czwartek, 9 października 2014

Rozdział 8 - Myślę że powinnaś z nim porozmawiać

LEON
Obudził mnie głośny płacz Jima. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju mojego syna. Wszedłem do środka po czym usiadłem obok niego. Dotknąłem jego czoła. Było strasznie gorące.
-Poczekaj chwilkę tata pójdzie po termometr - Powiedziałem po czym szybkim tempem wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Z szuflady wyciągnąłem małe urządzenie z który z powrotem wróciłem do pokoju mojego synka. Zmierzyłem mu temperaturę.
-Masz gorączkę - Powiedziałem, a raczej stwierdziłem. Zszedłem ponownie na dół, zacząłem szukać czegoś na zbicie gorączki. Znalazłem coś.
-Końcówka - Pomyślałem. Podałem to Jimowi po czym zabrałem go do siebie do łózka.Przytuliłem go mocno do siebie i przykryłem kołdrą. Zasnęliśmy z małym.

Nasz sen nie trwał długo. Jim obudził się z jeszcze większą gorączką. Zszedłem ponownie na dół w poszukiwaniu czegoś na zbicie temperatury. Niestety nie mogę nic znaleźć. Wziąłem telefon do ręki. Wybrałem numer do swojej siostry. Raz, drugi, trzeci.
-Nie odbiera - Powiedziałem pod nosem. Postanowiłem zadzwonić po pomoc do Violetty.
-Halo? - Usłyszałem zaspany głos mojej asystentki. Chyba nie wiedziała od kogo odebrała.
-Violetta tylko się nie rozłączaj - Powiedziałem na sam początek aby przez przypadek się nie rozłączyła. Wiem że nie chce ze mną rozmawiać.
-Coś się stało? - Zadała pytanie zdenerwowana
-Potrzebuję twojej pomocy - Powiedziałem szybko - Możesz wziąć taksówkę i pojechać do apteki, kupić coś na gorączkę dla Jima i przywieźć mi to? - Zadałem pytanie szybko - Zwrócę ci co do grosza - Dodałem
-Dobrze niedługo będę - Powiedziała a po chwili się rozłączyła. Odetchnąłem z ulga po czym skierowałem się do sypialni. Jimi spał. Więc mam chwilkę wolnego. Położyłem się obok mojego małego synka. Przymknąłem oczy i zasnąłem obok niego.

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Jim się obudził i spojrzał na mnie zdezorientowany. Szybko wstałem po czym zbiegłem po schodach na dół.
-Viola dziękuję ci - Powiedziałem wpuszczając asystentkę do domu.
-Nie ma problemu - powiedziała z bladym uśmiechem na twarzy. - Co się dzieje? - Zadała pytanie
-Jim ma gorączkę - Powiedziałem. Po chwili na dole zjawił się mały. Wziąłem go na ręce, przytuliłem do siebie. Po chwili weszliśmy do kuchni posadziłem małego na blacie. Podałem mu leki i ponownie odniosłem go do łóżka. Po drodze zgarnąłem portfel z komody.
-To ile jestem ci dłużny? - Zadałem pytanie siadając w salonie obok Vilu
-Przestań. Nie musisz mi nic oddawać - Powiedziała z uśmiechem. odwzajemniłem go po czym przysunąłem się bliżej Violi. Chciałem coś zrobić.Właściwie to sam nie wiem co. Ale ona się odsunęła.
-Tak - Powiedziałem lekko speszony - To może pogadamy? - Zapytałem i spojrzałem w oczy Violi.
-Yhm - Przytaknęła niepewnie
-Czemu wtedy uciekłaś? - Zapytałem szybko. Nie uzyskałem odpowiedzi ponieważ po raz kolejny Jim płakał.
-Zaraz wracam - Powiedziałem szybko. Skierowałem się na schody.
-Leon daj znać co z małym ja uciekam - Powiedziała kiedy byłem już praktycznie na górze. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo uciekła mi z pola widzenia. Zmarnowany wszedłem do sypialni.

VIOLETTA
No i znowu uciekłam. No okej pomogłam mu i chyba tyle wystarczy. Nie mogę z nim o tym rozmawiać. Nie teraz. To chyba za wcześnie. A najlepiej będzie jak zostaniemy przyjaciółmi. Chyba. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Chwyciłam go do ręki i spojrzałam na wyświetlacz.

Nie będzie mnie do końca tygodnia. Widzimy się w poniedziałek - Leon

No to fajnie. Zrobię sobie dziś dzień wolnego a jutro wracam do pracy. Leniwie nałożyłam kapcie na stopy i ruszyłam do kuchni. W końcu trzeba ugotować jakiś obiad. Zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Lu.
-Lu kochana no w końcu odebrałaś - Powiedziałam uradowana kiedy w końcu za czwartym razem odebrała telefon.
-Coś się stało? - Zadała pytanie przestraszona
-Nie. Tylko chciałam cię zapytać czy będziesz dziś sama czy z Fede? - Zapytałam.
-Raczej z Fede - Odpowiedziała spokojnie
-To dobrze - Powiedziałam szybko -Już na was czekam - Powiedziałam po czym nie czekając na odpowiedź się rozłączyłam. Skończyłam przygotowywać obiad. Później przyszli Lu i Fede. Wspólnie zjedliśmy obiad i obejrzeliśmy kilka filmów. Później się umyłam i położyłam spać.

NIEDZIELA
VIOLETTA
Minął tydzień od mojego ostatniego spotkania z Leonem. Od tamtego czasu nie dzwonił. Znaczy dzwonił wiele razy ale ja nie odbierałam. Raz wysłał mi kwiaty. Nie mam na to już w sumie siły. Nawet rozważałam aby złożyć wymówienie ale nie mogę tego zrobić. Muszę jakoś zarabiać na życie. A jak na razie nie znajdę nigdzie pracy. Wolę grzać tę posadkę póki mogę. Chyba że mój szef zacznie robić się nie znośny. W tedy zrezygnuję. A jak na razie nie jest tak źle. Robię to co mam robić najdokładniej jak mogę tak aby nie miał się do czego przyczepić.
-Mogę? - Usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
-Jasne - Powiedziałam z bladym uśmiechem odkładając książkę na bok.
-No to opowiadaj co tam z Leonem - Usiadła na przeciwko mnie. Blado się do niej uśmiechnęłam
-Cały tydzień go nie było. Więc miałam spokój - Powiedziałam już uśmiechnięta.
-Jak to go nie było? - Zapytała zdziwiona
-Jego syn był chory - Odpowiedziałam patrząc na nią.
-Długo zamierzasz się jeszcze oszukiwać że nic do niego nie czujesz? - Zapytała. Nie mam siły nikogo oszukiwać ale na pewno nie przyznam się że go kocham. Nie przednim. Bez przesady. jest moim szefem.
-Ile się da - Wzięłam telefon do ręki. Odczytałam wiadomość która wcześniej dostałam.
-Myślę że powinnaś z nim porozmawiać - Powiedziała wstając z łóżka. Wyszła z pokoju zamykając drzwi.

Obudziłam się w środku nocy. Usiadłam i zaczęłam płakać. Miałam strasznie dziwny sen. Tak jakby ten sen wiedział co chcę aby wydarzyło się w przyszłości.  Uśmiechnęłam się lekko do siebie po czym starłam łzy. Ponownie położyłam się na łóżko. Przymknęłam oczy i znów miałam przed oczami obraz mnie i Leona. Szczęśliwych z Jimem.
-Marzenia - Wyszeptałam. Po chwili zasnęłam.

LEON
Dzisiejszy dzień był już w 100% lepszy. Jim nie ma gorączki, przeszedł mu katar. Jutro wybieram się do pracy. Mały wraca do przedszkola. No i mam nadzieję że w końcu uda mi się porozmawiać z Violettą. No bo ile czasu może mnie unikać, nie odbierać telefonu. Musimy to wszystko sobie wyjaśnić. Jeśli nie to dalej nie ma sensu. Ja kocham ją ona mnie. Ja nie widzę problemu. No ale to kobiety. One we wszystkim potrafią znaleźć problem. Nawet tam gdzie jego nie ma. Ale w czym problem żeby porozmawiać z własnym szefem? No może jest jakiś problem jest. No ale ja w końcu chcę z nią porozmawiać. Nie będzie mnie unikała przez całe życie. Kiedyś będzie musiała ze mną porozmawiać. Teraz kładę się spać. I mam nadzieję że jutro z nią porozmawiam.

****************
Dobra jest jakiś taki nijaki ten rozdział. Nie miałam na niego kompletnie weny :/ Może następny będzie lepszy :D Hhaha :D Nie ma Leonetty, nie pogadali :D Dobra nie przynudzam. Kolejny w sobotę :D Buziaki***

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wybacz, że dopiero teraz,ale przed chwilą wróciłam do domu. Najpierw szkoła, później spotkanie do bierzmowania a na koniec wyjazd do Poznania. Jestem totalnie wykończona, ale po prostu muszę skomentować twój cudowny rozdział. Jeśli komentarz będzie bez sensu to nie zdziw się bo wstałam dzisiaj o 05:00 i już padam. Ale nie będę przynudzać o mnie. Wracając do rozdziału... czytając początek liczyłam na Leonettę i na to że wszystko sobie wyjaśnią wtedy, w nocy, a tu proszę. Violetta znowu uciekła. I długo się nie widzieli. Moim zdaniem Vilu powinna odbierać od niego telefony, no bo jak ignorować takiego przystojniaka? Dobra, odwala mi, żeby nie było że nie ostrzegałam. No i Violetta niemożemy myśleć o rezygnacji z pracy. Leoś jest przecież boski, cudowny, nieziemsko przystojny... a na pewno nie jest nieznośny. Przecież to ideał <3 Super, ze ma taki sen. To znaczy, że jednak go kocha i może będą razem. Nie mogę się już doczekać tej chwili. No i doszłam do najważniejszego: ten rozdział nie jest nijaki, tylko cudowny. Masz ogromny talent <3
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  2. Nie jest nijaki, po prostu niektóre takie muszą być :D
    Mam kolejny zły plan :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny rozdział :)
    O Jim jest chory :( Smutno mi..
    Dlaczego Leon i Vilu nie mogą w spokoju ze sobą porozmawiać ?
    Tylko Violetta go stale unika :(
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    ~Pozdrawiam Madzia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski !
    Jaki nijaki ? Jest świetny jak zawsze ;)
    Biedny Jim gorączkę ma i Leon się nim tak opiekuje ;3
    Prawie porozmawiali ze sobą, ale niestety :(
    Ciekawe czy w końcu mu się to uda :)
    Violka go unika ;(
    Czekam na kolejny ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów