kawy po czym szybko wstała. Po kilku sekundach leżała na podłodze.
-Viola, Violetta co ci jest?! - Zacząłem wołać podchodząc do niej. Po kilku sekundach się ocknęła.
-Viola kochanie co ci jest? - Zapytałem zdenerwowany
-No właśnie co ci jest? - Zapytała równie zmartwiona Lu. Violetta próbowała się podnieść.
-Poczekaj - Powiedziałem. Szybko wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie. Sam usiadłem koło niej.
-Nic minie jest - Powiedział szeptem. - To tylko przemęczenie - Dodała szybko.
-Lu - zwróciłem się do jej  przyjaciółki -Zabierz ją do domu - Powiedziałem stanowczo.
- Leon nie - Powiedziała również stanowczo.- To tylko przemęczenie - Dodała po chwili. Jakoś nie do końca jej wierzę.
-Odpoczniesz dziś w domu a jak jutro będziesz się dobrze czuła to przyjdziesz do pracy - Powiedziałem spokojnie gładząc jej dłoń.
-Ale Leon... - Zaczęła ale nie dałem jej skończyć.
-Viola nie chcę słyszeć sprzeciwu - Powiedziałem stanowczo - Odwiozę was - Powiedziałem szybko. Zebrałem z biurka swoje rzeczy. Schowałem portfel i telefon do kieszeni. Wziąłem swoją bluzę. Po chwili podszedłem i podałem dłoń dla Vilu. Wstała po woli, była bardzo blada. Prowadziłem ją trzymając w tali. Po drodze Lu zabrała jej rzeczy i wyszliśmy. Wsadziłem do auta obie panie i ruszyliśmy.

-Leon - Powiedziała przestraszona brunetka. Znów była bardzo blada. Po chwili poczułem że chwyta mnie za dłoń i osuwa się. Chwyciłem ją na ręce. Weszliśmy do mieszkania a ja od razu skierowałem się z nią do jej pokoju tam gdzie pokierowała mnie Lu. Położyłem dziewczynę na łóżku.
-Jak się czujesz? - Zapytałem lekko przestraszony
-Dobrze nic mi nie jest - Ponownie skłamała. Przecież nie może być dobrze skoro cały czas mdleje. Postanowiłem tylko przytaknąć i dalej nie drążyć tego tematu. Siedziałem z nią i trzymałem za rękę. Dziewczyna cały czas się do mnie uśmiechała.
-Muszę już jechać -Powiedziałem wstając.
-Już? - Zapytała smutna
-Tak kochanie - Powiedziałem spokojnie - Muszę zabrać Jima - Powiedziałem również lekko smutny.
-Dobrze - Powiedziała z lekkim uśmiechem
-Ale - Zacząłem i dotknąłem jej nosa - Zadzwonię wieczorem - Skończyłem z uśmiechem na ustach.
-Będę czekała - Powiedziała po czym musnęła moje usta.
-Pa - Powiedziałem po oderwaniu. Posłała mi ciepły uśmiech po czym przewróciła się w stronę okna. Wyszedłem z jej pokoju, pożegnałem się z Lu i Fede który siedział już w kuchni i wyszedłem z mieszkania.

VIOLETTA
Jak tylko Leon wyszedł do mojego pokoju wparowała zła Ludmiła.
-Nadal będziesz mówiła że nic między wami nie było? - Zadała pytanie zła siadając na łóżku.
-Ale między nami na prawdę nic nie było - Powiedziałam spokojnie siadając na łóżku.
-Tak? - Zadała pytanie nadal zła - Czemu zasłabłaś? - Dodała po chwili
-Z przemęczenia - Powiedziałam spokojnie. Starałam się być spokojna. W przeciwieństwie do mojej przyjaciółki. Myśli że oszukałabym ją w tak ważnej dla mnie sprawie.
-A może jesteś w ciąży? - Zapytała podniesionym tonem.
-Myślisz że bym cię oszukała? - Zaczęłam się denerwować. W moich oczach zbierały się łzy.
-Nie wiem - Powiedziała lekko zmieszana.
-Może zrobię test i ci to udowodnię? - Zapytałam zła. Tym razem to ona była spokojna.
-Nie - Powiedziała stanowczo. Była smutna - Przepraszam - Smutna wstała po czym wyszła z pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

LEON
Jest już dość późno bo dopiero teraz udało mi się położyć Jima. Mam nadzieję że Viola nie będzie spała. Wziąłem telefon. Kładąc się na łóżku wybrałem numer do Violi.
-Halo? - Po kilku sygnałach usłyszałem lekko zaspany głos po drugiej stronie słuchawki.
-Przepraszam nie chciałem cię obudzić - Powiedziałem przestraszony
-Już myślałam że nie zadzwonisz - Powiedziała już normalnym głosem lekko zadowolona. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Jak się czujesz? - Zapytałem
-Już dobrze - Powiedziała zadowolona. - Nawet bardzo dobrze - Dodała po chwili zastanowienia.
-To cudownie - Powiedziałem zadowolony. Zaczęliśmy rozmawiać na kilka rożnych tematów. Tak przeminęło nam pół godziny.
-Dobrze kończmy już - Powiedziała Viola po pół godzinie.
-Czemu? - Zapytałem oburzony - Masz mnie już dość? - Spytałem szybko
-Nie - powiedziała spokojnie - Ale chyba zapłacisz spory rachunek za telefon - Powiedziała z troską w głosie.
-Spokojnie - Powiedziałem rozbawiony. -Ale masz rację kładźmy się już spać bo jutro nie wstaniemy - Jest już dość późno więc musimy się kłaść spać. Viola powiedziała że już jutro wraca do pracy.
-Dobranoc kochanie - Usłyszałem głos mojej ukochanej
-Dobranoc skarbie - Odpowiedziałem po czym się rozłączyłem. Podłączyłem telefon do ładowania. Po chwili wszedłem do łazienki. Ubrałem się i przebrałem. Po chwili wróciłem do łóżka. Położyłem się i zacząłem myśleć. Przecież nie słabnie się z byle powodu. A jeśli jej coś dolega? Może jest chora?
-Albo jest w ciąży - Wyszeptałem siadając szybko na łóżku. Zmarłem na samą myśl.

*****************
No i mamy kolejny rozdział :D Jak widzicie Viola zasłabła a Leon myśli że jest w ciąży.
A wy co myślicie? Ja wam nic nie powiem :D
Może jest w ciąży ze swoim byłym... A może i nie :P
Eh dobra :D Na razie Leonetta jest szczęśliwa. Ale nie na długo :D
Dobra :D Już nie przynudzam :D
Kolejny nie wiem kiedy :P Bo chyba mam problemy z napisaniem jego :/
Ale postaram się na poniedziałek/wtorek.
Kocham Was :** Buziaczki :**

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów