-To kto pierwszy? - Spytałam niepewnie. Cholera! O czym on ze mną chce rozmawiać. Jest tak poważny jak na pogrzebie. Nigdy nie jest taki poważny. Violetta spokojnie! Oddychaj głęboko.
-Mów ty - Powiedział szybko. Widziałam że jest zestresowany. Złapałam delikatnie go za rękę.
-Spokojnie - Uśmiechnęłam się niepewnie - Ja wiem że jestem od ciebie starsza i nie jestem zbyt ciekawym towarzystwem. No bo nie oszukujmy się kto by chciał mieć dziewczynę która pije, pali i do tego bierze narkotyki. Ale zakochałam się w tobie - Powiedziałam szybko. Wiedziałam że teraz dostanę kosza. Czekałam na to. W końcu bym wiedziała na czym stoję. No to Violetta szykuj się. Przymknęłam oczy czekając na odpowiedź 3,2,1...
-No nie spodziewałem się - Usłyszałam głos chłopaka. Spojrzałam na niego.
-Wiedziałam, po prostu musiałam ci o tym powiedzieć a teraz zapomnij - Wytłumaczyłam szybko.
-Nie mogę zapomnieć - Powiedział z lekkim uśmiechem. Zmarszczyłam brwi. Nie bardzo wiem o co mu chodzi. - Też się w tobie zakochałem. Wiem że jestem młodszy, ale wiek dla mnie nie ma znaczenia. - Po tych słowach zaczął się do mnie powoli zbliżać. O matko! Violetta myśl, uciekać czy zostać? Przecież go kochasz! Możecie spróbować. Tak zostanę! Zmniejszyłam dzielącą nas odległość. Pocałował mnie a ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek.
******
Verdas ale z ciebie szczęściarz. Ona też cię kocha. Usmiechnąłem się przez pocałunek. Oderwaliśmy się po kilku minutach. Stykaliśmy się czołami.
-No to będziesz musiała pokazywać się z młodszym chłopakiem - Zaśmiałem się
-Z młodszym ale o wiele przystojniejszym niż ci wszyscy - Powiedziała z uśmiechem. Musnęła moje usta i usiadła do mnie tyłem po czym się we mnie wtuliła.
-Nie wydaje ci się że ja trochę przytyłam? - Spytała
-Wyglądasz idealnie Violetta - Powiedziałem od razu. Nie rozumiem o co tym dziewczynom chodzi.
-Skoro tak mówisz -Powiedziała - Ale nie mów do mnie Violetta, jakoś inaczej - Poprosiła po chwili.
-A jak chcesz? - Spytałem z lekkim uśmiechem
-Viola, Vilu, kochanie - Powiedziała
-Dobrze kochanie - Szepnąłem jej na ucho.
~*~
Kolejny tydzień minął nam spokojnie. Z Violą spotykamy się codziennie. Ostatnio jest jej ciągle nie dobrze. Prosiłem żeby rzuciła te narkotyki te papierosy ale nie. Nie słucha mnie w ogóle. Znaczy słucha ale mówi że to nie jest takie łatwe. Rozumiem ją ale muszę jej wytłumaczyć żeby trochę przystopowała. Viola ma przyjść za jakąś godzinę kiedy rodziców nie będzie już w domu. Znaczy oni nie mają nic przeciwko niej ale ona strasznie się boi. Położyłem się na kanapie w salonie i włączyłem telewizor.
Rodzice pojechali już jakiś czas temu. Usłyszałem dzwonek do drzwi więc wyłączyłem telewizor i poszedłem i otworzyłem jej drzwi.
-Hej słoneczko - Powiedziałem - Co się dzieje? - Spytałem widząc jej zapłakane oczy
-Przytule się - Powiedziała i przytuliła się mocno do mnie.
-Vilu - Powiedziałem lekko przestraszony. - Salon czy pokój? - Spytałem. Zawsze sama wybiera gdzie woli siedzieć.
-U ciebie - Powiedziała cicho. Westchnąłem. Cholera! Co się dzieje? Dobrze najpierw zabiorę ją do pokoju a później z nią porozmawiam. Mocniej mnie ścisnęła.
-Misiu, słonko, kochanie co się dzieje? - Spytałem. W końcu wziąłem ją na ręce i zaniosłem do siebie do pokoju. Położyłem ją na łóżku i chciałem zejść na dół przynieść jej wody.
-Nie nie zostawiaj mnie - Powiedziała wtulając się we mnie. Położyłem się obok niej.
-Kochanie powiedz mi co się dzieje - Powiedziałem stanowczo
-Bo patrz przytyłam jednak - Powiedziała. Przekręciłem oczami i się zaśmiałem
-I tylko z tego powodu płaczesz słoneczko? - Spytałem
-Nie, bo ja wiem czemu - Westchnęła. Okej. Teraz to już kompletnie jej nie rozumiem. Spokojnie ona na bank ci zaraz wszystko wytłumaczy.
-Kochanie bo nie rozumiem - Powiedziałem zdezorientowany. - Słoneczko - Szepnąłem jej na ucho
-Bo Leon ja jestem w ciąży - Zaczęła płakać. No przyznam że jestem w szoku. Cholera. Ona jest w ciąży. I to ze mną. Chyba ze mną. A co jeśli to nie moje dziecko.
-Kochanie spokojnie - Powiedziałem sam lekko zestresowany.
-Ja je usunę Leon - Powiedziała - Tylko musisz mi pożyczyć trochę pieniędzy - Wychlipała
-Nie ma mowy, nawet o tym nie myśl. - Podniosłem lekko głos - To moje dziecko prawda? - Spytałem zdenerwowany
-Leoś przysięgam że nie spałam z nikim innym, kocham tylko ciebie i to twoje dziecko - Szepnęła płacząc. Odetchnąłem z ulgą i usiadłem obok niej.
-Uspokój się nie usuniesz tego dziecka - Powiedziałem stanowczo. Nakryłem ją kocem i przytuliłem mocno do siebie. - Prześpij się teraz słoneczka a wieczorem porozmawiamy z moimi rodzicami - Szepnąłem gładząc jej plecy.
-Ale nie bądź na mnie zły proszę - Powiedziała smutna. I weź tu się na nią gniewaj. Nie mogę bo to też moja wina. - Albo ja sobie zapalę - Powiedziała. Nie no trzymajcie mnie.
-Viola kochanie moje nie gniewam się na ciebie - Powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - I nie waż mi się palić - Dodałem stanowczo ponownie całując ją w czoło. - Śpij
Matko moja dziewczyna starsza ode mnie jest w ciąży. W dodatku to moje dziecko. Nie to że mam do niej pretensje bo cieszę się cholernie. Łał będę ojcem. Tylko jestem ciekawy co powiedzą na to nasi rodzice. Chociaż jakoś mało mnie to obchodzi. Będę ojcem i jestem z tego dumny. Teraz to będzie musiała rzucić te wszystkie świństwa. Nie pozwolę jej się więcej truć. Ani ona ani nasze dziecko nie będą się truć tymi świństwami. Nakryłem ją mocniej kocem i sam zasnąłem.
-Leon możesz na chwilę na dół? - Usłyszałem głos taty. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego
-Musimy pogadać - Powiedziałem a ojciec na mnie spojrzał. - Jak Viola wstanie - Dodałem
-Nie śpię już - Powiedziała i przewróciła się na drugi bok. Westchnąłem i spojrzałem na moją księżniczkę a później na ojca.
-Widzę że coś się stało więc pogadajcie i zejdźcie na dół - Powiedział i wyszedł z pokoju. Po chwili wstałem kucnąłem przy niej i popatrzyłem w jej oczy.
-Chodź słoneczko powiemy im i będziemy mieli ich z głowy. Później położysz się i odpoczniesz - Powiedziałem
-Leon jeśli twoje rodzice nie będą źli to będzie dobrze. Bo moi to mnie pogonią z domu - Westchnęła
-Dobrze chodź słońce - Uśmiechnąłem się i chwyciłem ją za rękę
Jak im to powiedzieć. Kurde. Chyba nie będą zadowoleni. No ale ja mam nadzieję że mnie nie wywalą z domu. Usiedliśmy na kanapę. Objąłem moją kruszynkę i spojrzałem na ojca.
-Powiesz? - Spytała cicho. Położyła rękę na moją i popatrzyła na nie
-Powiem - Powiedziałem - Violetta jest w ciąży - Wypaliłem bez żadnych wstępów. Ojciec spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili i mama na mnie spojrzała.
-Przepraszamy że o to pytamy ale czy to na pewno Leona dziecko? - Usłyszałem głos matki. Zmierzyłem ją wzrokiem i mocniej przytuliłem Violettę.
-Przestań mamo, to moje dziecko. Wychowamy je czy to się wam podoba czy nie - Powiedziałem stanowczo
-Dobrze Leon spokojnie, wychowacie je razem a my wam pomożemy - Powiedziała moja mama - Viola może się tutaj wprowadzić, my damy wam na wszystko pieniądze tylko abyś skończył szkołę i poszedł na jakieś studia. Pieniędzy dostaniecie tyle ile będzie trzeba - Dodał ojciec. Uśmiechnąłem się lekko
-Czyli nie jesteście źli? - Spytałem dla pewności
-Nie, a Viola zawsze jest tutaj mile widziana - Powiedzieli. Po kilku minutach oni udali się do gabinetu aby popracować a ja spojrzałem na moją dziewczynę.
-Mówiłem że będzie dobrze - Szepnąłem i musnąłem jej usta. Delikatnie odwzajemniła pocałunek. Po oderwaniu zaśmiała się
-Wcale nic nie mówiłeś - Zaśmiała się
Wieczorem odprowadziłem Violettę do domu. Viola obiecała że jeszcze na razie nie powie nic swoim rodzicom. Obiecała też że nie będzie paliła ani nie weźmie tego świństwa ale wiem że to może być trudne. Właśnie wracam do domu. Po drodze zaszedłem na plażę. Przespacerowałem się kawałek i zahaczyłem o sklep gdzie kupiłem kilka rzeczy o które prosiła mama. Kiedy wszedłem do domu usłyszałem że rodzice są w kuchni i rozmawiają o mnie i Violi. Zamknąłem cicho drzwi i stanąłem przy wejściu od kuchni.
-Nie uważasz że to trochę dziwne że dziecko będzie miało dziecko? - Spytała mama mojego tatę.
-Gabrielo przestań, on niedługo będzie miał 18 lat. Będzie miał dziecko, stało się ale ja zamierzam mu pomóc i utrzymywać całą ich trojkę żeby Leon mógł skończyć szkołę a później pójść na studia - Powiedział mój ojciec stanowczo
-Tak tylko niech Violetta przestanie palić i brać narkotyki. Dla jasności ja nie mam nic przeciwko niej ale nie chcę żeby truła mojego wnuka - Odezwała się ponownie mama. W końcu postanowiłem wejść do kuchni. Ściągnąłem buty w korytarzu i wszedłem do kuchni
-Mamo obiecała że przestanie ale to nie jest takie łatwe. Dajcie jej trochę czasu - Powiedziałem stawiając reklamówkę z zakupami na stole. Rodzice dziwnie na mnie spojrzeli. No tak nie lubią jak się ich podsłuchuje.
-Dobrze - Zaśmiał się tata - Pokój Sindy jest wolny i jest o wiele większy więc jest do waszej dyspozycji. Po zatem od razu jest tam łazienka i dodatkowy pokój więc w sam raz dla was - Powiedział tata.
-Serio możemy tam zamieszkać? - Spytałem
-Tak tylko zabiorę stamtąd jej rzeczy i możecie robić remont. Oczywiście ja za wszystko płacę. - Dodał z uśmiechem. Podziękowałem mu i udałem się do pokoju.
Sindy to moja babcia. Znaczy ona już nie żyje. Nigdy nie lubiła jak mówiła się do niej "mamo" lub "babciu" i kazała mówić do siebie po imieniu. Są tam jeszcze różne pamiątki po niej ale tata obiecał je zabrać. Viola na pewno się ucieszy bo już z tydzień temu mówiła że chciała by ze mną być już ciągle. Nie lubi wracać do domu i ja wcale jej się nie dziwię.
****
Pożegnałam się z Leonem pod domem. Nie chciałam żeby wchodził do domu bo rodzice nie są zbyt zadowoleni z faktu że się z nim spotykam. On poszedł do domu a ja weszłam do siebie. Rodzice oczywiście zmierzyli mnie wzrokiem a po chwili mama zawołała mnie do nich. Przekręciłam oczami i usiadłam na kanapie na przeciwko nich. Spojrzałam na stolik który nas dzielił. O nie! Na sole leżą moje zdjęcia z wczorajszego USG. Cholera! Dowiedzieli się. Nie tak miało być. Kurcze,kurcze, potrzebuję potrzymać Leona za rękę. Dobra Violka spokojnie.
-Co to ma znaczyć? - Spytała moja mama
-To zdjęcie z USG mojego dziecka. Jestem w piątym tygodniu ciąży. - Powiedziałam szybko
-Z tym gówniarzem który tutaj przyłazi? - Spytała zła. Przekręciłam oczami
-Tak z nim - Powiedziałam i wstałam. Nie mają prawa go tak nazywać. Nie jest żadnym gówniarzem. Jest bardzo odpowiedzialnym chłopakiem.
-Spakuj się i nie chcemy cię tu jutro widzieć - Powiedział ojciec. Mogłam się tego spodziewać. Mam ich gdzieś. Tylko mam nadzieję że Leon mnie przygarnie.
Weszłam do pokoju i wyciągnęłam walizkę. Zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy i przy okazji sprzątać. Wyrzuciłam niepotrzebne rzeczy. W między czasie wyjęłam telefon. Zastanawiałam się czy zadzwonić do Leona czy może tylko napisać sms. Postanowiłam na razie nie robić nic. Dokończyłam pakowanie i sprzątanie. Niepotrzebne rzeczy spakowałam do worków i wyniosłam je do śmieci. W pokoju zrobiło się strasznie pusto. Stały tylko trzy moje walizki. Na łóżku leżały trzy puszki piwa, paczka papierosów i paczuszki z narkotykami. Popatrzyłam na to. Mam cholerną ochotę zapalić. Zapalę, jednego. Przecież nic mi się nie stanie. Od jednego papierosa nic mi się nie stanie, ani miani maleństwu. No i może odrobinkę piwa. Dobra nikt się nie dowie. Po zatem jest już po 22 więc nawet Leon tu nie przyjdzie.
Siedzę tak już około 20 minut i patrzę na otwarte piwo. Nie mam odwagi na wet się napić. W pewnym momencie usłyszałam pukanie w szybę. Spojrzałam na swój balkon i zobaczyłam postać Leona. Zawsze wie kiedy go potrzebuję.
Odstawiłam puszkę i podeszłam do drzwi wpuściłam go do środka i od razu mocno go przytuliłam.
-Hej słonko co tu tak pusto? - Spytał rozglądając się po pokoju.
-Rodzice kazali mi się stąd wynieść, znaleźli zdjęcie USG, znów grzebali mi w pokoju - Powiedziałam cicho. Mam nadzieję że nie zostawi mnie teraz samej.
-Jutro rano zabiorę cię do siebie -Szepnął w moje włosy - Ej a co to za piwo?- Spytał wskazując na puszkę stojącą na szafce.
-Nie piłam Leon, przysięgam. Tylko otworzyłam, chciałam się napić ale nie piłam - Powiedziałam lekko przestraszona. Jak mi nie uwierzy to będzie kiepsko. - Przysięgam - Szepnęłam.
-Dobrze kochanie wierzę ci- Powiedział szybko widząc moją minę. Uśmiechnęłam się lekko.
-Chcesz to ty sobie wypij - Powiedziałam i sięgnęłam po kosz. Wrzuciłam tam pozostałe piwa i papierosy oraz paczuszki z narkotykami. Wrzuciłam to do worka na śmieci i położyłam się na łóżku. Leon spojrzał na mnie po czym położył się obok mnie.
-Nie będę cię drażnił tym piwem- Powiedział obejmując mnie - jestem z ciebie dumny kwiatuszku - Szepnął i pocałował mnie w czoło. Teraz wiem że on zawsze mi pomoże i że mogę na niego liczyć.
Mój chłopak postanowił zostać ze mną w nocy więc wykonaliśmy wieczorne czynności i leżymy w łóżku. Uwielbiam się do niego przytulać. Nurtuje mnie kilka pytań które chętnie bym mu zadała ale na razie się powstrzymuję. Wierzę że będziemy słodką rodzinką.
~*~
-Viola chyba nie zamierzasz malować tego pokoju na różowo skoro nie znamy jeszcze płci dziecka - Zaśmiałem się obserwując moją dziewczynę jak wybiera kolor farby do pokoju dziecka. Viola mieszka z nami już od miesiąca. Aktualnie zabieramy się za remont naszego małego "mieszkanka". Jesteśmy na zakupach razem z moim ojcem. Niestety mama z nami nie pojechała bo robi coś w firmie. A szkoda bo sądzę że by nam coś doradziła.
-No to na jaki kolor zamierzasz go pomalować? - Spytała
-Na błękitny? - Spytałem i czekałem na jej reakcję. Ostatnio wystarczy powiedzieć coś nie tak i Violetta jest wściekła. Ale muszę ją pochwalić. Nie pije, nie pali ani nie bierze narkotyków. Jestem z niej cholernie dumny ale wiem że to nie jest łatwe.
-A wiesz że to dobry pomysł - Uśmiechnęła się - Ten odcień mi się podoba - Dodała pokazując kolor na wzorniku.
-Oczywiście - Powiedziałem i włożyłem farbę do wózka sklepowego. Mamy już wszystko. Meble też już są wybrane i zamówione. Zostały meble dla dziecka ale to później.
~*~
Rozpoczęcie roku szkolnego. Matko jak ludzie tego nie cierpią. A już w szczególności ja Na szczęście to już ostatni rok. A później jakieś studia i z głowy. Ledwo co wyszedłem z domu a już tęsknię za Violettą i naszą małą fasolką. Boje się że jak będzie sama to znów zacznie coś brać. Ale wierze w nią i wiem że jest silną osobą. Na bank da rade. Moi kumple wiedzą że będę miał dziecko. No przyznam że z początku lekko się bałem jak zareagują ale później już mi to było obojętne. Najważniejsza dla mnie jest moja dziewczyna i mała istotka w jej brzuchu.
Rozpoczęcie roku skończyło się dość szybko. Dostaliśmy nasze plany lekcji i kilka innych informacji.Właśnie wszedłem do domu. Przywitałem się z rodzicami i udałem się na górę. Wszedłem do pokoju. Viola leży na łóżku z paczką papierosów w ręku.
-Violetta co ty robisz? - Spytałem od razu. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
-Nic, nie paliłam przysięgam - Powiedziała szybko i usiadła. -Kusiło mnie ale tylko sobie powąchałam i nic więcej - Dodała przestraszona patrząc na mnie.
-Dobrze kochanie wierzę ci - Powiedziałem. Ufam jej i wiem że nie zrobiłaby nic złego.
-Oddam je Diego - Szybko podniosła się z łóżka i ruszyła do wyjścia.Obserwowałem ją uważnie. Po chwili wyszła z pokoju. Udałem się do garderoby i przebrałem w dresy. Nie wkładałem koszulki bo było ciepło. Usiadłem z laptopem na balkonie i przeglądałem różne strony.
~*~
Udało mi się. Już do końca ciąży nie dotknęłam żadnego świństwa. Leon jest ze mnie dumny. Przynajmniej tak mówi. Jest też strasznie opiekuńczy i wszystkim się przejmuje. Jestem właśnie w końcówce ciąży. Termin mam na za tydzień. Leon już strasznie panikuje że mogę zacząć rodzić kiedy on będzie w szkole i kto mi wtedy pomoże. Czasami przesadza, nawet bardzo często przesadza. No ale cóż taki już jest i za to go kocham.
Około 21 się położyliśmy bo Leon jutro ma jakiś ważny sprawdzian. Musi się wyspać. Zgasiłam lampkę a on mnie przytulił i zasnęliśmy.
Po 2 w nocy zaczęły łapać mnie dziwne skurcze, najpierw były co 20 minut a teraz są coraz częściej. To chyba już się zaczyna. Usiadłam i zaczęłam głęboko oddychać.
-Leon, Leon to już - Powiedziałam szturchając go w ramie. On tylko przekręcił się na drugi bok i dalej spał. No tak ma twardy sen i ciężko go zbudzić nawet nad ranem.
-Leon - Powiedziałam już nie zważając na to że inni śpią.
-Jeszcze 10 minut - Wymamrotał. Teraz to mam ochotę go udusić.
-Leon to już, rodzę - Powiedziałam. Szybko usiadł i przetarł oczy. Już po chwili wstał i ubrał koszulkę oraz bluzę po czym podał bluzę mi.
****
Violetta jest na sali porodowej a mi koniecznie kazali czekać na zewnątrz mimo że bardzo chciałem być przy niej to nie pozwolili mi. Cholera ale się denerwuję.-
A jak coś będzie nie tak z moimi kruszynkami? - Nie Verdas nawet trak nie myśl.
Po kilku godzinach przewieziono Vilu do normalniej sali. Od razu się do niej udałem i usiadłem przy niej. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem gładzić. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie po czym lekko się uśmiechnęła.
-Śpij słoneczko - Powiedziałem cicho. Jest już po 8 rano. Niech się wyśpi.
-Która godzina, jedź do szkoły - Powiedziała. Popatrzyłem na nią i pokręciłem głową.
-Nigdzie się nie wybieram - Uśmiechnąłem się lekko
-Spisałeś się tatusiu - Szepnęła. A no tak. Zapomniałem wspomnieć że nie chcieliśmy znać płci dziecka aż do porodu ale Viola strasznie chciała mieć córeczkę. Więc myślę że to jednak dziewczynka.
-Cieszę się - Zaśmiałem się. Pocałowałem ją w czoło a po chwili do sali przywieźli łóżeczko z maleństwem w środku. Spojrzałem na dziecko i się uśmiechnąłem.
-Jak ją nazwiemy? - Spytałem. Viola pokazała abym położył się obok niej więc tak też zrobiłem
-Sofia? - Spytała. Po chwili zamknęła oczy i rysowała wzorki na moim brzuchu tak jak robiła to zawsze.
-Ślicznie - Powiedziałem całując ją w czoło
~*~
-Kochanie pośpiesz się za chwilę przychodzą twoi rodzice - Upomniałam po raz kolejny Leona. zamiast się szykować siedzi z małą w salonie i się bawią. Ja rozumiem że uwielbia to robić ale przyszykować się też musi. Dzisiaj nasza mała księżniczka kończy trzy latka.
Mieszkamy już osobno. Rodzice Leona kupili mu apartament na jego 18 urodziny. Stwierdzili że należy nam się odrobina prywatności. Mi nie przeszkadzało mieszkanie z nimi ale nie miałam też nic przeciwko wyprowadzce. Leon teraz studiuje a w wolnych chwilach zajmuje się małą. Za rok kończy studia i podobno ma zająć się firmą jego ojca.
Z moimi rodzicami nadal nie utrzymuję kontaktu. Nie potrafią zaakceptować tego że mam dziecko i chłopaka. W dodatku młodszego ode mnie. No cóż brakuje mi ich ale na szczęście mam Leona i Sofi.
-Kochanie chodź do mamy a tat niech się dalej bawi - Zaśmiałam się kucnęłam po czym wyciągnęłam ręce w jej stronę. Dziewczynka wstała z dywanu i podbiegła do mnie.
-Tata psontaj - Powiedziała patrząc na niego. Zaśmiałam się.
-No już już- Powiedział po czym wrzucił zabawki do koszyka i podsunął go pod ścianę. Po chwili wszyscy udaliśmy się na górę. Leon poszedł się przebrać do łazienki a ja postanowiłam przebrać małą w naszej sypialni. Ubrałam jej śliczną niebieską sukieneczkę po czym mała pobiegła na dół dalej się bawić.
~*~
Chciałabym wam powiedzieć kochani że kilka miesięcy później Leon mi się oświadczył. Teraz jestem już narzeczoną a za niedługo stanę się panią Verdas. Jesteśmy razem strasznie szczęśliwi i wiem że już teraz nikt tego nie popsuję.
Moim uzależnieniem stała się miłość. Miłość do dwóch najważniejszych osób w moim życiu. A kto wie może niedługo pojawi się ktoś jeszcze...
****
Dobra no i dodaję kolejną część OS :) Jest to ostatnia część :)
Nie wyszła mi trochę no ale okej :/ Niech już zostanie tak jak jest :)
Niedługo postaram się dodać kolejny rozdział :P
Już nad nim pracuję :D
Buziaczki :**