wtorek, 30 września 2014

Rozdział 4 - Jej po prostu nie ma.

VIOLETTA
Jak co rano wyłączyłam uporczywie dzwoniący budzik. Wstałam do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Wsunęłam kapcie na nogi i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Zrobiła lekki makijaż i ułożyłam włosy. Wyszłam z łazienki i zjadłam lekkie śniadanie. Następnie włożyłam na nogi buty i ruszyłam na przystanek.

Po około godzinie drogi dotarłam do firmy. Weszłam do gabinetu Leona i na biurku zostawiłam pocztę do niego. Wyszłam i odpaliłam swój komputer po czym chwyciłam wczorajsze dokumenty i usiadłam przy biurku. zaczęłam je wypełniać kiedy usłyszałam stawiane kroki. Podniosłam głowę i zobaczyłam Leona.
-Cześć - Powiedziałam z uśmiechem
-Witaj - Powiedział również z uśmiechem - Kawy błagam kawy - Dodał po chwili błagalnym tonem
-Już - powiedziałam z uśmiechem po czym skierowałam się do małego pomieszczenia gdzie znajdował się ekspres do kawy. Zrobiłam kawę dla Leona i chwyciłam filiżankę kierując się do gabinetu. Weszłam i postawiłam ją na biurku.
-Leon mogę zadać ci pytanie? - Zapytałam niepewnie
-Jasne - Powiedział po czym upił łyka kawy z filiżanki.
-Czemu się wczoraj spóźniłeś? - W końcu zadałam to pytanie które mnie tak strasznie dręczyło
-Jim całą noc nie spał. Chodził i płakał. Bolał go brzuch a później wymiotował - Powiedział spokojnie
-Przepraszam ale czemu nie zajęła się nim mama? - Zadałam kolejne pytanie
-Jej po prostu nie ma -Powiedział a ja byłam zdziwiona i na niego patrzyłam ale nie chciałam zadawać więcej pytań.
-Kiedyś byliśmy razem. Kochałem ją nad życie - Powiedział po czym podszedł do mnie. - Oświadczyłem jej się i wtedy dowiedziałem się że jest w ciąży. Po urodzeniu małego powiedziała że albo ja się nim zajmę albo ona odda go do adopcji. Więc go wziąłem. Był moim całym światem. Moim malutkim skarbem. A ona pojechała do Mediolanu robić karierę modelki. - Powiedział spokojnie patrząc przed siebie
-Przepraszam nie wiedziałam - Powiedziałam smutna.
-Przestań - Dodał już bardziej wesoły. Wtedy i ja się uśmiechnęłam. Ale było jeszcze jedno pytanie które mnie dręczyło.
-Przepraszam ale czy ty ja kochasz? - Zadałam pytanie które mnie tak bardzo męczyło.
-Nie. Po tym co zrobiła zrozumiałem że wcale nie była warta mnie i naszego synka. - Powiedział. Popatrzyłam na niego i go przytuliłam. Kiedy się przytulaliśmy przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mogłabym go tak przytulać i przytulać. Niestety po kilku sekundach w drzwiach pojawiła się jakaś starsza pani z Jimem.
-Leon - Powiedziałam odrywając się od chłopaka i wskazując na drzwi.

LEON
Dzisiejsza noc wcale nie była lepsza. Jim nadal chodził i wymiotował. Nie miałem już siły na nic. Rano wstałem i zadzwoniłem do opiekunki Jima. Przyszła bez problemu ale nie była zadowolona. Dzwonie do niej zawsze kiedy Jimi jest chory. Normalnie mały chodzi do przedszkola. Później wyszedłem do pracy.

Po kilku minutach drogi w końcu dotarłem do firmy. Wszedłem i zobaczyłem że Violetta już jest.
-Cześć - Powiedziała z uśmiechem
-Witaj - Powiedziałem również z uśmiechem - Kawy błagam kawy - Dodałem po chwili błagalnym tonem.
-Już - Powiedziała z uśmiechem po czym skierowała się do małego pomieszczenia gdzie był ekspres do kawy. Ja wszedłem do gabinetu i usiadłem przy biurku. Po kilku minutach do gabinetu weszła Viola. Tak jak ostatnio mówiłem już nie pukała.  Postawiła kawę na biurku.
-Leon mogę zadać ci pytanie? - Zapytała niepewnie
-Jasne - Powiedziałem po czym wziąłem łyka kawy z filiżanki.
-Czemu się wczoraj spóźniłeś? - Usłyszałem pytanie z ust brunetki
-Jim całą noc nie spał. Chodził i płakał. Bolał go brzuch a później wymiotował - Powiedziałem spokojnie
-Przepraszam ale czemu nie zajęła się nim mama? - Usłyszałem kolejne pytanie
-Jej po prostu nie ma -Powiedziałem a jej mina była zdziwiona i na mnie  patrzyłam ale nie zadawała więcej pytań.
-Kiedyś byliśmy razem. Kochałem ją nad życie - Powiedziałem po czym podszedłem do Violi. - Oświadczyłem jej się i wtedy dowiedziałem się że jest w ciąży. Po urodzeniu małego powiedziała że albo ja się nim zajmę albo ona odda go do adopcji. Więc go wziąłem. Był moim całym światem. Moim malutkim skarbem. A ona pojechała do Mediolanu robić karierę modelki. - Powiedziałem spokojnie zgodnie z prawdą patrząc przed siebie
-Przepraszam nie wiedziałam - Powiedziała smutna.
-Przestań - Dodałem już bardziej wesoły. Wtedy i ona się uśmiechnęła. Ale widziałem na jej twarzy że coś jeszcze ją dręczy.
-Przepraszam ale czy ty ja kochasz? - Zadała pytanie.
-Nie. Po tym co zrobiła zrozumiałem że wcale nie była warta mnie i naszego synka. - Powiedziałem. Popatrzyła na mnie i mnie przytuliła. Kiedy się przytulaliśmy przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mógłbym nie wypuszczać jej ze swoich ramion.
-Leon - Powiedziała Violetta odrywając się ode mnie i wskazała na drzwi.

7 komentarzy:

  1. O... Leon taki doby tatuś ooo....

    OdpowiedzUsuń
  2. Super<3
    Zapraszam do mnie : http://leonettaforleos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski !
    No zresztą jak zawsze, ale o tym już wiesz ;)
    Leon opowiedział jej o swojej byłej narzeczonej i przytulili się ;3
    Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz więc życzę Ci duuużo zdrówka ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie
    Przepraszam, że ostatnio tak rzadko komentuję
    Muszę kraść wi fi ze szkoły żeb czytać twoje rozdzialiki
    I było warto
    Wzruszyłam się, Leoś jest taki dobry...
    A Leonetta się w sobie zakochuje
    Wybacz, że tak krótko
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Eeee ten rozdział był prawie...? Powtarzał sie...ale napisane w innej osobie...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów