środa, 31 grudnia 2014

[One Shot] Sylwestrowa Noc

VIOLETTA
Siedzę przed toaletką w moim pokoju i robię staranny makijaż. Mam na sobie błękitną sukienkę sięgającą mi do połowy ud. Po chwili w pokoju pojawia się zdyszana Francesca. Odwracam się do niej i cicho śmieję. Witamy się, a ona od razu biegnie do łazienki przebrać się. Po kilu minutach wychodzi w podobnej sukience do mojej tylko w odcieniu granatu. Skończyłam swój makijaż, a ona siada obok mnie. Patrzy na mnie tym słynnym wzrokiem. Zaśmiałam się i zaczęłam ją malować.
-Pamiętasz jak wspominałam Ci, że mam brata?-powiedziała po kilku minutach. Przytakuję.-Przyjeżdża i będzie na imprezie.-mówi radosna.
-A przystojny?-pytam z uśmiechem.
-Violetta.- Mówi i szturcha mnie lekko na co się śmieję. Po chwili obie jesteśmy gotowe.

Wchodzimy do klubu gdzie już  w najlepsze trwa impreza sylwestrowa. Odnajdujemy nasz stolik który zarezerwowałyśmy. Jest już Lu z Fede i Diego. Witamy się z nimi i siadamy przy stoliku. Zaczynamy rozmowę popijając drinki które wcześniej zamówiła Lu. Po około godzinie jesteśmy po kilku drinkach.
-Violka teraz twoja kolej - Powiedział Diego. Zaśmiałam się i wstałam. Ruszyłam w kierunku baru.

W pewnym momencie poczułam jak ktoś na mnie wpada. Na swojej sukience poczułam coś mokrego. Spojrzałam na nią i zobaczyłam wielką czerwoną plamę. Wściekłam się i podniosłam wzrok na osobę która wpadła na mnie. Na przeciwko mnie stał wysoki brunet o zielonych oczach.
-Jak łazisz - Burknęłam wściekła. Uśmiechnął się do mnie nerwowo i zaczął drapać się po karku
-Strasznie przepraszam nie zauważyłem cię - Powiedział. Rozejrzałam się.
-No żebyś nie flirtował z tą blondi na pewno byś mnie zobaczył - Odburknęłam zła i się odwróciłam. Ruszyłam przed siebie a po chwili byłam przy naszym stoliku.Dziewczyny na mnie spojrzały.
-Gdzie masz nasze drinki? - Spytały. Wskazałam na swoją plamę i chwyciłam swoją torebkę aby znaleźć telefon.
-Jakiś kretyn na mnie wpadł i całe jego wino znalazło się na mojej sukience - Westchnęłam nadal zła. Znalazłam telefon i zaczęłam wybierać numer.
-Przystojny chociaż ten kretyn był? - Zaśmiała się Fran. Zmierzyłam ją wzrokiem.
-Wiesz co mam sukienkę więc idź się przebierz - Powiedziała Lu podając mi sukienkę w kolorze pudrowego różu. Chwyciłam ją i skierowałam się do łazienki. Zamknęłam się w jednej z wolnych kabin i przebrałam się szybko.

Po chwili wróciłam do dziewczyn.  Stał tam z nimi jakiś nie znajomy mi chłopak. Stał tyłem do mnie więc nie mogłam zobaczyć jak wygląda. Zaczęłam chować brudną sukienkę do torby która stała pod naszym stolikiem.
-Viola chodź do nas na chwilkę - Usłyszałam głos Fran. Dopięłam torbę i podeszłam do nich. Chłopak który stał z nimi gadał teraz z Diego i Fede. Znów nie miałam możliwości zobaczenia kto to jest. Fran do niego podeszła i pociągnęła go za rękę a ja rozmawiałam z Lu.
-Pozwól że przedstawię ci mojego brata. - Powiedziała czarnowłosa podchodząc do nas. Spojrzałam na nich i zobaczyłam bruneta który wylał wino na moją sukienkę.
-To jest Leon mój brat a to Violetta moja najlepsza przyjaciółka -Powiedziała z uśmiechem wskazując na nas przy wymienianiu naszych imion. Cały czas na niego patrzyłam. Po chwili zaśmiałam się.
-Miło mi - Powiedziałam i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Uścisnął ja z lekkim uśmiechem - Następnym razem patrz jak łazisz - Powiedziałam nadal lekko zła. On się zaśmiał
-Mi również - Powiedział. Po kilku sekundach puściliśmy nasze dłonie. Lu i Fran patrzyły na mnie zdziwione. Spojrzałam na nie i lekko zaśmiałam się na widok ich min.
-Dziewczyny idziemy tańczyć - Zaśmiałam się i chwyciłam je za ręce po czym pociągnęłam je na parkiet.

Tańczyłyśmy z dziewczynami świetnie się bawiąc i wygłupiając w między czasie. W pewnym momencie na swojej tali poczułam czyjeś ciepłe i silne ręce. Lekko się przestraszyłam. Odwróciłam głowę w kierunku osoby stojącej za mną. Był to brat Fran. Szybko się wyrwałam.
-Można prosić do tańca w ramach przeprosin? - Spytał szybko. Widać że był lekko zakłopotany.
-Niech pomyślę - Powiedziałam i udałam że się zastanawiam. On, Fran i Lu bacznie mi się przyglądali. - Nie ma mowy - Powiedziałam lekko zła po około minucie. Szybkim krokiem ruszyłam do naszego stolika. Usiadłam na przeciwko Diego i Fede i upiłam trochę alkoholu z wysokiej szklanki.
-No chodź zatańczyć -Powiedział siadając obok mnie. Spojrzałam na niego kontem oka i pokręciłam przecząco głową. Chłopaki się zaśmiali a on zrezygnowany wypił z nimi po kieliszku tequili.
-A ze mną zatańczysz? - Spytał Fede. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową tym samym zgadzając się. Wstaliśmy i ruszyliśmy na parkiet.

Po kilku minutach wróciliśmy do stolika. Zmęczona usiadłam obok Leona i napiłam się swojego drinka. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie a on na mnie.
-Zatańczysz? -Spytał po raz kolejny.
-Nie - Odmówiłam mu. Chociaż strasznie mnie kusi żeby sprawdzić jego umiejętności na parkiecie to się powstrzymuję. Po chwili on zrezygnowany wstaje i rusza w zupełnie nie znanym mi kierunku.

LEON 
Dobra dość tego. Odmówiła mi trzy razy. A mówią że do trzech razy sztuka. No cóż spróbuję raz jeszcze. W końcu wstałem i ruszyłem w kierunku DJ. Jak teraz mi odmówi to poddaję się. Podszedłem do niego i poklepałem po ramieniu żeby mnie zauważył.
-Mogę cię prosić o puszczenie piosenki z dedykacją? - Spytałem dość głośno aby mnie usłyszał.
-Jasne. Jaka to ma być piosenka? - Spytał dość szybko. Równie szybko podałem mu tytuł. Zapisał go.
-Dla kogo i od kogo? - Dopytał.
-Dla Violetty od Leona - Powiedziałem. On wszystko zanotował a ja wróciłem do stolika i znów wypiłem z chłopakami po kieliszku tequili.

VIOLETTA
W pewnym momencie z głośników poleciała melodia mojej ulubionej piosenki. Uśmiechnęłam się i właśnie teraz miałam ochotę po tańczyć. Po chwili jednak muzyka przycichła.
-Ten kawałek jest dedykowany Violettcie od Leona. Z przeprosinami - Powiedział i znów pogłośnił muzykę. Uśmiechnęłam się i poczułam jak lekko się rumienie. Spojrzałam na chłopaka.
-Teraz ze mną zatańczysz? - Zapytał stojąc obok mnie.
-Teraz się skuszę - Powiedziałam i wstałam. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. On swoje ręce położył na mojej tali a ja swoje splotłam na jego szyi. Uśmiechnął się do mnie a ja poczułam się niesamowicie.

Po kilku minutach jego twarz zbliżyła się do mojej a nasze usta dzieliły milimetry. Złączył je w pocałunku. Bardzo czułym. Odwzajemniłam go znacznie pogłębiając. Całowaliśmy się dobre kilka minut. Piosenka się skończyła a my oderwaliśmy się od siebie. Trzymając się za ręce wróciliśmy do stolika. Przy nim czułam się jakoś tak niesamowicie.Inaczej niż przy każdym innym facecie. W dodatku kiedy mnie pocałował te motyle w brzuchu były niesamowite. Zupełnie jakbym całowała się pierwszy raz w życiu.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
LEON
Przez te kilka godzin poznałem lepiej Violettę. To na prawdę świetna dziewczyna. Gadaliśmy chyba już na wszystkie możliwe tematy. Właśnie wybiła północ. Wznieśliśmy toast i napiliśmy się szampana.
-Wszystkiego najlepszego w nowym roku - Szepnąłem do ucha Violetty. Odwróciła lekko głowę w moim kierunku i posłała mi uśmiech.

-Nie sądziłem że się dogadamy - Zaśmiałem się stając pod blokiem Violetty.
-Ja też - Powiedziała - Ale wisisz mi kasę za sukienkę - Zaśmiała się. Westchnąłem i się zaśmiałem
-Niech stracę - Powiedziałem - Mogę cię jutro zabrać na zakupy i kupię ci nową - Dodałem. pokiwała głową i zbliżyła się do mnie. Zaczęła mnie namiętnie całować.Oddawałem każdy nawet najmniejszy pocałunek.
-Może... wejdziesz... na... chwilkę... do... mnie...? - Spytała między pocałunkami. Uśmiechnąłem się nie przerywając jej całować i pokiwałem jedynie głową. lekko się ode mnie oderwała i weszliśmy do bloku a następnie wsiedliśmy do windy. Wjechaliśmy na odpowiednie piętro.

Już od wejścia zaczęliśmy się ponownie całować i rozbierać. Szybko pozbyłem się koszuli. Violetta zaczęła odpinać pasek od moich spodni więc odnalazłem zamek od jej sukienki. Po kilku minutach doszło do TEGO.

KOLEJNEGO DNIA
Obudziłem się dość wcześnie. Spojrzałem w swoją lewą stronę i zobaczyłem że nie śpię sam. Rozejrzałem się po pokoju i przypomniałem sobie co się stało. Delikatnie wstałem i ubrałem się szybko. Wyszedłem z pokoju tak aby nie budzić Violetty. Wszedłem do kuchni. Na parapecie znalazłem jakieś kartki i długopis. Napisałem jej krótki list z wyjaśnieniami. Zostawiłem go w kuchni na stole. Zabrałem swoją kurtkę i wyszedłem.

Po około godzinie dotarłem do holu. Spakowałem walizkę i zamówiłem bilet. Następnie złapałem taksówkę i ruszyłem nią na lotnisko. Wróciłem tam skąd przyleciałem. Uciekłem od miłości jak zawsze od kilku lat.
-Dla czego musiałem się zakochać? - Zadałem sobie pytanie.Zakochałem się w dziewczynie którą znałem kilka godzin, w przyjaciółce mojej siostry. W idealnej brunetce z czekoladowymi oczami. W ideale kobiety.

VIOLETTA
Obudziłam się. Od razu przypomniałam sobie co stało się w nocy. Spojrzałam w swoją prawą stronę. Miałam nadzieję że zobaczę Leona ale go nie było. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam że jego rzeczy również nie ma. Miałam nadzieję że jest w kuchni lub salonie. Szybko wstałam i się ubrałam po czym wyszłam z pokoju i ruszyłam najpierw w kierunku salonu. Nie było go tu więc przeszłam przez jadalnię i weszłam do kuchni. Tutaj też go nie było. Spojrzałam na stół i zobaczyłam kartkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam  czytać.

Vilu!
Pewnie już się obudziłaś i przypomniałaś co zdarzyło się tej nocy. Bardzo przepraszam, że do tego doszło. Spodobałaś mi się i chyba coś do Ciebie poczułem. Ale muszę pozamykać stare sprawy zanim zacznę nowe życie. Nie chciałem aby tak wyszło. Teraz przeze mnie będziesz cierpiała. Gdybyś mnie widywała wszystko by Ci się przypominało, dlatego postanowiłem wyjechać. Przepraszam.
Leon.

-Nie cierpiałabym bo też coś do ciebie poczułam kretynie - Powiedziałam sama do siebie a po moich policzkach spłynęło kilka łez. Zgniotłam list i wrzuciłam go do koszyczka na parapecie. Szybko weszłam do pokoju i wzięłam do ręki telefon po czym wykręciłam numer do Fran. Czekałam kilka sekund za nim odebrała.
-Halo? - Usłyszałam jej zaspany głos. Popatrzyłam na zegarek. Było już parę minut po jedenastej więc odetchnęłam z ulgą.
-Fran wiesz może gdzie jest twój brat? - Spytałam szybko. Strasznie chciałam mu powiedzieć że nie żałuję i żeby dał nam szansę.
-W hotelu - Burknęła zaspana.
-Napisał mi że wyjeżdża wiesz gdzie? - Spytałam szybko.
-Nie mam pojęcia - Powiedziała już wyraźniej - Ale czekaj jak to wyjeżdża czemu? - Spytała zdziwiona
-Nie ważne cześć - Powiedziałam i się rozłączyłam.
-Straciłam go... - Powiedziałam cicho i poszłam do pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. łzy lały się strumieniami a ja myślałam o nim. o tym jak na siebie wpadliśmy, o tym że nie chciałam z nim tańczyć a na sam koniec doszło do czegoś wyjątkowego. Ten rok zaczął się cudownie ale chwilę później zamienił się w koszmar.

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
NARRATOR
-Dziewczyny ja od kilku dni czuję się koszmarnie - Powiedziała brunetka. - Z początku myślałam że to zwykłe zatrucie bo jadłam na mieście ale mi to nie przechodzi - Dodała szybko i usiadła obok swoich przyjaciółek. Zaczęła się zastanawiać a po chwili coś sobie przypomniała.
-Chyba wiem co mi jest - Powiedziała - Wracam za 15 minut - Dodała i skierowała się do łazienki. Weszła i zamknęła się w środku. Po chwili wyciągnęła z szafki test ciążowy i zaczęła czytać instrukcję. Zrobiła go i siedziała w łazience czekając na upłynięcie odpowiedniego czasu.

Tak jak myślała jej obawy potwierdziły się. Była szczęśliwa i smutna jednocześnie. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia i smutku na raz. Wyszła z łazienki i spojrzała na przyjaciółki. One przerwały swoją rozmowę i również na nią spojrzały.
-Viola co jest? - Spytały ją jej przyjaciółki. Usiadła między nimi a blondynce podała kawałek plastiku na którym widniały dwie kreski. Spoglądają na nie przerażone.
-Kiedy, z kim, gdzie? - Zadawały pytania. Chciały się wszystkiego dowiedzieć. Brunetka schowała głowę w dłonie i chwilkę pomyślała.
-Po naszej imprezie sylwestrowej, tutaj - Powiedziała cicho. Z jej oczu poleciały kolejne łzy. Tym razem łzy smutku. Przypomniała sobie o nim i brakowało jej go. A teraz nosi owoc swojej miłości do niego pod swoim sercem.
-Violka ale z kim? - Pytały już zdenerwowane.  Koniecznie chciały wiedzieć z kim ich przyjaciółka będzie miała dziecko. Spojrzała najpierw na blondynkę a później na czarnowłosą. Czarnowłosą dziewczynę chwyciła za rękę i popatrzyła w jej oczy.
-Zabijesz mnie - Powiedziała do swojej przyjaciółki. Ona zaś zrobiła wielkie oczy i patrzyła na nią już lekko zdenerwowana.
-Tylko nie mów że z moim Diego - Mówiła już bardzo zdenerwowana. Brunetka pokręciła przecząco głową.
-To Leon - Powiedziała najciszej jak umiała. Czarnowłosą zarówno jak i blondynkę zatkało. Nie spodziewały się tego. Przecież oni znali się tylko kilka godzin.
-Zabiję go - Powiedziała Fran przytulając swoja przyjaciółkę. Dziewczyna nie miała siły na nic innego więc pokiwała tylko głową i położyła się na kanapie prosząc aby przyjaciółki zostawiły ją samą bo musi pomyśleć.

Brunet zaś od dwóch tygodni leżał na kanapie i nic nie robił. Dzień w dzień budził się i zasypiał z myślą o niej. Nie było dnia w którym o niej nie myślał. Wiedział że źle zrobił i że ta go na pewno nienawidzi. Zastanawiał się czy może nie wrócić i nie wyjaśnić wszystkiego ale wiedział żwe ta go nie będzie chciała słuchać. Pewnie zapomniała o nim od razu kolejnego dnia a teraz pewnie spotyka się z kimś o wiele przystojniejszym, lepszym niż on. Kimś kto pokocha ją od razu, na zawsze tak jak on. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i miał wrażenie że już nigdy w nikim się nie zakocha.

W końcu po kolejnych kilkunastu godzinach leżenia i myślenia o brunetce postanowił wstać i coś zjeść. Nie jadał wiele ale zawsze to coś. Udał się do kuchni i zaczął przygotowywać kanapki. Przerwał mu niestety dzwoniący telefon. Udał się do sypialni i spojrzał na wyświetlacz na którym widniało zdjęcie jego młodszej siostry. Bez wahania odebrał.
-Leon co słychać? - Spytała szybko. W jej głosie było słychać radość ale tez nutkę zdenerwowania.
-U mnie w porządku - Powiedział udając zadowolonego. nawet całkiem dobrze mu to szło. - A co u ciebie? - Spytał szybko.
-Trochę się dzieje - Powiedziała tajemniczo. Chłopak zaczął zastanawiać o co jej chodzi - Jak przyjedziesz to sam się dowiesz -  Dodała. Tylko że chłopak nie miał zamiaru przyjeżdżać.
-Mam nadzieję że znajdziesz czas dla młodszej siostry i wpadniesz na jej urodziny - Powiedziała już wyraźnie radosna - Ja wiem że to jeszcze prawie trzy miesiące ale chciałam żebyś zorganizował to tak żebyś tu był - Powiedziała szybko.
-Postaram się coś zorganizować- Powiedział obojętnie. Porozmawiali jeszcze może minutę może dwie a później brunet się rozłączył. Zrezygnował z jedzenia i położył się spać z myślą że może znów ją spotkać jeśli tylko pojedzie do siostry.

DWA MIESIĄCE I TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Właśnie idę do domu Francesci. Dziś obchodzi swoje 24 urodziny. Kto by pomyślał ten czas tak szybko zleciał. Rozejrzałam się dookoła. Dziś jest piękna pogoda. Wszędzie zielono świat na nowo się odradza. Słoneczko ogrzewa moją skórę. Mam na sobie zieloną sukienkę pasującą do tej pory roku. W ręce trzymam małą paczkę. W środku są perfumy dla Fran o których ciągle mówiła. Weszłam na teren jej posiadłości. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Jestem trochę wcześniej aby jej jeszcze pomóc. Chociaż wątpię aby mi pozwoliła coś zrobić bo jestem w trzecim miesiącu ciąży, a ona jest troszeczkę przewrażliwiona. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich czarnowłosą dziewczynę ubraną w turkusową sukienkę. Pięknie ułożone włosy i perfekcyjny makijaż dopełniają wszystko.
-Wszystkiego najlepszego!- Powiedziałam i przytuliłyśmy się. Podałam jej mały pakunek.
-Nie musiałaś, dziękuję.-powiedziała i musnęła mój policzek. Zaprosiła mnie do kuchni gdzie na blacie stoi wiele różnych potraw i napoi. Już mam brać jedną paterę, ale napotykam morderczy wzrok przyjaciółki. Wzdycham i z powrotem siadam na krześle.

W końcu po godzinie Fran stwierdziła że już wszyscy są. Nawet jakiś gość specjalny. Wstałam z wysokiego krzesła stojącego w kuchni i zabrałam szklankę ze swoim sokiem z czarnej porzeczki.
Zaczęłam kierować się do wyjścia z kuchni. W między czasie rozmawiałyśmy z Fran. Patrzyłam na nią śmiejąc się. Po sekundzie poczułam jak na kogoś wpadam. Cała zawartość mojej szklanki wylądowała na błękitnej koszuli jakiegoś chłopaka.
-Patrz jak łazisz - Burknął złym głosem - To była nowa, i droga koszula - Rzucił dość chłodno cały czas patrząc na plamę.
-Bardzo przepraszam nie zauważyłam - Powiedziałam szybko.
-Leon - Szepnęła cicho Fran. Spojrzałam na nią zdziwiona a następnie znów na chłopaka. Przyjrzałam mu się dokładnie i dopiero teraz poznałam że to Leon. Weszłam ponownie do kuchni postawiłam tam szklankę po czym drzwiami kuchennymi wyszłam na zewnątrz aby trochę ochłonąć.

LEON
Patrzyłem chwilkę na to jak odchodzi. Otrząsnąłem się szybko i poszedłem za nią. Siedziała na huśtawce w ogrodzie. Nic się nie zmieniła. No odrobinkę. Podszedłem i usiadłem obok niej.
-Cześć - Powiedziałem spokojnie.
-Cześć - Odpowiedziała obojętnie.
-Dawno się nie widzieliśmy - Zacząłem niepewnie. Czułem na sobie jej wzrok więc popatrzyłem na ni kontem oka.
-Było trzeba nie uciekać wtedy - Powiedziała lekko zła. Ma rację mogłem nie uciekać. Ale musiałem. - Ale powiedz co u ciebie słychać - Powiedziała spokojniej.
-Może być - Powiedziałem bo nie chciałem zbytnio opowiadać - Ale widzę że u ciebie sporo się zmieniło - Powiedziałem patrząc na jej brzuch.
-Tak sporo - Powiedziała szybko
-Czytałaś kartkę którą ci wtedy zostawiłem? - Spytałem z nadzieją w głosie
-Czytałam, jeszcze nawet leży gdzieś w kuchni w koszyku na parapecie - Lekko się zaśmiała. Ciekawe czemu jej zwyczajnie nie wyrzuciła.
-Tak jak ci napisałem poczułem coś do ciebie, nadal czuję ale musiałem wyjechać i pozamykać stare sprawy żeby móc tutaj zacząć nowe życie, nowy rozdział w moim życiu, tutaj, z nowymi osobami. - Wytłumaczyłem szybko.
-Mogłeś zadzwonić powiedzieć że wrócisz, ze kochasz i żebym na ciebie poczekała -Powiedziała spokojnie. Widziałem jak jej oczy się zaszkliły
-Kocham cię wiesz, cały czas cię kochałem i nie było dnia żebym o tobie nie myślał - Powiedziałem i chwyciłem jej rękę. Spojrzała na mnie i nic nie mówiła.
-Widzę że teraz jest już za późno bo ty jesteś w ciąży, i pewnie już ułożyłaś swoje życie. - Powiedziałem. - Szkoda - Dodałem
-Gdybyś zadzwonił, napisał czy co kol wiek innego i powiedział że wrócisz to bym poczekała a teraz jest już za późno - Powiedziała zła. Wstała i ruszyła w kierunku domu. Po chwili zniknęła za drzwiami. Zacząłem się zastanawiać po co ja tu właściwie przyjechałem.

Po kilku minutach wszedłem do domu. Rozejrzałem się. Wzrokiem szukałem mojej siostry. Po chwili ją znalazłem i podszedłem do niej.
-Wiesz kto jest ojcem dziecka Violetty? - Spytałem ciekawy.
-Pamiętasz może co się stało wtedy na tej imprezie sylwestrowej? - Spytała tajemniczo
-No tak pamiętam. Tego nie da się zapomnieć - Stwierdziłem z lekkim uśmiechem na ustach.
-No i masz odpowiedź - Powiedziała po czym odeszła w kierunku Violetty. Stałem i chwilę się zastanawiałem. Po kilku sekundach dotarło do mnie co miała na myśli. Czyli to moje dziecko. Jestem teraz szczęśliwy ale najpierw muszę wymyślić coś żeby mi wybaczyła.

VIOLETTA
Po imprezie zostaliśmy tylko we trójkę. Ja, Fran i Leon. Nie byłam zbytnio zadowolona, że on też tu będzie, ale nie mogłam go wyrzucić z nieswojego domu. Usiadłam w kuchni na krześle. Fran sprzątała salon, a trochę tego tam było. Nie pozwoliła mi nic robić bo jestem w ciąży. Bawiłam się kolorowym obrusem na stole gdy do kuchni wszedł chłopak. Spojrzał na mnie. Odłożył szczotkę i usiadł naprzeciwko mnie. Nie patrzyłam na niego.
-Violetta spójrz na mnie.-poprosił. Nie ruszyłam się.-Violetta spójrz na mnie, proszę.-powtórzył tym razem popatrzyłam na niego. Od jego zniknięcia nie zmienił się bardzo.
-Patrzę i co?-spytałam. Nie chciałam z nim rozmawiać. Pomimo tego, że go kocham on mnie zostawił wtedy, a ja przez to cierpiałam.
-To moje dziecko, prawda?-zadał pytanie, którego teraz się nie spodziewałam. Otworzyłam bardziej oczy. Nie wiedziałam czy mam powiedzieć prawdę czy jednak nie.
-Nie.-postanowiłam kłamać. Odwróciłam wzrok na ścianę.
-Ja wiem, że ono jest moje.-powiedział, a ja znowu przeniosłam spojrzenie na niego.
-To po co się pytasz?-powiedziałam zła. Hormony też już robiły swoje.
-Dla pewności. -powiedział.-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś w ciąży ze mną?-spytał.
-Jak miałam Ci powiedzieć jak od razu po naszej wspólnej nocy wyjechałeś zostawiając tylko malutką karteczkę? -powiedziałam zdenerwowana.
-Wiem, że zrobiłem źle, ale musiałem pozamykać stare sprawy. Jakbym tylko wiedział może wróciłbym wcześniej, do Ciebie.-powiedział.
-Może miałam latać do Fran po jakiś kontakt z Tobą?-prychnęłam.-Niedoczekanie twoje. Zrobiłeś mi dziecko, nie wiedząc o tym zostawiłeś mnie i wróciłeś po kilku miesiącach.
-Chciałem wrócić wcześniej, ale nie chciałem abyś cierpiała przez ten incydent.-tłumaczył.
-Cierpiałam przez to, że Cię nie było.-powiedziałam i wstałam. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Spojrzał w moje oczy. Odsunęłam się trochę.
-Wybacz mi. Przepraszam i bardzo żałuję. Nie chciałem abyś cierpiała. -mówił przyglądając mi się. -Teraz chcę abyś mi wybaczyła. Chcę wychowywać to dziecko razem z Tobą. Kocham Cię.-wyznał. Zebrało mi się na płacz, ale chciałam pokazać, że jestem silna. Wyrwałam rękę z jego lekkiego uścisku.
-Też Cię kocham, ale nie potrafię Ci zaufać. To co zrobiłeś bolało i dalej boli. Możemy udawać, że nic się nie stało i zostać dobrymi znajomymi.-powiedziałam szybko i wyszłam z kuchni zostawiając go tam samego.

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Leżę w salonie na kanapie i oglądam jakaś komedie. Nie jestem w ogóle skupiona na filmie bo w mojej głowie cały czas siedzi przystojny szatyn. Od czasu gdy dowiedział się że to jego dziecko odwiedza mnie. Widzę jego zmianę, ale jeszcze nie wracaliśmy do tego tematu. On chyba nie chce już mnie męczyć. Po kolejnych kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Powoli wstałam i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je. Przede mną stał wielkich rozmiarów pluszowy misiek i mnóstwo balonów.
-Przepraszam Cię najmocniej, nie mogę już tak dalej. Jestem twoim przyjacielem, ale ja nadal Cię kocham. - Powiedział głos i już wiedziałam kto chowa się za pluszakiem.
-Wejdź. -powiedziałam i pomogłam mu dostać się do środka. Poszliśmy do salonu. Odłożył misia. Spojrzał na mnie i podał jednego balona. Był niebieski a na nim pisało "Przepraszam. " po chwili podał mi drugiego w kształcie serca tym razem czerwonego z napisem "Kocham Cie ". Spojrzałam na niego a po policzkach poleciały mi łzy. Tym razem były to łzy szczęścia.
-Proszę wróć do mnie. -powiedział. Podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Po chwili i on oddał pocałunek.

SZEŚĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ
LEON
Ubrałem buty i czekałem na moją ukochaną. Przyszła z kuchni z jabłkiem w ręce. Zaśmiałem się cicho aby jej nie zdenerwować bo teraz o to nie trudno. Pomogłem założyć jej kurtkę i buty. Pocałowałem ją w policzek i wyszliśmy z domu. Zamknąłem drzwi i złapałem ją za rękę. Poszliśmy białymi od śniegu uliczkami Buenos Aires. Chodziliśmy kilka minut, aż nasze nogi doprowadziły nas do parku. Dziś nie było tu wielu ludzi, tylko gdzieniegdzie biegały małe dzieci. Usiedliśmy na jednej z ławek i zaczęliśmy rozmawiać. Po kilkunastu minutach wstaliśmy. Violetta położyła dłoń na brzuchu.
-Nasza córeczka się bardzo wierci.-powiedziała nerwowo. Spojrzała na ławkę, a następnie na mnie. Popatrzyłem na miejsce gdzie przed chwilą siedzieliśmy. Było widać mokre ślady.
-To jest to co ja myślę czy zwariowałem?-spytałem się jej.
-Rodzę w parku.-upewniła mnie w moim przekonaniu. Stałem tak i patrzyłem chwilę na nią. Otrząsnąłem się i wziąłem ją na ręce. Na szczęście siłownia od czasu do czasu się przydała. Do domu nie było daleko. Szybko dotarliśmy na miejsce oparłem ją o samochód i poleciałem do domu po kluczyli od samochodu. Zamknąłem szybko drzwi i otworzyłem auto. Położyłem ją na tylnych siedzeniach. Zaczęła szybciej oddychać i przymrużyła oczy. Szybko wsiadłem i ruszyłem w kierunku szpitala. Na szczęście nie było korków za co dziękuję. Zaparkowałem i wniosłem ją szybko do szpitala. Podbiegły do nas pielęgniarki i posadziły ją na wózku.

VIOLETTA
Zaczęłam rodzić w parku. Super przeżycie jak na pierwszy poród. Leon zawiózł mnie szybko do szpitala gdzie pielęgniarki wzięły mnie na wózek. Cały czas trzymałam go za rękę. Cholernie się boję, ale w końcu musiało to nadejść. Pojechaliśmy na salę porodową. Skurcze były tak silne, że krzyknęłam. Przełożyli mnie na łózko i do sali weszła położna i ginekolog. Zasłonili moje nogi. Spojrzałam na Leona. Był tak samo spięty jak ja.
-No to zaczynamy.-powiedziała położna. Po chwili tak jak powiedziała zaczął się męczący i kilkugodzinny poród.
-Aaaa!-krzyknęłam i w tym momencie po sali rozległ się płacz noworodka. Płacz naszego dziecka. Pielęgniarki po kilku minutach pogratulowały nam zdrowej dziewczynki Podali mi dziecko, a po moim policzku poleciała łza szczęścia. Leon starł ją i pocałował mnie w czoło.
-Jest śliczna.-powiedział. Zgodziłam się z nim. Przewieźli mnie na zwykłą salę. Tam siedziałam z Leonem i patrzyliśmy na nasz skarb.

-Kochanie jedź do domu i trochę odpocznij - Powiedziałam po kilku godzinach jego przebywania tutaj.
-Nie zostawię ciebie i małej - Powiedział siadając obok mnie. Spojrzałam na niego lekko zła, objął mnie i się lekko zaśmiał. postanowiłam się już z nim nie kłócić tylko pozwolić mu zostać. Wtuliłam się w niego i siedzieliśmy tak aż do późnego wieczora

KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ
VIOLETTA
Dzisiaj szykujemy się do kolejnego sylwestra. Ma do nas przyjść Fran z Diego i Lu z Fede. Posiedzimy sobie i porozmawiamy. Ja z Emmą czas spędzam w kuchni a Leon ciągle gdzieś lata. Nie chce mi powiedzieć gdzie stwierdził że to niespodzianka. Zaczyna mnie to już denerwować.
-Leon przestaniesz już biegać. Siądź wreszcie - Powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Kochanie nie denerwuj się ale ja muszę jeszcze coś załatwić. Pa - Powiedział szybko i wyszedł. Zajęłam się przygotowywaniem jedzenia na wieczór.

Wybiła 16 a Leon wbiegł do domu. W końcu raczył przyjść. Popatrzył na mnie i głupio się uśmiechnął po czym usiadł na kanapie obok mnie i naszej córeczki.
-Gniewasz się? - Spytał obejmując mnie. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Nie ale ty nakrywasz do stołu - Powiedziałam. Pokiwał głową i zabrał się za dalsze przygotowania.

LEON
-Chłopaki musi być idealnie - Powiedział. Właśnie wyszliśmy przed dom. Przygotowaliśmy wszystko. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Vilu.
-Kochanie wyjdziesz na chwilkę na balkon w sypialni? - Spytałem szybko.
-A muszę? - Spytała. Wytłumaczyłem jej że to dość ważne i poprosiłem żeby wyszła. Zrobiła to i wyszła na balkon.

Chłopaki odpalili petardy z napisem "Wyjdziesz za mnie?" a ja uklęknąłem i wyciągnąłem pierścionek.  Czekałem na jaką kol wiek reakcję. Nic nie mówiła tylko przyglądała się dla mnie. Bałem się że powie że nie chce albo nie jest gotowa.
-Kochanie powiedz coś - Poprosiłem już lekko zdenerwowany.
-Tak - Powiedziała szczęśliwa. - Chodź tutaj - Poprosiła. Wstałem i szybko udałem się do domu a następnie do sypialni. tam ujrzałem swoją narzeczoną. Rzuciła mi się na szyję.
-Kocham cię - Szepnęła łamiącym się głosem.
-Ja ciebie też - Powiedziałem mocno ją obejmując. Po chwili włożyłem na jej palec pierścionek a nasi przyjaciele zaczęli nam gratulować.

I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE

***********
Dzisiaj zamiast rozdziału mam dla Was taki trochę sylwestrowy One Shot. Kompletnie mi nie wyszedł ale mam nadzieję że wam chociaż troszkę ci się spodoba :) Buziaczki :***

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Świetny !
      Wybacz, że dziś :*
      Leośś, ciąża... Córeczka, zaręczyny !
      Cudowny !
      Suzzy V.

      Usuń
  2. MIEJSCE DLA MNIE I TYLKO DLA MNIE

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cudowny OS.
      Taki śłitaśny.
      I wcale nie nie wyszedł i nie trochę się popodoba tylko bardzo.
      Czekam na rozdział 26
      Pozdrawiam
      'Tina :*

      Usuń
  4. Wyszedł ci :*
    Piękny

    OdpowiedzUsuń
  5. Super Os :) Czekam na next rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny!
    Oczywiście muszę być spóźniona, ale no tak wyszło :(
    Chciałabym się tutaj rozpisać, ale przecież już wszystko powiedziałam Ci na gg :D
    Więc wiesz, że uważam, że jest genialny i w ogóle ;*
    Czekam na rozdział :)
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny!Dopiero nie dawno odkryłam tego bloga,muszę nadrobić i przeczytać wszystko co już było żeby być na bieżąco <3

    OdpowiedzUsuń
  8. "Rodze w parku"Jeblam.cudoo <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, ale tak na marginesie w buenos aires nigdy nie pada śnieg i nigdy nie ma tak jesieni ani zimi takich jak u nas

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, ale tak na marginesie w buenos aires nigdy nie pada śnieg i nigdy nie ma tak jesieni ani zimi takich jak u nas

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Polecamy

Dodaj Swojego bloga do spisów